[36] Wierzę, że nie mógłbyś mnie skrzywdzić.
Wybaczcie, że rozdział znowu jest późno, ale to wszystko wina tego konkursu skoków w Willingen, który trwał chyba ze sto lat.
A dzisiaj - cóż, nie bez powodu ta książka jest w kategorii 18+
Minął niecały kwadrans, gdy ulewa rozpętała się już na dobre, a samochód Alexeia zaparkował na kamiennym podjeździe jego rezydencji.
W strugach deszczu z trudem udało im się przedostać do domu, a w momencie, w którym drzwi się za nimi zamknęły pomieszczenie spowiła głęboka czerń. Jedynie światło stojącej w kącie korytarza lampy nieco oświetlało pomieszczenie.
Brunet zrzucił z ramion czarny płaszcz, który lekko przemókł, po czym spojrzał na Florence, która również już zdążyła się pozbyć swojego nakrycia.
Po jej twarzy spływały krople deszczu, a jej jasne włosy przykleiły się do jej mokrych policzków, które oblewał delikatny rumieniec.
Była taka słodka - pomyślał, choć nigdy nie sądził, że takie myśli kiedyś znajdą się w jego głowie i, że kogokolwiek nazwie w ten sposób.
Pokonał dzielącą ich odległość, a gdy dostrzegł, że ta niemal zadrżała, odgarnął kosmyki włosów z jej twarzy i potarł kciukiem jej policzek.
— Zimno ci? — zapytał brunet, gdyż dostrzegł dreszcz przebiegający przez skórę na jej szyi.
Florence zacisnęła wargi i pokręciła głową.
— Nie — odparła, ale Alexei wyczuł, że wcale tak nie jest, więc zmierzył ją nieco surowym spojrzeniem. — Może trochę — przyznała w końcu, przełykając z trudem.
Nie była zdenerwowana.
Już nie, gdyż tym razem wiedziała, czego powinna się spodziewać i teraz towarzyszyły jej wyłącznie same pozytywne emocje.
I... Cóż, nie mogła się doczekać tego, co przyniesie ten wieczór.
Alexei uniósł lewy kącik ust i objął jej twarz swymi dłońmi, żeby spojrzeć prosto w jej szare tęczówki.
— Gwarantuję ci, mała, że zaraz nie będziesz narzekała, że ci zimno.
Na te słowa Florence jedynie rozchyliła wargi, z których wyszło tylko ciche jęknięcie - niemal błagalne, którego nie potrafiła powstrzymać, a brunet jakby uznał je za jakieś zaproszenie, więc po chwili zbliżył jej twarz ku swojej i musnął jej drżące wargi.
Blondynka sapnęła, gdy jego zimne usta dotknęły jej warg, więc jeszcze bardziej je dla niego rozchyliła, odwzajemniając pocałunek, a ten mocniej na nie naparł.
Całował ją z co raz to większą natarczywością, przez co poczuła duszące uczucie w klatce piersiowej.
Oplotła dłońmi jego szyję, stając na palcach i jęknęła prosto w jego usta, gdy jego język zaczął przyjemnie drażnić jej podniebienie. Za każdym razem całował ją tak jakby zawsze był nią nienasycony i ciągle było mu mało jej dotyku.
Może i był jedynym mężczyzną w jej życiu, ale mimo to i tak była pewna jednego - żaden inny nie całował tak dobrze jak Alexei Moskal.
Kolejny jęk wydarł się z jej gardła, gdy brunet pogłębił pocałunek i mruknął w jej usta, uśmiechając się pod nosem. Rozdzielił ich wargi, ale tylko po to, by objąć jej talię swoim ramieniem i jednym ruchem uniósł ją do góry, co przyszło mu z niebywałą łatwością.
Florence objęła nogami jego pas, uprzednio pozbywając się swoich butów i zaśmiała się cicho w jego szyję, gdy ten pokonał korytarz i przeszedł drogę, która prowadziła do salonu.
Wiedziała, a wręcz czuła, że ten jej pożądał. Sugerował to każdy jego najmniejszy gest i w sposób w jaki na nią patrzył... Z dziwną łapczywością, ale także i troską.
Cały czas trzymał ją tak jakby ta nic nie ważyła, przez co bardzo sprawnie znaleźli się w kolejnym pomieszczeniu i zatrzymali się tuż przy ciemnej kanapie.
Alexei wypuścił ją ze swoich objęć, a w momencie, w którym jej stopy zetknęły się z zimną, dębową podłogą jej ciało przeszył przyjemny dreszcz.
Obserwowała go, gdy ten ściągnął z ramion czarną marynarkę i rzucił ją gdzieś na ciemny fotel, po czym ponownie ją pocałował, tym razem jednak bardziej subtelnie.
Delikatnie muskał jej wargi, a jego dłonie przesunęły na jej talię, prawie dotykając jej piersi. Florence przez ten gest poczuła dziwne uczucie w okolicach ud. Obce, a zarazem tak bardzo znajome.
Zacisnęła palce na jego torsie, z przyjemnością dotykając mięśni, które kryły się pod jego białą koszulą.
Nie mogła się doczekać aż wreszcie ją z niego zerwie.
Jego usta przeniosły się na jej policzek, a potem pośpiesznie musnął nimi płatek jej ucha, przechodząc na jej szyję. Florence na moment przepadła, a obraz przed jej oczami stał się niewyraźną plamą, gdy ten zaczął przygryzać jej skórę.
Wsunął palce pod materiał jej swetra, dotykając jej miękkiej skóry. Florence ponownie przeszedł dreszcz i sapnęła cicho, gdy te zaczęły przesuwać się co raz wyżej, a jedna z nich znalazła się na jej plecach, zahaczając o zapięcie jej stanika.
Na moment wstrzymała oddech, gdyż przypomniała sobie, że przecież nie byli w tym domu tak całkiem sami.
— Alexei, a co z...
— Marci nie ma, jeśli o to ci chodzi — wtrącił brunet, szepcząc jej prosto do ucha. — Kazałem jej wziąć wolne na resztę wieczoru, więc poszła na bingo — dodał aksamitnym głosem, przechylając głowę w bok.
— A jak ktoś inny tu wejdzie? — zapytała nieco nerwowo, unosząc podbródek.
— To go zastrzelę.
Florence pokręciła głową.
— Alex.
— Przecież żartuję — odparł, uśmiechając się cierpko. Jego chłodny oddech musnął jej policzek. — Nie martw się, mała, nikt nam nie będzie dzisiaj przeszkadzał...
Zaśmiała się delikatnie prosto w jego ramię, a gdy brunet kazał jej unieść ręce posłusznie wykonała polecenie, dzięki czemu mógł bez problemu pozbawić ją swetra, który miała na sobie.
Drgnęła, gdy chłód, który panował w pomieszczeniu zetknął się z jej odkrytymi ramionami i nawet ciepło bijące z palącego się ognia z szarego kominka nic nie dawało.
Alexei zsunął z jej ramion oba ramiączka jej stanika i na każdym z nich złożył pocałunek, a potem jednym ruchem odpiął go i rzucił niedbale gdzieś na podłogę.
Florence głośno wypuściła powietrze i nagle zrobiło się jeszcze zimniej niż wcześniej, ale miała nadzieję, że nie potrwa to długo.
Nie czuła już wstydu ani nawet szczypty zażenowania, gdy Alexei zlustrował wzrokiem jej piersi i przez chwilę ją tak podziwiał, mimo, że przecież nie była zupełnie naga, bo nadal miała na sobie jeansową spódniczkę i dolną część bielizny.
Brunet przysiadł na brzegu kanapy i ponownie położył dłonie na jej talii i przyciągnął ją jak najbliżej siebie.
Gdy jego wargi musnęły skórę jej brzucha, a potem przeniosły się na żebra, Florence zadrżała i poczuła ciepło, które w szybkim tempie zaczęło wypełniać krew w jej żyłach.
Składał pocałunki na każdym fragmencie jej odkrytego ciała, a gdy jego ręce przesunęły się wyżej, dotknął jej piersi i zaczął je pieścić, prawie tak samo jak robił to za pierwszym razem.
Dziewczyna, co raz bardziej drżała i nie wiedziała jak długo zdoła ustać na własnych nogach, a z jej gardła zaczęły wychodzić ciche jęki, których już nawet nie próbowała zagłuszyć.
Fala gorąca zalała jej ciało, gdy Alexei wziął do ust jej stwardniały sutek. Nie szczędził mu uwagi, lekko go przygryzając, na co Florence nieco szarpnęła biodrami, nie mogąc opanować pożądania, które najwyraźniej znowu zaczęło nad nią swe rządy.
Gdy w końcu puścił jej sutek, położył rękę na jej biodrze, a drugą wsunął pod jej spódniczkę, zmierzając w górę, do miejsca u zbiegu jej ud, w którym ta poczuła to cholerne napięcie, którego nie potrafiła opanować.
Brunet popatrzył na nią kątem oka, a mięsień jego szczęki drgnął, gdy zsunął z niej koronkowe majtki, które opadły na podłogę.
Florence mocniej zacisnęła dłonie na jego ramionach i sądziła, że ten będzie chciał pozbawić ją wszystkich ubrań, ale tak się nie stało, gdyż nadal miała na sobie spódniczkę.
Nie chciała jednak zwracać mu na to teraz uwagi...
Nie, gdy jego jedna ręka przesunęła się na jej nagi pośladek, delikatnie go przy tym masując, a drugą zaczął powoli pocierać jej kobiecość, a ona nie mogła powstrzymać głośnego jęknięcia, które wyrwało się z pomiędzy jej ust.
Jego ruchy stały się bardziej okrężne, gdy dotknął jej czułego punktu, a w momencie, w którym wsadził w nią dwa palce, Florence niemal krzyknęła.
Co prawda już nie czuła bólu, ale nadal nie przywykła do tego... Cóż, wtargnięcia, ale wiedziała, że z czasem będzie tylko lepiej.
Brunet zaczął poruszać się w niej swoimi palcami, a jego ruchy były niemiłosiernie leniwe, ale na tą chwilę jej taki rytm pasował.
Poderwała głowę, przymykając powieki i wsunęła dłonie we włosy bruneta, gdy kolejne jęki zaczęły opuszczać jej usta.
Po dłuższej chwili znacznie przyśpieszył, gdy wsuwał i wysuwał na przemian z niej swoje palce, a kciukiem potarł ten cudowny punkt ukryty w niej.
Jej serce biło jak oszalałe i ledwo udało się jej złapać trochę powietrza, gdy zaczynała niemal trząść się z rozkoszy i czuła zbierającą się pod sobą wilgoć, gdy jej mięśnie zaciskały się wokół jego palców.
Alexei jakby wyczuł, że ta zbliża się do granicy, więc nagle wyciągnął z niej palce, gdyż nie chciał tak szybko tego kończyć...
Florence z głośnym sapnięciem niemalże na niego opadła, a ten posadził ją na swoich kolanach i zagłuszył jęk, który z siebie wydała, przejeżdżając po jej wardze językiem.
— Florence — brunet zwrócił się do niej nieco zachrypłym głosem, gdy spojrzał na jej twarz. Nabrała gwałtownego oddechu, gdy złączyła nogi, próbując uspokoić podniecenie, które wciąż nie dawało jej odpocząć. — Nawet nie wiesz jak mi z tobą jest dobrze i, ile jeszcze rzeczy bym ci chciał pokazać, żeby ci tylko sprawić przyjemność.
Zaskoczyły ją jego słowa i zrobiło się jej jeszcze goręcej, a przecież jeszcze nie zdążył zrobić aż tak wiele.
— Więc mi je pokaż. — szepnęła, muskając nosem jego szyję.
Alexei wydał z siebie dźwięk aprobaty, po czym pocałował jej skroń. Uniósł jej biodra i położył na drugiej części kanapy, w między czasie zdejmując z niej spódniczkę, która w tym momencie była jej najmniej potrzebna.
Potem nad nią zawisnął, wpatrując się w niej nagie ciało, które niemal pod nim drżało, a on mógł się domyślać jednego - ona była go równie spragniona, co on jej.
Florence odetchnęła, a jej wzrok mimowolnie powędrował ku guzikom koszuli bruneta. Nie pewnie wyciągnęła ręce i zaczęła je rozpinać, na co ten nie zaprotestował.
Dostrzegł, że jej dłonie nieco się trzęsły i niezwykle długo zajęło jej odpięcie wszystkich guzików, ale nic nie powiedział.
Wiedział, że robiła to pierwszy raz, gdy nie posiadała żadnego doświadczenia, ale go to nie obchodziło.
To, że była taka... Niewinna jeszcze bardziej na niego działało.
Gdy pozbawiła go koszuli, która wylądowała gdzieś na jednym z foteli, Alexei pochylił się nad nią, a jego twardy tors przywarł do jej rozgrzanego ciała. Rozchylił jej nogi najszerzej jak tylko się dało, a jego dłonie wsunęły się pod jej pośladki, lekko je unosząc.
Poczuła między nogami jego oddech, który sprawił, że niemal westchnęła głośno, a gdy ten opuścił głowę u zbiegu jej ud, jej mięśnie trochę się spięły. Wiedziała do czego ten zmierzał, ale nie potrafiła nawet sobie wyobrazić jakie to jest uczucie.
Ale już nie miała czasu się nad tym zastanawiać... Nie, gdy jego język trącił wejście do jej wnętrza, a potem delikatnie zassał tam jej skórę. Florence gwałtownie odchyliła głowę i wygięła plecy w łuk.
Bylo to... Cóż, nieco dziwne, ale całkiem przyjemne doznanie.
Rozchyliła wargi i przeczesała dłońmi jego włosy, gdy nieco przyśpieszył, ale jego ruchy nie były mocniejsze. Jego język zaczął wchodzić w nią głębiej i zataczał kręgi na każdej części jej kobiecości.
Zrobiło się jej niesamowicie gorąco, gdy jęknęła i trochę wypchnęła biodra w przód, na co brunet mocniej zacisnął dłonie na jej pośladkach, mrucząc coś niezrozumiałego, gdy wykonał długie, swobodne liźnięcie.
— Alexei. — jeknęła głośno jego imię, co przyniosło mu dziwną satysfakcję, ale nawet na moment nie przerwał wykonywanej pieszczoty, gdy ponownie zssał i na przemian lizał jej wnętrze.
Jej ciało niemal trzęsło się z rozkoszy, a gdy w końcu oblała ją fala orgazmu, prawie krzyknęła i kolejny raz wydusiła z siebie imię Rosjanina.
Nadal drżała, gdy puścił jej pośladki i pochylając się nad nią, nabrał oddechu i każdy jęk, który z siebie wydała zagłuszył słodkim pocałunkiem.
Dał jej chwilę, żeby doszła do siebie i uspokoiła oddech, a potem wsunął dłoń pod jej plecy i uniósł ją trochę wyżej, napierając na jej drobne ciało.
Była cała rozpalona, a jej skóra niemal świeciła się od potu.
Mimo, że brunet ciągle miał na sobie spodnie, blondynka czuła jak jego erekcja nieco wbijała się w jej udo, przez co nie mogła w żaden sposób zniwelować podniecenia.
Czekała tylko na chwilę aż ten się w niej zagłębi.
Alexei odpiął pasek spodni i również się go pozbył, a gdy rozpiął rozporek i nieco z sunął z siebie spodnie, Florence zauważyła jak jego tęczówki wypełnia ogromne pragnienie.
— Postaram się być delikatny, jeśli nadal tego potrzebujesz. — odparł nieco ochrypłym głosem, gdy sięgnął do tylnej kieszeni swoich spodni skąd wyciągnął... prezerwatywę.
— Nie musisz — szepnęła spokojnie Florence, mrużąc powieki. — Chyba jakoś dam radę...
— Ale nie wiem, czy ja dam, mała — wtrącił łagodnie, gładząc jej włosy. Florence nie wiedziała, co odpowiedzieć w takiej sytuacji. — Nie chcę zrobić ci krzywdy. — oznajmił, z taką... troską w głosie, że dziewczyna momentalnie poczuła łaskotanie w podbrzuszu.
— I nie zrobisz. — zapewniła go, dotykając jego policzka.
— A skąd taka pewność? — zagadnął ją.
— Po prostu... — urwała na chwilę, gdy wzięła krótki, urwany oddech. — Wierzę, że nie mógłbyś mnie skrzywdzić.
Alexei zdobył się jedynie na słaby uśmiech i złożył pocałunek na jej obojczyku.
Tak bardzo mu ufała.
Tak bardzo jak on nigdy nie ufał samemu sobie.
W końcu rozpakował prezerwatywę, a gdy ją założył, podparł się na przedramionach, a jego tors zetknął się z jej sutkami, które przez poświęconą im uwagę stały się nieco wrażliwe, więc nie zdziwiło go, gdy blondynka sapnęła, przygryzając dolną wargę.
Po chwili wszedł w nią bez żadnego ostrzeżenia, ale zrobił to niezwykle powoli, aż wsunął się do końca, na co Florence jęknęła.
Brunet zakołysał biodrami, a gdy zaczął się w niej poruszać nie czuła już bólu tylko samą przyjemność, która opanowała każdy kawałek jej ciała. Wbiła palce w jego ramiona, schodząc w dół jego pleców.
Był taki silny, twardy i był tylko jej.
Rozkoszowała się jego zapachem, gdy ten znacznie przyśpieszył, a jego ruchy stały się mocniejsze. Jej mięśnie ponownie spięły się boleśnie, a ona nie mogła powstrzymać chęci, by zjechać rękami na jego pośladki i po prostu je dotknąć.
Na ten gest Alexei mruknął głośno prosto w jej rozchylone usta, połykając kolejny jęk, którym go uraczyła.
Blondynka ostrożnie przesunęła swoje wargi na jego szyję, którą lekko musnęła i to samo uczyniła z jego klatką piersowią, zostawiając krótkie pocałunki na jego ranach i pojedynczych bliznach, jakby chciała mu tylko ulżyć w jego bólu.
Ten nie przestawał swoich ruchów, gdy wchodził w nią, co raz szybciej i głębiej. Gorąco niemal paliło od środka jej skórę, a pełno cudownych wstrząsów dopadło jej ciało aż do samych stóp.
Jego twarde przyrodzenie, co raz bardziej nabrzmiewało w jej wnętrzu, na co ten jęknął gardłowo, zaciskając dłoń na jej biodrze.
Wpadła w jakiś trans, doznawając, co raz większej ekstazy, gdy ten się w niej poruszał i błagała samą siebie, żeby wytrzymała znacznie dłużej niż ostatnim razem.
Minęło kilka minut kiedy jej nogi mocniej zacisnęły się wokół ciała Alexeia, a ona czuła jak jego męskość zaczyna w niej mięknąć.
Przygryzła wargę, chcąc stłumić krzyk, który wyszedł z jej gardła, gdy poczuła jak uderza w nią ostatnia fala orgazmu, a krew w jej żyłach zaczęła płynąć w szaleńczym tempie, gdy osiągnęła spełnienie.
Brunet wykonał jeszcze parę pchnięć, zanim sam doszedł, przeklinając coś w obcym języku i opadł na nią, szeptając jej imię do ucha przynajmniej kilka razy.
Pocałował ją w czoło, a ona objęła jego twarz swoimi dłońmi i przyciągnęła ku swojej, by lekko musnąć jego ciepłe wargi.
Oparł policzek o jej policzek i schował twarz w jej szyi, wciągając jej zapach.
Trwali w takiej pozycji dłuższą chwilę, gdyż oboje byli na tyle wyczerpani, że nie mieli siły się ruszyć, więc w końcu zasnęli w swoich objęciach, doznając ostatnich chwil przyjemności.
***
Florence skrzywiła się nieznacznie, gdy w jej plecy uderzył nieprzyjemny chłód. Niemal podskoczyła, gdy przekręciła się na plecy, zdając sobie sprawę, że znajdowała się w salonie i poza miękkim kocem, który przykrywał jej ciało nie miała na sobie kompletnie nic.
Przycisnęła materiał do nagich piersi i podniosła się do pozycji siedzącej, a jej wzrok powędrował w kierunku podłogi, na której dostrzegła porozrzucane ubrania i części bielizny, przez co dopiero teraz dotarło do niej, co się wydarzyło poprzedniego wieczoru.
Gdy przysiadła na brzegu kanapy usłyszała skrzypnięcie podłogi i po chwili ujrzała przed sobą Alexeia, który wyłonił się z kuchni.
Miał na sobie jedynie spodnie od czarnego dresu. Wyglądał jakby właśnie wyszedł spod prysznica, gdyż jego włosy były wilgotne i swobodnie opadały na jego czoło.
W jednej ręce trzymał biały kubek, z którego unosiła się para.
— Dzień dobry — zwrócił się do niej lekko sennym głosem, gdy zbliżył się w jej stronę i postawił kubek na mahoniowym stoliku. — Wyspana? — zagadnął ją, gdy usiadł na ciemnym fotelu i oparł się o jego tył.
— Średnio — przyznała, wysilając się do krzywego uśmiechu. — To dla mnie? — zapytała, wskazując subtelnie na kubek, na co Alexei skinął.
— Nie wiedziałem jaką lubisz, więc wziąłem pierwszą z brzegu — odparł, w momencie, w którym Florence wzięła do ręki kubek, a drugą przycisnęła koc do swoich piersi.
— Nie szkodzi — pokręciła głową z uśmiechem. — Liczy się gest — upiła łyk herbaty, chcąc ugasić pragnienie. — Która jest godzina? — zapytała po chwili.
— Siódma — poinformował, przeczesując dłonią włosy. — Za godzinę muszę wyjść, Florence...
— To dobrze, bo ja też — nie pozwoliła mu dokończyć na co brunet obdarzył zdziwionym spojrzeniem, więc kontynuowała: — Umówiłam się z Diavalem. Chciałam z nim pójść na budowę i zobaczyć jak idą pracę. Powiedział, że stołówka jest już gotowa, więc chociaż dzieci będą mogły tam przyjść coś zjeść. Już nawet parę kobiet z okolicy się zgłosiło do pomocy.
— Rozmawiałaś z nimi? — zapytał Alexei nie kryjąc zaskoczenia, gdy oparł łokcie o swoje kolana. Florence kiwnęła głową w odpowiedzi. — Na mnie nawet boją się spojrzeć, a niektóre robią znak krzyża jak mnie tylko widzą — niemal prychnął, gdy tak o tym opowiadał.
— Może gdyby poznały cię bliżej zmieniłyby o tobie zdanie — stwierdziła, biorąc kolejny łyk. — Tak jak ja... Mnie też na początku trochę przerażałeś — wyznała, odchylając głowę i odstawiła kubek na blat. — Ale teraz... — urwała nie bardzo wiedząc jak ująć to w słowa.
— Ale teraz? — powtórzył.
Wzięła głęboki oddech, a jej ramiona opadły, gdy szepnęła:
— Teraz sobie nie umiem przypomnieć jak wyglądało moje życie, gdy ciebie w nim nie było.
Alexei na chwilę znieruchomiał i wpatrywał się w nią przez kilka sekund, po czym wstał i obszedł dookoła stolik.
Gdy znalazł się przy niej, uklęknął przed nią i pochylając się tuż nad jej uchem, wyszeptał:
— To chyba jest nas dwoje.
Florence drgnęła, a jej ramiona się uniosły na jego wyznanie, a gdy jego wzrok zatrzymał się na jej ustach, dostrzegła jak kąciki jego ust drgnęły w lekkim uśmiechu.
— Masz taki ładny uśmiech — wypaliła nagle, gdy ten ujął jej policzek. — Czemu tak rzadko się uśmiechasz? — zagadnęła go, gdy ten odgarnął kosmyk jej włosów za ucho.
— Taką mam twarz, Florence.
Blondynka zaśmiała się cicho i pokręciła głową, gdy wzięła jego twarz w swoje dłonie i musnęła ustami jego policzek, który przerodził w długi pocałunek.
***
— Dlaczego, Panienka nie powiedziała mi o tym wcześniej? — Diaval mocniej ścisnął w dłoniach kartkę, którą wręczyła mu Florence. Razem stali pod szarym budynkiem, pod którym kręciło się kilku robotników oraz ludzi z oddziału Alexeia. — I czemu nie poszłaś z tym do Pana Moskala? — zapytał, poprawiając materiał czarnej kurtki.
— Nie chcę go niepotrzebnie denerwować — jej ramiona opadły. — On i tak ma już wystarczająco dużo problemów przeze mnie — westchnęła cicho, krzyżując ręce na piersiach. — Zajmij się tym, proszę, ale nic mu nie mów.
— Jesteś pewna, że to pismo należy do Blackwella? — zapytał po chwili nieco ściszając ton swego głosu.
Florence skinęła niechętnie głową.
— Dobrze — Diaval, wypuścił powietrze, chowając kartkę do kieszeni ciemnych spodni. — Sprawdzę to, a gdy się tylko czegoś dowiem przekażę to Panu Moskalowi, okej? — zapytał, gdy ruszył w kierunku swojego auta, które stało kawałek dalej.
Florence zdobyła się tyle na ciche "okej" w odpowiedzi, choć nie bardzo podobał się jej ten pomysł, ale i tak wiedziała, że nie było innego wyjścia.
Odprowadziła Diavala wzrokiem, gdy wsiadł do pojazdu, by po chwili odjechać spod budynku.
Dziewczyna zacisnęła dłonie na materiale białego płaszcza, po czym zrobiła kilka kroków w przód, przysiadając na drewnianej ławce i przerzuciła spojrzenie na budynek, który... Cóż, wyglądał zupełnie inaczej niż kilka tygodni temu, gdy niemal rozpadał się na oczach wszystkich.
A dzisiaj - prezentował się jakby był wyjęty z jakiegoś katalogu, a przynajmniej z zewnątrz, choć i tak jeszcze sporo prac przed nimi zostało.
Nie mogła się doczekać aż wreszcie nadejdzie dzień otwarcia i każde dziecko, które tak bardzo potrzebowało opieki ją otrzyma.
— Przepraszam — obcy, męski głos wyrwał ją z tych rozmyślań i sprawił, że Florence odwróciła głowę. — Pani jest właścicielką tego miejsca?
Blondynka wstała na równe nogi i ujrzała przed sobą mężczyznę, który nagle pojawił się kompletnie znikąd.
Był nieco wyższy od niej i wyglądał jakby dobiegał czterdziestki. Jego włosy były starannie ułożone i miały kolor ciemnego drewna, ale z boku przykrywała je lekka siwizna.
Miał na sobie granatowy, elegancki garnitur, jakby był szyty specjalnie na zamówienie. Jego twarz była blada, o raczej delikatnych rysach, jego usta pełne i kształtne, a oczy miały niezwykły brązowy kolor.
Florence dostrzegła na jego ręce bliznę, która rozciągała od kciuka aż do jego nadgarstka, który oplatał złoty zegarek.
— Tak — odpowiedziała pewnie, siląc się na słaby uśmiech. — A w czym mogę pomóc? — zapytała, przystępując z nogi na nogę.
— Chciałbym złożyć datek na ten sierociniec. — oznajmił łagodnie, posyłając blondynce zalotny uśmiech.
Jego głos był głęboki, a jego akcent brzmiał raczej jakby ten nie pochodził z tych stron tylko raczej z zupełnie innego kontynentu.
— Oczywiście — odparła, poprawiając torebkę na jej ramieniu. — Em — Florence rozejrzała się niepewnie wokół siebie. — Tylko chyba nie będę mogła Pana zaprosić do środka. Trwa remont i jeszcze nie wszystko jest gotowe...
— Żaden problem — mężczyzna machnął dłonią. — Jestem tu tylko przejazdem, zostawię Pani czek i już mnie tu nie ma — poinformował, sięgając do wewnątrznej kieszeni marynarki, z której wyjął małą książeczkę, po czym wyrwał z niej jedną kartkę. — Proszę bardzo.
Florence wzięła od niego czek i niemal zachłysnęła się powietrzem, gdy przeczytała liczbę, która na niej widniała - jedynka i sześć zer.
— Och — tylko tyle wydobyło się z jej ust, gdy uniosła głowę i ponownie obdarzyła go spojrzeniem. — Jest Pan bardzo hojny.
— Moja matka zawsze mówiła mi, że jak ma się więcej powinno się dzielić z innymi — przyznał, wkładając ręce do kieszeni garniturowych spodni. — Ach, i proszę mi wybaczyć wścibstwo, ale czy Pani nie jest przypadkiem żoną Alexeia Moskala? — zapytał kompletnie zaskakując ją tym pytaniem.
— Nie... — dziewczyna zawahała się przez chwilę. — To znaczy jeszcze nie — doprecyzowała. — Dopiero w listopadzie bierzemy ślub.
— W takim razie proszę przekazać Alexeiowi moje serdeczne gratulacje — mężczyzna uśmiechnął się szerzej, unosząc wyżej podbródek. — Że też skubany się nie pochwalił...
— Zna go Pan? — wtrąciła niepewnie Florence.
— Cóż, nie widziałem go od wielu lat, ale tak, znam go bardzo dobrze i mam nadzieję, że będę miał okazję go spotkać zanim wrócę do Moskwy — odpowiedział, gdy zrobił mały krok w tył. — Może nawet zajrzę do tego jego klubu, o którym tak wiele słyszałem — dodał ze śmiechem, po czym skierował się w kierunku przejścia dla pieszych, ale zanim to zrobił posłał jej ostatni uśmiech i rzucił na zakończenie: — Miłego dnia, Florence.
Menevis.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top