7. Rodzinne spotkanie i "książęce" problemy.
Stałam chwilę przed gospodarstwem, nie wiedząc, co o tym myśleć. Z pastwiska, które znajdowało się nieopodal, słyszałam porykiwanie bydła. Nagle drzwi domu się otworzyły i wyszła z nich dawno nieżyjąca babcia.
-Witaj Franusiu!-ucieszyła się na mój widok, ale nie wyglądała na zdziwioną-Cieszę się, że zdecydowano, by przyjąć Cię do Helios. Witaj i Ty, Angelo. Chodźcie, właśnie upiekłam ciasto drożdżowe. Zjecie, napijecie się mleka...
Wraz z anielicą, weszłyśmy za babcią do środka. Dom wyglądał, jak za czasów mojego dzieciństwa. Usiadłyśmy przy stole i zajadałyśmy się ciastem.
-Droga Franiu, zdziwiło Cię to, że wiedziałam o Twoim przybyciu tu?-zagadnęła babcia-Zaraz Ci wszystko powiem. Cała rodzina, oczywiście ta zmarła, kiedy dowiedziała się o wypadku, wysłała petycję do Nieba i Piekła, abyś mogła tu przybyć. Odpowiedź, na szczęście była twierdząca i dlatego tu jesteś.
-Rozumiem. A co by było, gdyby odpowiedź była negatywna?-zapytałam.
-Wtedy przebywałabyś w Wiecznej Ciemności.-odparła Angela.
-Gdzie? Co to za miejsce?-chciałam wiedzieć.
-Jest to miejsce, gdzie przebywają najgorsi zbrodniarze z waszego świata. Można tam spotkać Hitlera, Stalina oraz ludzi, którzy wyrządzili bardzo wiele zła na świecie. Ich nawet Piekło nie chce przyjąć. Oni nie przechodzą Targu Dusz, ani nie spotykają Świętego Piotra. Trafiają tam od razu po śmierci. Stamtąd nie ma drogi powrotu ani tu, ani na Ziemię. Panuje tam wieczna ciemność i nie ma żadnych miłych rzeczy. Panuje wieczna zbrodnia i kłótnia.
-Ale to miejsce nie ma połączenia z Czyśćcem, ani Ziemią?-dopytywałam.
Kobiety spojrzały na siebie smutno.
-Niestety, ma. I w Niebie, i w Piekle, ludzie nieraz się zmieniają. Niektórym po prostu odbija. Zdarza się to bardzo rzadko, ale się zdarza. Jeśli im takie zachowanie nie minie, w Otchłani jest Wszechocean. Jest to wielki ocean lawy, ci ludzie są tam wrzucani, po czym znajdują się po stronie Wiecznej Ciemności. Ale nieraz osoby przebywające tam, buntują się. Budują specjalny statek i wypływają na "wody" Wszechoceanu. Możliwość wydostania się stamtąd jest możliwa raz na sto lat. Jednak nie martw się. Nie zdarzyło się to od pięciuset lat. Poza tym, wojska Otchłani cały czas obserwują ocean lawy.-dokończyła anielica, uśmiechając się ciepło.
Przegadaliśmy prawie cały dzień. Spotkałam jeszcze dziadka, z którym także zamieniłam kilka zdań. Nastało późne popołudnie.
-No, musimy już iść.-stwierdziła Angela-Mam plany na wieczór.
Po pożegnaniu i obietnicy, że niebawem pokażemy się tam znów, opuściłyśmy domostwo dziadków.
-Masz plany na wieczór?-zapytała Angela, gdy siedziałyśmy już w autobusie.
-Nie...Posiedzę w domu...-powiedziałam.
-Masz ochotę iść ze mną do baru Pod Złotą Bramą? Będą tam też Gabriel i Asmodeusz. Wszyscy mamy wolne, więc spędzamy czas razem.
-Nie...Nie chcę wam psuć zabawy.
-Im nas więcej, tym lepsza zabawa. No, nie daj się długo prosić.-namawiała.
W końcu zgodziłam się. Wysiadłam na swoim przystanku, natomiast anielica pojechała dalej. Po dwudziestej miałam być gotowa.
Po wejściu do mieszkania chwilę posiedziałam z kotem, po czym zaczęłam przygotowania. Nie chciało mi się wychodzić, więc potrzebne kosmetyki i ubrania sama sobie sprawiłam. Zaczynała mi się podobać nowo poznana umiejętność.
W pół godziny byłam gotowa i czekałam na Angelę. W końcu usłyszałam dzwonek do drzwi. Mój Anioł Stróż przyszedł w towarzystwie Gabriela. Wyszliśmy na zewnątrz i poszliśmy piechotą na miejsce spotkania, które nie było tak daleko. Jak sama nazwa wskazywała, znajdowało się nieopodal Złotej Bramy.
Weszliśmy do środka i zamówiliśmy drinki, które oczywiście były darmowe. Nikt tu nikogo nie pytał o dowód, ponieważ ten dokument nie był wydawany. Po chwili dołączył do nas Książę Piekieł.
-Co u Ciebie?-zapytał go Gabriel.
-Ehhh...Coraz gorzej. Ojciec chce mi już przekazać tron. Za pół roku urządzi bal zaręczynowy.-powiedział zrezygnowany diabeł.
Gabriel zrobił wielkie oczy, by po chwili wybuchnąć niepochamowanym śmiechem.
-Śmiej się, śmiej.-wybełkotał czarnowłosy-Jestem ciekaw, czy Ty byś wytrzymał wieczność z jedną kobietą.
-Uwierz mi, przyjacielu, że nie byłby to dla mnie wielki problem.-odparł Archanioł, ocierając łzy śmiechu.
Diabeł nic na to nie odpowiedział, wzruszając jedynie ramionami.
-Kim będą kandydatki na przyszłą królową Piekieł?-chciała wiedzieć anielica.
-Córki bardziej znaczących diabłów oraz kilka panien z wyższych Niebiańskich sfer.
-Znam kilka.-odpowiedziała-Bywają strasznie wyniosłe i zadufane w sobie. Współczuję Ci.
-Poza tym, ojciec chce, bym stanął na czele wojsk strzegących Wszechoceanu.-powiedział Asmodeusz.
-Przecież już jesteś mianowany generałem. Co jeszcze masz osiągnąć?-zapytał zdezorientowany anioł.
-Dobrze wiesz, że to tylko tytuł. Mam przejść specjalne szkolenie.
-Po co? Przecież nie ma żadnego zagrożenia ze strony Wiecznej Ciemności.
-Dlatego, że mija okrągła rocznica ataku z ich strony. Lucyfer woli dmuchać na zimne.
Niezbyt rozumiałam te sprawy, więc poszłyśmy z Angelą na parkiet, by trochę potańczyć. Spędziliśmy tam jeszcze jakiś czas, po czym w towarzystwie Gabriela i anielicy wróciłam do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top