32. Nowy start.
-Doktorze! Doktorze, proszę tu przyjść!Frankie się budzi!-krzyknęła Megan, która tego dnia odwiedziła przyjaciółkę w szpitalu. Młoda dziewczyna wybiegła na korytarz, by poszukać lekarza prowadzącego rudowłosej.
Jednak zaraz wróciła do pokoju, by być świadkiem jej powrotu do zdrowia. Gdy chora miała otworzyć oczy, do sali wbiegła pielęgniarka i wyprosiła blondynkę na zewnątrz. Meg chwilę z nią polemizowała, jednak w końcu dała za wygraną. W międzyczasie przyszedł lekarz.
FRANKA
Czułam się bardzo dziwnie. Wydawało mi się, że lecę z dużej wysokości, niesiona przez skrzydlatą osobę. Czy to anioł? Nie, one przecież nie istnieją. Po chwili to uczucie minęło i-jakby z oddali -usłyszałam krzyk przyjaciółki:
-Doktorze! Doktorze, proszę tu przyjść! Frankie się budzi!-potem chyba wybiegła z sali, bo usłyszałam trzask drzwi i zapadła cisza. Jakiś wewnętrzny głos kazał mi otworzyć oczy. Przez jakiś czas walczyłam, by pozostać w tym stanie na zawsze. Nie wiedziałam dlaczego, coś mnie ciągnęło w stronę śmierci. Jednak wygrała wola życia i powrót do rodziny. Bardzo powoli otworzyłam oczy. Z początku mój wzrok był nieostry. Wszystko było rozmazane. Gdy ostrość widzenia się poprawiła, nad sobą zobaczyłam lekarza i pielęgniarkę. Poczułam nagłe ukłucie w nogę i wyrwałam ją doktorowi.
-Wszystko jest w porządku. Wydaje się, że wróci pani do zdrowia.-powiedział, po czym wraz z pomocnicą wyszli z sali.
ANGELA
Gdy wracałam do Helios, byłam pewna, że zapomniałam o czymś bardzo istotnym. Tylko nie wiedziałam, co to jest.
"Pożegnanie było, usunięcie pamięci było, odstawienie na ziemię było..." wyliczałam w myślach. Więc wszystko było ok. Przed przejściem przez Złotą Bramę, udałam się do świętego Piotra, by uzupełnić odpowiednie dokumenty. Gdy wszystko było gotowe, powiedział:
-A teraz proszę oddać mi kamień mocy, który dostała panna Franka.
Wiedziałam, że zapomniałam o czymś istotnym.
FRANKA
Po wyjściu lekarza i pielęgniarki, do sali weszła blondwłosa dziewczyna. Była moją najlepszą przyjaciółką.
-Angela.-powiedziałam cicho.
-Franka, straciłaś pamięć czy co? Jestem Megan. Kto to jest Angela?!?
Dobre pytanie. Nigdy nie poznałam kogoś o tym imieniu, nie wiem, skąd ono przyszło mi do głowy. Dziewczyna szybko o tej pomyłce zapomniała i opowiedziała, jak wygląda nasze mieszkanie w Brazylii i jak wyglądają studia. Okazało się, że leżałam tu od dwóch tygodni*. Powoli przypomniałam sobie feralny dzień, w którym spóźniłam się na pociąg. Potem autobus i zderzenie. I ciemność, która nastała później. No i dzisiejsze przebudzenie. Jednak czułam, że jest jeszcze coś. Dziwna myśl kołatała w mojej głowie. Podświadomość podpowiadała, że to był piękny, długi sen. Ale jaki? O czym? Na to nie znałam odpowiedzi.
Po kilku dniach zostałam wypisana że szpitala i wróciłam do domu. Meg postanowiła porzucić dla mnie studia, byśmy mogły wrócić na nie razem, w kolejnym semestrze. Namawiałam ją, aby zaniechała tego pomysłu, jednak była nieugięta.
Przez cały tydzień nie miałam kiedy rozpakować walizki ze szpitala. W końcu miałam dzień wolnego od spotkania z przyjaciółmi i rodziną. Postanowiłam wykorzystać to na porządki. No i przyszedł czas i na nią. Większość ubrań była do prania. Przed wrzuceniem ich do pralki, sprawdziłam kieszenie. W jednej z nich znalazłam naszyjnik z dziwnym kamieniem. Był bladoróżowy i wydawało mi się, że bije od niego poświata. Gdy oglądałam dziwne znalezisko, do łazienki weszła mama.
-Jaki śliczny.-powiedziała, zaglądając mi przez ramię.-Skąd to masz?
-Nie mam pojęcia. Nigdy go nie widziałam.
-Być może dostałaś go w prezencie od jakiejś koleżanki, kiedy byłaś w szpitalu. Ubierz go.-zaproponowała.
Tak też zrobiłam. Przejrzałam się w lustrze, ładnie prezentował się na mojej szyi. Szybko o tym zapomniałam i zajęłam się codziennością. Wieczorem postawiłam czajnik z wodą na gazie i czekałam, aż się zagotuje. Strasznie mi się dłużyło.
"Mogłabyś już być gorąca."-pomyślałam.
Gdy skończyłam tę myśl, woda natychmiast zawrzała. Zdziwiłam się, gdyż zwykle trwa to dużo dłużej. Wzruszłyam tylko ramionami i zalałam herbatę.
"Zjadłabym do tego naleśniki z syropem malinowym."-zamarzyłam.
Po chwili o mało nie spadłam z krzesła, na którym siedziałam.
Przede mną stał talerz z gorącymi naleśnikami.
ANGELA
To, co działo się potem, trudno opisać słowami. Piotr wściekły biegał po swojej budce i zastanawiał się, co teraz począć. Ja natomiast zostałam wezwana przed oblicze Jezusa.
-Trzeba jakimś sposobem odebrać jej kamień. Jak mogłaś o tym zapomnieć? Nie nadajesz się na anioła stróża!-również nie był zadowolony.
-Dziewczyna jest mądra! Na pewno nie wykorzysta tego źle!-próbowałam się bronić.
-Jaką masz pewność? Ona nie pamięta, co się tu działo! A jeśli kamień trafi w niepowołane ręce? Ktoś może go ukraść, dziewczyna może go zgubić, nawet sprzedać.
Niestety, miał rację. W końcu się uspokoił i stwierdził:
-Trzeba kogoś wysłać na Ziemię. On musi znaleźć się z powrotem w Helios.
Teraz trzeba wybrać odpowiednią osobę, by wykonała to zadanie.
Koniec końców, urządziliśmy naradę na ten temat. Ustalone zostało, że będę musiała zwrócić na nią baczniejszą uwagę niż zwykle i na razie nie będziemy interweniować. Odetchnęłam z ulgą.
FRANKA
Postanowiłam, że nie będę wykorzystać nowo poznanych umiejętności zbyt często. Fajnie mieć pomoc w życiu, jednak cieszyłam się z powrotu do normalnego życia. Nikt nie zauważył nic niepokojącego w moim zachowaniu. Jednak od jakiegoś czasu tęskniłam. Nie potrafię określić za czym. To było coś nieokreślonego, nie realnego. Zaczęłam interesować się fantastyką i często patrzyłam w niebo. Poza tym, cały czas czułam się obserwowana. Jednak nie zwracałam na to zbytniej uwagi, zadowolona z powrotu do zdrowia.
THE END
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top