29. Noc z diabłem. 😈😈😈
❕❕❕
UWAGA
W rozdziale występują sceny +18. Jeśli nie chcesz ich czytać, proszę pomiń tekst napisany w drugim akapicie.
FRANKA
Wystraszona, odwróciłam się gwałtownie. W wejściu zobaczyłam wysokiego, ciemnoniebieskiego diabła. Patrzyłam na niego przerażona, choć wiedziałam, że to prawdziwa postać Księcia Otchłani. Co on tu robi i to z takim wyglądem?
-Chyba pomyliłeś namioty.-stwierdziłam, choć nie za bardzo wiedziałam, jak na to zareaguje.
-Mogę zostać tu z Tobą?-zapytał. Jego głos brzmiał, jakby mówił nie on, a kilka różnych osób.
ASMODEUSZ
Po tym, jak wyszliśmy z tymczasowego mieszkania Franki, Rea natychmiast pociągnęła mnie do drugiego namiotu.
-Tęskniłam za Tobą.-powiedziała rozanielonym głosem i zaczęła się rozbierać. Gdy została w samej bieliźnie, zabrała się za mnie.
-Rea, poczekaj.-powiedziałem.-Nie możemy choć przez chwilę porozmawiać, a nie tylko się kochać?
Diablica popatrzyła na mnie zdziwiona.
-Od kiedy Ty chcesz rozmawiać? Poza tym, nie mamy o czym. Chcesz słuchać o babskich sprawach, o tym jak radziłam sobie na zamku?
-Chociażby. I dlaczego naraziłaś Frankę na kontakt z Belialem w jego prawdziwej postaci?-byłem coraz bardziej zdenerwowany. A taki stan również zmusza diabła do przemiany. Czułem, jak moje ciało wydłuża się, a na skórze pojawiają się łuski.
-To tylko taki żart.-odparła, machnąwszy ręką.-Chyba nie zależy Ci na tej nieumarłej? Wiesz przecież, że za tydzień jej tu nie będzie.
-Wiesz, co mogło się stać, gdyby nie szybka reakcja Angeli? I jak mogłaś przypalać ją w ogniu piekielnym!
-Zasłużyła sobie na to!
-Bo starała się bronić swojej podopiecznej?!? Gdyby to ode mnie zależało, w życiu nie chciałbym mieć z tobą do czynienia.-odparłem i wyszedłem z namiotu.
-W łóżku Ci jakoś nie przeszkadzam!!!-krzyknęła za mną, jednak nie zatrzymywała mnie. Postanowiłem spędzić tę noc u Frankie.
Gdy chciałem wejść do środka, dziewczyna właśnie brała kąpiel, więc taktownie poczekałem na zewnątrz. Nie mogłem się jednak powtarzać, od delikatnego uchylenia materiału i zerkania ukradkiem na nią.
Wkrótce wyszła z wanny, która po sekundzie zniknęła. Dziewczyna przez jakiś czas bawiła się z kotem, potem szykowała się do snu. Wtedy postanowiłem wejść.
FRANKA
-Siadaj.- powiedziałam, wskazując mu krzesło. Był bardzo wysoki. Jego rogi zachaczały o pułap. Na szczęście usiadł, nie wyrządzając mojemu schronieniu żadnej krzywdy.
-Czy coś się stało?-zapytałam demona.
-Rea.-odparł, jakby to tłumaczyło wszystko. Mogłam go zrozumieć, jednak to niewiele mi pomogło.
-Co takiego zrobiła?
Mod opowiedział mi o sytuacji sprzed kilku minut.
-Nie zazdroszczę ci takiej narzeczonej.-stwierdziłam, po czym ziewnęłam.
-Jesteś zmęczona. Idź spać. Ja położę się tutaj.-niedaleko mojego materaca pojawił się drugi.
Podeszłam do mojego łóżka i przykryłam kołdrą. Diabeł nadal siedział na krześle, nie ruszając się z miejsca.
Cisza przedłużała się, a ja nie mogłam zasnąć. Nie mogłam znieść jego bezruchu, więc wstałam i ostrożnie do niego podeszłam.
-Wszystko w porządku?-zapytałam, siadając obok.
-Dlaczego Ty możesz ze mną normalnie porozmawiać, nie oczekując niczego, a ona chce tylko jednego? Nie rozumiem tego.-diabeł dalej patrzył w jeden punkt.
Wstałam i podeszłam do niego. Żeby spojrzeć mu w oczy, musiałam zadrzeć głowę.
-Dlaczego, chociaż wiem, kim jesteś, czuję się przy tobie tak dobrze i bezpiecznie? Przynajmniej w miarę.-przyznałam po chwili.
Chłopak uspokoił się na tyle, aby przybrać z powrotem ludzką postać.
Nieoczekiwane złapał mnie za rękę i pociągnął. Po chwili siedziałam na jego kolanach. Zdziwiona, spojrzałam mu w oczy. Jego ciemne źrenice patrzyły na mnie uspokajająco.
P
oczułam się zagrożona, nigdy nie byłam w takiej sytuacji, nawet na Ziemi.
Asmodeusz zaczął bawić się moimi włosami, wplatając w nie palce i muskając opuszkami moją głowę. Było to przyjemne, nawet bardzo. Jednak z drugiej strony chciałam to przerwać. Nie możemy pójść dalej. Ja za tydzień stąd zniknę, a on przecież ma Reę. Gdy dotknął mojej szyi, zadrżałam, po czym sama sobie się dziwiąc, pocałowałam go. Na początku też wydawał się zaskoczony, jednak po chwili oddał pocałunek, a nawet go pogłębił. Jego dłoń wślizgnęła się pod moją koszulkę. Spięłam się, nie wiedziałam, jak nam na to zareagować.
-Spokojnie. Nie masz się czego bać.-szepnął mi do ucha, po czym podniósł i zaniósł do łóżka. Położył się obok i powiedział:
-Gdybym nie był księciem, to już dawno byśmy byli razem. Jednak wybrali dla mnie Reę. Nie mogę się z tobą kochać, możemy jedynie pozwolić sobie na chwilę takiej bliskości.
Położył się nade mną, opierając ciężar ciała na ramieniu. Znów popatrzył mi w oczy, po czym pochylił się i nasze usta znów się spotkały. Dłonią błądził po moim dekolcie, niemalże dotykając piersi. Moje ciało instynktownie tego chciało. Chyba zrozumiał, bo w końcu delikatnie, ale zdecydowanie, zagarnął lewą pierś. Przez chwilę ugniatał ją, po czym zaczął masować już i tak stwardniały sutek. Z moich ust wydobył się niekontrolowany jęk. Chciałam, aby też poczuł się podobnie, więc ściągnęłam z niego koszulkę. Nie wiedziałam, co teraz zrobić, więc zaczęłam masować go po ramionach i plecach. On tylko się uśmiechnął i również ściągnął że mnie bluzkę. Poczułam się zagrożona, jednak szybko to minęło, gdyż diabeł rzekł:
-Jesteś śliczna.-znów położył rękę na piersi, wracając do przerwanej czynności. Zamknęłam oczy, poddając się chwili. Po kilkunastu sekundach zaczął całować mój dekolt, a potem wziął do ust jednego z sutków.
Było to przyjemne uczucie, chciałam jeszcze więcej.
-Proszę, kochaj się ze mną.-poprosiłam.
-Wiesz, że nie mogę.
Wiedziałam, jednak to uczucie było silniejsze ode mnie.
Sięgnęłam na ślepo w dół i zaczęłam przez spodnie masować jego męskość.
-Co ty wyprawiasz?!? Nie rób tego!-jego głos znów się zmienił. Próbował nad tym zapanować, jednak na próżno. Nim jego przemiana się dokonała, wyskoczył z łóżka i wybiegł na zewnątrz. Ubrałam się i wybiegłam za nim.
Dziewczyny, nie zepsułam tym koncepcji opowiadania? Nie umiem pisać za bardzo takich scen, ale myślę, że fajnie wyszło. Ocenę jednak pozostawiam wam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top