23. Odkrycie fortelu
REA
Ta dziwna dziewczyna nie dostała takiej nauczki, na jaką sobie zasłużyła. Angela w porę ją uratowała. Cóż, w zanadrzu miałam inne plany...
Siedziałam w swoim biurze, przydzielając strażnikom odpowiednie diablice na nadchodzący tydzień. Miałam nadzieję, że wojna będzie trwała jakiś czas, ponieważ lubię rządzić. A właściwie...niedługo zostanę królową i będę miała wszystko, o czym marzyłam, odkąd pojawiłam się w Piekle. Kończąc listę, schowałam ją do szuflady biurka i rozmarzyłam się o moim przyszłym życiu.
W wyobraźni wiedziałam piękny, kryształowy pałac, z wielką ilością służby i kilkoma salami balowymi. Wielkie garderoby z mnóstwem różnego rodzaju sukien i butów oraz innymi, cudownymi strojami. Nie zamierzałam ubierać się zwyczajnie, tak jak teraźniejsza królowa, która nawet ze służbą potrafiła rozmawiać i w dodatku jeść z nimi posiłki. O nie! Moi poddani będą znali swoje miejsce...
A gdzie tu miejsce dla Asmodeusza? Zastanowiłam się przez chwilę, co tak naprawdę do niego czuję. Miałam za niego wyjść, ale nawet dobrze go nie znałam. Nigdy nie rozmawialiśmy o przyszłym, wspólnym życiu. Znałam go jedynie z balów i z zachowań z sypialni. Nie powiem, na to ostatnie nie mogłam narzekać. Jego ludzka postać, była naprawdę przystojna. To wystarczy. Najbardziej podobało mi się to, że Franka czuje do niego sympatię. Kiedy będziemy już małżeństwem, zabronię mu się z nią widywać. Albo będzie główną atrakcją naszego haremu.
Zrobiło się późno, więc udałam się do głównej sypialni. Zastanawiało mnie, dlaczego Lucyfer nie przydzielił mi osobnej komnaty. Spanie w jednym pomieszczeniu z tymi...panienkami, nie było komfortowe. Rozejrzałam się po pokoju. Większość diablic była już w łóżkach, inne brały kąpiel. Żadna nie stała w kolejce do łazienki. Czyli za około piętnaście minut, zapadnie błoga cisza. Coś było nie tak. Franka kręciła się w swoim łóżku i strasznie mi to przeszkadzało. Postanowiłam do niej iść.
-Cześć. Gdzie jest Angela?-zapytałam, udając zainteresowanie.
-Musiała natychmiast stawić się w Niebie.-odparła. Mówiła cicho, ledwo ją zrozumiałam.
-Bądź gotowa jutro o dziewiątej rano. Wyjeżdżamy.-zakonumikowałam jej.
-Gdzie?-zapytała zdziwiona.
-Jedziemy na pole walki. Zobaczymy, jak sobie radzą nasi żołnierze.
ANGELA
O nie! Chwilę temu Rea odeszła do swojego łóżka. Nie mogłam pozwolić na ten wyjazd, ponieważ wtedy wszystko się wyda! Grać na zwłokę też nie mogę, bo właśnie przyszła jedna ze służby i przyjmuje rozkazy o jutrzejszym wyjeździe.
Wstałam i spanikowana pobiegłam do Rei.
-Pani! Lucyfer zabronił nam opuszczać harem! To zbyt niebezpieczne, aby zamek pozostał bez opieki królewskiej rodziny? Co będzie, w razie najazdu wroga?-wymyśliłam na poczekaniu tę oto przemowę.
REA
Spojrzałam na nią i wtedy to zobaczyłam. Franka miała oczy koloru zielonego, a dziewczyna przede mną, miała bladoniebieskie. Wtedy wszystkiego się domyśliłam i postanowiłam zadziałać inaczej.
-Wzywałaś mnie, o Pani?-zapytała przybyła służąca.
-Tak. Zabrać tędziewczynę do sali tronowej!-rozkazałam jej.
-Ależ, Pani! Król nie pozwolił wypuszczać Was z haremu!-wykrzyknęła.
-Nagły przypadek. Chodzi o bezpieczeństwo nas wszystkich. Ona musi spłonąć w ogniu piekielnym.
Kobieta wzdrygnęła się na te słowa. Ten rodzaj kary, wykonywany był bardzo rzadko i przez samego Lucyfera.
-Czy jesteś pewna, Wasza Wysokość?
-Tak! Czy nie wyraziłam się jasno? Jeśli mnie nie posłuchasz, trafisz przed oblicze Lucyfera i sama zginiesz w ten sposób!
GABRIEL
Spędzałem teraz cały czas w Niebie. Niebiańska armia cały czas była w gotowości, aby w razie czego, odeprzeć atak Wiecznej Ciemności. Lucyferowi mogłoby przecież coś pójść nie tak. Pewnego dnia, przybył posłaniec z Piekła. Podróżował na smoku bojowym, więc przypuszczaliśmy, że przybywa z pola walki. Gdy wylądował, a nasza służba zajęła się jego wierzchowcem, natychmiast poprosił o audiencję u Jezusa. Ten, po wysłuchaniu jego opowieści, natychmiast posłał po mnie. Nie zwlekając, ruszyłem z moimi żołnierzami na ratunek oddziałom piekielnym.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top