20. W haremie

FRANKA

Po wyjściu Księcia, zapadłam w chwilowy sen. Po jakimś czasie obudziła mnie służąca, informując, że mam gościa. Zaintrygowana, zwlokłam się z wygodnego łóżka i założywszy szlafrok, poszłam za nią. W jadalni siedziała Angela.
-Cześć, Frankie! Jak Ci się mieszka w zamku Lucyfera?-zapytała na wstępie.
-Tu jest obłędnie!-odparłam, zgodnie z prawdą.
-Słuchaj, od dziś zamieszkam z wami i będę mieć na Ciebie oko, dobrze?
-No...Ok.-odpowiedziałam.
-Dziewczyny, chodźcie ze mną.-w drzwiach stanął Lucyfer.
Popatrzyłyśmy na siebie i ruszyłyśmy za Królem Otchłani. Zeszliśmy do lochów i przeszliśmy przez "tajemne" przejście w ścianie. Tam było jedno wielkie pomieszczenie z mnóstwem jednoosobowych łóżek. Po nim kręciło się kilka dziewczyn. W tym również Rea.
-Witaj, Franko. Miło Cię widzieć, Angelo.-przywitała nas przyszła królowa-Dziewczęta!-tu zwróciła się do pozostałych diablic-Mamy nową koleżankę!

REA

Gdy Lucyfer przeprowadził tę małą, wpadłam na genialny pomysł. Szybko poszłam do biura. Byłam przełożoną wszystkich dziewczyn i to ja przydzielałam je do pokoi rozkoszy. Asmodeusz oraz Król mówili mi, że Franka jest nietykalna. Ale...mało mnie to obchodzi. Z resztą-ich zapewne też. Znalazłam odpowiednie dokumenty i sprawdziłam, kto dziś nas odwiedzi.
-Ten nie, ten nie, ten też nie...-szeptałam pod nosem. Nagle mój wzrok padł na imię Beliala. Zaśmiałam się w duchu.-Idealnie. Wprost idealnie.
Przy jego imieniu wpisałam imię FRANKA i wywiesiłam grafik na drzwiach, po czym wróciłam do głównej sypialni.

FRANKA

Zbliżał się wieczór. Poznałam kilka diablic, jednak nie udało mi się zapamiętać ich imion. Były naprawdę dziwne. Większość z nich była teraz w łazience, gdzie szykowały się do swojej pracy. Miały bardzo wyzywające stroje i makijaże. Sama nigdy bym się na takie coś nie zdecydowała. Angela poszła porozmawiać z jakąś dawno nie widzianą koleżanką, więc siedziałam sama na moim łóżku. Wtedy podeszła do mnie dziewczyna. Chyba miała na imię Jamala.
-Franko! Ty jeszcze nie gotowa?!?-zapytała, ciągnąc mnie w stronę łazienki-Chodź, szybko! Pomogę Ci!
-Ale ja nie...-nie dane mi było dokończyć, bo przyłączyło się do nas jeszcze kilka dam. Wszystkie mnie otoczyły i wepchnęły do wanny, wpierw rozbierając. Wykąpały mnie w perfumowanej wodzie, która pachniała tak słodko, że zrobiło mi się niedobrze. Wszystkie nade mną stały, nie mogłam się wyrwać. Próbowałam zawołać Angelę, ale w tym momencie zostałam podtopiona. Wyciągnęły mnie z wanny, otuliły miękkim ręcznikiem i zaczęły suszyć oraz układać włosy. Potem przyszła Rea. Liczyłam na wybawienie, jednak ta tylko uśmiechnęła się chytrze i zajęła się makijażem. Potem ubrała mnie w dziwny kombinezon, który praktycznie nic nie zakrywał. Składał się ze skórzanych rzemieni. Potem podała mi coś do picia i zmusiła do spożycia jednym tchem. Poczułam się odurzona, nie wiedziałam, co się ze mną dzieje.
Rea wyprowadziła mnie z głównej sypialni, prowadząc długim korytarzem, gdzie znajdowały się drzwi z ponumerowanymi pokojami. Otworzyła ten z numerem cztery.
-Poczekaj tu chwilę.-powiedziała, po czym wepchnęła mnie do środka. Straciłam równowagę i wylądowałam na miękkim dywanie. Wystraszona, zaczęłam kręcić się niespokojnie po pomieszczeniu. Nagle do pokoju weszła Rea w towarzystwie...
-ASMODEUSZ!-krzyknęłam na widok Księcia.-Ona mi coś dała. Jakiś dziwny środek! Jak dobrze, że jesteś!
Niewzruszona diablica zaśmiała się chytrze i wyszła, zamykając drzwi na klucz. Środek odurzający chyba tracił moc, bo już pewniej trzymałam się na nogach.
-Zabierz mnie stąd.-zwróciłam się do Asmodeusza, odwracając się, by na niego spojrzeć.
-Ty...Ty nie jesteś Księciem Otchłani!-powiedziałam, patrząc na mojego towarzysza. Był to diabeł, wyglądem przypominający mężczyznę około czterdziestu lat.
-Nie. Nazywam się Belial. Chyba wiesz, po co tu jestem, prawda?-zapytał, przyglądając się mi.
-Tak...-nie potrafię rozmawiać na takie tematy.-Zaszła pomyłka. Ja nie jestem jedną z haremu Lucyfera. Miałam tu przebywać, aż nie minie niebezpieczeństwo wojny. Nie jestem dziewczyną do towarzystwa.-tłumaczyłam.
-Jak to? Zobacz, tu jest grafik. Masz na imię Franka, tak?
-Tak.-potwierdziłam.
-Więc nie ma żadnej pomyłki.

ANGELA

Cieszyłam się ze spotkania dawnej przyjaciółki. Kiedyś była przez długi czas mieszkanką Helios, jednak potem zdecydowała się na Piekło. Straciłam poczucie czasu, gdy zorientowałam się, że rozmawiamy ponad dwie godziny, postanowiłam poszukać Franki. Jednak nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Nikogo oprócz nas dwóch nie było w sypialni. Przestraszona, pobiegłam na górę, by poszukać Lucyfera. Jednak on wraz z Lilith wyjechali nad Wszechocean. Rei też nigdzie nie było. Kolejną godzinę spędziłam na bezskutecznym bieganiu po lochach. Wreszcie wróciła jedną z pracujących tu dziewczyn.
-Jamala! Nie widziałaś gdzieś Franki?-zapytałam ją.
-Przecież jest w pracy. Rea kazała ją wyszykować i zabrała ze sobą.-odparła zdziwiona.
"A to męda!!!"-pomyślałam,  po czym wyszłam na pokoje. W końcu trafiłam na odpowiedni.
Belial był właśnie w trakcie przemiany. Skoczyłam między nich, wyrywając przerażoną i zapłakaną dziewczynę.
-Uciekaj!-krzyknęłam, ciągnąc ją za sobą. Wreszcie dopadłyśmy drzwi i zatrzasnęłam je za nami. Od środka nie mają klamek.
Franka wtuliła się we mnie i płakała jak dziecko.
-Ciiii...Już dobrze, dobrze...-mówiłam cicho, zamykając ją w ramionach.
-On...on...on był...taki...taki straszny...dziwny i...I obrzydliwy!!!-szlochała.
-Nic Ci nie zrobił?-zapytałam.
Dziewczyna pokręciła przecząco głową.
"U fff...Zdążyłam."
Gdy się przestała trząść, zaprowadziłam ją do sypialni.
-Co to było? Co on robił?!?-zapytała, gdy mogła normalnie mówić.
-To diabeł kochanie. Postacie ludzkie to tylko przebrania. Widziałaś Beliala w jego prawdziwej postaci.
W jej oczach zobaczyłam przerażenie i...coś jeszcze.

Czy taka długość Was zadowala?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top