2. SZPITAL
-Doktorze, czy ona wyjdzie z tego? Czy w ogóle jeszcze kiedyś się obudzi?-słyszałam zrozpaczony głos mamy.
-Miejmy nadzieję. Zapadła w śpiączkę, na razie organizm walczy. Nie będziemy jej wybudzać na siłę, nie jest to najlepszy pomysł. A teraz przepraszam, muszę iść do innych pacjentów. Proszę nie siedzieć tu długo. Córka musi odpoczywać.
Nie mogę pozwolić na to, aby mama się przeze mnie zamartwiała. Przecież ja żyję i ją słyszę. A teraz muszę wstać i jej to powiedzieć. No, Franka, otwórz oczy!
Udało się! Udało! Poczułam, że odzyskuję władzę nad ciałem, a po chwili otworzyłam oczy. Zamrugałam gwałtownie powiekami i usiadłam na łóżku. Jednak coś było nie w porządku. Mama dalej siedziała na krześle i wpatrywała się w miejsce, gdzie przed chwilą leżałam. W ogóle nie zareagowała na to, że się obudziłam. Zdezorientowana, podążyłam za jej wzrokiem. Widok, który zobaczyłam, sprawił, że wstałam gwałtownie z łóżka i odskoczyłam od niego.
Na nim w dalszym ciągu leżało moje "śpiące" ciało. Do niego podłączone były urządzenia medyczne, których przeznaczenia nie chciałam nawet się domyślać.
- Mamo?... - szepnęła. -Tutaj jestem...Tutaj...-mówiłam, choć zdołałam się domyślić, że mnie ani nie widzi, ani nie słyszy.
"Czy ja umarłam?"-zastanawiałam się w myślach. Podeszłam do monitorów. Nie, z przeczytanych książek medycznych (wszak chcęprzecież zostać lekarzem), wiedziałam gdzie szukać na to odpowiedzi.
Żyłam, praca serca była wolna, ale miarowa.
Co się więc stało?
-Mogę odpowiedzieć na Twoje pytanie.-usłyszałam czyjś głos.
Odwróciłam się i zobaczyłam obok drzwi do sali, dziewczynę bardzo podobną do Megan.
Spojrzałam na matkę. Nie zareagowała na jej słowa, więc to było skierowane do mnie.
-Megan?-zapytałam zdziwiona.
-Nie. Nazywam się Angela i jestem twoim aniołem stróżem.-przedstawiła się.
"Ja chyba zwariowałam. Nie! Już wiem! Jestem jeszcze w domu, a to wszystko tylko mi się śni. Nie było żadnego wypadku. Nie ma szpitala, tych urządzeń, śpiączki...To po prostu najdziwniejszy sen, jaki mogłam wymyślić. Muszę się tylko uszczypnąć i zaraz znajdę się w swoim łóżku."
Wykonałam tą czynność. Niestety, dalej byłam w tym samym miejscu, a dziewczyna patrzyła na mnie z rozbawieniem.
-Musisz uważać na to, co przy nas myślisz. Potrafimy czytać w myślach.-powiedziała, Nie patrząc na mnie-To co? Idziemy, czy będziemy tu tak stać?
-Nigdzie z Tobą nie idę. Nie wiem nawet kim jesteś. Co tu się w ogóle dzieje? Dlaczego widzę swoje ciało na łóżku szpitalnym? Czy ja umieram? Co tu się wyprawia!!!-krzyknęłam, choć wiedziałam, że nikt oprócz dziwnej dziewczyny mnie nie usłyszy. Ale jeśli tylko ona może mnie usłyszeć i zobaczyć, na pewno coś wie. Jeśli i ja chcę się czegokolwiek dowiedzieć, muszę z nią porozmawiać. A to miejsce nie należy do najprzyjemniejszych pod słońcem.
-To co? Zamieniłaś zdanie?-zapytała jasnowłosa.
-Dobrze, chodźmy stąd.-podeszłam do dziewczyny, ona chwyciła mnie mocno za rękę. Nagle z jej pleców wyrosły piękne, białe skrzydła, oślepiła mnie jasna poświata, a po chwili uniosłyśmy się w górę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top