16. Uwolnienie i...zniewolenie
LUCYFER
Byłem szczerze rozbawiony miną tej dziewczyny. Zdezorientowana, spoglądała to na mnie, to na Asmodeusza.
-Nie słuchasz naszych grzecznych próśb, Franko. Postanowiłem dać Ci ostatnią szansę. Wypuszczę Cię, ale mam warunki. Spełnisz je-jesteś wolna. Będziesz próbowała uciec, bądź zrobić coś innego-nie po naszej myśli, zostaniesz zamknięta tutaj. Rozumiesz?-zapytałem.
-Najpierw chcę usłyszeć Twoje warunki.-odparła, patrząc mi w oczy. Nie powiem, odważna jest. Dodatkowo, te jej śliczne loki...Zastanowiłem się przez chwilę.
-No cóż...-odparłem w końcu-Niech Ci będzie. Po pierwsze, nie wrócisz do swojego mieszkania, zaoferowanego Ci przez mojego syna...
-Jak to?!?-przerwała mi-Mam spać pod mostem, czy na łodzi na Styksie???
-...W zamian dostaniesz pokój w zamku, możesz poruszać się w nim gdzie chcesz i robić prawie wszystko. Jednak nie możesz wychodzić poza teren zamku, chyba że w towarzystwie kogoś z nas. Nie dotrzymasz umowy-od razu lądujesz w lochu. To wszystko z mojej strony.-spojrzałem wyczekująco na nią.
-Chyba sobie kpisz. Mam mieszkać w zamku Króla Otchłani?-zapytała.
Wzruszyłem tylko ramionami.
-Ok, wypuśćcie mnie wreszcie.
ANGELA
Tego dnia miałam wolne. Wylegiwałam się na leżaku w ogrodzie. Moją sielankę przerwało wtargnięcie Gabriela.
-Angie! Musimy natychmiast udać się do Piekła! Franka ma kłopoty.
Zaczęło się. Później niż się spodziewałam, ale zaczęło się.
Nie zwlekając, ubrałam się i wsiadłam na motor Gabriela. Archanioł odpalił silnik i pomknęliśmy w stronę Złotej Bramy.
Podczas podróży, opowiedział mi, czego dowiedział się od Asmodeusza. Byłam nieźle zaniepokojona o los mojej podopiecznej.
Gdy dotarliśmy na miejsce, Franka w towarzystwie Lucyfera i Asmodeusza wychodziła z zamkowych lochów, trzymając na rękach Atenę.
Król Otchłani wyjaśnił nam, co zaszło i jakie podjął decyzje.
Podpisaliśmy odpowiednie dokumenty i, na szczęście, wszystko skończyło się w miarę szczęśliwie. Lucyfer musiał już iść do gabinetu, kazał Asmodeuszowi oprowadzić Frankę po zamku i powiedzieć jej, o zasadach tam panujących. My znaliśmy już prawie całą Otchłań, więc pożegnaliśmy przyjaciół i wróciliśmy do Nieba.
FRANKA
Kiedy anioły odjechały, Asmodeusz skinął na mnie głową.
-Chodź. Najpierw pokażę Ci Twój pokój, potem inne pomieszczenia.-powiedział i wszedł na schody prowadzące do zamku.
Zaintrygowana, ruszyłam za nim.
Cały zamek był utrzymany w klimacie XVIII wiecznych budowli. Kamienne ściany, na nich różne obrazy oraz arrasy i dawno już puste zbroje. Ale nie obyło się też bez pomieszczeń typowo rozrywkowych, gdzie można było znaleźć najnowsze komputery i konsole. Największe wrażenie zrobiła na mnie jadalnia z ogromnym, prostokątnym stołem i zdobionymi krzesłami, na których leżały krwistoczerwone poduszki. Nad nim widział kryształowy żyrandol.
-Kuchnia jest tam. Pokażę Ci ją kiedy indziej. Teraz chodźmy do twoich apartamentów.
"Apartamenty? Dla mnie?"-pomyślałam, zapominając oczywiście o murze. Asmodeusz przypomniał mi o tym, uderzając mnie łokciem w żebro.
-Auć.-skomentowałam tylko i spojrzałam w tył. Atena podążała za nami, również się rozglądając. -To jest Twój pokój.-Książę, wskazał mi odpowiednie drzwi.
Weszliśmy tam. Ściany były w kolorze bladopomarańczowym, pod oknem stało duże, wyglądające na wygodne, łóżko. Pościel była ciemna, z wizerunkiem lecącego smoka. Było tam też hebanowe biurko, wykonana z tego samego drewna szafa i komoda obok łóżka. Na jednej ze ścian-kominek. Naprzeciw niego puchaty dywan i aksamitny fotel. Dodatkowo regał z książkami i telewizor. Obok łóżka było leżonko dla kotki i dwie miseczki: jedna na wodę, druga na jedzenie.
Rozglądałam się wokół oczarowana.
-Podoba Ci się?-usłyszałam po chwili.
-Tu jest cudownie.-odparłam, podchodząc do okna. Byliśmy na drugim piętrze, właśnie spoglądałam na zamkowy dziedziniec oraz Smokownię.
Potem moją uwagę przykuły inne drzwi.
-Co tam jest?-zapytałam, patrząc na chłopaka.
-To jest Twoja łazienka. Zobacz.
Weszłam do środka. Znajdowała się tam wielka czarna wanna, nad nią półka z wielką ilością różnorakich kosmetyków. Toaletka z dużym lustrem, kibelek, umywalka. Szafka z ręcznikami i rzeczami do sprzątania.
-Wiem, że lubisz sprzątanie na sposób Ziemski, więc taka była moja propozycja urządzenia Twojej łazienki.
-Jest obłędnie. Dziękuję.
-Mogłem pomyśleć o tym od razu, aby Cię tu zabrać. A teraz odśwież się, a ja za chwilę po Ciebie przyjdę i pójdziemy na kolację.
Po czym zostawił nas same. Atena już pokochała fotel przed kominkiem, gdyż rozłożyła się na nim i nie zamierzała zejść.
ASMODEUSZ
Widać było, że zamek i nowe mieszkanie zrobiło na niej wrażenie. Zbliżała się pora kolacji, więc zostawiłem ją samą i skierowałem się do swoich apartamentów. Że zdziwieniem zauważyłem, że ktoś jest w mojej sypialni.
-Witaj. Chciałam Ci zrobić niespodziankę. Twój ojciec pozwolił mi tu zamieszkać do czasu zaręczyn. Wtedy przeprowadzimy się do swojego zamku.-powiedziała Rea, ponosząc się po moim "królestwie".
-Apropos, jak się podobał France mój mały prezent?-zapytała.
"Prezent?"-zastanowiłem się.
-Rea! To Ty podrzuciłaś jej tego kota?!?-zapytałem wściekły.
-To był tylko taki żart. A właściwie ostrzeżenie.
-Ostrzeżenie?!? Jak mogłaś?
-Otwórz oczy, kochanie...A w zasadzie-nie ważne. Chodziło o to, by pilnowała własnego nosa.
-Znasz jej historię przecież. Ona jest tu tylko tymczasowo.
-Wiem...Ale i tak za wiele nie może sobie pozwalać. Daj spokój, nie zrobiłam nic złego.-mówiła, zaglądając do mojej nocnej szafki.
-Przestań grzebać w moich rzeczach.-powiedziałem podchodząc i zamykając ją przed nosem dziewczyny.
-O co Ci chodzi?
-O to, że jeszcze nie jesteśmy małżeństwem i nie możesz przeglądać bez pozwolenia moich osobistych rzeczy!-warknąłem, podnosząc ją na nogi i przyciskając do ściany.
-Wyjdź stąd.-powiedziałem, nieludzkim już głosem. Moje oczy również straciły swoją "ludzkość".
Rea tylko się śmiała.
-Kochanie, wkrótce zobaczę Twoje prawdziwe oblicze.
-Jesteś bardziej wulgarna od wszystkich dziwek razem wziętych z haremu Lucyfera.-stwierdziłem, po czym puściłem ją. Gdy wróciłem do normalności, bez słowa opuściłem apartamenty i udałem się do salonu głównego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top