Rozdział 8

-Nie wejdę tam! Ja muszę wrócić do Alejandro!-warknęła zezłoszczona dziewczyna.

-ALEJANDRO JUŻ NIE ŻYJE!-warknęła zezłoszczona kobieta po czym po policzkach dziewczyny spłynęły łzy.

-Nie...Nie możliwe...-powiedziała załamana dziewczyna po czym razem z matką weszły do budynku.

Nastolatka nie wiedziała co dalej.
Jedyna osoba na której jej zależało odeszła.
Po chwili dziewczyna trafiła do piwnicy budynku.

Dziewczyna została siłą wepchnięta do celi po czym zamknięta na klucz.
Po około 5 minutach siedziała w kącie i płakała.
Po chwili zaczęła śpiewać:

Nigdy nie krył mnie aż taki mrok
Tu już zło, tu jest niemoc, tu jest ziąb
Dawnego życia nie ma, zapadła noc
Wokół cisza, nie oprę się już łzom
Od lat za Tobą szłam, przez cały czas
Ale dziś nie wiem gdzie Cię szukać mam
Ten ból ciągnie mnie na dno jak wielki głaz
Chociaż w duszy głos szepcze raz po raz
Błądzisz gdzieś, nie masz nic
Ale wstań i idź
By móc już Ty wiesz co
Gdzie tu prawda jest, a gdzie jest fałsz?
Czy mnie dzień zbudzi z tych mrocznych snów?
Gdzie szukać drogowskazów w samotny czas
Gdy dotąd Twojej gwiazdy blask mnie wiódł?
Jak mam wstać, jak mam iść?
Gdy Ciebie brak, dla kogo żyć?
No mów, już Ty wiesz co
Zrobię krok, potem dwa
Czy dziś mnie na to stać
By móc już ty wiesz co
W przyszłość nie wybiegam zbyt
Bo za mało siły mam
Więc robię plan na jeden dzień
Jedną myśl, jeden krok
I wtedy radę dam
Pójdę przez nocy czerń
Ślepo wierząc w nowy dzień
By móc już Ty wiesz co
A kiedy świt przerwie sny
I od dziś już nic nie będzie takie jak za dawnych dni
Wsłucham się w ten głos
On mówi mi
Masz móc, już Ty wiesz co"

Tymczasem Alejandro dobiegł do miejsca gdzie ostatni raz widział czarnowłosą dziewczynę.
Po chwili do chłopaka dobiegł jego najstarszy brat.

-Alejandro...Spójrz na to...Znalazłem to na ziemi niedaleko wejścia do lasu-powiedział Carlos podając zielonookiemu chłopakowi kawałek papieru.

Jak się później okazało, to był list od nastolatki.

Kiedyś nie wiadomo skąd,
Ze wschodem słońca,
Przybyłam tu.
Zanim spotkałam Cię,
Stroiłam się,
Dobierałam strój.
Abyś, gdy
Gdy mnie tylko poznasz,
Cały mi się oddał,
Już wtedy potrzebowałam Cię.
Abyś mnie ochronił,
Bo tylko w Twojej dłoni
Znaleźć mogłam ciepło, aby kwitnąć tak
Dla Ciebie
I tylko Twoją być.

I pamiętam, że gdy tamtego dnia
Zbudziłam się,
A obok byłeś Ty
Wstydziłam się,
Było głupio mi.
A dziś sama nie rozumiem,
Jak przez własną dumę
Mogłam Ciebie zranić
I przepraszam za to, że
Za to, że kłamałam,
Za to, że krzywdziłam
I dziś już nie ważne, że kochałam,
Że byłeś dla mnie wszystkim, w co wierzyłam.

Spokojnie odejdź już,
Spokojnie zostaw mnie,
Zostaw mnie samą,
Bo na to zasłużyłam.
Idź i bądź szczęśliwy,
Szczęśliwy bądź,
Jak gdyby,
Kiedyś coś złego działo się
To wróć, będę czekać.
Przepraszam za to wszystko,
Nie umiałam inaczej.
Proszę odejdź już,
Nie chcę byś widział, jak płaczę
A gdy będziesz daleko,
O jedno tylko proszę,
Pamiętaj patrząc w gwiazdy,
Że kocham Cię"

Heather❤️

Po chwili chłopak poczuł jak łzy spływają po jej policzkach.

-Carlos...Myślisz, że już jest za późno?-spytał zapłakany brunet.

-O CZYM TY MÓWISZ?! Oczywiście, że nie jest za późno...-powiedział starszy chłopak aby tylko uspokoić młodszego brata.

-Mam nadzieję...-powiedział załamany Alejandro bojąc się o życie Heather.

-Chodź...Idziemy poszukać w lesie...-powiedział Carlos próbując dać odrobinę motywacji młodszemu bratu.

-Niech będzie...-powiedział Alejandro.

-NIE TAK SZYBKO!-warknął dobrze znany chłopakom głos.

Oboje spojrzeli w tym samym kierunku i zauważyli...
__________________________
Koniec rozdziału
Mam nadzieję że się podoba
Buziaki
Pa

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top