Rozdział 6
Mike i Will pierwszy raz od dawna spędzili wspólne popołudnie na rozmowach, co jakiś czas przerywając je śmiechem jednego z nich, a czasem i obojga. Tematów było wiele, w końcu tak dawno się nie spotykali. A przynajmniej nie we dwójkę. Szatyn mógł chociaż na chwilę odciąć się od codziennego przygnębienia, które z czasem stało się jego rutyną i nieodłączną częścią życia. I chociaż wciąż czuł, że czeka ono na niego zaraz obok, starał się cieszyć tą chwilą. Bo bał się, że nie będzie takiej drugiej już nigdy.
Zanim się spostrzegli, na dworze zrobiło się ciemno. Wyglądając za okno, niezbyt się tym przejęli. W końcu tak świetnie im się rozmawiało. Nie chcieli tego kończyć. A z resztą żaden z nich nie był zmęczony.
Po jakimś czasie byli naprawdę zdziwieni, że nikt ich nie woła. Najwyraźniej nie przeszkadzało innym domownikom, że chłopcy dawno powinni spać. Przyjaciele, czując już lekkie zmęczenie, postanowili szybko przygotować się do snu. Rzecz jasna nawet jeszcze o nim nie myśleli. Przecież mogli zrobić tak wiele. Chcieli jak najlepiej spędzić ten wieczór, który z każdą chwilą coraz bardziej zmieniał się w noc. Albo może już nią był. Ale to przecież żaden problem.
Kiedy Will wyszedł z pokoju, kierując się do łazienki, Mike nie do końca wiedział, co robić. Nie chciał wracać do El, zresztą dziewczyna i tak na pewno już spała. Dochodziła dwudziesta trzecia i był pewien, że musiał być naprawdę cicho, by nikogo nie obudzić. Zaczął powoli chodzić po pokoju przyjaciela i oglądać różne miejsca, którym nie miał okazji się jeszcze przyjrzeć. Jego wzrok padł na kartkę wystającą z niedomkniętej półki. Był to rysunek. Na pierwszy rzut oka Mike ani trochę się nie zdziwił. W końcu wszyscy wiedzieli, że szatyn miał talent plastyczny i uwielbiał tworzyć różne prace. Jednak, gdy przyjrzał mu się nieco dokładniej, zrozumiał, że brunet o brązowych oczach był niesamowicie podobny do niego. I wtedy pojął, że ten rysunek był bardzo wyjątkowy. Bo postacią, którą przedstawiał, był sam Mike Wheeler. Pod wpływem chwili, chłopak wziął pracę i schował ją do plecaka, z którym przyjechał.
___
Dochodziła już północ, a przyjaciele wciąż nie czuli się zmęczeni. Byli pewni, że wszyscy w domu już dawno zasnęli, dlatego starali się zachowywać dość cicho. Szybko zrezygnowali z rozmów, które kończyły się donośnym śmiechem. Jednak szeptanie równie szybko im się znudziło. Po dłuższej chwili wymyślania różnych sposobów na zabicie nudy, Will zaproponował obejrzenie filmu. Lista za i przeciw nie miała końca (a szczególnie jej druga część). Jednak w końcu zrozumieli, że na nic lepszego nie wpadną, więc udali się do salonu, gdzie stał telewizor. Sprawdzanie odległości pokoi od sprzętu również nie napawało ich optymizmem. Lecz w końcu zabrali się za wybieranie kasety.
Mimo początkowych prób wybrania filmu, którego jeszcze nie widzieli, w końcu i tak Mike wziął do ręki "Łowców duchów" w pełni zadowolony z siebie. Will tylko lekko się uśmiechnął, pokazując tym całkowitą aprobatę. Dla pewności jednak pokiwał jeszcze głową. Mimo tego, że oboje widzieli film setki razy, wciąż go uwielbiali i mieli do niego duży sentyment. Byli wręcz pewni, że nie mógł on im się znudzić. Postacie były tak barwne, a fabuła pełna humoru, że każdy wieczór spędzony z "Ghostbusters" definitywnie nie należał do tych straconych. Dlatego i tym razem perspektywa obejrzenia właśnie tego filmu napawała ich radością.
Kiedy Byers poszedł po jakieś koce i poduszki, Mike włożył kasetę do telewizora. Po chwili rozległ się definitywnie za głośny dźwięk, a chłopak wręcz podskoczył i szybko ściszył urządzenie. Za chwilę do pokoju wbiegł również zaaferowany Will, który miał właśnie zrobić wykład przyjacielowi o tym, jaki był nieodpowiedzialny. Jednak, widząc jego panikę i przerażenie na twarzy, szybko zrezygnował z tego pomysłu i tylko zachichotał pod nosem. Na palcach podszedł do bruneta i pomógł mu ustawić dźwięk, a następnie przygotował kanapę do oglądania. Wszystko było na swoim miejscu. Jedynie brakowało czegoś do przegryzienia, co szybko zauważył Wheeler.
– Will, proszę, przyniesiesz coś do jedzenia? Umieram z głodu! – wykrzyknął nieco za głośno, co spotkało się ze skrzywioną miną przyjaciela.
– Bądź trochę ciszej. Już nie wspomnę o tym, że jest środek nocy, co średnio jest porą na posiłki. Czego sobie życzysz? – spytał z lekkim przekąsem niższy.
Po krótkim "cokolwiek" szatyn udał się po cichu do kuchni, a Mike rozsiadł się wygodnie na kanapie, rozpoczynając seans. Gdy chłopak wrócił, czarnowłosy już na dobre się rozłożył, zabierając wszystkie poduszki i koce. Will pokręcił głową i postawił przekąski na stoliku. Odchrząknął na tyle głośno, by nie zagłuszał go film, na co Mike odwrócił głowę i lekko się przesunął. Wciąż ilość miejsca dla Byersa pozostawiała wiele do życzenia, jednak chłopak postanowił już nie sprawiać problemów przyjacielowi i usiadł na samym rogu kanapy. Czując lekki dyskomfort, również zaczął patrzyć na ekran.
W połowie seansu atmosfera była już o wiele lepsza. Przyjaciele siedzieli blisko siebie, przykrywając się kocami. Co jakiś czas śmiali się i wymieniali komentarzami odnośnie danej sceny. Było tak, jak dawniej - najzwyczajniej na świecie miło. Atmosfera była tak wesoła, że Will nie pamiętał nawet, kiedy ostatnio tak przyjemnie spędził czas. Tęsknił za tym. Tak bardzo, że w tamtym momencie nawet nie myślał o tym, że byli zdecydowanie za głośno, jak na tak późną porę. Ale nikt ich nie upomniał.
___________________________________
856 słów
Okej. Tutaj macie miejsce na przypomnienie mi, jak bardzo jestem beznadziejna we wstawianiu regularnie rozdziałów. Wszystkie chwyty dozwolone XDDD
A teraz przepraszam. Serio, nie wiem, co mi się stało. Mam nadzieję, że mimo wszystko wytrwale czekaliście. Dziękuję :))
Julia <3
PS Nie wiem, kiedy będzie kolejny... Powodzenia w nowym roku szkolnym!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top