Rozdział 4

Mike zapukał do drzwi. Serce chciało mu wyskoczyć z piersi. Po chwili usłyszał trzask zamka, a drzwi otworzyła mu Nastka. Dokładnie tak, jak się spodziewał. Była ewidentnie zdziwiona, ale cieszyła się z wizyty jej chłopaka. Nie znała bowiem powodu jego nagłych odwiedzin.

– Cześć, nie spodziewałam się ciebie tu o tej porze – powiedziała dziewczyna.

– Tak wyszło, że mam wolne... 

Chłopak nie chciał od razu zaczynać tego trudnego tematu. El przecież też była osobą, a to, że całe dzieciństwo spędziła w laboratorium zmuszana do brania udziału w dalszej części badań MKUltra, nie znaczyło, że dziewczyna nie miała uczuć i nie poczułaby się zraniona czy zła. Poza tym, gdyby Mike zamiast "cześć" powiedział "zrywam z tobą", to prawdopodobnie dziewczyna zatrzasnęłaby mu drzwi przed nosem. A może tak na prawdę się bał.

Po krótkiej rozmowie El zaprosiła Mike'a do środka. Był to już jakiś postęp. Chłopiec dopiero wtedy zdał sobie sprawę z tego, że nie zastanawiał się, jak zerwać z dziewczyną. Przecież ta mogła się wściec i wyrzucić go z domu, a musiał przecież jeszcze porozmawiać z Willem. W tym momencie Wheeler nieco spanikował. Oczywiście nie dawał tego po sobie poznać. Nie wiedział za bardzo, co zrobić. Zaryzykować i od razu powiedzieć, o co mu chodzi, czy czekać aż wróci Will i wtedy jej to szybko wyznać? Nie, to też nie mogło skończyć się dobrze. A w dodatku na złość Nastki naraziłby też szatyna. 

Kilka dni wcześniej, a dokładniej kiedy El do niego przyjechała, powiedział jej, że w najbliższym czasie chciałby trochę odbudować przyjaźń z Willem, bo przez ich związek strasznie ją zaniedbał. Nastka, gdy to usłyszała, dostała kolejnego napadu złości. "Ja ci już nie wystarczam?!", "Z Willem przecież widzisz się zawsze, kiedy się spotykamy!", "Jakoś ci na tym nie zależało wcześniej!" czy "Jak tak bardzo ci na nim zależy, to czemu nie jesteś z nim?!" to nie najgorsze, co usłyszał chłopiec. Kiedy planował się już do niej podejść i ją przeprosić, ta wrzasnęła, że ma się do niej nie zbliżać i odepchnęła go. Nie ukrywał, że go to zabolało. Zezłościł się i podniósł na nią głos. Nie panował nad sobą, co nie skończyło się dobrze, ponieważ dziewczyna zaczęła płakać i wybiegła z domu. Kiedy nie wracała przez kilka godzin, chłopak zaczął się martwić i żałować, że na nią nakrzyczał. Jak miał wytłumaczyć się pani Byers? W końcu El była dla niej jak córka. Na szczęście okazało się, że dziewczyna była u Max, a ta chyba była w dobrym humorze, bo stwierdziła, że pomoże chłopcu i kolejnego dnia przyjdzie z Jane, a potem wspólnie spędzą czas.  

Na to wspomnienie Mike'a przeszedł dreszcz. Bał się El. Zaczął myśleć, że może zrywanie z nią nie było dobrym pomysłem i lepiej nie wprowadzać go w życie. W końcu rozmowa z Willem to już wystarczający powód dla niej, żeby się zezłościć. Tak, to chyba było rozsądniejsze. W końcu kto wie, co by zrobiła dziewczyna po dwóch "obraźliwych" sytuacjach jednego dnia. Jeszcze by skrzywdziła Byers'a... 

Wtedy Mike'owi napłynęły łzy do oczu, nie wytrzymał. Sam tyle razy skrzywdził chłopca. Nieumyślnie, ale jednak. Nie fizycznie, ale słowem, które czasem boli bardziej niż najgorsze uderzenie.

– Coś się stało Mikey? – spytała przejętym głosem Jedenastka.

– Nie, nic... – chłopak starał się wymyślić dobrą wymówkę, bo przecież nie mógł powiedzieć o liście, nie jej – Mój kuzyn ciężko zachorował i... i bardzo się o niego martwię – liczył, że o rodzinę nie będzie zazdrosna.

– Który? – jednak się mylił, było widać, że dziewczyna nie ucieszyła się z wieści o kuzynie.

– Nie znasz go, jest z Californi. Rzadko się z nim widywałem, ale zawsze mieliśmy dobry kontakt – musiał powiedzieć coś, co złagodziłoby złość Nastki. 

– Już dobrze, na pewno mu się poprawi. Nie martw się.

W tym momencie zrodził się pomysł w głowie chłopca. Już wiedział co sprawi, że będzie mógł spędzić czas z Willem. Mike zaczął jeszcze bardziej płakać. Wiedział, jak wywołać łzy. Wystarczyło, że pomyślał o czymś na prawdę smutnym, a w tym momencie - o liście Willa.

– El...

– Tak? – spytała. Było widać, że się przejęła stanem jej chłopaka.

– Mógłbym... – trochę się zawahał, ale stwierdził, że nie będzie innej szansy – mógłbym dziś spędzić trochę czasu z Willem? – zaczął mocniej płakać, tym razem nie specjalnie – zawsze... zawsze mi się kojarzył z tym moim... kuzynem. Może to by mi trochę pomogło. Złagodziło smutek – nie wiedział, czy nie przesadził, ale liczył, że dziewczyna się zgodzi.

– No dobrze... Jeśli dzięki temu będziesz szczęśliwszy też przy mnie – jak zwykle myślała tylko o sobie, ale przynajmniej zadziałało.

Dochodziła już czternasta. Za trochę ponad godzinę miał przyjść Will. Mike nie wiedział, co teraz robić, bo zrobiło się dość... niezręcznie. Najlepszym wyjściem byłoby na chwilę pobyć samemu. Chłopak powiedział, że idzie do toalety się trochę uspokoić, bo musi pobyć sam, po czym się tam udał. Zamknął drzwi i odetchnął z ulgą. Emocje mu już trochę opadły. Na szczęście Nastka nie była na niego wściekła. Może i nie była też zadowolona, że Mike nie chce spędzać z nią całego czasu, ale przynajmniej nie zaczęła kolejnej kłótni. Chłopiec był trochę zły na siebie, że nie zerwał z dziewczyną, ale nie wiedział, co ta by zrobiła. Mogłoby to się skończyć dla niego nieciekawie... Stwierdził, że zerwie z nią kilka dni później, a teraz musiał czymś się zająć. 

Przemył twarz wodą i spojrzał w lustro. Oczy miał czerwone od płaczu. Poprawił włosy i wyszedł z łazienki. Wrócił do pokoju Nastki. Czekała na niego siedząc na brzegu łóżka. Usiadł obok niej i zaczął rozmowę. Postawił na typowe pytania w stylu "Jak się czujesz w tym mieście?" czy "Jak się dogadujesz z resztą domowników?". Wiedział, że w ten sposób nie zezłości ani nie zasmuci dziewczyny. Tak minęła mu cała godzina.

___________________________________
944 słowa

Hej! Poprawiłam kolejny rozdział. Jestem już po dwóch egzaminach z angielskiego do klas IB. Wyniki pewnie za kilka dni. Zobaczymy :) 

Julia <3


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top