Rozdział 3
Mike obudził się wcześnie rano, chcąc już otworzyć "przesyłkę". Nie wiedział, co znajdzie w środku, więc się trochę bał, ale ciekawość była większa. Wstał, ubrał się, a następnie wziął do ręki kopertę. Jeszcze raz przeczytał napis na wierzchu. Usiadł przy biurku, po czym zaczął delikatnie rozrywać opakowanie.
To, co znalazł w środku... nie było niczym specjalnym. Był to list. Dość długi. Mike szybko przeleciał po nim wzrokiem i spojrzał, kto wysłał mu tą wiadomość. To, co zauważył na końcu, nieco go przeraziło. Bowiem napisane było "żegnaj Mike, Will". Raczej tak się nie kończy głupich listów. Chłopak zaczął się martwić, Will napisał do niego list kończący się tak strasznymi słowami.
Mike wrócił wzrokiem do początku listu. Zaczął go powoli czytać, aby wszystko zrozumieć. Jego obawy okazały się słuszne. List nie był głupią zabawą. Już po przeczytaniu pierwszego akapitu, chłopcu zaczęły się trząść ręce, więc położył list na biurku. Czytając dalej, czuł, jak łzy napływają mu do oczu i zaczynają zamazywać widziany obraz. Z każdym słowem Mike czuł się gorzej. Był na raz zdziwiony, smutny, przerażony, zły, dumny i wiele, wiele innych. Czuł się... dziwnie.
Gdy Mike skończył czytać list, nie panował już nad emocjami. Odłożył kartkę, która była trochę mokra od jego łez i zaczął płakać w poduszkę. Jego najlepszy przyjaciel się w nim zakochał, a teraz planował popełnić samobójstwo z jego powodu. Do tego brunet mówił mu tyle strasznych rzeczy, tak go ranił, chociaż o tym nie wiedział. W dodatku mimo iż już dawno nic nie czuł do El, wciąż byli razem, a Will tylko patrzył na to z boku, cierpiąc.
Chłopiec nie wyobrażał sobie życia bez jego przyjaciela, ale nie wiedział, jak będzie wyglądać ich przyjaźń. Tym bardziej, że według Willa miała ona trwać już tylko miesiąc. Bo potem miało zabraknąć jej ważnej części - jednej osoby.
Po chwili, gdy Mike się nieco uspokoił, zaczął się zastanawiać, jak uratować kolegę. Nigdy nie podobał mu się żaden chłopak i nawet nie pomyślałby, żeby spojrzeć na Willa inaczej, niż na przyjaciela. Byers był ładny, a przez ostatnie lata, kiedy zaczął dojrzewać, stał się jeszcze przystojniejszy. Gdyby nie to, że Will był nazywany "dziwakiem" i "zombiaczkiem", pewnie potajemnie podkochiwałaby się w nim połowa dziewczyn i, kto wie, może niektórzy chłopcy. Ale nie dość, że Byers nie miał zbyt dobrej opinii wśród ludzi, to Hawkins było bardzo homofobicznym miastem. Jednym z przykładów był Troy, który nawet nie wiedział, że Will jest gejem, a wyzywał go od pedałów.
Na razie jedynymi sensownymi pomysłami, jakie wymyślił Mike, było, żeby zwracać więcej uwagi na chłopca i zerwać z El. W tym związku i tak nie czuł się szczęśliwy i coś, co zdawało się być wielką miłością, zniknęło równie szybko, jak się pojawiło. Ale pierwszym, co musiał zrobić, była poważna rozmowa z Willem w cztery oczy.
Dochodziła jedenasta rano. Mike wziął do ręki plecak. Włożył do niego jakieś ubrania, szczoteczkę do zębów i krótkofalówkę. Planował pojechać do Willa jak najszybciej, a jeśli było to możliwe - zostać tam do poniedziałku. Przy okazji chciał zerwać z Jane. To bardzo pomogłoby w rozmowie.
Chłopiec wybiegł z pokoju. Jego mama była w pracy, a w szkole mieli aktualnie wolne. Wziął kartkę oraz długopis i napisał, że pojechał do Willa. Położywszy wiadomość na stole, ubrał buty i wyszedł z domu. Wsiadł na rower i pojechał na dworzec autobusowy. Na szczęście na jego transport miał czekać tylko kilka minut.
Mike wsiadł do autobusu. Było mało osób, bo większość była już w pracy. Chłopiec podszedł pod ścianę i postawił swój rower, mocno go trzymając, żeby się nie przewrócił. Drugą ręką chwycił się siedzeń przed nim, żeby sam nie upadł.
Po długiej, trwającej około godzinę, podróży Mike dotarł do Indianapolis, miasta, do którego przeprowadził się Will z mamą, Jonathanem i Nastką. Wziął swój rower i wysiadł z autobusu. Już kilka razy był u nich, więc wiedział, jak się tam dostać. W domu powinna być tylko El, co nieco ułatwiało sprawę. Will miał wrócić do domu ze szkoły pewnie dopiero około piętnastej.
Mike dojechał na miejsce trochę przed trzynastą. Nie spieszył się, bo wiedział, że im szybciej dojedzie, tym dłużej będzie czekał na Willa. Postawił rower przy domu i podszedł do drzwi. Nagle wszystkie obawy powróciły. Bał się, co zrobi El, gdy z nią zerwie. Bał się, że Will wyrzuci go z domu i jego plan legnie w gruzach. Miliony najokrutniejszych myśli przewijały się w tamtym momencie w głowie Mike'a, ale była jedna. Jedna, która dodawała mu odwagi.
"To jedyny sposób, by ocalić życie. Życie Willa"
___________________________________
743 słowa
Tak, jak obiecałam, wstawiam poprawę kolejnego rozdziału. Przepraszam osobę, która była w trakcie czytania heather. Postaram się jak najszybciej opublikować kolejne rozdziały.
Julia <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top