9 Miesięcy wcześniej

- Jak to twoje? - zdziwiła się kobieta - To przez ciebie moja córka wylewała morze łez? Myślałam, że jesteś jej przyjacielem, moja córka nazywała cię swoim bratem, a ty zrobiłeś jej dziecko. No tego się po tobie Harry nie spodziewałam, byłam pewna, że kto jak kto, ale ty jesteś na to za mądry. Wy macie dopiero po 19 lat i całe życie przed sobą 

- Nie ma teraz czasu na jakiekolwiek wyjaśnienia, teraz musze jak najszybciej dotrzeć na stacje i ją zatrzymać. Pomoże mi pani, czy mam radzić sobie sam? 

- Widzę, że zależy ci na niej - stwierdziła 

- I to bardzo, na tym dziecku tak samo - odparłem niecierpliwie 

- Dobrze, w takim razie chodź. Zawiozę cię, może nie jest jeszcze za późno i jeszcze nie odjechała - westchnęła biorąc kluczyki - Zadzwoniłabym do męża, ale niestety nie wziął komórki, a Olivia swoją wyłączyła jeszcze w domu, miała ją uruchomić dopiero na miejscu 

- W takim razie miejmy nadzieje, że jeszcze nie odjechała, w innym przypadku nie wybaczę sobie tego - jęknąłem 

- Ale czego Harry? Co tak naprawdę miedzy wami zaszło?

- Niech pani teraz o to nie pytam nie jestem w stanie teraz tego opowiadać, kiedy nie wiem czy jeszcze zobaczę moją siostrę, ale jeśli nie, to sam będę sobie winny. Zraniłem ją i nie wiem czy ona kiedykolwiek zdoła mi wybaczyć, bo ja na jej miejscu nie wiem co by musiała zrobić bym jej wybaczył - oznajmiłem przybity 

- Czyli się pokłóciliście, tak?

- Nie do końca, ja krzyczałem, ona płakała 

- Dlaczego? Przez to dziecko? Nie chciałeś go? A skoro tak, to czemu teraz je chcesz?

- To nie tak, to dziecko nie jest moje 

- To w końcu jest, czy nie jest, bo już nie rozumiem 

- No nie jest, ale chce je uznać za swoje, będę je kochał tak jak swoje. Biologiczny ojciec nie jest jego wart, on go nie chce, a ja tak 

- Harry, co ty mówisz? Dziecko to nie zabawka, którą można odrzucić jak się znudzi. Dziecko to ogromna odpowiedzialność, czy zdajesz sobie z tego sprawe?

- Tak, oczywiście, że tak, gdybym nie był tego pewny, nawet bym tego nie rozważał 

- To bardzo szlachetne z twojej strony, ale czy nie uważasz, że to biologiczny ojciec powinien je wychowywać, albo płacić alimenty?

- Uważam tak, ale w tym przypadku nie da się ustalić ojcostwa by sąd nakazał mu płacenia 

- Jak to? Dlaczego? Kim on jest? Czy już zmarł? Bo nie rozumiem 

- On żyje, i ma się dobrze, ale to gruba ryba i każdy test DNA sfałszuje 

- To z kim ona się zadała? - jęknęła kobieta 

- Teraz to nie istotne, teraz liczy się to by jeszcze była na miejscu 

- Masz racje, nie powinnam pozwalać jej na to. Jestem złą matką 

- Oskarżenia teraz nic nam nie dadzą 

- Masz racje - odparła i zaparkowała na wolnym miejscu


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top