5. (koniec)
Wstałem wcześnie rano, miałem małą nadzieję, że usłyszę od niej, że pogodziła się z rozstaniem i powie, że jest gotowa na nowy związek i wtedy jej powiem. Tak, zdecydowałem się na to... powiem jej to, że ją kocham. Byłem też podekscytowany tym, że wczoraj napisałem piosenkę. Szybko się ubrałem i zjadłem szybkie śniadanie, mimo tego, że nawet nie wiedziałem na którą godzinę mam się z nią spotkać. Wróciłem do pokoju, zacząłem dopracowywać piosenkę i tworzyć coraz to nowszą muzykę do niej, kiedy uznałem, że jest perfekcyjna było 10 minut do dziesiątej, więc, zaśpiewałem przy akompaniamencie mojej gitary całą piosenkę, byłem z siebie dumny, pierwszy raz od kilku dni. Chyba złe dni minęły. Wręcz wyrwałem się do telefonu kiedy tylko zadzwonił.
-Tak?- powiedziałem szybko.
-Za godzinę- zaśmiała się dziewczyna- Muszę Ci o czymś powiedzieć, jestem taka podekscytowana- pisnęła do głośnika.
-Ja Tobie też muszę coś powiedzieć, do zobaczenia na miejscu- powiedziałem i się rozłączyłem.
Była szczęśliwa, co na 99% oznacza, że pogodziła się z zerwaniem. Byłem jeszcze szczęśliwy niż przed chwilą, z radością ubrałem bluzę i znoszone trampki. Wyszedłem z domu, zamknąłem drzwi i z szerokim uśmiechem na twarzy, włożyłem słuchawki do uszu i puściłem Green Day. W podskokach ruszyłem w stronę kawiarni, czasami wręcz tańczyłem na chodniku.
Przed czasem pojawiłem się w kawiarni. Zamówiłem dla mnie i Maisie po kawie i kawałku ciasta, tak jak zawsze zamawialiśmy, od razu zapłaciłem, aby dziewczyna potem się nie kłóciła, że to ona zapłaci, co miała w zwyczaju. Na samo przypomnienie sobie tego jak słodko marszczy nosek kiedy się złości, zachichotałem szczęśliwy. Tak wiem chichot jest dla dziewczyn, ale nie obchodzi mnie to teraz.
Po chwili przez drzwi wszedł mój anioł. Przyjrzałem się jej dokładnie, chciałem zapamiętać ten dzień w którym wyznam jej swoje uczucia. Miała tę białą koszulę z koronką po bokach z rękawami 3/4, była luźna i trochę prześwitywała na białą koszulkę na ramkach, czarne spodnie z dziurami na kolanach, czarne trampki, włosy rozpuszczone i już stąd czułem zapach pomarańczy. Podeszła do mnie z szerokim uśmiechem, wstałem i przytuliłem ją, na co Ona dała mi jeszcze buziaka w policzek, zrobiło mi się cieplej na sercu.
-Więc, co tam u mojej kochanej dziewczyny ze złamanym sercem?- zapytałem śmiejąc się przy tym.
-Jej serce zostało sklejone- powiedziała szczęśliwa.
-Uu... przez kogo?- zapytałem, licząc, że powie, że sama się poskładała, bo nie miałem co liczyć, że powie, że to ja poukładałem kawałki jej złamanego serca.
-Przez tę samą osobą, która je rozbiła- pisnęła podekscytowana, a mój uśmiech zniknął z twarzy- Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa, przeprosił mnie i powiedział, że kocha i już nie opuści- klasnęła w dłonie.
-Mai... jesteś taka naiwna- powiedziałem cicho, ale dziewczyna i tak mnie usłyszała.
-Co?! Przecież przeprosił- oburzyła się.
-No i co z tego? Przeprosił, i co z tego będziesz miała? Kolejne lima pod okiem i kolejne złamane serce. On się nie zmieni z dnia na dzień, nie mów mi, że się zmienił, bo to oklepane i nieprawdziwe. Jesteś głupia i naiwna, jeśli myślisz, że on nie powtórzy tego co zrobił. Pewnie z Sarą mu nie wyszło i znowu przybiegł do Ciebie, bo wiedział, że znowu wlecisz mu w ramiona- wstałem.
-Mike, kocham Cię jak brata, ale teraz przeginasz- powiedziała stając naprzeciwko mnie, nie chcąc mnie wypuścić z kawiarni.
-Właśnie w tym problem, nie przeginam, tylko mówię prawdę, a ty nie umiesz sobie tego uświadomić. Kochasz mnie jak brata, kiedy ja kocham Cię jak dziewczynę z którą chcę dzielić resztę życia. On Cię bije, kiedy ja ani razu nie podniosłem na Ciebie ręki. On mówi, że Cię kocha tylko dlatego, że chce Cię przelecieć, ja mówię Ci to teraz, bo tak długo czekałem aż wreszcie wyleczysz się z tej chorej miłości do Sam'a. Tak bardzo Cię kocham, a ty nie widziałaś tego, że codziennie cierpiałem widząc Cię z nim, jak uśmiechasz się do niego tym promiennym uśmiechem, tym, że to On może Cię dotykać, nie ja. Akceptowałem twój wybór, z trudem ale to zrobiłem, bo uważałem, że jesteś z nim szczęśliwa, ale gdy po raz pierwszy Cię uderzył... i twoja reakcja na to, wiedziałem, że jesteś ślepo zakochana. Kocham Cię Maisie, i powiedziałem Ci to, bo nie chcę już tkwić w tym pieprzonym chorym friendzone- powiedziałem, ominąłem ją i wyszedłem z kawiarni. Zapamiętałem tylko jej zszokowany wyraz twarzy.
Nie słuchałem muzyki, ani nie podskakiwałem. Stawiałem zdecydowane kroki po szarym chodniku, tak byłem zdenerwowany. Nie rozumiem dlaczego, ona lgnie do niego jak ćma do światła. Tak bardzo nie chcę by cierpiała, ale Ona nie daje sobie tego wbić do głowy. Od kluczyłem drzwi i wszedłem do domu trzaskając drzwiami. To miał być jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu, jak zawsze się przeliczyłem. Zawsze musi być ten cholerny 1% szans, że coś pójdzie źle.
Tak naprawdę całe 100% należało do Sam'a. Miałem 0% szans na wygranie bitwy o serce Maisie. A teraz kto poukłada moje roztrzaskane serce? Właśnie się rozpadłem, doszczętnie. Dlaczego musiałem trafić wtedy na Maisie Klein. Przeklinam ten dzień, tę pieprzoną huśtawkę. Wbiegłem na górę i miałem zamiar przewrócić się na łóżko kiedy zobaczyłem tam swój zeszyt i gitarę. Zacząłem się zastanawiać. Nie mogę teraz myśleć o osobie, która nie odwzajemnia moich uczuć, muszę wziąć się w garść. Mai musi zniknąć z mojego życia. Wziąłem telefon i napisałem szybkiego SMS'a do chłopaków.
Ja: U mnie, za godzinę. Nie chcę widzieć sprzeciwów.
Wziąłem ten zeszyt i zmieniłem niektóre słowa, melodię też trochę zmieniłem. Gdy skończyłem do mojego pokoju weszła trójka chłopaków.
-Więc, po co nas tu zebrałeś?- pyta Luke i rozłożył się na moim obrotowym krześle przy biurku.
Usiadłem po turecku na łóżku, ustawiłem odpowiednio gitarę i wszyscy już wiedzieli co chcę zrobić. Zacząłem wygrywać pierwsze dźwięki.
Dzwonisz do mnie,
To jak zepsute nagranie
Mówisz ze twoje serce boli,
Że nigdy się nie otrząśniesz po zerwaniu z nim,
I kończysz płacząc
A ja kończę kłamiąc,
Bo jestem frajerem względem ciebie.
Zaczynam śpiewać i nawet nie wiem kiedy zacząłem lekko zmieniać słowa.
I kiedy rozmowa nareszcie się kończy,
Mówisz "Dzięki, że jesteś przyjacielem"
I chodzimy tak w kółko i w kółko
Tak, napisałem tę piosenkę z myślą o mojej Maisie.
Dedykuję ci tę piosenkę
Tej, która nigdy nie widzi prawdy,
Że mogę ukoić twój ból, dziewczyno ze złamanym sercem.
Trzymając cię mocno do końca dnia,
Jestem tutaj. Kiedy zrozumiesz,
Że jestem twoim lekarstwem, dziewczyno ze złamanym sercem ?
Ale, ja jej już nie obchodzę, jest z swoim Sam'em.
Gryzę się w język, choć chcę krzyczeć
Mogłabyś być ze teraz ze mną
Ale i tak kończę mówiąc to, co chcesz usłyszeć,
Ale nie jesteś gotowa i to jest frustrujące
On traktuje cię źle, a ja jestem dla ciebie taki dobry, to niesprawiedliwe.
Którego ślepo kocha.
I gdy rozmowa się wreszcie kończy
Mówisz "Zadzwonię jutro o 10"
A ja tkwię w strefie przyjaźni znowu i znowu
A kiedy, wyznałem jej swoje uczucia stała tylko zszokowana, ale wiem, że i tak by mnie odtrąciła.
Dedykuję ci tę piosenkę
Tej, która nigdy nie widzi prawdy,
Że mogę ukoić twój ból, dziewczyno ze złamanym sercem.
Trzymając cię mocno do końca dnia,
Jestem tutaj. Kiedy zrozumiesz,
Że jestem twoim lekarstwem, dziewczyno ze złamanym sercem ?
Byłem takim idiotą wierząc, że będziesz ze mną.
Wiem, że kiedyś tak się stanie
Zapomnisz wreszcie o dniu, w którym go spotkałaś
Czasami chcę ci coś wyznać
Muszę wbić ci do głowy, że należysz do mnie
To miał być naprawdę piękny dzień.
Dedykuję ci tę piosenkę
Tej, która nigdy nie widzi prawdy,
Że mogę ukoić twój ból, dziewczyno ze złamanym sercem.
Trzymając cię mocno do końca dnia,
Jestem tutaj. Kiedy zrozumiesz,
Że jestem twoim lekarstwem, dziewczyno ze złamanym sercem ?
Powtórzyłem refren dwa razy i skończyłem grać.
Chłopcy patrzyli na mnie z wielkim uśmiechem.
-Tooo.. jak się nazwiemy?- zapytał Luke patrząc po kolei na wszystkich nas.
- 5 Seconds of Summer
_____
Jutro albo jeszcze dzisiaj pojawi się Dodatek
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top