64. The story of my life- skijumpingfamily

Morgenzauer ~Written in these walls are the stories, that I can't explain

2014 – Gregor

Wyjechałeś w noc. Nic już nie będzie tak jak dawniej. Wściekły wsiadałeś do samochodu, nie wiedziałem jeszcze, że to ostatni raz. Myślałem, że znowu będę musiał wybaczyć ci zdradę, że seks będzie jedynie na zgodę.

Wróciłeś, a na twojej szyi nie było śladów zdrady, pachniałeś swoim dezodorantem. Stałeś w progu naszego pokoju, patrzyłeś na mnie jak kiedyś, przed laty. Kochałem ten żar jako nastolatek... Tak bardzo brakowało mi go w dorosłym życiu.

Wstałem, spojrzałem na ciebie. Podszedłeś do mnie w kilku krokach. Twoje duże dłonie ujęły moją drobną twarz. Miałem nadzieję, że mnie pocałujesz, ale twoje usta zrobiły coś gorszego.

– Gregor, musimy porozmawiać – oznajmiłeś zachrypniętym głosem, pod którym ugięły się moje kolana.

– Chcesz psuć ten moment? – zapytałem, czując buzujące między nami napięcie.

– Muszę – odpowiedziałeś z łobuzerskim uśmiechem – ale zrobię to szybko, potem będziemy się pieprzyć całą noc. Tak jak kiedyś. Tego pragniesz, prawda?

Skinąłem głową, czując niepokój.

– Kończę karierę. Już nigdy nie będzie rywalizacji Morgiego ze Schlierim. Zostajesz sam na austriackim niebie – powiedziałeś, to tak obojętnym tonem, że prawie ci uwierzyłem – to wszystko a teraz chodź do mnie, znów pokonaj...

– Ale...

– Nie dzisiaj, Gregor, kiedyś zrozumiesz – pokręciłeś głową, a ja byłem na siebie wściekły, że nie potrafię zapanować nad pożądaniem.

2021 – Thomas

To koniec – mówisz i siadasz obok mnie – nie widzę siebie w tym wszystkim.

Nie masz tego upragnionego olimpijskiego złota, zdobytego samego – zauważam bez przekonania.

To zdobyte z tobą mi wystarcza – odpowiadasz.

Nie jesteś za młody? – wygrzebuje z pamięci jeden z twoich argumentów.

Wytrzymałem dłużej od ciebie, przechodząc przez wypalenie – jak za młodu szturchasz mnie łokciem.

W moim odczuciu z gorszym skutkiem – wzruszam ramionami.

Jak zawsze się mylisz.

Naprawdę to koniec? – dopytuję, nie chcę w to wierzyć.

Za dużo się stało.

Niewiarygodne – wzdycham.

Unosisz brew.

Koniec naszej historii... Przygody naszego życia.

Dorośliśmy Thomas, pewnie przez to za szybko. Pora na nowe.

Kenneth x Anders ~ She told me in the morning, she don't feel the same about us in her bones

2018 – Anders

Pierwszy raz przespaliśmy się ze sobą po naszym złocie w Austrii. Polało się za dużo alkoholu, potrzebowałeś nagrody. Rozumiałem. Byłem w to dobry, może nawet słyszałeś plotki... Te o twoich łóżkowych dokonaniach rozchodziły się w błyskawicznym tempie.

Nie byłoby w tym niczego niezwykłego, gdyby nie fakt, że niezobowiązujący raz zmienił się w związek zaskakująco dobry. Przynajmniej w moim odczuciu, przynajmniej przez pierwszy rok.

Ty chyba jednak sądziłeś inaczej, albo byłeś zbyt chwiejny. Jedno z dwojga. Trudno to teraz ocenić.

– Ja już nic nie czuję – oznajmiłeś któregoś dnia.

Wiem, że zapamiętam te słowa do końca życia.

– Rozumiem – skłamałem.

Kilka tygodni później zakończyłeś karierę. Bez hucznego pożegnania, bez reflektorów. Zamiast tego odszedłeś w cieniu. Myślałem, że tak będzie łatwiej. Do czasu.

Nie mówiłeś, że zamierzasz zostać przy skokach. Twoje nazwisko w sztabie. Dawno nic nie spowodowało takiego bólu. Czułem, jakbyś zdrapywał strupa. Ale obiecałem sobie, że też już nic nie będę czuł.

2023 – Kenneth

Nie możesz tak tego zakończyć, Andi – mówię.

Nie możesz mi mówić co mam robić – odpowiadasz.

Jeszcze wiele pięknych chwil przed tobą – kontynuuje – naprawdę jest za wcześnie, będziesz żałował.

Ty żałujesz i myślisz, że ja też będę – prychasz, ale głos ci drży.

Zakończenia kariery nie. To znaczy... Wtedy, w tamtych okolicznościach była to jedyna opcja. Ale żałuję czegoś innego. Tego co stało się trochę wcześniej.

Nie odpowiadasz. Kręcisz głową.

Nie rób mi tego – prosisz cicho.

Uśmiecham się smutno.

Nie oczekuję, że mi wybaczysz – szepczę – ale...

Nie dawaj mi nadziei, że możemy znów być razem – mówisz niespodziewanie.

O niczym innym nie marzę od pięciu lat – przyznaję.

Kenneth, kurwa, to nadal boli –płaczesz. Przeze mnie. Przepraszam.

Widzę nas razem szczęśliwych, beztroskich. Anders, proszę, daj nam szansę. Niech ten dzień zmieni się w piękną historię. Da się go jeszcze uratować.

W dzień zakończenia kariery proponujesz mi początek związku? – nie dowierzasz.

Nie będzie lepszego momentu.

Severin x Richard ~The way that I've been holdin' on too tight. With nothing in between

2022 - Severin

Milczymy. Nikt mnie nie nauczył rozmawiać, a ty... Jesteś asertywny. Oni mieli rację. Połączenie niemożliwe. Jak taki skończony manipulant jak ja mógłby być z osobą potrafiącą postawić tak zdrowe granice. Niemożliwe, a jednak... Przez tyle czasu się udawało, prawda Richard?

Byłeś przy mnie. Pomagałeś. Z litości, empatii było mi wszystko jedno. Liczyło się, że ktoś na mnie zwraca uwagę, jest blisko.

Zaskakiwałeś mnie. Nie nudziłeś. Intrygujące. Umówiłem się z tobą. Chociaż lubiłem zdobywać, a to ty zacząłeś rozmowę. Zaprosiłeś mnie na randkę. Zgodziłem się.

Chociaż nigdy ci nie podziękowałem, wiedz, że byłeś dla mnie wsparciem. W chwilach, gdy dochodziło do mnie, że to wszystko nie ma sensu. Czego bym nie zrobił, to będą lepsi ode mnie. Ja chciałem być zwycięzcą. Nawet będąc z tobą czułem się jak przegrany

Nie potrafiliśmy się porozumieć przy większych problemach. Może dlatego, że mniejsze wyśmiewaliśmy. Do czasu...

– Wreszcie ode mnie odpoczniesz. Kończę ze skokami – oznajmiam.

2022 - Richard

Nie wierzę w to co słyszę. Zaczynam się śmiać urywanym śmiechem. Do cholery, naprawdę musimy wszystko robić razem... I tak. Nigdy nie osiągnąłbym tego co ty. Podchodzę do ciebie, kładę dłonie na ramionach i patrzę prosto w oczy. Zatonąłem w nich w dniu, w którym cię poznałem. Myślałem, że odkochać się przyjdzie równie prosto. Nic z tego. Nadal byłem zakochanym po uszy smarkaczem.

No słuchaj Sev, mówię i przygryzam wargę. Nie wiem jak ci to powiedzieć, bo w sumie to ja też – mówię – więc jak liczyłeś, że cię zacznę odwodzić od tego pomysłu, to sorry, ale nie tym razem.

Patrzysz na mnie zaskoczony. Nie tego się spodziewałeś. Szczerze? Ja też.

Pokłóceni kończymy karierę jednocześnie. Może to znak, że jednak jest dla nas jeszcze jakaś szansa. No wiesz, nie zawsze zdarza się takie synchro – wzruszam ramionami.

Kręcisz głową z niedowierzaniem.

To się nie dzieje naprawdę – szepczesz.

A moim zdaniem to przeznaczenie.

Peter x Cene ~Leave my heart open, but it stays right here in its cage

2022 - Peter

Zacząłem zwyciężać, kiedy byłem jeszcze bardzo młody. Triumfowałem, kiedy moją młodzieńczą twarz szpecił trądzik. Cholera... . Moje życie zaczęło toczyć się w blasku jupiterów, dlatego najbardziej lubiłem, kiedy wracałem do rodzinnego domu. Opuszczałem was wszystkich na tak długo za długo. Kochałem was. A podziw w oczach twoich i Domena był najwspanialszą nagrodą. Uwielbialiście słuchać o moich skocznych historiach.

– Będę taki jak ty – mówił Domen.

Ty tylko kiwałeś głową.

A potem historia mojego życia stała się naszą wspólną drogą. Musiałem stać się dorosły, bo jeździli ze mną bracia. Domen pierwszy się wybił. Na ciebie czekałem. Nie wszyscy to rozumieli, ale naprawdę ceniłem wasze towarzystwo, a szczególnie twoje Cene... Zawsze byłeś w cieniu, nigdy ci to nie przeszkadzało. Lubiłem cię za to.

Dlatego nie dowierzałem, kiedy po najlepszym sezonie w karierze oznajmiłeś:

– Wspólny rozdział naszej historii właśnie dobiega końca. To już nie moja bajka.

Rozumiałem. Zacząłeś skakać by bracia Prevc byli w komplecie.

2024 - Cene

Dziesięć lat temu oglądałem twoje srebro zdobyte w Sochi w siadzie skrzyżnym przed telewizorem. Dziewięć lat temu przeklinałem durne zasady przyznawania Kryształowej Kuli.

Osiem lat temu zdobyłeś wszystko.

Potem musiałeś zacząć się dzielić swoją skoczną historią z nami.

Zdolniejszy Domen pierwszy się wybił.

Na mnie czekaliście.

Zostawiałem serce na skoczni. Nie pomagało. Nie potrafiłem tego pokochać. Dlatego bez cienia żalu żegnałem się skokami dwa lata temu.

Nie wiedziałem, że tak szybko do mnie dołączysz.

Miałeś jeszcze tyle celów do zrealizowania. A jednak zadzwoniłeś do mnie. Przyjechałem po ciebie na lotnisko. Omówiliśmy wszystko.

Nie można skakać do śmierci. Trzeba zacząć żyć inaczej – odchyliłeś głowę – bez kawałka siebie, bo przecież część twojego ja nadal jest tam gdzieś w powietrzu nad skoczniami, a zamiast tego w tobie, w twoim sercu pragnienie lotu. Prawda?

Patrzę ci prosto w oczy.

Dla mnie to nie było aż takie ciężkie – mówię prawdę, nie chcę cię okłamywać.

Daniel~And I'll be gone, gone tonight
The fire beneath my feet is burning bright
The way that I've been holdin' on so tight
With nothing in between

– Obiecuję, przysięgam, że będę skakał za nas obu – wyszeptałem na twoim pogrzebie.

Zrobiłem to, bez tej motywacji, uporczywej myśli, że muszę dotrzymać danego ci słowa, nie zdobyłbym tego wszystkiego. Niczego bym nie wygrał. Byłem słaby. Słabszy od ciebie. A jednak to ja żyję, dlatego muszę wygrywać.

Zdobywam małymi krokami skocznie. Wdzieram się na podia. Przeszkadzam starym mistrzom. Powinniśmy robić to razem, ale tak nie jest. To ja jestem w tych mistrzowskich i olimpijskich drużynach.

Przez własną głupotę tracę Złotego Orła. Przeklinam swoją gorącą krew, patrząc w niebo kręcę głową z niedowierzaniem. Ktoś powie, że mam jeszcze czas, ja mam przeczucie, ta szansa już nie wróci.

Zamiast tego zostaję Mistrzem Świata w Lotach w Oberstdorfie. Łzy płyną po policzkach. Kłamstwo, płaczę i nie potrafię się uspokoić. Wszystko jest zbyt... intensywne. Wygrałem. Piękny rozdział mojej historii, a ciebie nie ma obok mnie. Powinieneś być.

Potem historia mojego życia zaczyna być coraz trudniejsza. Choruję. Na to co ty. Ale ja walczę, czuję, że mam o co. Może gdybyś doszedł do tego samego etapu jak ja to też byś się nie bał i wierzył. Nigdy się tego nie dowiem.

Wychodzę z choroby, ale wszystko jest teraz dużo trudniejsze. Wszystko przychodzi dużo wolniej. Pora pogodzić się z faktem, że się starzeje...

Zdobywam z chłopakami jeszcze jeden tytuł mistrzowski na mamucie. Może muszę go dzielić, ale jest. To dobrze, to łagodzi ból jaki odczuwam, gdy pod koniec tamtego sezonu byłem bliski zakończenia swojej historii, gdy tylko cud ocalił mnie od końca...

Nic już później nie było takie samo. Naprawdę nadal walczyłem, ale ten strach. Paraliżował mnie zbyt często. Nie potrafiłem z nim funkcjonować. A jednak próbowałem. Historia mojego życia zakończyła się dopiero trzy lata później. Inaczej niż marzyłem. Postanowiłem odejść w ciszy ze świata, który był moim światem przez większość mojego życia. Było to trudne. Ale wiedziałem, że muszę. Mój rozdział dobiegł końca. Musiałem wreszcie zacząć żyć.

Jak doszło do mnie ilu skoczków, będących głównymi bohaterami skocznych historii zakończyło swoje kariery na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat to po prostu musiałam to napisać. Mam nadzieję, że taka forma przypadła do gustu i czekacie na kolejne ff.

Buziaczki wasza D.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top