62. Morgenzauer


– Jestem dorosły – warknąłem w stronę Thomasa, który sprzed nosa sprzątnął mi drinka.

– Sorry skarbie, nie widać – chłopak posłał mi buziaka i wrócił do rozmowy z Manuelem.

Przewróciłem oczami i wstałem. Stanąłem obok niego i próbowałem mu wyjąć szklankę z dłoni.

– Masz problemy z alkoholem? – zapytał słodko.

– Masz problemy z traktowaniem ludzi poważnie – odpowiedziałem i na jego oczach wypiłem całą zawartość.

– Bardzo dojrzałe zachowanie, Schlieri – westchnął Morgi.

– Porównywalne z twoim – odpowiedziałem i ruszyłem w stronę parkietu, nie chciałem by to wydarzenie zepsuło mi wieczór.

***

– Naprawdę jest aż takim zapatrzonym w siebie dupkiem? – Michael, pomagał mi się spakować na kolejne zawody – pamiętam jak opowiadałeś mi o nim po raz pierwszy. Nie sprawiał takiego wrażenie.

– Zaślepiła mnie ta jego cukierkowatość – przewróciłem oczami – jest jak krówka.

– Zatyka ci buzię – Michi udał, że naprawdę go to przejmuje.

– Wydaje się być miły, a potem trudno się go pozbyć – odpowiedziałem.

***

– Rozumiem, że jestem cholernie seksowny, ale skoro wyglądam jak dziecko, to trochę niepokojące, że mi się tak przypatrujesz, Thomas – mruknąłem czując na sobie jego wzrok.

– No skoro mnie upewniłeś, że jesteś legalny, to chyba mogę sobie popatrzeć, Schlieri – odpowiedział mężczyzna – muszę przyznać, że jest na co.

– Ale absolutnie nie jestem na to chętny, Morgi – odburknąłem.

– Tylko na to, czy na coś jeszcze? – zagadnął Thomas.

***

– Słuchaj, to trochę brzmi, jakbyś się mu podobał – mój przyjaciel Michi był prawie światowej sławy ekspertem od związków.

– Myślę, że po prostu jestem kolejną ciekawą zabawką, jak mu się wydaje, w jego zasięgu – wzruszyłem ramionami, chociaż stwierdzenie mojego przyjaciela przyjemnie połechtało moje ego.

– Takie ryzyko również istniej – mój przyjaciel z powagą kiwnął głową, rozwiewając moje marzenia o byciu atrakcyjnym dla jednego z lepszych skoczków na świecie.

***

– Nie udawaj, że nie wiedziałeś, że jest zajęte – warknąłem, gdy Thomas wparował do przebieralni na basenie.

– Wyluzuj, mówiłem, nie masz się czego wstydzić – mężczyzna zbył mnie machnięciem ręki,

– A ja mówiłem, że nie chcę ci tego pokazywać – przypomniałem i owinąłem się ręcznikiem.

– W twoim wieku rzadko się wie, czego się chce – wzruszył ramionami Morgi.

– Mówisz, jakbyś był moją mamą – przewróciłem oczami.

– Mamą nie jestem, ale zawsze mogę być tatuśkiem – Thomas rozbawiony, patrzył jak na mojej twarzy zakwita rumieniec.

***

– No to już był taki konkretny tekst na podryw – Michael zdecydowanie nie miał wątpliwości co do intencji mojego kolegi z zespołu – pytanie tylko czy ty naprawdę nie jesteś nim aż tak niezainteresowany.

– No wiesz, jest atrakcyjnym mężczyzną – odpowiedziałem enigmatycznie.

– Mhm.

– Jest bardzo wysportowany, utalentowany, towarzyski, wszystkim się podoba, wszyscy go lubią, ale muszę powiedzieć, że nadal uważam, że cholerny z niego dupek – odpowiedziałem.

– Czyli jednym słowem więcej plusów niż minusów – odpowiedział Michi coś notując.

– Nie wierzę, że do tego zrobiłeś tabelkę ,,za i przeciw" – westchnąłem, pochylając się nad nim.

– Niektórzy twierdzą, że miłość to chemia. A ja uważam, że nie może być aż tak skomplikowana i twierdzę, że to prosta matematyka. Patrz jak mi się wszystko pięknie zsumowało – odpowiedział wyraźnie z siebie dumny mężczyzna.

– Jesteś niemożliwy – jęknąłem, ale poklepałem go po ramieniu.

***

– Podciąłeś końcówki? – Thomas podniósł jedną brew, przyglądając mi się na treningu.

– Zaczynam się niepokoić twoją obsesją na moim punkcie – odpowiedziałem, zaskoczony, że mężczyzna zauważył tę subtelną różnicę.

– To nic złego – pokręcił głową.

– Tak samo jak twoja ręka na moim biodrze? – zapytałem niewinnie.

– Pomagam ci się rozgrzać. Robisz stanowczo za małe okręgi biodrami – odparł z powagą.

***

– Czyli przeszliście już do etapu ,,kontakt fizyczny"? – upewnił się Michael i przyjrzał mi się uważnie – nie powiem, robi się poważnie. Uważaj na siebie.

– Zamierzasz ze mną przeprowadzić rozmowę ,,jak to robić bezpiecznie?" – przewróciłem oczami.

– A rodzice o tym z tobą nie rozmawiali? – zapytał zdziwiony blondyn.

– A jak powiem, że nie, to przeprowadzisz ze mną rozmowę na ten temat? – westchnąłem.

– Nie, ale poproszę o to swoją mamę – wyjaśnił śmiertelnie poważnie, Michi.

***

– Co taki przystojniak robi sam na imprezie na moją cześć? – zapytał Morgi

– Nie dostałem zaproszenia z osobą towarzyszącą – wzruszyłem ramionami.

– To poznaj moją, Kristin to moja dziewczyna od ponad sześciu lat – uśmiechnął się mężczyzna.

– Hej – udało mi się tylko wyszeptać.

***

– Jak to ma dziewczynę? – Michael chyba był jeszcze bardziej niepocieszony ode mnie.

– No normalnie, taką blondynkę – wzruszyłem ramionami udając, że wszystko jest jak w najlepszym porządku.

– To przynajmniej wiemy, że nadal masz jakieś szanse – ucieszył się mój przyjaciel.

– Skoro ma dziewczynę, to obawiam się, że o żadnej szansie nie może być mowy – westchnąłem.

– Ej, stary więcej optymizmu, skoro do ciebie zarywał, że to oznacza, że wyznaje bardzo dobrą życiową filozofię.

– Nawet nie zaczynaj – poprosiłem.

– Aby życie miało smaczek...

– Jesteś obrzydliwy, Michaelu – jęknąłem.

***

***

– Poprosiłeś o wspólny pokój? – zapytałem, gdy na kolejnych zawodach Thomas pojawił się w drzwiach mojego pokoju.

– Tak – skinął głową mężczyzna.

– Po co?

– To trudne, ale cię lubię – Thomas wyszczerzył zęby.

– Ale masz dziewczynę – wyrwało mi się.

– To nie przeszkadza w lubieniu – odpowiedział.

– Nie rozumiem – przyznałem uczciwie.

– Ona wie o moich preferencjach – wyznał mężczyzna.

– Jak to? – byłem autentycznie zaskoczony.

– No jak się poznaliśmy to dosyć szybko odkryliśmy, że lubimy wszystko dokładnie takie samo – odpowiedział Morgi – łącznie z chłopcami.

– Acha.

– A ostatnio to tylko chciałem zobaczyć twoją reakcję. Czy jestem w stanie wzbudzić w tobie, chociaż odrobinę zazdrości – wyznał – i chyba mi się udało.

– Nie wydaje mi się – zaprzeczyłem.

– Naprawdę? – miałem wrażenie, że Thomas mi nie dowierza.

***

– Czyli Kristin to tylko przykrywka? – upewnił się Michael.

– Dokładnie – przytknąłem.

– I co z wami? – dopytywał blondyn.

– Powiedziałem, że się muszę jeszcze zastanowić – przyznałem.

– Jesteś niereformowalny – westchnął Michi.

– A co, miałem mu tak od razu wskakiwać do łóżka? – oburzyłem się.

– No w końcu jesteś skoczkiem...


Kochani, ten shot z serii opowieści dziwnych treści, to takie moje mrugnięcie okiem, mam nadzieję coś, co skłoniło Was dzisiaj do uśmiechu (chociażby miałby to być uśmiech zażenowania), coś miłego i lekkiego na pożegnanie wakacji. Oj tak kochani, witam z powrotem na tym łez padole, pora rozpocząć wspólnie tę niedolę (parafrazując słowa mojej polonistki z gimnazjum).

Wracając. Jest to shot, który powstał z okazji tego, że moje ff o Gregorze i Thomasie ,,Na krawędzi przyjaźni" doczekało się 10k odsłon. I pomyślałam, że fajnym zabiegiem będzie jeżeli w tym shocie Gregor i Thomas odnajdą swoje szczęśliwe zakończenie prawie bez zbędnych komplikacji, bo w tamtej dwutomówce napotkali wszystkie prawdopodobne i nieprawdopodobne naraz.

Całuski.

Wasza D.




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top