51. S.Hannawald x M.Schmitt #seriajęzyki miłości 4/5 przysługi


Sven

LIST I


Kochany Martinie,

Doskonale wiesz, że bezsenność to okropna  przypadłość, która dotknęła i Twojego przyjaciela. Jej owocem jest ten list, którego jak zwykle nie wyślę. Włożę do koperty i schowam do pudełka po butach, aby o nim w końcu zapomnieć. Przecież jest tylko namacalnym dowodem na to, że kocham kogoś, kogo nie powinienem. Kogoś, kto podobno ma już przy sobie ukochaną osobę. Tak, podobno... Mógłbyś teraz, Martinie zapytać, skąd u mnie ta pewność. Przecież widzę to szczęście wypisane na twojej twarzy. Tak, to prawda, ale dostrzegam coś jeszcze.

Masz ślady na ciele. Mówisz miłości. A ja Ci nie wierzę. Czy posiniaczona twarz, ciało, zadrapania na policzkach, a nie na plecach są jej symbolem? Kochany Martinie, we wszystko mogę uwierzyć, ale nie w to, że lubisz ból. Dlaczego? Nie takie ludzie mają preferencje. Jest kilka powodów.

Po pierwsze płaczesz po nocach, gdy myślisz, że tego nie słyszę. Po drugie skrywasz to z taką starannością. Po trzecie, gdy już nie masz siły się ze mną kłócić, mówisz, że to nic, że ona się zmieni, że to dla dobra wszystkich; jej, Twojego, Waszych, przyzwyczajonych do Waszego związku rodziców...

O mnie nie myślisz. Nie musisz. Ja sobie poradzę. Ja dam radę.

                                                                                                                                             Zawsze na ostatnim miejscu

                                                                                                                                                                                Twój Hanni

LIST II

Kochany Martinie

Pod moją ręką powstaje kolejny list, którego nie przeczytasz, chociaż jest przepełniony radością. Jestem szczęśliwy, bo byłem powodem twojego dzisiejszego uśmiechu. Jestem dumny, bo to dzięki mnie świat usłyszał Twój perlisty śmiech.

Nie przeczytasz go, bo ja się boję, bo to ja nie mam odwagi. Chociaż chyba nawet ty już się domyślasz i nawet nie jesteś zły. Mam wrażenie, że straciłem zdolność maskowania rumieńców, że moje ręce zbyt często szukają Twoich, że śmieję się z twoich  nawet najgorszych żartów.

Nic dziwnego. Wskoczyłbym za Tobą w ogień. Przyniósł gwiazdkę z nieba. Ofiaruję Ci nie tylko siebie, ale też wszystko o czym tylko zamarzysz, gdybyś tylko chciał. Wykorzystujesz to, a przy okazji mnie. I dobrze. Dzięki temu jestem bliżej Ciebie. I może, któregoś dnia i Ty się zapomnisz. I znajdziemy się tak blisko, że nie będzie między nami już nic. Powiedz tylko, że i Ty o tym czasem fantazjujesz.

Teraz już na pewno nie pozwolę Ci przeczytać tego listu.

                                                                                                                                                                        Zbyt napalony,

                                                                                                                                                                                Twój Hanni

LIST III

Kochany Martinie,

tak, załatwię ci podkład na dzisiejszy trening, przyniosę nowy dres, który nie będzie zwisał na Tobie jak worek. Jak Ona mogła powiedzieć, że jesteś za gruby? Dlaczego jej uwierzyłeś. Gdybyś zapytał mnie, to powiedziałbym Tobie, że jesteś idealny. A gdybyś pozwolił, to bym dotykał Cię przez całą noc, by Ci to udowodnić.

I znowu się rozpędzam, uniemożliwiając sobie, wysłanie/ pokazanie Tobie tego listu. A może byś coś zrozumiał, gdybyś go otrzymał.

Nie mogę patrzeć jak cierpisz. Ale mogę i chcę pomagać Ci nawet w nieskończoność. Mogę i pragnę być Twoim rękawem do wypłakania, chociaż najchętniej, to bym wytargał tę Twoją lubą za kłaki.

Ty wprowadziłeś do mojego świata słońce, niewymuszony śmiech, ciepłą, braterską więź. Ja nie umiem tyle od siebie dawać. Ale mogę wyprowadzić z Twojego świata potwora, który zostawia po sobie coraz brutalniejsze ślady.

Nie chcę byś do mnie uciekał.

Chcę wybrać się z Tobą w podróż po ślubną.

Chociaż na razie, nawet nie myślisz o zostawieniu tej wiedźmy.

Proszę, przemyśl to.

                                                                                                              Niereformowalny, romantyczny, tylko Twój

                                                                                                                                        Rycerz nawet bez konia, Hanni

LIST IV

Kochany Martinie,

Wiem, że nie powinienem płakać. To nie z mojego łuku brwiowego spływa krew. Ale to też mnie boli - współodczuwam z Tobą.

Wycieram chusteczką starannie, każdą kroplę krwi. Delikatnie. Nie chcę zadać ci więcej bólu.

Ale chusteczka nie jest dobra do łez.

Scałowałem je wszystkie. Pozwoliłeś mi na to. Poprosiłeś byś uleczył. Robię to chętnie. Mała przysługa. Proszę miej więcej takich próśb.

Chociaż nie. To złe życzenie. Niech to nie będą łzy. Pragnę po prostu móc Cię pocałować.

                                                                                              Beznadziejnie zakochany, niewiedzący już co pisze

                                                                                                                                              Twój, na zawsze Twój Hanni


LIST V

Martinie jak mogłeś?

Wierzysz w szczęśliwe zakończenia? Ja wierzyłem do dzisiaj. Na jej dłoni zalśnił pierścień. Oświadczyłeś się jej. Nie tłumacz się, że pod presją. Nie mów, że musiałeś. Miałem jedną prośbę. Zostaw ją dla mnie. Odmówiłeś. Już nic więcej nie jestem w stanie zrobić.

                                                                                                                                                                Już nigdy nie Twój,

                                                                                                                    pogrążony w bezdennej rozpaczy Hannii


Martin

LIST I

Kochany Svenie,

skąd pomysł, że pudełko na buty, to dobra kryjówka na listy, które, jak sam piszesz, nigdy nie powinny powstać? Ukryte w mieszkaniu, do którego zapraszasz mnie tak często, że to aż nieprzyzwoite. Sam wiesz, kochasz kogoś, kogo nie powinieneś kochać i to z zupełnie innego powodu niż myślisz. Nie dlatego, że jestem mężczyzną, nie dlatego, że kogoś mam, ale dlatego, że jestem beznadziejnym przypadkiem, którego uczucie może doprowadzić tylko do tragedii. Obecnie nie jest tak źle. Doprowadza do autodestrukcji.

Masz rację, kłamałem, że ją kocham. Ale nie umiem tego zakończyć. Tak, noszę jej ślady na ciele. Nie takie, które powinien nosić kochanek. Zgadłeś. Nie powstały z miłości.

Poznałeś mnie dobrze. Nie znoszę bólu. Ale jeszcze bardziej nienawidzę wstydu, który odczuwam, gdy dostrzegasz te haniebne ślady mojej słabości. Dowodu na to, że jestem wybrakowanym egzemplarzem. A Ty, Svenie, zasługujesz na kogoś lepszego. Na pełnowartościowy egzemplarz z najwyższej pułki.

Ale zbyt lubię Twoją pomoc i troskę by odejść i pozwolić Ci żyć normalnym życiem.

I uwierz mi, Svenie, myślę o Tobie zdecydowanie częściej niż powinienem.

                                                                                                                           Nieszczęśliwie przez Ciebie wybrany,

                                                                                                                                                       nigdy nie Twój - Martin

LIST II

Kochany Svenie,

dobrze, że napisałeś tamten list. Przypomina mi tamten piękny dzień. Rozczula swoją wiarą, że może dobrze, a dla mnie nie ma już ratunku.

Fantazjuję o Tobie Hanni, moje myśli przed snem są gorące, tak bardzo bym chciał by to Twoje ciało leżało koło mojego, a nie tej... ale Ona nie odejdzie. Zbyt lubi pieniądze i sławę. Ty byłeś zbyt doskonały by wybrać Ciebie, więc padło na mnie.

Nie obwiniaj się o to. To ja byłem, nie, nadal jestem, zbyt słaby.

Nadal chcesz o mnie fantazjować?

Równie napalony,

choć totalnie nie powinien Martin


LIST III

Kochany Svenie,

Dziękuję Ci za podkład i dresy. I chociaż trudno mi to przyznać, Ona, wtedy, miała rację, nie byłem wystarczający chudy jak na skoczka. Ona pokazała mi Ciebie jako przykład perfekcji, więc może zastanówmy się, jak szybko musisz wymieniać garderobę, aby i u Ciebie nie dostrzegli zwisający ubrań.

Nie piszę tego, by Ci dokuczyć. Po prostu się martwię.

W moich fantazjach, o których pisałem Ci już poprzednim razem, pragnę byś mi powiedział, że jestem idealny, abyś mnie dotykał. Ale życie to nie fantazja. Zatrzymajmy dla siebie te marzenia. Proszę Sven. Nie komplikujmy tego bardziej niż to konieczne.

Muszę cierpieć. To kara za słabości. I naprawdę jest mi przykro, że możesz być tylko moim rękawem do wypłakania.

Bardzo chciałbym zobaczyć jak odciągasz ode mnie 'moją lubą'. By zostać moim lubym. Nie oszukujmy się. To się do tego sprowadza.

W dalszej części listu, na który Ci odpisuję, piszesz piękne, romantyczne rzeczy. Chciałbym by to mogło być prawdziwe, aby to wszystko miało mieć happy end. Ale nie będzie.

Te coraz brutalniejsze ślady to dopiero preludium, do tego co nastąpi. Co niewyobrażalnie Cię zrani.

I uwierz mi, chciałbym być Twoją księżniczką.

                                                                                                                                             Nawet jeżeli nie masz konia.

Zapłakany Martin.

LIST IV

Kochany Svenie,

Chcę byś wiedział, że doceniam wszystko co robisz. Gdy mnie leczysz, całujesz, po prostu kochasz. Kiedy każdą przysługę, o którą Cię proszę, spełniasz z przyjemnością. Dziękuję. Nikogo nigdy nie pokocham bardziej.

Mógłbym Cię błagać o pocałunki każdego dnia. Choć tak jak piszesz wolałbym w lepszych okolicznościach.

Ale już ich nie będzie.

Beznadzieny, zakochany

zbyt świadomy Martin

LIST V

Svenie, nie wiem...

dlaczego tak ranię kogoś, kogo kocham. Na pozostałe pytania jestem w stanie odpowiedzieć. Ale nie one, Ciebie, powinny interesować. Zaskoczę Cię i powiem, że mam rozwiązanie naszej sytuacji.

Ale będziesz musiał dużo poświęcić. Błagam, wyświadcz mi przysługę. Najważniejszą.

Wykorzystaj czas, który dałem nam pierścionkiem.

Zostaw wszystko za sobą.

I ucieknij ze mną.

Daleko.

Sam mówiłeś o wyjeździe.

Uratuj mnie, proszę.

To jedyny list, który realnie ode mnie odczytasz, bo ja swoje poprzednie spaliłem, niesiony Twoim doświadczeniem.

Jeżeli mi ufasz,

to Twój Martin


Czy możemy to uznać za happyend?

Możemy.

Szczególnie jak na moje standardy.

Bardzo lubię formę listu.

Jak Wam ją się czytało?

Ciekawi ostatniego shota z serii?


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top