43. T.Zajc x L.Kos
Patrzę w lustro. Na moich policzkach nie ma już śladów łez, które musiałem wytrzeć za nim jeszcze znalazłem się w pokoju. Tak brzydko wyglądały w kamerze. Prawie tak samo jak ten feralny skok. Wciąż zadaje sobie pytanie. Jak to się mogło stać? Miałem ogromną przewagę. Miałem energię, siłę i motywację. Głód sukcesu i wspomnienia straconego mistrzostwa na rzecz not za styl. Teraz telemarki były perfekcyjne.
Jak można stracić dziesięć metrów w jednym skoku? Mnie się udało. Jak można zawieźć w takim momencie, jak można...
Zamykam oczy. Próbuję się uspokoić. Przecież to nie koniec świata. Przecież jutro też jest dzień, w którym mogę coś wygrać. Przecież nawet nie byłem stawiany w gronie faworytów. Przecież jestem jeszcze młody i mam tyle czasu, aby to osiągnąć.
Niby tak, ale co jeżeli TEN dzień minął dzisiaj? Już nie wróci. Zaniknie z podpisem ,,Zaprzepaszczona szansa". Zresztą cholernie zasłużenie.
Zawiodłem. Siebie i rodaków. Wczoraj miałem wszystko, dziś... tylko wspomnienie świetności piątkowych lotów, których piękno zostało utracone na rzecz dzisiejszego skoku. Miałem się tylko uśmiechnąć, przypieczętować wszystko. Spojrzeć w oko kamery i uśmiechnąć się jak na zwycięzce przystało. Ale tego nie zrobię, bo jestem tylko przegranym. I wiesz co, Lovro? Miałeś cholerną rację, że jestem tylko aktorem z wyćwiczonymi minami i gestami. Nie ma we mnie nic naturalnego. Wszystko jest kwestią maskowania własnych słabości. Jestem cholernym tchórzem. Kalkuluję, obliczam potencjalny zysk tylko po to, aby potem i tak wyjść na minusie.
Tylko nie wiem czy mi uwierzysz, chociaż powinieneś, że o wiele bardziej boli mnie utrata ciebie niż tylko mistrzostwa. I nie tylko dlatego, że zamiast złotego dostałem nagrodę pocieszenia - brąz - a zamiast ciebie nie mam nikogo. Ale dlatego, że może kiedyś przestanę się bać oczekiwań, lotu, presji, ale wiem, że nigdy nie przestanę bać się własnych uczuć. Nie potrafię się do nich przyznawać, nie potrafię postawić ich na piedestale. Nie potrafię pójść na kompromis, nigdy. Może w sporcie da się to jakoś ominąć, ale w miłości, szczególnie tej skierowanej w twoją stronę, to zbyt wielka przeszkoda i obydwaj o tym wiemy.
Dlatego chcę tylko powiedzieć ,,dziękuję", że mimo wszystko do mnie podszedłeś i przynajmniej przed kamerami ukryłeś moją zapłakaną twarz. Nie musiałeś. Ale czułeś, że tak trzeba. Ja nie czułem tego w związku tobą, a może czułem tylko... bałem się, Lovro, tak strasznie się bałem.
Bać się własnych emocji i uczuć, to najstraszniejszy rodzaj strachu, bo bez nich nie można normalnie funkcjonować, więc pewnie dobrze wyszło, że ode mnie uciekłeś...
Dawno nie było mi tak przykro po jakimś konkursie. Trzymałam kciuki za naszego Timiego, dla którego byłaby to piękna historia. Mam nadzieję, że za 2 lata wreszcie zdobędzie ten tytuł, chodzi to za nim jak Orzeł TCS za Niemcami.
I o to taka miniaturka z nim w roli głównej.
Wasza D.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top