40. Tanfang
19.01.2024
– Nie mam co na siebie włożyć! – krzyknąłem do Johanna – ta randka to moja ostatnia szansa.
– Ostatnia szansa na co? – nie zrozumiał mój przyjaciel.
– Na ustatkowanie się przed trzydziestką – westchnąłem.
– Nie powinieneś myśleć o tym wcześniej? – Halvor uniósł brew i rzucił we mnie dezodorantem w kulce.
– A nie na tydzień przed? – Marius wyjął z mojej walizki mój elegancki dres.
– A wy nie widzieliście, że próbowałem? – odpowiedziałem z pretensją, posyłając Lindvikowi buziaka w podziękowaniu.
– Ale chyba się poddałeś – zawyrokował Halvor – naprawdę Wellinger? Oświecisz mnie łaskawie, co tobą kierowało?
– No o co ci chodzi? Brzydki nie jest – wzruszył ramionami Marius.
– Podoba ci się? – Granerud spojrzał z pretensją na swojego partnera.
– Mnie nie, ale naszemu przyjacielowi najwyraźniej tak, więc trzeba go wspierać – obruszył się Lidvik.
– Ja tam uważam, że Halvor ma rację – Forfang nieśmiało spojrzał w moim kierunku – Andreas to już akt desperacji. Ostatnie z czym mi się kojarzy, to stały związek.
– Muszę spróbować – odpowiedziałem dramatycznie – a poza tym on jest taki romantyczny zabiera mnie na spacer do lasu.
– Obok skoczni? – prychnął Halvor.
– Bardzo śmieszne. Obok hotelu – wzruszyłem ramionami i zacząłem się przebierać w dres – nie czekajcie na mnie z kolacją.
– Trener się wkurzy – mruknął cicho, siedzący w kącie Kristoffer.
– To naprawdę będzie nasz najmniejszy problem – westchnął Halvor.
20.01
– Ta randka to była zupełna masakra – szeptałem do Johanna na porannej rozgrzewce – z tym facetem nie ma o czym rozmawiać.
– Tragedia – pokręcił głową Johann, ale w jego oczach zalśniły ogniki – kto by się spodziewał?
– Kto cię nie ostrzegał – dodał konspiracyjnym szeptem Halvor.
– Marius był za – przypomniałem.
– Nie za – obruszył się Lindvik – ja po prostu nie byłem przeciw. Chciałem tylko twojego szczęścia.
– A wyszło jak zawsze – westchnąłem.
– Nie ma co się załamywać – poczułem na ramieniu dłoń Kristoffera.
– Łatwo ci mówić. Młody jeszcze jesteś – odpowiedziałem.
– No co ty za dwa lata ćwierćwiecze – wyszczerzył zęby.
– Jak ja bym chciał być w twoim wieku – westchnąłem.
– Oj nie przesadzaj. Podobno życie zaczyna się od trzydziestki – zachichotał Halvor.
– Żeby tylko nie skończyło się przed – niespodziewanie obok nas pojawił się trener – co robiłeś u Niemców w pokoju po ciszy nocnej i nie pozwalałeś wpuścić Constantina do jego własnego pokoju?
– Nie ma o czym mówić – wyznałem – naprawdę NIC się nie stało. Do końca życia zostanę starym kawalerem.
– A temu co się stało? – o dziwo zaniepokoił się trener.
– Ma kryzys wieku przed średniego – odpowiedział konspiracyjnym szeptem Halvor.
– Obawia się, że już nic nie osiągnie przed trzydziestką – doprecyzował Johann.
– To trzeba było o tym myśleć na turnieju – warknął trener – taki złoty orzeł by się przydał w naszej kolekcji. Szczególnie w tym sezonie.
– A co? W poprzednim był nieprzydatny? – obruszył się Granerud.
– Przydatny, co nie zmienia faktu, że w tym sezonie bardzo chciałeś go komuś przekazać, więc czemu by nie Danielowi – odpowiedział Alexander.
– Jestem do niczego – mruknąłem.
– Radzę uważać z takimi autoreklamami przed Mistrzostwami Świata w Lotach – rzucił trener i wyparował z sali.
– Będzie dobrze – powtórzył bez przekonania Johann i poklepał mnie po ramieniu.
21.01
– Johann. Mam problem – zacząłem.
– Słucham, twoja osobista sekretarka do spraw wszelakich przed ważnymi zawodami melduje się w gotowości – odpowiedział z przekąsem mój przyjaciel.
– Dlaczego dzisiejsze są ważne? – zdziwiłem się.
– Trener mówi, że wszystkie zawody są ważne – odparł z powagą Johann.
– Ty żartujesz, a ja mówię poważnie – zmartwiłem się – spodobałem się Andreasowi i teraz nie daje mi spokoju.
– Tragedia – przewrócił oczami Johann.
– A żebyś wiedział – pokiwałem głową.
– Bo on do niczego się nie nadaje? – zapytał jakby z ulgą Forfang.
– Tak. Dokładnie. Pomożesz mi? – wyszczerzyłem zęby.
– W jaki sposób? – Johann znał mnie zbyt długo, aby na wszystko zgadzać się w ciemno.
– Tylko się nie obraź.
– Ocho. Zaczyna się ciekawie – mężczyzna zdobył się nawet na lekki uśmiech.
– Czy mógłbyś udawać osoby nieheteronomatywną – zapytałem.
– Słucham? – nie zrozumiał mój przyjaciel, który zwykle uchodził za tego bardziej inteligentnego.
– No czy... no wiesz...
– Nie, Danielu, nie czytam ci w myślach – Johann uniósł brwi.
– A mógłbyś – westchnąłem – chodzi o to, czy przez jakiś czas, powiedzmy do końca lotów, mółbyś udawać mojego chłopaka. Zrozumiem oczywiście jeżeli się nie zgodzisz, chociaż przyznam szczerze, że trochę mi to życie skomplikuje. Ale mną się nie przejmuj. Po prostu poproszę o to Kristoffera, chociaż to jeszcze taki dzieciaczek uroczy. Dobrze, że nie nastolatek, bo by to legalne nie było. Ale...
– Zgadzam się – przerwał mi Johann, kiedy z trudem udało mu się dojść do głosu – mam tylko jeden warunek.
– Wszystko! – odpowiedziałem od razu.
– Przestań tyle paplać!
– A z tym akurat może być trudno – przyznałem zgodnie z prawdą.
22. 01
– Dlaczego znęcasz się nad biednym Johannem? – zagadnął mnie Halvor, kiedy wpadł do mnie po zapasowe buty halowe.
– Nie znęcam się. Poprosiłem go o małą koleżeńską – wzruszyłem ramionami.
– No właśnie – kontynuował Halvor swój tajemniczy wywód.
– I świetnie mu idzie – dodałem z przekonaniem.
– No właśnie – powtórzył Granerud – nie zastanawia cię to?
– Nie, skąd. Johann zawsze miał zacięcie artystyczne – odpowiedziałem z uśmiechem.
– Tande – po chwili milczenia zaczął znowu Halvor – życzę ci abyś do trzydziestki odzyskał wzrok i zdolność interpretowania ludzkiego zachowania.
– Phii, życzysz mi tego, bo sam chcesz zgarnąć wszystkie medale – prychnąłem.
– Jak ty czasami nic nie rozumiesz – Granerud tylko pokręcił głową.
23. 01
– Moja biografia będzie beznadziejna – jęknąłem po kolejnym skoku treningowym.
– Myślisz, że w ogóle ktoś będzie chciał ją napisać? – Halvor spojrzał na mnie z politowaniem – a potem czytać?
– Przestań – warknął Marius.
Zawsze zastanawiałem się jak te przeciwległe sobie bieguny mogły się złączyć i tworzyć coś sensownego.
– Co cię znowu naszło? – Johann podał mi batonika proteinowego.
– Nie mam szans zdobyć medali na tych mistrzostwach – westchnąłem.
– I tak to by było o twojej trzydziestce – zauważył Kristoffer.
– Naciągnęłoby się – machnąłem ręką.
– Przekonałbyś mamusię do sfabrykowania twojego aktu urodzenia? – zakpił Halvor.
– Chociażby pokazałem mu język.
***
Tego samego dnia na siłowni, podczas krótkiej przerwy trener przedstawił nam plan podróży.
– A sto lat śpiewamy Danielowi równo o północy, aby nie robić wstydu trenerowi na lotnisku? – na koniec Halvor podniósł rękę i zadał to idiotyczne pytanie.
– To miała być niespodzianka – fuknął na niego Marius.
– Tutaj też nie możecie śpiewać. Korzystamy z gościnności Polaków, nie zniechęcajmy ich do takiego gestu na przyszłość – odpowiedział trener – zaśpiewamy mu już na miejscu pod odprawie technicznej.
– Dzięki – przewróciłem oczami.
– No co? Przecież i tak byś się spodziewał. Trąbisz o tej swojej trzydziestce od kilku dni – prychnął Granerud – i nadal nic z tym nie zrobiłeś.
– A co miałbym zrobić? – uśmiechnąłem się sztucznie.
– No wiesz... – zaczął Kristoffer.
– Mówisz o tym stałym związku – dodał Marius – to byś mógł sobie kogoś znaleźć.
– A my nawet wiemy... – wszedł mu w słowo Halvor.
– A to oni z... – trener spojrzał na nas zaskoczony.
– Nadal – Marius smutnie pokiwał głową.
– Rany boskie ile można – trener niespodziewanie wybuchnął – zróbcie coś z tym.
– Próbujemy – zapewnił go Granerud.
– To chyba nie ma sensu – westchnął Johann.
24.01
W nocy nie mogłem zasnąć. W mojej głowie kołatało się tysiące myśli i obaw. Lęk przed powrotem na olbrzymie skocznie powrócił, ale wraz z nim przekonanie, że nie mogę się wycofać.
– Aż tak się stresujesz tą trzydziestką? – usłyszałem z drugiego łóżka cichy szept.
– Nie wiem, Johann – odpowiedziałem zgodnie z prawdą – tych rzeczy jest chyba po prostu za dużo jak na jednego mnie. Poza tym...
– Poza tym... – powtórzył za mną przyjaciel i zobaczyłem, że siada na swoim łóżku.
– Przyjdź do mnie – poprosiłem i zrobiłem mu miejsce.
Już po chwili Johann siedział koło mnie.
– Poza tym mój najlepszy przyjaciel ukrywa przede mną coś czego nie powinien. Chcę mu dać możliwość, aby sam mi o wszystkim powiedział, chociaż nasi wspaniali koledzy z zespołu zrobili wszystko, abym nie miał co do tego najmniejszych wątpliwości. Co powinienem zrobi w takim wypadku, twoim zdanie Johannie? – zapytałem.
Mężczyzna nie odpowiedział tylko w milczeniu na mnie patrzył. Potem spuścił wzrok i odgarnął włosy z czoła.
– Jak długo wiesz? – zapytał w końcu.
– Jak długo ci się podobam? – odbiłem piłeczkę.
– W sumie to od zawsze – wzruszył ramionami Johann – tak, od dziesięciu lat jestem w tobie niemiłosiernie, nieszczęśliwie zakochany.
– I dlaczego nic mi nie powiedziałeś? – westchnąłem ciężko.
– Bo się bałem? – wzruszył ramionami mój przyjaciel.
– To ja mogłem być w poważnej relacji od dziesięciu lat, przed trzydziestką, ale nie jestem, bo ty się bałeś? – zapytałem oburzony.
Johann spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
– No nie zauważyłeś, że też mi się podobasz? – kontynuowałem.
– Nie – Forfi odzyskał głos – trudno się było zorientować przy tych wszystkich chłopakach.
– Bo ja... nawet nie wiedziałem, że też wolisz chłopców – broniłem się – w sensie na początku, no a potem... no wiesz, ty też nie przez cały ten czas żyłeś w celibacie.
– Jeszcze czego – fuknął Forfang.
– Gdybyś kochał to byś poczekał – odpowiedziałem.
– Mogę ci powiedzieć to samo – Johann zaplótł ramiona piersi.
Wybuchnęliśmy śmiechem i mocno się do siebie przytuliliśmy.
– Jeżeli tę rozmowę potraktujemy jako zgodę na związek, to możesz zaliczyć wejście w poważny związek przed trzydziestką – oznajmił Johann.
Spojrzałem na zegarek. Mężczyzna miał rację. Pochyliłem się nad nim i złączyłem nasze wargi.
– Kurna, Daniel, zrobiłeś się już strasznie stary – westchnął mój od teraz chłopak.
– Bardzo zabawne – mruknąłem w odpowiedzi i spojrzałem na mężczyznę.
– Mówię serio. A najgorsze jest to, że skoro ty masz trzydzieści lat, to zaraz łamacz serc nastolatek też będzie trzydziestoletnim dziadem. Wyobrażasz sobie, że Justin Bieber będzie miał trzydzieści lat? – Johann mówił to wszystko ze śmiertelnie poważną miną.
Tak moi kochani, kiedy odkrywasz, że największy norweski crusher twoich lat gimnazjalnych właśnie zostaje trzydziestoletnim dziadem, to trzeba napisać shota pod tą piosenkę (polecam cały musical bardzo, bardzo cieplutko).
A tak poza tym. Justin Bieber też zaraz zmieni kod na trójkę z przodu.
Kto im wszystkim pozwolił się tak zestarzeć. Do dziś pamiętam jak 11 lat temu koleżanka miała szczoteczkę śpiewającą hity tego bożyszcza nastolatek. Taki młody talent...
A no i oczywiście: Wszystkiego najlepszego Danielu
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top