14. Stollinger Part III #seriajużpoświąteczna
19.12. 2022
– Byliście razem na spacerze – naskakuje na mnie Stephan, kiedy tylko kończymy omawiać jego rozmowę z Karlem.
– No, tak trochę – odpowiadam po chwili wahania.
Nie jestem do końca przekonany, czy melodramat w wykonaniu mojego przyjaciela został przegadany w wystarczającym stopniu.
– Jak to trochę? – Stephan marszczy brwi.
– No zimno było – wzruszam ramionami – i wróciliśmy w miarę szybko.
– Skoro szybko, to może chociaż intensywnie – dźgnął mnie łokciem przyjaciel.
Moje spojrzenie wystarczyło za odpowiedź.
– Tak, to ty się przed końcem jego kariery nie wyrobisz – westchnął mój rozmówca – musisz coś zrobić.
– Ale ja robię – obruszyłem się.
Tym razem brwi mojego przyjaciela powędrowały do góry.
– Ja wiem, co ty myślisz o horoskopach... – zacząłem.
– Rany boskie, Andreas – jęknął Stephan – nie możesz czegoś takiego uzależniać od tego, co ktoś przy kawce napisze w kolorowych pisemkach.
– No ja wiem, ale...
– Nieważne – westchnął Leyhe – opowiedz mi o czym rozmawialiście...
– O pracy – odpowiedziałem zgodnie z prawdą – chyba musiał odreagować... tak po prostu.
– Dlatego przyszedł wieczorem do pomieszczenia, gdzie wisi jemioła? – Stephan uśmiechnął się krzywo.
– W sumie to hol, więc chyba nic dziwnego, że tam był – wzruszyłem ramionami – skoro chciał się przejść, to musiał tamtędy przejść.
– W sumie racja – nieoczekiwanie zgodził się mój przyjaciel – ale... poczekaj. Chcesz mi powiedzieć, że nawet się nie dowiedziałeś, co on tam robił?
– Chciał pójść na spacer. Kropka – byłem już trochę zirytowany tą rozmową.
Odtwarzanie w pamięci swojego wielkiego rozczarowania, nie było czynnością, którą miałem ochotę wykonywać w tym momencie.
– No dobra. Powiedzmy, że masz rację – uległość Stephana podczas tej rozmowy była rzeczą coraz bardziej zaskakująca – ale ja nadal czekam na relację z waszego spaceru!
Spojrzeliśmy na siebie w jednym momencie i... wybuchnęliśmy śmiechem. W moim życiu uczuciowym tak niewiele się działo, że Stephan pragnął poznać każdy jego fragment, nawet jeżeli moja jednostronna, wieloletnia relacja z Kamilem była w fazie prenatalnej. Poza tym, byliśmy przyjaciółmi od tak dawna, że wiedziałem, że reakcja Stephana na moje zwlekanie z opowiedzeniem przebiegu tamtego wieczoru wynika z faktu, że nie cierpi, kiedy wychodzę na przykładnego Drama Queen. Tylko, że tym razem, ku mojej rozpaczy, miał się przekonać, że tym razem nie dramatyzuję.
– Wyszliśmy z hotelu – zaczynam, obserwując poziom zniecierpliwienia na twarzy mojego przyjaciela poszliśmy w stronę skoczni.
– Pracoholicy – odchrząknął Stephan.
– Jak będziesz się wcinał, to ci nie opowiem – zagroziłem.
– Ja tylko komentuję – mężczyzna uniósł dłonie w obronnym geście – opowiadaj dalej.
– Najpierw szliśmy w milczeniu. Potem zapytał mnie o moje skoki, formę – kontynuowałem.
– Fascynujące – przewrócił oczami Stephan – a o to jak się czujesz?
– Nie – odpowiedziałem, starając się jak najlepiej udać wściekłość, ale po minie przyjaciela poznałem, że mi się nie udało – czemu miał to robić?
– Poszliście razem na spacer? – wzruszył ramionami Stephan.
– I co z tego?! Myślami był gdzie indziej. Mam wrażenie, że zabrał mnie tam tylko po to, aby nie być sam. Zabrałby kogoś innego, gdyby tam przyszedł... To naprawdę był tylko przypadek i... – byłem co najmniej wściekły.
Stephan nie skomentował. Spojrzał na mnie i przytulił. Wtuliłem się w niego.
***
29.01. 2022
Naprawdę chciałem skoncentrować się na Turnieju Czterech skoczni. Gdzieś z tyłu głowy było to pragnienie, marzenie małego chłopca, a potem coraz starszego faceta, o tym aby zwyciężyć cały cykl, aby odczarować go dla rodaków, ale trochę trudno to robić, gdy nagle coś rusza w relacji, którą racjonalna część mojej natury spisała na straty.
I może znowu za bardzo dopuszczam do głosu tę zbyt optymistyczną część mojej natury, która w byle uśmiechu potrafi się czegoś doszukać. Ale dzisiejszy dzień zasługiwał na miano najdziwniejszego w całym 2022 roku, a człowiek tylko poszedł do pracy...
– Spieszę się, Andi, ale opowiadaj – krzyknął z łazienki Stephan, kiedy wróciłem pokoju hotelowego.
– Mam opowiadać, o tym co się dzisiaj odwaliło, skoro ty właśnie idziesz załatwić najważniejszą rzecz w swoim życiu?! – odkrzyknąłem, otwierając drzwi od łazienki.
– Biorę prysznic – Stephan na chwilę wyłączył wodę.
– A ja muszę spać i chcę umyć zęby – odpowiedziałem – nie rób scen, jakbym cię nagiego nie widział. A poza tym, mogę cię zapewnić, że dzisiaj twoje nagie ciało jest najnormalniejszą rzeczą jaką zobaczę.
– Czyżbyś ty i... – zaczął chłopak.
– Nie i jeszcze długo nie, ale... – przerwałem i nałożyłem pastę na szczoteczkę – dzisiaj naprawdę ty i Karl jesteście...
– Jutro, Andi – przyjaciel sięgnął po maszynkę do golenia – dzisiaj ty i Kamil.
– Ale z tego co wiem, to ty nadal nie wiesz, co mu powiesz – zauważyłem – chyba powinniśmy...
– Zobaczę co się stanie, może ja już...
– Nie reagujesz na niego? – prychnąłem – reagujesz, to mogę sam ci powiedzieć.
– Żebyś ty był taki sprytny z Kamilem – Stephan specjalnie odsłonił zasłonkę (która nic nie zasłaniała), aby pokazać mi język – a mojego Karla zostaw. Coś wymyślę.
– No właśnie widzę – oceniająco spojrzałem na jego pokryte pianką nogi.
– Jeszcze nie wiem czy właśnie nie marnuję czasu, ale kto wie, jaki będzie koniec – odpowiedział mój najlepszy i obecnie najbardziej zagubiony przyjaciel – a teraz chcę, abyś poprawił mi humor i opowiedział, dlaczego dzisiaj moje nagie ciało nie zrobiłoby na tobie najmniejszego wrażenia.
– Pomijając oczywiście dzisiejszą odprawę z Hornim – zacząłem powoli.
Stephan westchnął.
– Może ja jednak pójdę do Karla jutro, powiedział... nieważne, kontynuuj – mruknął mężczyzna.
– Rozstaliśmy się przy naszym domku – opowiadałem dalej.
– Tęskniłem – znowu w ruch poszła zasłonka.
Zgromiłem przyjaciela spojrzeniem.
– No nie dąsaj się księżniczko, zapominam, że przy Kamilu zachowujesz się jak nastolatek, rumieniący się na samą myśl – Stephan posłał mi buziaczka.
– No i później ruszyłem pod wyciąg – pokręciłem głową i przymknąłem oczy – byłem zamyślony...
– Jak zawsze bujałeś w obłokach – Leyhe nie byłby sobą, gdyby się nie wtrącił.
– ... i nagle poczułem lekkie pacnięcie w ramię – udawałem, że nie zauważyłem wstawki przyjaciela – odwróciłem się, okazało się że to Kamil. Patrzył na mnie tymi swoimi jasnymi oczami z przejęciem. Zastanawiałem co się stało, że tak patrzy i dlaczego mnie zaczepił. Dzisiaj chciałem móc tylko na niego popatrzeć.
– I co, okazało się, że zgubiłeś rękawiczkę, a twój rycerz na białym koniu ci ją chciał podać przez co skazał się na dodatkową porcję twojego uwielbienia – dla Stephana tempo mojej opowieści najwyraźniej było zbyt wolne.
– Powiedział, że nie wie co nawywijałem, ale widział Horniego, który podobnie będzie chciał ze mną porozmawiać jeszcze przed skokiem – przypomniałem sobie poważną minę z jaką oznajmił mi to mężczyzna – żeby cię nie zanudzać, to pojechałem ze średnim poziomem zdenerwowania, gdyż poranny ochrzan wnerwił mnie w wystarczającym stopniu.
Steph pokiwał głową ze zrozumieniem.
– Nie Horni, tylko Dodo złapał mnie na górze – kontynuowałem – zaczął mi coś gadać o kombinezonie, nie mogłem się skoncentrować. Złapałem go za rękaw i zapytałem o co Horniemu chodzi. Dodo spojrzał na mnie zaskoczony i powiedział, że akurat do mnie trener nie ma jakiś większych zastrzeżeń. Skinąłem głową, a potem poczułem na sobie czyjeś spojrzenie. Kamil stał z Dawidem i patrzyli na mnie. Potem podeszli do mnie. Kamil powiedział, że ma nadzieję, że bardzo się nie przejąłem, bo żartował i przeprasza.
– Co? – Stephan miał mniej więcej taką minę jak ja wtedy.
– Żartował – powtórzyłem z udawaną obojętnością – potem poszedł. A Dawid widząc moją minę stwierdził, że żart chyba dobry, skoro Kamil przeprasza.
– To brzmi albo jak szczeniacki podrywa, albo jakby facetowi się nudziło – stwierdził fachowo Stephan.
– Nie rób mi nadziei – poprosiłem.
– To pamiętaj o drugiej opcji – odrzekł rezolutnie Stephan.
– To słuchaj dalej – kontynuowałem może trochę za bardzo rozemocjonowany – skoczyłem po raz pierwszy.
– Pięknie. Żałuję, że nie widziałem – odpowiedział Stephan.
– Masz czego, ale Kamil widział – zażenowany poczułem jak uśmiech w niekontrolowany sposób pojawia się na mojej twarzy – i potem razem czekaliśmy na swój skok. Opowiadał mi o piłce, o to, że jest w szoku, że Dawid znowu będzie ojcem, że on to nadal nie jest gotowy... A potem poszedł pogadać z Peterem, ty wiesz, jak to bolało? Musiałem sobie wytłumaczyć, że Peter jest hetero...
Stephan nawet nie próbował ukryć rozbawienia.
– Wracając – sam siebie przywołałem do porządku – zostawił mnie. Ale potem wrócił. Bo zostawił przy mnie rękawiczki. Zauważyłem to, ale stwierdziłem, że nie będę za nim latać...
– Jestem pod wrażeniem – przerwał mi Leyhe – zmarnowałeś szansę, aby zostać jego bohaterem.
– Cichaj – zarumieniłem się – on podszedł i słuchaj.
– Słucham.
– Zapytał się czy widziałem jego rękawiczki. I w momencie, kiedy ja zacząłem się po nie schylać, on zrobił to samo. Ale to ja wziąłem jego rękawiczki. Podziękował mi. Wziął je ode mnie tak, że nasze dłonie się musnęły, ale tak dłużej niż normalnie się dłonie muskają... Wiem, jak to brzmi Stephan, nie wywróć się pod tym prysznicem, bo z Karlem jeszcze nie jesteś, a ja cię przed trenerem nie będę tłumaczył.
– I właśnie taki z ciebie przyjaciel – Stephan udał obrażonego i w końcu wyszedł z kabiny prysznicowej owinięty ręcznikiem – na szczęście to ja jestem tym prawdziwym, więc ci coś powiem. Jak nie ruszysz tyłka i nie weźmiesz spraw w swoje ręce, to na dojrzały związek nie masz szansy do czterdziestki co najmniej, bo na razie to się zachowujesz jak nastolatek, z tego co opowiadasz, to on zaczepia ciebie na podobnym poziomie, co ty się przy nim rumienisz. Ale boję się, że on tak mentalnie, mimo wszystko...
– Ma szesnaście lat – wtrąciłem.
– CO?!
– No sam tak powiedział, jak zacząłem się żalić, że w Ga – Pa wrzucą nam juniorów – odpowiedziałem.
– Marudziłeś? – Stephan uniósł brew.
– No nie, przyznałem, że lubię się opiekować tymi nowymi i on wtedy... – nie skończyłem, bo Stephan nie wytrzymał i parsknął śmiechem, po czym położył mi dłoń na kolanie.
– Wy to musicie pogadać – powiedział – ogarnąć się i zostać najsłodszą parą w skocznym świecie, a teraz przepraszam, ale idę załatwić trochę mniej słodką sprawę.
– Trzymam kciuki – odpowiedziałem i spojrzałem na niego z troską.
Steph uśmiechnął się smutno.
***
Stephan wyszykował się szybko do wyjścia. Ku mojemu zaskoczeniu, po przejrzeniu telefonu założył też kurtkę.
– Andi, tylko obiecaj mi, że nie stracisz dla niego głowy – poprosił, wychodząc.
Chciałem odpowiedzieć, że już za późno, ale zamiast tego uśmiechnąłem się smutno.
– Steph, tylko proszę, nie strać dla niego głowy – odpowiedziałem.
Spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.
– Jesteśmy siebie warci – jęknął Stephan.
– No obiecałem ci, że jak po czterdziestce nadal będziemy sami, to ci się oświadczę – przewróciłem oczami.
Wiem, wiem, długo mnie nie było. Ale studia i... w sumie tyle z usprawiedliwień. Tak szybko jak się da czyli pewnie w poniedziałek pojawi się kolejna część Morgenzauera, a potem się zobaczy. Buziaczki, misiaczki.
Piosenka w mediach na poprawę humoru sobie i Wam
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top