11. Tanfang - Pozytywnie

Tak moi drodzy, z jednodniowym poślizgiem wrzucam sylwestrowego Tanfanga. Jest to kontynuacja shota ,,Pozytywnie" (poprzedni zbiór shotów ,,Pokusa" -nr.95). Postanowiłam Wam zaserwować takie dwa w jednym. Co się działo i przed, i po tamtym shocie. Widzicie jak ja o Was dbam? Miłego czytania, kochani.


– Sylwester we trójkę, co? – Johann rozpoczął naszego zdalnego sylwestra z uroczym uśmiechem na ustach, tuląc naszego synka w ramionach.

– Mówiłem, że jeżeli chcesz... – zacząłem poprawiając włosy, machając do dziecka przez kamerkę.

– Na przyjemność trzeba zapracować. Kto by nas utrzymywał, gdybyś i ty został w domu? – Johann uśmiechnął się smutno i pocałował chłopca w czoło.

– Zostałbyś instatatą – odpowiedziałem – a tak to siedzę tutaj sam, przed ekranem i za wami tęsknię.

– My za tobą też – mój ukochany zaskoczył mnie pozbawioną ironii i sarkazmu wypowiedzią – ale nie będziemy dzisiaj sami.

– Mam być zazdrosny? – uniosłem brew.

– Kenneth przyjeżdża. Wiesz, nasz trener Andersowi trochę zmienił plany na sylwestra – mężczyzna przekrzywił trochę głowę – będziemy siedzieć przy herbacie, modląc się, aby Mały nie obudził się przy tych idiotycznych fajerwerkach. Nie wiem, kto to wymyślił, naprawdę. To udręka dla zwierząt i młodych rodziców.

– Tylko się nie upijajcie, aby to się nie skończyło jak rok temu – roześmiałem się szczerze – jak będziesz chciał jeszcze powiększać rodzinę to do mnie zgłoś się pierwszy.

– Bardzo śmieszne – Johann prychnął – mówię. Będzie herbata. Po zeszłym roku nigdy więcej alkoholu.

– A taki mieliśmy piękny sylwester – rozmarzyłem się.

– Daniel, ostrzegam – mój chłopak pogroził mi palcem.

– A jaki owocny – wykorzystałem fakt, że dzieli nas tak wiele kilometrów i nie powstrzymałem się przed znienawidzonym przez Johanna komentarzem.

– Gdyby nie fakt, że trzymam naszego syna na rękach, to bym w ciebie rzucił poduszką – warknął mężczyzna, ale w jego oczach lśniły wesołe ogniki.

To prawda, kiedy prawie rok temu dowiedziałem się, że zostanę ojcem, to byłem tym bardziej optymistycznie nastawionym do wszystkiego rodzicem. Cieszyłem się od pierwszego momentu, w którym zrozumiałem, że trochę za bardzo zabalowaliśmy w sylwestra i powiększy nam się rodzina. Proponowałem nawet Johannowi, że to ja zostanę z naszym słoneczkiem w domu, ale mężczyzna nie czuł się fizycznie gotowy na powrót do tak intensywnych treningów. Dzięki naszym rodzinom robił to teraz. Powoli. We właściwym tempie.

A skoro on nie startował, to wziąłem na siebie utrzymanie domu. Odbijało się to ograniczonym wspólnie spędzonym czasem. Było ciężko. Ale dawaliśmy radę. I teraz żaden z nas nie wyobrażał sobie życia bez naszego synka. Tak, był nieplanowany, był wpadką, ale najszczęśliwszą jaka nam się przytrafiła. A nie było by go z nami, gdybyśmy nie dali w szyję rok temu...

31.12.2021 GaPa

Chyba już ci wystarczy, skarbie – szepnąłem Johannowi do ucha, oplatając go ręką w pasie i mocno do siebie przyciskając.

Dzięki temu mężczyzna stał praktycznie prosto. Uroczy uśmiech rozjaśnił jego zwykle poważną twarz. Zarzucił swoje ramiona na moją szyję. Zawisł na niej i zaczął się kołysać do piosenki, której nie znosił.

Nie, Danny, to ty jesteś spięty, rozluźnij się chłopie – zachichotał – napij się ze mną, skoro trener nie widzi.

Boję się, że to się źle skończy – odpowiedziałem.

Po prostu zaciągnę cię do łóżka. Zdarzały ci się gorsze rzeczy. Pij i chodź – zdenerwował się chłopak, który chyba nie był aż tak pijany ja myślałem, ale za wszelką cenę starał się to nadrobić, pijąc szampana prosto z butelki.

Johann, nie poznaję cię – odpowiedziałem, napełniając gardło alkoholem.

To wykorzystaj to, mnie, wszystko jedno, pij i nie marudź – westchnął zirytowany i pociągnął mnie za sobą do naszego pokoju.

Kiedy się tam znaleźliśmy, Johann od razu zaczął się rozbierać. Patrzyłem na niego rozbawiony, popijając szampana.

Widzę, że pozytywnie rozpoczniemy ten nowy rok – roześmiałem się, kiedy mój ukochany stał przede mną tylko w dresowych spodniach.

O ile łaskawie ruszysz swój seksowny tyłek – Johann jak zwykle był przekonująco konkretny – chcę się z tobą kochać.

Ja z tobą też – odpowiedziałem szczerze – ale może mnie jakoś na początku uwiedziesz?

Zapomniałem, że nawet wtedy, kiedy Johann był pijany powinienem bardzo dokładnie dobierać słowa. Bo mężczyzna tylko westchnął, w przeciągu chwili był już przy mnie. Wyrwał mi z ręki butelkę szampana, postawił ją na szafce, potem pociągnął mnie na środek pokoju i zaczął rozbierać.

Danny, nie ma czasu na głupoty, chcę seksu z tobą! – mruknął Johann – teraz.

Rozbawiony, trochę wstawiony zacząłem go całować, pozwalając, aby zaczęły spadać ubrania.

Poczekaj – powstrzymałem go na chwilę, chyba powinniśmy... się jakoś zabezpieczyć, już nie bierzesz tabletek i...

Były okropne – poskarżył się wyraźnie znudzony mężczyzna i zaczął ściągać moje bokserki.

Wiem, dlatego biorę to na siebie, bo o ile wiem nie chcesz zostawać ojcem – odpowiedziałem.

Tak, nie chcę dzidzi – naburmuszył się Johann – ale jeszcze bardziej nie chcę czekać. Raz się nic nie stanie...

Popchnął mnie na łóżko, a ja już nie miałem siły i ochoty myśleć o jakieś formie zabezpieczenia...

***

I tym o to sposobem, rok później siedziałem przed laptopem i z miłością patrzyłem na dwóch najważniejszych facetów w moim życiu...

Jeszcze na koniec krótka informacja, że raczej na pewno jutro wleci tu kontynuacja Morgenzauera, a na kontynuację świątecznego Stollingera będziecie musieli jeszcze trochę poczekać. Bo rozważam powrót jeszcze do serii Stoch x Granerud (tak mam jeszcze pomysł na tę przecudowną telenowelę). Jak macie jeszcze jakieś życzenia to piszcie.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top