Chapter 8
Poniedziałkowy poranek był męczący dla Lauren, która przez nieprzespaną noc nie miała siły iść do szkoły. Postanowiła jednak, że nie zostanie w domu, ponieważ wiedziała, że to nie polepszy jej stanu.
Dziewczyna wyjechała z rodzinnego domu trochę wcześniej, by wziąć potrzebne rzeczy do szkoły z jej własnego mieszkania.
Nie mała ochoty spotkać się z przyjaciółkami przed lekcją, tak jak to zwykle robiły, więc po dotarciu do szkoły odrazu udała się pod klasę, gdzie miała pierwszą lekcje.
- Lauren! Tu jesteś! Gdzie jest Camila? Myslałyśmy, że jesteście gdzieś razem, ale..... - przerwała widząc dziewczynę z podkrążonymi oczami, ktora patrzyła z wyraźnym smutkiem. - Co się stało? - zapytała, ale nie otrzymała żadnej odpowiedzi.
- Coś z Camilą? - zapytała ponownie kładąc dłoń na ramieniu przyjaciółki, ale znowu nie otrzymała odpowiedzi - Lauren do cholery powiedz coś.
- Co ja sobie myślałam... - jęknęła unikając wzroku Dinah
- Co? Co myślałaś? Lauren...
- Zrobiłam głupotę. Straciłam ważną dla mnie osobę - odpowiedziała, a łzy zaczęły jej się cisnąć do oczu.
- Camilę? Wczoraj na tym pikniku coś się wydarzyło? - zapytała obserwując dziewczynę, która teraz oparła się o ścianę i spuściła głowę
- Nie. Wieczorem, gdy ją odwiozłam - odpowiedziała
- Powiedziałaś jej co czujesz?
- Nie, ale... zrobiłam coś innego - odpowiedziała podążając za wychowawczynią, która otworzyła drzwi do klasy.
- Lauren? Czy ty.... pocałowałaś ją? - zapytała Dinah, która usiadła na miejscu obok dziewczyny.
Lauren uniosła wzrok chcąc spojrzeć na przyjaciółkę, ale jej uwagę natychmiast przykuła Camila wchodząca do klasy, która na prawym policzku miała dość widocznego siniaka. Nauczycielka zatrzymała na chwilę brunetkę i machnęła ręka by do niej podeszła. Było wiadomo o czym rozmawiają, ponieważ wychowawczyni dotknęła jej policzka oglądając sporego siniaka na kości policzkowej. Po chwili dziewczyna odeszła od biurka i unikając wzroku swoich przyjaciółek usiadła w pustej ławce po drugiej stronie klasy.
- Nawet nie zwróciła na nas uwagi - zauważyła Dinah obserwując dziewczynę - Miała tego siniaka wczoraj?
- Nie - odpowiedziała patrząc w stronę brunetki
Coś tu jest nie tak. Zaczynam się martwić ~ pomyślała Lauren nie spuszczając wzroku z dziewczyny.
- Nie usiadła tutaj ze względu na mnie - powiedziała patrząc smutno na Dinah, która głaskała ją po ramieniu pocieszająco - Nie chcę jej od was izolować. Nie chce być przeszkodą - dodała
- Lauren, o czym ty mówisz? - zapytała przyjaciółka nie rozumiejąc słów dziewczyny
- Siadaj z nią na lekcjach, a ja się przesiądę. Tak samo róbcie w porze obiadowej na stołówce - odparła ze smutkiem.
- Nie ma mowy - powiedziała nie godząc się na taką umowę
- Dinah... Ona nie ma tu nikogo. Nigdy nie miała przyjaciół i nie chcę by czuła się samotnie - wytłumaczyła z powagą w głosie
- A co z tobą ?
- Ja dam sobie radę. Mam was. Wiem, że zawsze mogę się do was zwrócić, a Camila sama nie odważy się do was zagadać po tym, co się miedzy nami wydarzyło.
- Nie wiem czy się na to zgodzić - szepnęła przyjaciółka po tym jak nauczycielka rozpoczęła lekcje.
- Nie masz wyjścia. Już zdecydowałam. Musisz powiedzieć reszcie - zawiadomiła
- Mam powiedzieć im, co się miedzy wami wydarzyło? - dopytywała przyjaciółka
- Tak, ale powiedz im, by nie mówili nic Camili na temat mnie. Niech nie wspominają o tym, co im powiesz, ok?
- Ok.
W porze obiadowej Lauren udała się na stołówkę, lecz tym razem nie towarzyszyły jej dziewczyny.
Dziewczyna wzięła swoją tackę, a gdy ją napełniła odwróciła się w poszukiwaniu wolnego stolika.
Camila widząc, że Lauren krząta się po stołówce w poszukiwaniu wolnego miejsca postanowiła odejść od dziewczyn tłumacząc im, że zapomniała czegoś z biblioteki. Dziewczyny wiedziały o co chodzi i powstrzymały ją od tego zamiaru.
Lauren znalazła wolne miejsce gdzieś na końcu i zajęła je kładąc swoją tace naprzeciwko siebie a po chwili poczuła jak ktoś położył rękę na jej ramieniu.
- Cześć - przywitała się Ally ze smutnym uśmiechem na twarzy przysiadając się do przyjaciółki - Gdzie byłaś do tej pory? Pierwszy raz cię dzisiaj widzę.
- Tu i... tam. - odpowiedziała wpatrując się w swoją tackę opierając głowę o rękę.
- Ej... Lauren... Źle wyglądasz. Spałaś coś? - zapytała troskliwie na co Lauren pokręciła przecząco głową - Wiem wszystko. Dinah już wcześniej powiedziała nam o tym, że coś czujesz do Camili - poinformowała ją przyjaciółka
- W końcu to Dinah... - westchnęła wciąż wpatrując się w tackę.
- A jeśli chodzi o wczoraj to ...
- Nie. To było głupie. Nie mówmy o tym. Przynajmniej nie dzisiaj, bo już nie mam siły o tym myślec ... - przerwała jej podnosząc swoje załzawione oczy, by spojrzeć na przyjaciółkę.
- Lauren... To nie było głupie - powiedziała i przytuliła dziewczynę pocieszając ją - Jeśli nie chcesz o tym rozmawiać to ok. Nie będę dalej drążyć tego tematu, ale zostanę tu z tobą.
Kolejne dwa dni w szkole upłynęły bez zmian oprócz tego, że Camila nie siedziała już z dziewczynami a za każdym razem w porę obiadową szła do biblioteki i tam zwykle zostawała. Tak samo jak Lauren, nie chciała patrzeć na to jak dziewczyna siedzi sama.
W środę po szkole odbywał się mecz na stadionie, o którym Camila wspomniała Lauren na pikniku.
Dziewczyna postanowiła zdobyć się na odwagę i po meczu porozmawiać z brunetką o tym co się miedzy nimi wydarzyło.
Po przyjeździe, Lauren zaparkowała za drugą stroną boiska tam, gdzie są szatnie zawodniczek.
W pewnym momencie zauważyła Camilę, która wyszła z szatni przebrana już w strój piłkarski a z drugiej strony nadeszła jej ciotka. Wokół nie było nikogo.
Jej ciotka - Carol stanęła naprzeciwko Camili, która oparła się o ścianę i spuściła głowę. W pewnym momencie ciotka zaczęła krzyczeć na Camilę wymachując rękoma a potem to co zobaczyła obserwująca ich dziewczyna było przerażajace.
Carol zamachnęła się od boku i uderzyła Camile z pięści w policzek tak, że dziewczyna prawie straciła równowagę. Następnie złapała ją za podkoszulek i przycisnęła do ściany coś do niej mówiąc.
Lauren była przerażona.
Po natychmiastowym odejściu ciotki Camila zsunęła się po ścianie i usiadła na ziemi podwijając nogi pod brodę płacząc. Lauren zdecydowała się pójść do niej, bo nie mogła już na to wszystko patrzeć. Bała się o brunetkę.
Dziewczyna zamknęła drzwi samochodu a Camila w tym czasie wstała, otarła łzy i zniknęła dalej w tłumie.
Lauren nie chciała już za nią gonić, ale wiedziała, że musi ją dzisiaj złapać, gdy będzie wychodziła z szatni.
W trakcie meczu dziewczyna nie mogła się na nim skupić przez to, co zobaczyła obok szatni. Lauren rozmyślała o wszystkich tych 'wypadkach' jakie przytrafiały się Camili. Rozcięty łuk brwiowy, zabandażowana dłoń, siniaki na rękach a teraz nawet i na twarzy. Wszystko zaczęło jej się sklejać w jedna całość. Teraz wiedziała, że to ciotka stała za tym wszystkim. Nie mogła znieść myśli, że brunetka wróci do domu za kilka godzin i spotka się z ciotka, która ją tak krzywdzi. Bardzo bała się o brunetkę, którą darzyła mocnym uczuciem.
Lauren postanowiła zejść niżej i usiąść na trybunach za miejscami dla rezerwujacych drużyny Camili w celu lepszej widoczności.
Pierwsza połowa zakończyła się remisem dla obu drużyn.
W przerwie dziewczyny trenowały podania miedzy sobą, gdy nagle podbita nieco mocniej piłka wpadła na trybuny.
Camila zbliżyła się do bramki odgradzającej trybuny z murawą z myślą, że ktoś poda jej utraconą piłkę, lecz nie spodziewała się, że to będzie właśnie ona, Lauren.
Dziewczyna wstała ze swojego miejsca i udała się do bramek, gdzie stała Camila, która nie mogła oderwać wzroku z Lauren.
Przyjaciółka uśmiechnęła się i popatrzyła w czekoladowe oczy brunetki przekazując jej piłkę.
Brunetka natychmiast odwróciła się bez słowa i rzuciła piłkę swoim zawodniczkom a sama usiadła na ławce.
Podczas drugiej połowy gry, drużynie Camili nie wychodziła zbyt dobrze. Ich trener zażądał przerwy, a brunetka zamiast słuchać jego rad wpatrywała się w Lauren. Dopiero, gdy zdała sobie sprawę, że dziewczyna rownież na nią patrzy odwróciła wzrok.
Po dwóch minutach wróciły na boisko. Dziewczyny starały się grać jak najlepiej. Camila strzeliła gola remisując w drugiej połowie. Mecz dogrywkowy odbędzie się za tydzień.
Wszystkie drużyny po zakończonym meczu udały się do szatni. Lauren postanowiła poczekać tam na zewnątrz.
Po 15 minutach, gdy już nikt stamtąd nie wychodził dziewczyna pomyślała, że może brunetka nie była tutaj albo udała się niepostrzeżenie wcześniej do domu, wiec Lauren chcąc upewnić się, czy szatnia jest pusta weszła do środka i wejściu ujrzala plecak leżący na ławce, który należał do Camili.
Lauren wiedziała już, że dziewczyna musi gdzieś tu być i poszła prosto w kierunku szafek.
Po chwili ujrzała dziewczynę, która właśnie złapała za rogi koszulki piłkarskiej by ją zdjąć.
To co zobaczyła potem prawię ją zabiło. Ujrzała plecy Camili, które były w siniakach i w czerwonych ranach.
- Mój boże, Camila! - krzyknęła Lauren przerażona na co brunetka podskoczyła do góry i odwróciła się opierając o ścianę gołymi plecami - Co to jest?!
Camila nic nie odpowiedziała tylko przyglądała się Lauren, której głos załamywał się od napływających łez.
- Pokaż to - powiedziała podchodząc do Camil, lecz ta odsunęła się naciągając koszulkę zmienną.
- To do cholery nie są żarty... To ona, prawda? Twoja ciotka. - powiedziała zachrypłym głosem ponownie zbliżając się do brunetki
- Nie - zaprzeczyła unikając wzroku przyjaciółki i odrazu rozklejajac się
- Camila... Widziałam to, co zrobiła ci przed meczem - odpowiedziała wciąż uniesionym tonem.
Camila spojrzała na dziewczynę, a po policzkach zaczęły spływać jej łzy. Nie wiedziała co ma robić, bo Lauren znała już całą prawdę.
- Camila ... - powiedziała uspokajając się - Ja juz wszystko wiem.
Brunetka nic nie mówiąc prędko skierowała się do drzwi, lecz Lauren pociągnęła ją za rękę nie dając jej szansy odejścia.
- Nie pozwolę ci tam wrócić, słyszysz? Pójdziemy na policję - mówiła potrząsając nią lekko
- Nie. Nic nie rozumiesz... nie mogę tam pójść - powiedziała Camila, a łzy zaczęły spływać z jej policzków.
- Możesz. A twoja siostra? Ona jest tam w domu? - zapytała - Robi jej krzywdę a ty nic sobie z tego nie robisz?
- Jej nic nie zrobi. Nic nie wiesz...Daj mi spokój! - krzyknęła wyrywając się Lauren.
- Camila... Ja się boję o ciebie, rozumiesz - powiedziała zniżając ton - Ona cię krzywdzi, nie wytrzymam tej świadomości, że cierpisz w tym domu.
Camila patrzyła zapłakanymi oczami w zielone tęczówki Lauren, a potem rzuciła się na nią mocno ją przytulając
- Camila? Nie wracaj tam - wyszeptała a z jej oczu ściekły łzy
- Będzie dobrze - odpowiedziała
- Dobrze? Nie jest dobrze. Widziałaś swoje plecy? Ona cie martretuje... - powiedziała załamującym się głosem
- Lauren... - szepnęła ściskając ja jeszcze mocniej
- Co? Boli mnie to, że cierpisz. Tak nie może być...
Brunetka odsunęła się od dziewczyny i popatrzyła w jej oczy.
- To nie jest takie proste Lauren... Chciałabym się od niej uwolnić, ale na dzień dzisiejszy nie mogę. Muszę to znieść - wyjaśniła wycierając łzy z policzków przyjaciółki
- Znieść? Nie potrafię sobie wyobrazić jak wyglądał jej atak na ciebie i co ona ci robiła, że masz takie plecy. Teraz mam siedzieć spokojnie i czekać na to co ona ci jeszcze zrobi? Nie. Nie mogę. To mnie będzie zabijać Camila... - odpowiedziała znowu zanosząc sie do płaczu
- Jeszcze niecałe 3 lata i wyjadę. Daleko stąd. Uwolnie się od niej - powiedziała siadając na ławce zakrywając twarz w dłoniach.
- Do cholery Camz... Mam patrzeć na to wszystko jeszcze 3 lata?! Wiesz co ona może ci zrobić przez ten czas? - Lauren ponownie uniosła głos
- Nie mam wyjścia. Zrozum. Ona ma dzieci i jak pójdę na policje to ją zamkną a co potem się z nimi stanie?
- Jest z tobą problem Camila - mówiła zdenerwowana - Martwisz się o wszystkich, ale nie o siebie
- To źle? Nie pozwolę by te niewinne niczemu dzieci cierpiały! - krzyknęła wstając - Wolę cierpieć fizycznie niż widzieć jak zabierają jej dzieci do sierocińca lub gdziekolwiek w takie podobne miejsce. Wtedy ból byłby gorszy. Bolało by mnie serce, bo one na to nie zasługują.
- A co jeśli ona będzie ich krzywdzić tak samo jak ciebie? - zapytała Lauren wycierajac łzy w złości - Co wtedy?
- One nie są przybłędami jak ja. Kocha je i nikomu nie pozwoli ich skrzywdzić. Ja jestem tylko niechcianym osobnikiem w domu, z którego jest pożytek do sprzątania.
- Dlaczego do cholery jesteś tak głupia?! - znowu uniosła głos waląc przy tym z pięści w szafkę
- Masz rację. To ja jestem zawsze ta głupia! Proszę bardzo wyzwij mnie od najgorszych mimo to, iż chcę cierpieć, by nie zabrano jej dzieci - mówiła zdenerwowana - Myślisz, że łatwo jest tak udawać, że nic się nie dzieję? Myślisz, że łatwo jest wstać rano leżąc na podłodze z okropnym bólem głowy i nic nie pamiętając z poprzedniej nocy?
Boje się, że pewnego dnia się nie obudzę i zostawię moją siostrę w tym piekle.
Wszystkiego się boje - powiedziała kończąc załamanym głosem cała zalana łzami..
- C-co ? - przyjaciółka zająkała się słysząc te rzeczy.
Camila usiadła na podłodze podwijając kolana chowając w nich twarz i zaczęła płakać.
Lauren próbowała być silna, ale widząc brunetkę w takim cierpieniu kompletnie ją złamało.
Usiadła obok niej i sama zaczęła szlochać. Nie mogła znieść, że dziewczyna, w której jest zakochana tak cierpi.
Obie siedziały tak przez 15 minut bez żadnego słowa.
- Boje się - zaczęła Lauren - Boję się, że nie pojawisz się w szkole pewnego dnia a wtedy będą przychodzić mi różne myśli do głowy - odpowiedziała przytulając dziewczynę
- Lauren.... Przepraszam - odpowiedziała dziewczyna łamiącym się głosem - Nie chciałam byś się dowiedziała.
- Będę starała się cię chronić... Nie wiem jak, ale będę.
- Nie sadziłam, że sprawię komuś tak wielki ból... - szepnęła
- To przez to, że jesteś dla mnie ważna Camz... - wyznała łapiąc w dłonie twarz dziewczyny na co brunetka spuściła wzrok a Lauren pocałowała ja w czoło.
- Lauren? Muszę zaraz iść. - powiedziała cicho.
- Boje się cię puścić.
- Jeśli będę podporządkowywać się jej zasadom to będzie dobrze - poinformowała ją
- To znaczy? - zapytała
- Mam zakaz spotykania się z tobą poza szkołą - wyznała patrząc w zielone oczy przyjaciółki.
- Ale... dlaczego ? Co jest ze mną nie tak? - zapytała zaskoczona
- Widziała nas w niedzielę wieczorem i... później był koszmar - wyznała Camila łapiąc dziewczynę za rękę.
- Mogłaś mi powiedzieć - odpowiedziała spuszczając głowę przypominając sobie scenę zeszłej niedzieli.
- To nie jest łatwe. Ona całkowicie kieruje moim życiem, ja nie mam na niego wpływu. - wyznała
- Chcę tylko jednego... Skoro będziemy widywać się tylko w szkole, proszę obiecaj, że wszystko mi powiesz, jeśli coś ci zrobi. Zwłaszcza teraz, gdy znam już prawdę. Ja muszę to wiedzieć... - powiedziała troskliwie Lauren glaszczac dziewczynę po policzku.
- Ok. A teraz pozwól mi iść. - odpowiedziała wstajac z miejsca.
- Dobrze. Podwieźć cię? - zapytała stojąc blisko niej
- Nie możesz. Pójdę na pieszo - powiedziała łapiąc plecak i zakładając go na plecy.
- No dobrze. Zadzwonisz? - zapytała dziewczyna kładąc rękę na jej ramieniu.
- Zadzwonię. Do jutra, Lauren. - pożegnała się dając dziewczynie pocałunek w policzek.
- Do jutra Camz - odpowiedziała i przytuliła ją.
Camila odsunęła się i natychmiast wyszła.
Późnym wieczorem po telefonie Camili, że wszystko jest w porządku Lauren postanowiła pójść spać, lecz była to kolejna juz czwarta nieprzespana noc w tym tygodniu.
O poranku Lauren nie czuła się najlepiej, ale nie chciała opuścić dnia w szkole głównie z powodu Camili.
Po dotarciu do szkoły dziewczyna poszła do biblioteki, bo wiedziała, że Camila ostatnio często tam przebywała.
Znalazła ją siedzącą samą przy stoliku z książka w ręku.
- Cześć Camz - przywitała się Lauren zachrypnietym głosem.
- Cześć - odpowiedziała brunetka odrywając się od lektury
- Mogę? - zapytała o to czy może się przysiąść.
- Jasne - odpowiedziała wysuwając krzesło
- Nic sie nie działo? - zapytała patrząc Camili w oczy.
- Nic.
- Będziesz mi mówiła jeśli coś się stanie? - zapytała z troską w głosie
- Będę - odpowiedziała z lekkim uśmiechem
Dziewczyny po kilkunastu minutach udały się pod swoją klasę, gdzie czekała już na nich Dinah.
- Camila? Lauren? - popatrzyła z zaskoczeniem na ci dziewczyny uśmiechnęły się lekko
- To znaczy, że jesteście razem? - zapytała Dinah ciesząc się na samą myśl o tym
- Emmm... Dinah... my nie jesteśmy... razem - odpowiedziała zawstydzona a Camila poczerwieniala lekko
- Jak to? To czemu... - zaczęła - Wyjaśniłyście sobie wszystko?
- Można tak powiedzieć - odpowiedziała Lauren patrząc na brunetkę
- No to dobrze, ale wciąż kiepsko wyglądasz - stwierdziła
- Znowu nie spałam - odpowiedziała szczerze
- Jeśli coś cie trapi zawsze możesz do mnie przyjść. Wysłucham cię - powiedziała dziewczyna kładąc rękę na ramieniu przyjaciółki
- Nie mam żadnych problemów. Wszystko w porzadku
- Mam nadzieję. Cały czas faszerujesz się tymi lekami na sen i na wzmocnienie, że zaczynam się martwić - wyznała Dinah.
- Spokojnie. Wszystko pod kontrolą, to wszystko przez stres, ale będzie lepiej - usmiechnęła się delikatnie do dziewczyny i weszła do klasy po tym jak nauczycielka języka angielskiego otworzyła drzwi.
~
- Dzień dobry - przywitała się Lauren z panią Braun, która prowadziła bibliotekę
- Dzień dobry - uśmiechnęła się ciepło.
- Ja także jestem chętna do pomocy - powiedziała dziewczyna patrząc na brunetkę układającą książki na półkę.
- Naprawdę? - zapytała - Camila nie będziesz sama - poinformowała ją na co brunetka uśmiechnęła się w odpowiedzi - Możesz jej pomóc, bo dzisiaj ma dużo pracy
- Dobrze. Dziękuję - odpowiedziała po czym odrazu wzięła się do pracy
- Przepraszam cię za tą głupia sytuację z Dinah. Nie powinnam była się wygadać o tym co się wydarzyło. - przyznała Lauren
- To nic... Naprawdę. - odpowiedziała brunetka
- Więc... miedzy nami wszystko jest ok?
- Raczej tak - odpowiedziała
- Myślisz, że powinnyśmy porozmawiać o tym co się wydarzyło? - zapytała Lauren
- Nie wiem czy jest o czym - odpowiedziała dziewczyna chcąc jak najszybciej uniknąć tematu.
- Ja bym chciała, ale nie możesz się ze mną spotykać...
- W sobotę ciotka wyjeżdża z dzieciakami, więc to będzie chyba jedyna okazja - odpowiedziała - Jak coś to cię powiadomię
- Okej, ale bądź ostrożna.
____________________________
No i jest.
Dziękuje, za każdą gwiazdkę i miły
komentarz ❤️
Motywujecie mnie tym do pisania ;)
Mam nadzieje, że rozdział się podoba.
tt. @demzfeat5h
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top