Chapter 2

Minęło kilka dni od pojawienia się dziewczyn w szkole. Przez ten czas nowo poznana brunetka towarzyszyła im na każdych przerwach. Bardzo ją polubiły mimo to, iż nie wiedziały o niej zbyt dużo.

- Masz coś przeciwko, jeśli będziemy z Tobą siedzieć na każdej lekcji? - zapytała Lauren wchodząc do klasy
- Nie - odpowiedziała brunetka uśmiechając sie lekko.              
- To teraz musisz nas znosić - zaśmiała się Dinah puszczając oczko do dziewczyny - A tak w ogóle to idziemy dzisiaj do kina z dziewczynami i mam nadzieje, że się pojawisz - dodała
- Nie wiem czy mogę - odpowiedziała siadając w ławce
- Masz jakies inne obowiązki? - zapytała Lauren zdejmując plecak i przysiadając się.
- Można tak powiedzieć... Muszę pilnować siostry i posprzątać w domu, jeśli ciotka pojedzie do pracy. Dopiero gdy wrócę do domu mogę dać wam odpowiedź - wyjaśniła
- Ok to napisz, gdy już będziesz wiedziała - odpowiedziała Dinah rozpakowując swoje książki.

Reszta dnia minęła dziewczynom w dobrej atmosferze.
Camila czuła się trochę nieswojo w ich towarzystwie, ponieważ nigdy nie miała koleżanek, które chciałyby się z nią kolegować na dłużej.

- Co tak długo? - zapytała zniecierpliwiona Dinah czekając obok kina
- Nie ma jeszcze nawet 19. To wy jesteście za wcześnie - zaśmiała się Lauren podchodząc do dziewczyn
- No dobra... - zaczęła Normani spoglądając na zegarek - Camila się pojawi?
- Tak, napisała do mnie, a ja powiedziałam gdzie konkretnie ma czekać - wyjaśniła Jauregui
- Nareszcie... - westchnęła Dinah patrząc w ich kierunku idących dziewczyn.
- Cześć - przywitała się Ally uściskując każdą z dziewczyn
- Witaj Camila - Lauren uśmiechnęła się do niej i ją uścisnęła po czym dziewczyny zrobiły to samo
- Chodźmy - pokierowała ich Dinah

- Co wybieramy? - zapytała Normani patrząc na listę filmów
- Mam chęć na jakiś dramat - odpowiedziała Lauren
- Taa... Jasne, znowu będzie jak ostatnio...  Cały film przepłakałaś z Ally - zaśmiała się Dinah
- Oj przestań. Też uronilaś łzę - Lauren szturchnęła Dinah w ramię
- Jedną... nie milion.
- Co za różnica... Camila pasuje? - zapytała patrząc na brunetkę, która obserwowała ich z uśmiechem i pokiwała twierdząco głową w odpowiedzi.

Po skończonym seansie dziewczyny postanowiły pójść do parku, gdzie spędzały dużo czasu od przeprowadzki.

- Powinnam już wracać. Dom mam niedaleko ... - westchnęła Camila smutniejąc na twarzy
- Zostań chociaż godzinę - prosiła zielonooka
- Pół godziny - zaoferowała Camila patrząc na zegarek
- Ok, to chodź. Pokażemy Ci nasze miejsce w parku na wzgórzu gdzie doskonale widać gwiazdy - powiedziała Dinah ciągnąc dziewczynę za rękę.

                           
                                          ~

- Widziałyście? Spadająca gwiazda - krzyknęła Normani leżąc na trawie - Kto widział myśli życzenie.
- Dziewczyny ? - odezwała się Camila i każda z nich odwróciła sie w jej kierunku - Minęło już pół godziny... Chciałabym zostać dłużej, ale teraz już naprawdę muszę iść.
- Ok. Wspomniałaś, że dom masz niedaleko, więc... mogę cie odprowadzić ? - zapytała Lauren
- Nie musisz ... - zaczęła brunetka, lecz Lauren jej przerwała
- Ale chcę.
- No dobrze to idźcie, widzimy się jutro. - powiedziała Dinah i dziewczyny ucisnęły Lauren i Camilę.
- Dobranoc - Camila pożegnała dziewczyny i ruszyła za Lauren

                                          ~
- Lubie spacerować w nocy - westchnęła Lauren obserwując brunetkę.
- Ja nie zbyt, nie lubię ciemności - wyznała
- A ja wręcz przeciwnie. To mnie wycisza, często to robie - uśmiechnęła się - A więc teraz... Może opowiesz coś o sobie, co lubisz robić, masz jakieś zainteresowania? - zapytała ją Lauren
- Jak byłam młodsza grałam na gitarze, ale już tego nie robie. Teraz lubię rysować i grać w piłkę nożna.
- Dlaczego tego nie robisz ? - zapytała ponownie
- Nie ruszyłam gitary od śmierci ojca. On mi ją kupił - wyznała Camila
- Przykro mi...
- W porzadku... - odpowiedziała - Nie chcę już grać, bo gitara przypomina mi o nim. Wzięłam się za rysowanie
- Yhym... Lubisz piłkę nożną? Pewnie dobrze grasz. Jesteś w szkolnej drużynie? - zapytała Lauren
- Tak.
- Muszę zobaczyć mecz - usmiechnela się
- Może niedługo... Ale teraz dosyć o mnie. Twoja kolej...
- Ok. Więc... lubię sztukę, ale nie rzeźby a bardziej malarstwo. Nie umiem malować, ale lubię podziwiać rożne dzieła. Bardzo lubie tatuaże, ale na razie mam tylko jeden na szyi - zaczęła
- Pokażesz? - zapytała Camila, a
Lauren przesunęła włosy na bok, przez co Camili oczom ukazała się nie zbyt duża ważka koloru czarnego
- Podoba mi się - uśmiechnęła się brunetka
- Planuje wiecej tatuaży, ale to później - Co jeszcze Ci o mnie powiedzieć.... Uwielbiam rockowe kurtki i ogólnie za duże ubrania, gram w baseball i jeżdżę na motorze.
- Jeździsz na motorze? - zapytała zdziwiona Camila
- Tak, wiem, że to dziwne i rzadko spotykane, ale ja dążę do swoich celów. Nawet tych przedziwnych - wyznała patrząc przed siebie - Jestem inna niż dziewczyny z naszej szkoły - dodała po chwili patrząc na Camile
- Ale chyba pozytywnie inna - stwierdziła Camila.
- Czy ja wiem...- zaśmiała się - Zauważyłam, że w grupie jesteś mało gadatliwa i do tego nieśmiała. A teraz czuję się jakbym rozmawiała z całkiem inną osobą. Nie wstydź sie nas, bo my naprawdę Cię polubiłyśmy.

Camila spojrzała na Lauren i uśmiechnęła się lekko.

- Dziękuję za odprowadzenie.
- Tutaj mieszkasz? - zapytała Lauren patrząc na budynek, który był oświetlony przez lampę uliczną.
- Tak - odpowiedziała
- Ok. Widzimy się jutro w szkole, prawda? - zapytała Lauren patrząc na dziewczynę, która pokiwała głową - No to dobranoc - pożegnała się Lauren
- Dobranoc - uśmiechnęła się dziewczyna i ruszyła do domu

Lauren spojrzała na budynek poczuła coś dziwnego. Dziwne, nie miłe uczucie. Zignorowała to i po chwili skierowała się do swojego mieszkania, które było 2 mile oddalony od domu Camili.

*

- Nie ma jej - powiedziała Lauren następnego dnia podczas pory obiadowej siadając do stolika ze swoją tacką
- Może po prostu coś jej wypadło - stwierdziła Dinah
- Może coś się stało, bo wczoraj była pewna, że przyjdzie - odpowiedziała zielonooka dziewczyna.
- Napewno nic poważnego - uspokoiła ją Normani
- Widzę, że ją polubiłaś - powiedziała Ally
- Opowiedziała mi wczoraj kilka rzeczy o sobie. Na przykład to, że gra w szkolnej drużynie w piłkę nożną.
- Nie żartuj. Naprawdę? - Normani rozszerzyła oczy ze zdziwienia
- Tak i zauważyłam, że jest taka nieśmiała tylko, gdy jest w grupie.
- No wczoraj zbyt często się nie odzywala - stwierdziła Dinah biorąc kęs swojej kanapki
- Musi nas bardziej poznać. Wtedy się otworzy - stwierdziła zielonooka dziewczyna - No, a jak tam układa ci się z Twoim chłopakiem Dinah?
- Nie wiem czy można nazwać go moim chłopakiem, bo znamy sie zaledwie tydzień, ale zaprosił mnie do kina - odpowiedziala uśmiechając się
- Awww...  zakochana i te rumience! - zaśmiała się Normani
- Troy wydaje się miły - stwierdziła Lauren
- Bo taki jest. Mam nadzieje, że coś z tego wyjdzie - dodała podekscytowana

*

- Co ci się stało? - zapytała Lauren widząc Camilę następnego dnia w szkole z dwoma sporymi plastrami na łuku brwiowym
- Spadłam ze schodów - wytłumaczyła - To nic poważnego
- Mam nadzieję, bo dobrze to nie wygląda - odpowiedziała
- Gdzie dziewczyny? - zapytała Camila zmieniając temat
- Zaraz chyba przyjdą... - odpowiedziała i ujrzała przyjaciółki w wejściu
- Camila, co ci sie stało? - zapytała Ally wchodząc do szkoły z Normani
- Spadłam ze schodów - wytłumaczyła następnej dziewczynie.
- Nie ma Dinah?  - zapytała Lauren
- Nie, dzisiaj jej nie będzie, bo wróciła późno z randki - wyjaśniła Normani śmiejąc się
- No taak... - westchnęła Lauren z uśmiechem
- Chodźmy do sklepiku. Muszę kupić wodę - powiedziała Ally kierując się tam.
Dziewczyny powędrowały za nią, a gdy wróciły na parter ujrzały Dinah wchodząca do szkoły.

- Dinah! - krzyknęła Ally - Miało Cię nie być
- Ale jestem. Cieszycie się? - zapytała Dinah z uśmiechem
- Jasne, że tak - odpowiedziała Lauren
- Opowiadaj o randce - rozkazała Ally
- Później... Mamy cały dzień... O kurczę, co ci się stało ? - zapytała Dinah widząc Camilę i jej rany
- Spadła ze schodów - wyjaśniła Lauren
- Jak ty to zrobiłaś... Musi boleć
- Trochę - odpowiedziała dziewczyna łapiąc się za opatrunek

Po dzwonku dziewczyny ruszyły w stronę swoich klas. Po drodze do klasy z Dinah i Lauren, nauczycielka zaczepiła Camilę.

- Karla? Co znowu ci się stało? - zapytała opiekuńczo wychowawczyni, z która za chwilę miała mieć zajęcia.
- To nic...  Spadłam ze schodów - odpowiedziała jej
- Ostatnio pech cie prześladuje - powiedziała nauczycielka i złapała dziewczynę za ramię.
- Niestety - odpowiedziała nerwowo unikając wzroku wychowawczyni
- No dobrze. Wejdzcie już do klasy.

Dziewczyny posłuchały nauczycielki i zajęły swoje miejsca.

- Co się stało poprzednim razem? - zapytała Lauren wyciągając książki z plecaka
- Złamałam rękę - powiedziała szczerze, ale nerwowo, co Lauren zauważyła, lecz nie chciała już o nic dopytywać
- Uu... jak ? - zapytala Dinah po chwili i wykrzywila twarz wyobrażając sobie ból
- Emm... Ja... Przewróciłam się na rowerze - wyznała jakby była nie pewna tego, co mówi.
- Naprawdę jesteś niezdarna - zaśmiała się Lauren obserwując dziewczynę

Camila usmiechneła się niepewnie w odpowiedzi.

~

- Na jutro proszę się nauczyć całego ostatniego tematu, bo zrobię wam kartkówkę - zapowiedziała nauczycielka kończąc lekcje
- Zaczyna się piekło - szepnęła Dinah wychodząc z klasy
- Wiedziałam, że to powiesz - zachichotała Lauren i udała się za przyjaciółką

Po następnych trzech lekcjach dziewczyny wybrały się do stołówki.
Zapełniły swoje tacki i ruszyły do stolika, gdzie czekała już Ally i Normani.
- Mila? Kiedy masz urodziny? - zapytała Ally kierując wzrok na Camile
- W listopadzie 28 - odpowiedziała dziewczyna
- To znaczy, że wciąż masz 16 lat!  - krzyknęła
- Zazdroszczę ci - odezwała się Dinah
- Serio ? Dopiero co skończyłaś 17 lat - zaśmiała się Normani
- Co z tego... Czuje się staro - odpowiedziała
- Jesteś głupia - dodała Normani na co dziewczyny wybuchły śmiechem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top