Chapter 16

~dwa tygodnie pózniej~

Lauren's POV

Sobota. Dzień operacji.

Nie myśle już o niczym innym.
Mam nadzieje, że wszystko się powiedzie i odzyskam sprawność w nogach.
Lekarz opowiedział mi cały przebieg zabiegu oraz poinformował, że za trzy dni podniesie mnie z łóżka i jeśli będę stała o własnych siłach to znaczy, że operacja się powiodła.
Dodał także, że każda operacja wiąże się z ryzykiem... ale o tym staram się już nie myślec.

Mój stan się poprawił i czuje się dużo lepiej. Wszystko wraca do normalności...
Przyjaciółki odwiedzały mnie po szkole praktycznie co dziennie a Camila... no cóż... Odwiedziła mnie dwa razy w ciagu tych 13 dni, ale to dlatego, że nie pozwoliłam jej opuszczać szkoły, więc tylko dzwoniłyśmy i pisałyśmy do siebie.

- Operacja zacznie się za pół godziny, ale ktoś chce Cię jeszcze odwiedzić - uśmiechnęła się mama stojąc i rozszerzając za sobą drzwi, w których po chwili pojawiła się Camila.
- Camz! - krzyknęłam ze szczęścia podciągając się do pozycji siedzącej
- Przepraszam, że nie odwiedziłam cię w tym tygodniu - powiedziała przytulając mnie mocno
- Wiem, że nie mogłaś... - odpowiedziałam
- Cieszę się, że dzisiaj mi się udało. Jak się czujesz? - zapytała i odsunęła się ode mnie patrząc mi w oczy
- Szczerze? Bardzo dobrze - uśmiechnęłam się - Jestem dobrej myśli.
- I tak trzymaj - złapała mnie za rękę - Wszystko będzie jak dawniej.
- Mam taka nadzieje.

Porozmawiałyśmy jeszcze przez chwile, a potem w pokoju pojawiła się pielęgniarka informując, że musi mnie zabrać i przygotować do operacji.

- Będzie dobrze Lauren - powiedziała Camila całując mnie w czoło, gdy pielęgniarka posadziła mnie na wózku.
- Będzie - uśmiechnęłam się a potem zostałam wywieziona na korytarz, gdzie stały przyjaciółki i moja rodzina
- Trzymamy kciuki - powiedziała Dinah stojąc obok Normani i Ally
- Niech Bóg ma cię w opiece - przytuliła mnie Clara a potem mój ojczym Mike i rodzeństwo

                                      ***

Obudziłam się po 19 wieczorem a przy moim łożku czuwali rodzice.

- Jak się czujesz? - usłyszałam głos Mike'a
- Dobrze - uśmiechnęłam się mrużąc oczy od rażącej lampki na szafeczce
- Operacja się udała - powiadomiła mnie mama
- Camila poszła? - zapytałam
- Tak. Gdy tylko lekarz powiadomił, że operacja przeszła bez komplikacji, udała się do domu. - uśmiechnęła się
- Podasz mi telefon? - zapytałam na co Mike zabrał komórkę z szafeczki a potem mi ja wręczył
- Dziękuje.

19:36 /do: Camz ❤️/
Camz... Poszło dobrze ☺️​

- Potrzebujesz czegoś ? - zapytała Clara
- Umm... Nie, chyba nie. Możecie wracać do domu - powiedziałam łapiąc mamę za rękę
- Napewno?
- Tak. - uśmiechnęłam się

Rodzice pocałowali mnie w czoło na pożegnanie i wyszli z pokoju a ja spojrzałam na telefon, który zawibrował.

19:40 /od: Camz ❤️/
Lauren! Jak się czujesz ?

19:41 /do: Camz ❤️/
Dobrze ☺️ Ale...

19:42 /od: Camz ❤️/
Co się dzieje? Lauren... nie strasz mnie...

19:42 /do: Camz ❤️/
Tęsknie za Tobą...

- Ja za tobą też - uslyszałam z nad przeciwka.

Natychmiast oderwałam się od telefonu i spojrzałam w stronę drzwi, gdzie stała Camila, trzymając w dłoniach laptopa i popcorn.

- Camz... - jęknęłam zaskoczona
- Nie chciałam cię opuścić... Musiałam upewnić się czy ciotka wyjechała - tłumaczyła podchodząc do szafki - Jak się czujesz po operacji? - zapytała troskliwie
- Dobrze - uśmiechnęłam się - Emocjonalnie gorzej... - wyznałam
- Ej... dlaczego? - spojrzała smutno siadając na łożku
- Nie wiem... Tak po prostu. - odpowiedziałam szczerze - Może to głupio zabrzmi, ale czuje się trochę... samotnie, mimo to, że mam blisko osoby, które kocham.

Spojrzałam w czekoladowe tęczówki dziewczyny i ścisnęłam jej dłoń.

- Brakuje mi Ciebie Camz... - wyznałam spuszczając wzrok

Nastąpiła cisza, która trwała dopóki brunetka mnie nie przytuliła.

- Wiem, że ostatnio nie odwiedzałam cię zbyt często...
- To nie twoja wina... Przepraszam, że tak pomyślałaś - przerwałam jej - Jestem już w tym szpitalu bardzo długo i chyba przez to, tak się czuje...
- Nie chce byś tak się czuła - powiedziała jeszcze mocniej przytulając się do mnie - Wiedz, że zawsze jestem przy Tobie
- Wiem Camz.

- Więc... - odsunęła się po chwili - Przyniosłam laptopa i popcorn. Pomyslałam, że może masz ochotę obejrzeć jakiś film czy coś...
- Z Tobą zawsze - uśmiechnęłam się, a potem na twarzy brunetki dostrzegłam widoczne rumieńce
- Co chciałabyś obejrzeć? - zapytała sięgając po laptopa
- Cokolwiek.

Camila usiadła obok mnie a potem włączyła film, który trwał dobre 2 godziny. W filmie pojawiła się scena śmierci rodziców, która wywołała u mnie ciarki. Wiedziałam, że dla dziewczyny to trudny temat, ale widząc jej załzawione oczy musiałam ją przytulić.

- Zginęli tak samo... - zaczęła - W wypadku samochodowym. Byłam z nimi... a mi nic się nie stało, jedynie kilka zadrapań.
- Tak mi przykro... - szepnęłam gładząc ją po głowie
- Pamiętam zielone światło, które zapaliło się pozwalając nam jechać. Praktycznie codziennie śni mi się ta scena i budzę się zapłakana. - przerwała na chwile by złapać oddech - Jechaliśmy z parku, gdzie trwały talenty muzyczne dla dzieci. Grałam tam na gitarze. Wszystko było dobrze a w jednej chwili zmieniło się w piekło. Przejechaliśmy na zielonym świetle, gdy nagle z drugiej strony ujrzałam szybko zbliżające się światła innego samochodu. Potem... zbyt dużo nie pamietam. Krótkie urywki, gdy mnie zabierali. Wszędzie widziałam krew.
- Co ze sprawcą? - zapytałam przytulając dziewczynę
- Wiem, że był pod wpływem alkoholu... i trafił do więzienia.

Wtedy coś zaczęło mnie dręczyć. Coś mi się przypomniało... coś okropnego... Nie, to nie mogła być prawda...

- K-kiedy to się stało? - zapytałam drżącym głosem modląc się o to, by brunetka nie potwierdziła moich myśli
- W sierpniu... - odpowiedziała a ze strachu moje serce zabiło szybciej
- 7 s-sierpnia? - zapytałam patrząc na brunetkę ze łzami w oczach
- Skąd wiesz?
- Mój Boże... Nie... To nie prawda - szepnęłam a po policzkach zleciały mi gorące łzy
- Lauren... Co się dzieje? - zapytała zaniepokojona zamykając laptopa - Odpowiedz.
- Wszystko nas rozdziela... - zaczęłam wycierając przy tym łzy - To jest niemożliwe...
- Lauren...
- Chcesz wiedzieć? Naprawdę? - zapytałam starając się wyrównać oddech a dziewczyna pokiwała lekko odpowiadając tak na moje pytanie - Nie wiesz kim dokładnie był sprawca? Skąd znała bym tą datę... ?
- Nie rozumiem... Nic nie rozumiem. - jęknęła a łzy podpłynęły jej do oczu
- Mój ojciec... On pił i to on spowodował ten wypadek. - odpowiedziałam a potem schowałam twarz w moich dłoniach

Nie usłyszałam żadnej odpowiedzi ani pytania. Nastała cisza, która nie trwała może długo, ale była niekomfortowa.
Poczułam się okropnie.

Poczułam jak Camila wstaje z łóżka. Podniosłam wzrok i ujrzałam jej czerwoną twarz, która teraz zalewała się łzami.

- Przepraszam - jęknęła załamanym głosem a następnie wyszła

Chciałam wstać, ale zdałam sobie sprawę, że nie mam władzy w nogach.

Czułam się bezsilna.

~

02:35 Niedziela /do: Camz ❤️/
Camz. To nie powinno się tak potoczyć. Wiem, że to trudne. Wybacz mi.

~

10:10 Poniedziałek /do: Camz ❤️/
Camz...

~

00:58 Wtorek /do: Camz ❤️/
Tęsknie za Tobą...

15:12 Wtorek /do: Camz ❤️/
Martwię się. Odezwij się proszę.

~

01:17 Środa /do: Camz ❤️/
Zadzwoń rano. Wstanę z łóżka.

01:18 Środa /do: Camz ❤️/
Bez ciebie nie dam rady.

02:44 Środa /do: Camz ❤️/
Kocham cię.

04:02 Środa /do: Camz ❤️/
Dlaczego mi to robisz? Nie wiesz jak się teraz czuję... Jest 4 w nocy. Nie potrafię przestać o Tobie myśleć. Camila... Proszę, nie rób mi tego. Jesteś dla mnie bardzo ważna i nie chce cię stracić. Kocham Cię, słyszysz? Cholernie mocno.



Dochodziła godzina 8. Nie przespałam całej nocy. Myślałam o Camili, już nawet zapomniałam, że z rana miał przyjść lekarz, by wreszcie sprawdzić czy stanę o własnych siłach.

Rodzice po odwiezieniu siostry do szkoły, odrazu przyjechali do szpitala, by wreszcie dowiedzieć się czy operacja poskutkowała.

- To jak Lauren? Gotowa? - zapytał wchodząc do pokoju a za nim moi rodzice
- Tak - odpowiedziałam sprawdzając ostatni raz mój telefon z nadzieją połączenia od brunetki, lecz nie było żadnego powiadomienia.
- No to chodź - powiedział pomagając mi usiąść na brzegu łóżka - Niech pan przytrzyma córkę za ręce, by pomóc jej stanąć.

Wzięłam głęboki wdech i pokiwałam głową by powoli podciągnęli mnie na nogi.
Przez chwile drżałam ze strachu, ale potem, gdy poczułam grunt pod nogami uśmiechnęłam się i pewnie starałam się stanąć o własnych siłach.

- Ja... Ja stoję... - szepnęłam uradowana
- Dobrze a teraz powoli cię puścimy - powiedział odsuwając się powoli.

Stałam o własnych siłach. Patrzyłam na mamę, która patrzyła na mnie od dołu do góry a z oczu poleciały jej łzy.

Wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z planem, lecz nie na długo.

Upadłam na podłogę.

Uśmiech zniknął z mojej twarzy a pojawiły się gorące, słone łzy.

_______________________________

No i jest :) Trochę pózniej niż obiecywałam, ale no...

Co myślicie? Czytacie w ogóle jeszcze to ff?

Mile widziane komentarze i gwiazdeczki, za które bardzo dziękuje x

Miłego wieczoru i jutrzejszego dnia xx

tt. @demzfeat5h

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top