13. feeling guilty
Od przeszło godziny bez celu błąkała się po pałacu, rozmyślając.
Wcześniej nie zwróciła zbytniej uwagi na wnętrze – teraz dopiero mogła na spokojnie przyjrzeć się wiszącym na ścianach obrazom i ciemnym, ponurym meblom. Ogólnie cały ten zamek był strasznie ponury.
Dręczyło ją poczucie winy, choć nie powinno. Nie zrobiła wszak niczego niewłaściwego, a jednak sumienie nie dawało jej spokoju.
Wcześniej emocje ją poniosły, ogarnął ją gniew i źle potraktowała Lokiego. Powinna była się opanować, w końcu to wszystko i tak okazało się jednym wielkim nieporozumieniem. Na co więc podnosiła głos i miała do niego pretensje? Nie wypadało tego robić choćby ze względu na zasady dobrego wychowania. Przecież nie znała go dobrze.
Powinna była to rozegrać inaczej.
Czuła się źle i nie wiedziała, jak wyzbyć się wyrzutów sumienia. Zazwyczaj w takich sytuacjach zachowywała zimną krew i nie dawała się porwać uczuciom. Teraz jednak im uległa i przez to nie potrafiła usiedzieć na miejscu. Czuła się upokorzona.
Postanowiła więc zasięgnąć pomocy. Skierowała się na wyższe piętro, by odnaleźć swojego dawnego kolegę. Może on mógł ją jakoś wesprzeć.
Długo nie musiała szukać, bo już na korytarzu wpadła na dobrze zbudowanego mężczyznę.
— Cześć. Możemy porozmawiać?
— Jasne. Wejdź. — Thor otworzył drzwi i wpuścił ją do środka.
Jego komnata nie odznaczała się absolutnie niczym. Szara, nieciekawa, podobnie jak chyba wszystkie pomieszczenia tutaj.
Wanda usiadła na sztywnym fotelu obitym brzydką tapicerką. Wzięła głęboki oddech, zastanawiając się, jak zacząć tę rozmowę.
— Napijesz się czegoś? — zapytał Odinson, wskazując na stojący na etażerce kufel. — Jeszcze trochę jest.
— Nie, dziękuję.
Zapadła cisza. Thor usadowił się wygodnie na sąsiednim fotelu, kładąc nogi na stolik. Patrzył na kobietę wyczekująco. Ta odchrząknęła.
— Tak więc, sprawa wygląda następująco. Wyniknęła pewna nieścisłość, mniejsza o to. Ja dowiedziałam się dopiero po fakcie, więc wkurzyłam się i potraktowałam go dosyć oschle. — przerwała na chwilę. Jej słuchacz zdążył wyciągnąć jakieś opakowanie z pod łóżka i teraz chrupał jakąś przekąskę. — I teraz mam wyrzuty sumienia, że tak go potraktowałam. Ja taka nie jestem.
Zerknęła na władcę piorunów, który zajadał się jakimiś chrupkami. Nie wyglądał na zbyt zainteresowanego historią Wandy.
Wpakował sobie jeszcze jednego czipsa do buzi, po czym podniósł się, rozrzucając wszędzie wokół siebie okruszki.
— Ja tam nie jestem dobry w te klocki, ale mogę ci powiedzieć tyle, że wystarczy, że go trochę zbajerujesz.
Maximoff zmarszczyła brwi.
— To znaczy?
— Oj, no wiesz. Udobruchaj go jakoś.
Przygryzła wargę w zamyśleniu. Pomysł Thora może i nawet by się nadawał, ale był zbyt ogólny. Musiała dowiedzieć się więcej, poznać jakieś szczegóły.
— Jak mam to zrobić?
Bóg piorunów przełknął kilka ostatnich chrupków i cisnął pustą paczkę gdzieś na bok. Podniósł oczy do góry, zastanawiając się chwilę.
— Ty i on macie trochę wspólnego. Oboje potraficie cośtam czarować, no nie? Wyciągnij mu królika z kapelusza. Albo lepiej węża. Będzie zachwycony.
— Czyli proponujesz żebym w jakiś sposób zaprezentowała swoje moce?
— Dokładnie. On interesuje się magią, a ta, którą ty posiadasz, jest mu nieznana. Na pewno go zaciekawi.
Mruknęła szybkie podziękowanie, po czym wybiegła z pokoju. Musiała to dokładnie przemyśleć i przeanalizować.
Wahała się. Z jednej strony pomysł był w porządku, ale czy naprawdę pokaz umiejętności magicznych pomoże odbudować ich bardzo niepewną relację? Czy czary są dobre na przeprosiny?
Aby się przekonać, miała tylko jedno wyjście. Musiała zaryzykować.
🐍
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top