💀Sex shop i spotkanie💀

Pov Kairo
Time; 13:00

Ja, Leonardo i Trey opuściliśmy zamek i ruszyliśmy do miasta. Postanowiliśmy iść skrótem przez lasek i polane, żeby było szybciej.

Jakbyśmy poszli na około to byśmy szli godzinę... 23 minuty się przejdziemy przez piękny krajobraz.

Cały czas były jakieś żarty, śmiechy i przepychanki. Dopiero po wejściu do lasku odkryłem fakt, że jako jedyny zachowuję.

Szliśmy już 5 minut. Korony drzew przepuszczały co jakiś czas jakąś małą strugę światła. I w pewnym momencie coś chrupnęło. Ale nie była to gałąź...

Trójca idiotów słysząc ten dźwięk spoważnieli.

- Pewnie tylko wilk - wzruszył Trey ramionami.

TYLKO wilk? A jest w tym lasku coś jeszcze gorszego niż TYLKO wilk...?

- Przecież w tym lasku nie ma nic gorszego od wilka... prawda? - spojrzałem na Leo marszcząc brwi.

- Jest. Ale spokojnie... nie zaprzątaj tym sobie głowy. Musimy teraz iść w ciszy.

Kiwnąłem głową i dla poczucia bezpieczeństwa złapałem mężczyznę za dłoń i ściskałem. On również odwzajemnił gest i obdarzył mnie ciepłym uśmiechem.

Trey spoglądał albo na Johna albo pod nogi. John również jakby na niego ukradkiem spoglądał. Aż nie chce mu się wierzyć, że od tak coś mogli do siebie poczuć.

Po chwili dotarliśmy już na polane. Tutaj słońce oślepiało niemiłosiernie. Zostało nam 7 minut drogi przez polane, po czym czeka nas parę godzin chodzenia od sklepu do sklepu.

- Kairo musimy wpaść do pewnego sklepu... - Leo zniżył się, by dokończyć mi szeptem na ucho - Po spódniczki dla ciebie i inne różne... rzeczy.

Wzdrygnąłem się, gdy wspomniał o jakichś rzeczach. Mam złe przeczucie...

Some minutes later

Gdy wszyscy doszliśmy do fontanny w centrum miasta, umówiliśmy sobie godzinę, o której się znowu tu spotkamy.

- To może do 18? W sumie i tak jakby co do będziemy w kontakcie? - zaproponował John na co wszyscy przystaliśmy.

Trey i John poszli w jedną stronę, a ja i Leo poszliśmy w zupełnie przeciwną.

- Gdzie idziemy?

- Najpierw odebrać muszę pewną... przesyłkę... - uśmiechnął się tajemniczo i zaczął mnie prowadzić w tylko sobie znanym kierunku.

Po chwili stanęliśmy przed sklepem, którego się kompletnie nie spodziewałem... Od kiedy Leo ma przesyłki w tym miejscu?!

- Dlaczego idziemy do sex shopu...? Leonardo co ty niby masz tu za przesyłkę do odebrania?!

- Rano jak wyszedłeś z pokoju to pozamawiałem parę rzeczy - wzruszył ramionami jak gdyby nigdy nic i wprowadził mnie do TEGO miejsca.

Wszędzie były jakieś zabawki, skąpe stroje, kajdanki, obroże... Podeszła do nas skąpo ubrana, krągła, blondynka z czerwonymi oczami. Strój dobrze na niej leżał przez co momentalnie byłem zazdrosny...

Gwałtownie spojrzałem na Lea. Nie wyglądał jakby go interesowała ta blondynka. Nie patrzył jej w duży odsłonięty biust, tylko w oczy. Co mnie uspokoiło...

- Miałem paczkę do odebrania.

- Achh tak... Już przynoszę - uśmiechnęła się i poszła za ladę. Zza lady wyciągnęła torbę w której wiem, że było coś złego - Proszę bardzo.

- Dziękuję - czarnowłosy uśmiechnął się szeroko, zapłacił, ale nie ruszał się z miejsca.

Po chwili jednak kazał mi stać w miejscu i skinięciem głowy kazał iść blondynce za nim. Ten gest mnie bardzo zdenerwował...

Pokazał jej coś z półki, a ona poszła za ladę, by wsiąść małą torebeczkę i spakowała to coś, po czym podała Leonardowi.

Chwilę później dziewczyna znowu stanęła za lad, a Leo obok mnie. Zapłacił blondynce drugi raz po czym wziął w jedną rękę drugą torbę, a drugą wolną złapał mnie za biodro i skierowaliśmy się do wyjścia.

- Miłej zabawy - dodała na odchodne blondynka na co ja spaliłem się rumieńcem, a Leo się zaśmiał.

Gdy wyszliśmy z tego złego miejsca.. coś przykuło moją uwagę.. a raczej KTOŚ.

Pewna niska dziewczyna machała do nas ze zboczonym wyrazem twarzy. Była to oczywiście Kinia, której bardzo dawno nie widziałem.
Zaraz obok niej stał Kacper z podobnym wyrazem twarzy co jego dziewczyna.

Oblałem się jeszcze większym rumieńcem o ile to jeszcze możliwe. Podszedłem z Leo do Kini i Kacpra i powitałem się wstydliwym burknięciem.

- Nie wiedziałam, że się przerzucacie na takie coś. Mogliście mnie też wsiąść to bym wam może doradziła - Kinia zaśmiała się pod nosem.

Rozmawialiśmy jeszcze dobre 25 minut...

- A gdzie teraz idziecie? - spytał Kacper unosząc jedną brew.

- Myślałem, żeby wsiąść Kairo do galerii... - odparł Leonardo, taj jakby się jeszcze zastanawiał nad tym pomysłem.

- To może razem pójdziemy? - spytała Kinia z entuzjazmem - Mi też by się przydały zakupy.. no i trochę towarzystwa Karo, bo ostatnio się widzieliśmy chyba miesiąc temu! Tak nie może być!

Kinga wyglądała trochę jak naburmuszone dziecko, które przekonuje mamę, żeby iść do sklepu z zabawkami.

- W sumie to nie mam nic przeciwko - odparłem, uśmiechając się ciepło do Kingi.

- Ani ja - dodał zaraz po mnie Leonardo.

- No i super! - ucieszyła się niebieskooka - Idziemy! Znam świetną galerie! Pracuje tam parę moich koleżanek. Są super! Musisz je poznać Karo! Albo chociaż jedną!

I tak przez cały czas Kindze nie zamykała się buzia. Ale nie przeszkadzało mi to. Lubiłem jak o czymś tak optymistycznie i w ogóle wesoło nawija.

Szliśmy jakiś czas i nagle usłyszeliśmy Trey'a, który jakby się z kimś przekrzykiwał... Szybko ruszyliśmy w tamtą stronę.

Trey przekrzykiwał się z jakąś drobną siwowłosą dziewczyną, podczas gdy Josh próbował ich uspokoić. Podeszliśmy bliżej.
Dziewczyna była bardzo ładna.. siwe włosy, jasna karnacja i niebieskie oczy.

Nagle stało się coś czego nikt się nie spodziewał. A tym bardziej ta dziewczyna...




















































































Stary






































Dobry




























Kochany przez wszystkich





























Bez wyjątków

















































































































Polsat

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top