💀Prawda Cz.1💀
Per.Kairo
Te słowa błądziły po mojej głowie.. (Chodzi o wypowiedź na końcu skierowaną do Karu od Leosia xD dop. Aut.) Czy to oznacza, że on mnie...
Time Skip (jestem zła :*)
Szedłem ramie w ramie z czarnowłosym gdy nagle coś sobie uświadomiłem.. Ja.. Nie wiem jak ma na imię! Spojrzałem na chłopaka po kryjomu. Teraz albo.. Albo później.. O ile nie pęknę z ciekawości.
- Ekhem.. - odchrząknąłem (10 minut nie wiedziałam jak to się piszę :C) zwracając na siebie uwagę czarnowłosego.
- Hmm..? - spojrzał na mnie, a mi momentalnie zmiękły kolana pod wpływem tego cudnego blasku.
- Mam jedno.. - urwałem by przemyśleć dokładnie co teraz chciałbym w sumie wiedzieć, na ten moment - .. Dwa pytania.
- Słucham.
- Pierwsze.. Jak masz na imię..?
- Nie przedstawiałem się? - zdziwił się, unosząc ku górze brwi - Przepraszam, jestem Leonardo.
- Ja Kai-
- Wiem to..
- Skąd? - skąd ON zna moje imię..?
- Cóż.. Rozumiesz.. Mam swoje sposoby.. Dobrze, jakie było twoje drugie pytanie?
- Gdzie idziemy?
- Zmierzamy do sali w której zjemy śniadanie z moimi rodzicami oraz siostrą.
O nic już więcej nie pytałem. Ma siostrę, znam jego imię.. Na razie tyle w sumie mi wystarczy.. Kiedy indziej go przepytam. Dopiero sobie uświadomiłem teraz, że za chwilę będę spędzał poranek z samym władcą i władczynią piekła..
Time Skip..
Pięciu minut.. Dosłownie :D
Czas mi się dłużył.. Nagle Leonardo się zatrzymał a ja o mało na niego nie wpadłem..
- Nie wiedziałam, że aż tak na mnie lecisz (Achh~ te typowe flirty~ c;) mały.
Zarumieniłem się niczym dojrzały pomidor i odsunąłem na kilka centymetrów a ten się zaśmiał..
Nagle potężne drzwi ze zdobieniami złota, otworzyły się.. Z podziwem oglądałem iskrzące wzory i hieroglify demonów. Zauważyłem również słowa po innym, nie spotkanym dotąd przeze mnie języku..
- Odbija się w twoich oczach blask, wiesz? - szepnął mi na ucho czarnowłosy, lekko w nie dmuchając a ja poczułem się jeszcze bardziej czerwony tak, że każda krwista róża by mi pozazdrościła.
Po chwili poczułem jak chłopak objął mnie w pasie swoją prawą ręką i ruszył na przód a ja posłusznie za nim. Rozglądałem się do wielkim pomieszczeniu z wielkimi oknami po lewej stronie, natomiast po prawej było dużo obrazów przedstawiających różne demony jak i inne.. stworzenia?
Nade mną wisiał wielki żyrandol z tysiąca.. Nie.. Miliona! Kryształów od których odbijał się blask wschodzącego słońca.
Gdy w końcu spojrzałem przed siebie, jak i również w stronę gdzie mnie powolnie prowadził czarnowłosy, zauważyłem wielki stół, nakryty różnymi potrawami.. Przy nim siedzieli już rodzice Leonarda i chyba jego siostra..
Rozmawiali o czymś, a gdy nas zauważyli, od razu posłali do mnie uprzejme uśmiechy.
Chłopak odsunął mi krzesło, za co kulturalnie podziękowałem, wsunął mnie po czym sam usiadł obok mnie.
- Jak ci się spało? - spytała mnie kobieta z czerwonymi włosami oraz zielonymi oczami.
- Dobrze, dziękuje.
Trzeba jakoś dobrze wyjść.. W końcu nie wiem dlaczego tu jestem.. A nie chciałbym podpaść samym władcom..
- Zapewne się zastanawiasz, co tu robisz, prawda? - spytał mężczyzna, większy od Leonarda na sto procent większy o 4 głowy.. Już wiem po kim jest taki przystojny.. Po ojcu definitywnie przejął włosy o kolorze smoły oraz rysy twarzy.
- Trochę się zastanawiam czemu tu jestem.. - powiedziałem bez krępacji. Miałem okazję..
Okazję, której nie przepuszczę.
- A więc..
- Ekhem.. - odchrząknęła piękna czerwonowłosa kobieta o zielonych oczach oraz nieziemskiej urodzie - ..Może trochę na to za wcześnie..? Rozumiesz, że to dla niego może być.. No wiesz..
- Spokojnie. A więc.. Zaimponowałeś mi.
- Słucham? - odparłem zmieszany.
- Gdy cię zobaczyłem, stwierdziłem, że się nadasz na to aby.. Jakby to ująć..
- Przepraszam, ale co pan ma na myśli? - mój głos zmienił się lekko w szept. Bałem się, tego co może nastąpić.
Bałem się tego, co powie mężczyzna o krwistych oczach.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top