💀,,Jesteś..."💀

Leżałem nieruchomo z zamkniętymi oczami, zastanawiałem się czy TO był tylko sen.

To było zbyt realistyczne jak na sen.
Czy jeśli otworzę oczy to znowu będę tam na górze? Znowu będę z NIĄ?

Policzyłem do pięciu i uchyliłem delikatnie powieki. Leżałem przodem do szafy która znajdowała się na oko dwa metry od łóżka.

To nie był sen.

Odwróciłem się ale za mną nie było żywej duszy. Byłem sam, nagi. Nie miałem nawet jakiejkolwiek bielizny..

Wykorzystał mnie?
Wykorzystał i zostawił?

Moje myśli mnie ogłuszały do póki nie usłyszałem otwierania drzwi. Momentalnie spojrzałem w ich stronę i przy okazji bardziej naciągnąłem kołdrę.

Do pokoju wszedł ten chłopak który właśnie wczoraj odebrał mi prawictwo.. Gdy o tym myślę to chcę mi się z jednej strony wymiotować..

Zielonooki zamknął drzwi i dopiero zauważyłem w jego ręku ubrania.

- Obudziła się księżniczka? - spytał, powoli podchodząc do mnie z tym swoim zalotnym uśmieszkiem - Mam dla ciebie ciuchy. Ogarnij się jakoś i zaraz wychodzimy.

Przeleciałem go (Musiałam xD) wzrokiem po czym wziąłem ciuchy i poszłem do łazienki. Odrazu to co muszę zrobić to prysznic.. Na brzuchu mam trochę zaschniętą białą ciecz...... (MUSIAŁAM OwO)

Per. Leonardo

Chwilę po zniknięciu chłopaka za drzwiami łazienki było słychać lejącą się wodę. Walnąłem się na łóżko i czekając na niego zacząłem rozmyślać nad słowami rodziców.

Nagle scena naszego spotkania mi przeszła przez głowę..

*Tutaj nawiązanie do rozdziału ,,Pan?" tyle że perspektywa Leonarda*

Gdy w końcu kilkanaście minut później otworzono drzwi to niemal od razu do komnaty wrzucony został jakiś chłopak o białych włosach.

Na jego twarzy widniał strach.. Uroczo. Leżał. Nawet nie drgnął.

-Wstawaj!
Chris w końcu postanowił go po chwili szarpnąć za włosy tak że aż usiadł na zgrabnym tyłku co lekko mnie rozśmieszyło oraz przy okazji Chris wykonując czynność zwaną szarpnięciem krzyknął
- Nie słyszałeś?!
Agresywne zachowanie z strony szarookiego (on ma szare oczy oraz jest szatynem) lekko mnie zdenerwowało.

Kilkasekund po jego wypowiedzi było słychać głośny szept aksamitnego głosu mojej rodzicielki..
- Nie tak groźnie Chris.
W tym momencie chłopak dopiero dostrzegł moją matkę, ojca oraz mnie. Wyglądał słodko.
- No spójrz jaki jest słodki!
Zaśmiała się kobieta po czym podeszła do zdezorientowanego albinosa.

Ten zaczął się na nią za to gapić jak taki idiota. Mega słodki idiota.. Kobieta oglądała go jakby oceniając jego wygląd.

Po swojej lewej usłyszałem szept ojca o planie co zrobić z albinosem. Nagle do komnaty weszła moja siostra, Sean.

Krwistowłosa przeleciała (Mrrah) wzrokiem po wszystkich. Na końcu zatrzymała swój lśniący wzrok na chłopaku. Wpatrywała się w niego kilka minut po czym podniosła głowę by na mnie spojrzeć.

Momentalnie gdy nasze wzroki się skrzyżowały to ta uśmiechnęła się do mnie znacząco.

- Co się tak uśmiechasz Sean? - warknąłem agresywnym tonem.

*Konieec wspominania tego spotkania*

Słowa wypowiedziane wtedy przez ojca były dla mnie... Szokujące? Zaskakujące? Sprawiło, że byłem.. Szczęśliwy? Ale dlaczego?

Starałem sobie wszystko poukładać w myślach ale nadal nie wiedziałem dlaczego tamto mnie aż tak zadowoliło..

Per. Kairo

Krople wrzącej wody lały się tworząc wielkie strumienie spływające po moim ciele. Dlaczego.. Dlaczego ja...? Dlaczego mnie? Dlaczego ja musiałem tu trafić..

Nie byłem jakiś nadzwyczajny. Byłem zwykłą duszą. Byłem i będę beznadziejny.
Więc czemu mnie wybrano abym teraz mieszkał tu w pałacu. Przy nim..

Przy osobie przez którą straciłem cnotę... Nie chcę o tym myśleć.

Nie teraz.
Nie o tym.
Nie o NIM..
Nie o tym wszystkim.
O tych wszystkich sytuacjach.

Tej nocy.

Ja po prostu chcę zamknąć oczy i...
...wszystko sobie poukładać jak...
normalny człowiek...
Tyle że ja...
Nie jestem człowiekiem.
Nie jestem normalny.

Stałem pod prysznicem z głową ku górze. Gorące krople z których szła para, lały się na moją twarz. Nie czułem oparzeń.
Nie czułem bólu.

Teraz czułem...
Wykorzystanie.
Ból.
Nie wiedzę.
Pustkę w umyśle.

Nie wiedziałem jak z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Bardziej gorące niż wrząca woda na moim ciele. 

Per. Leonardo

Czekam na albinosa już równo pół godziny.. Co się dzieje? Dlaczego ciągle siedzi w tej pieprzonej łazience?
Wstałem z wygodnego łoża po czym poszedłem zapukać do drzwi. Brak odpowiedzi ze strony chłopaka.

- Kairo. Otwórz drzwi.

Cisza.

- Otwórz te jebane drzwi albo sam je sobie otworze!

Znowu zero.. Zaczynam się niepokoić... Wyczarowałem ognisty sztylet po czym zacząłem przekręcać długą, ostrą końcówką, tak by móc otworzyć drzwi. Po dwóch minutach udało mi się..

Wleciałem do łazienki i od razu spojrzałem na niebieskookiego albinosa który stał pod prysznicem, cały czerwonawy na ciele.. Podszedłem i zakręciłem wodę po czym owinąłem go  ręcznikiem leżącym obok i bez trudu podniosłem by za chwilę położyć młodego delikatnie na łóżku.

Jego pusty wzrok utkwiony w punkt centralnie nad nim.. Martwiłem się jeszcze bardziej.. Co się mu stało? Dopiero zauważyłem zaschnięte łzy na jego policzkach.

- Mały, płakałeś?

- Nie.

Jego głos wskazywał że coś było na rzeczy.

- Przecież widzę. Co się stało?

- Dlaczego?

- Co..?

- Dlaczego ja?

Jego pytanie wywołało u mnie zakłopotanie. O co chodziło? 

- Co masz na myśli? - zmarszczyłem brwi, czekając na odpowiedź.

- Dlaczego ja tu teraz jestem? Do czego wam jestem potrzebny? Jestem nikim.

Zamurowało mnie.. On.. Nie jest nikim..

On jest tym który mi zaimponował..
Swoją urodą..
Swoją odwagą..
Swoją naturalnością..
Całym sobą..
Swoim sposobem bycia..
Swoim WSZYSTKIM.

- Nawet nie waż się wygadywać takich bzdur.. Nie jesteś nikim.. Jesteś.. Jesteś moim cudownym diamentem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top