r. xxi

Pov Adrien

Od Dylan
Dobranoc:)
Pozwoliłem sobie ukrasc twój numer telefonu 😋 nie jesteś zły? ;^

Mimowolnie uśmiechnąłem się widząc to. Właściwie to prawie pisnąłem. Mimo tego że widzieliśmy się wczoraj rano, to dzisiaj jak sobie przypomniałem o nim.. No cóż.. 

Do Dylan;
Uhm, hej.. 
Nie jestem, cieszę się.. c;

Zachichotałem widząc po chwili jego odpowiedź.

Od Dylan;
Ow, świetnie! I jak? nie możesz się już doczekać? 

Do Dylan 
..
Czytasz w moich myślach? >.<

Pokręciłem głową nie dowierzając. Odłożyłem telefon na bok i zabrałem z szafy jakieś ubrania.. Typowo na czarno. Westchnąłem idąc do łazienki i po chwili stając przed lustrem. Nachyliłem się i stwierdziłem że wyglądam.. jak zawsze okropnie.. Ściągnąłem z siebie bluzę i ponownie spojrzałem w lustro i odrazu sie skrzywiłem... Naprawdę, blizny na praktycznie każdym miejscu, chude, jasne cialo.. Odrazu sie zasłoniłem, widząc jak to wygląda ohydnie.

Chwycilem szybko za koszulkę i narzuciłem na siebie, to samo zrobiłem ze spodniami. Dalsze dziesięć minut spędziłem w łazience na reszcie porannych czynności.

Po tych minutach zszedłem na dol do kuchni. Cisza.. Czyli jestem sam się domu. Świetnie.. Westchnąłem i wyciągnąłem z szafki płatki.. A gdyby.. Gdyby tak poprostu nie zjeść? Odstawilem je i wyjąłem szklankę. Nalałem wody i dodałem cytryny - tak dla smaku. Przeszedłem z jako-takim śniadaniem do salonu. Włączyłem telewizor i zacząłem przełączać wolno kanały. Nic. Zresztą, jak zwykle. Same nudne kanały.

Westchnąłem zostając na jakimś zagranicznym programie, który się ciągnął do późnego popołudnia.

***

- No chyba nie! Nie, nie, nie teraz! - pisnąłem widząc napisy kiedy leciał ostatni odcinek na dzisiejszy dzień.

Zakończyło się na tym że główny bohater przyłapał swoją narzeczoną na zdradzie i właśnie w tym momencie weszły napisy! Nosz, czy tak jest zawsze do cholery?! Pieprze, nie oglądam.. Fuknąłem wyłączając i idąc do kuchni zeobic sobie herbatę.

***

Szedłem z pęłnym kubkiem wrzątku. Ja to jednak jestem, nalać idealnie z krwawędziami kubka. Jak ja nie wyl- Cholera! Odrazu upuściłem całą szklankę oparzając sobie całe nogi od dołu i palce.

- Kurwa! - krzyknąłem na cały dom odrazu biegnąc do łazienki i dając kończyny pod zimną wodę.

Momentalnie poczułem jako-taką ulgę, ale wiedziałem że później będzie znowu piekło. Dlaczego ja muszę być taką fajtłapą? Po prostu genialnie. Westchnąłem siedząc z nogami w wannie i trzymając je pod zimną wodą jak i palce. 

Siedziałem tam przez kolejne trzydzieści minut, co jakiś czas wyłączając ją bym się powoli przyzwyczajał do tego bólu.. Jak byłem dzieckiem, poparzyłem sobie dłoń kiedy nalewałem do kubka wodę - to była tylko dłoń, więc co teraz..? Jęknąłem czując ból kiedy szedłem do kuchni by znaleźć jakąś maść.. To będzie katorga.. 

Naprawdę czułem ogromne pieczenie szukając tego. Szybko znalazłem maść i usiadłem na kafelkach nie mając ani trovhę siły by iść gdziwkolwiek indziej. Zacząłem sobie smarować nogi jak i na końcu palce. Będę umierał.. Zresztą, chyba już to robię. 

Schowałem maść i położyłem się na kafelkach. Cichutko zapłakałem na ten ból. Skuliłem się na podłodze sycząc z bólu. Zacisnąłem oczy i zacząłem ciężej oddychać by nie skupić się na poparzeniach. Po kilku minutach katorgi zasnąłem..

***

- Adrien.. - poczułem jak ktoś porusza moim ramieniem na co powoli uchyliłem zaspane powieki.

- Mama? - zmrużyłem oczy i podniosłem się do siadu opierając dłońmi o podłogę, co nie było najlepszym pomysłem bo poczułem ból, co poskutkowało cichym sapnięciem z mojej strony.

- Co się stało? - spytala widząc moje poparzenia. - Boże kochany, oparzyłeś się? - wzięła do reki mój nadgarstek. Pokiwalem głową z zaciśniętymi oczami. - Posmarowales to maścią? - ponownie skinąłem głową.

- Tak.. - westchnąłem. - muszę jeszcze zetrzeć herbatę z korytarza.. - wstałem bardzo powoli i ponownie syknąłem z bólu.

- Idź do pokoju, ja to zeobie.. - westchnęła patrząc na mnie. - Będzie Cię boleć to z tydzień..

- Dziękuję, mamo.. - nachyliłem się nad nią i pocałowałem ją w policzek.

Uśmiechnęła się ciepło, po czym bardzo powoli przeszedłem do swojego pokoju, gdzie nie obeszło się bez syknięć i westchnień z bólu. Odrazu położyłem się na łóżku i wtuliłem się w poduszkę. Która to już godzina? Zmarszczyłem brwi widząc prawie siedemnastą.. Okay, trochę przespałem..

Wziąłem laptop do na kolana i wlaczyłem go. Przekręciłem głowę w bok odpalając YouTube'a i jakiś najpopularniejsze filmy. Ew, jak zwykle nic.. Najgorsze ever, ale trzeba zabić ten czas..

Po jakiś trzydziwstu minutach oglądania do pokoju wszedł mój ojciec z herbatą i jakąś inną maścią. O nie, teraz ta herbata będzie mnie prześladować.. Położył to na szafce obok mnie i usiadł na krańcu łóżka.

- Jak się czujesz?

- A jak mogę się czuć po poparzeniu? - uniosłem brew. - piecze mnie..

- Kupiłem jeszcze jedną, podobno lepszą maść.. - popatrzył na stolik. - jeśli Cię boli, możemy odwołać Dylana..

- C-co? - sapnąłem patrząc na niego i zacisnąłem usta w wąską linię. - Jak chcecie..

- Jeśli Cię boli, daje Ci wybrać.

- Może przyjść.. Obojętne mi to.. - wzruszyłem ramionami, mimo że bardzo chciałbym..

- Jak chcesz, jak się namyślisz krzycz. - wstał i uśmiechnął się lekko do mnie. Po chwili wyszedł z mojego pokoju.

***

Ostatecznie nie krzyczałem ani nic, tylko oglądałem filmy, do tej osiemnastej. Kiedy ojciec mi przypomniał o nim, tak bardzo chciałem go zobaczyć.. No cóż.. Odłożyłem laptopa na szafkę i rozejrzalem się po pokoju.

Dosłownie kilka sekund później drzwi się otworzyły a w nich stanął Dylan.. Uśmiechnął się ciepło, co ja mimowolnie odwzajwmnilem. Położył torbę przy drzwiach i usiadł obok mnie.

- Dobry wieczór.. - powiedział całując mnie w czoło. Chwycił mój podbródek i delikatnie pocałował w usta.

- Dzień dobry.. - powiedziałem cicho z rumieńcem, bo takiego "czułego przywitania się nie spodziewałem.

- Poparzyłeś się słyszałem.. - westchnął i spojrzał na moje ręce i nogi. - Trochę bardzo..

- Chyba przeżyje.. - parsknąłem i spojrzałem na jego twarz. Czy on zawsze ma ją taką idealną?.

- Musisz.. - uśmiechnął się ponownie. - Jak się czujesz.. Psychicznie? - spytał patrząc mi w oczy, na co ja odrazu uciekłem wzrokiem.

- uhm.. Mam być szczery?

- Nawet musisz.

- Lepiej.. Zna-znaczy, lepiej przy t-tobie.. Znaczy! Ja-ja.. Uhm czuje sie dobrze.. - wymameostałem czujac na policzkach ciepło. To prawda, czuje się przy nim dobrze nawet bardzo.. Nie czuje żadnych większych skłonności do depresji.. Oczywiście zawsze coś przemknie przez głowę, ale raczej rzadko.

Czy to oznacza że powinienem być z nim cały czas?

***

Jestem w pociągu! I napisałem! ^^
Czy ktoś to jeszcze wgl czyta?..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top