r. xi
ADRIEN POV
- Z.. Zostać? - praktycznie szepnąłem, wytrzeszczając oczy w zdziwieniu. Kto by przypuszczał że on będzie chciał zostać ...
- No, tak. Dobrze słyszysz. - wywrócił oczami, po chwili wracając wzrokiem na mnie, a dokładniej na moje tęczówki. Co w nich takiego dziwnego? A, tak. Są różne. Boże...
- Że.. Że niby do kiedy?..
- Dopóki nie zaśniesz. - odpowiedział, opierając jedno z ramion o ramę kanapy. - Ostatecznie do rana, dopóki nie wstaniesz.. - dodał, próbując ukryć uśmieszek, co nie bardzo mu wychodziło. Nie umie tego ukryć. Ale czekaj.. On powiedział do rana?! Przecież ja zwariuję!
- Oh.. Um.. Okej.. - mruknąłem. Cholera jasna! Czy to może przestać?! Znowu wzdrygnąłem się kiedy ponownie było słychać głośny.. Ale to głośny grzmot.
- Spokojnie. - zaśmiał się cicho. Właściwie to zachichotał. Jezu, to było piękne. Wyciągnął rękę w moją stronę zakładając za ucho czarny kosmyk włosów który opadł na moje oczy. - Napiszę tylko do twoich rodziców, że zostaję z Tobą.
Skinąłem na znak zgody głową, na co ten uśmiechnął się od razu sięgając po telefon. Napisał, a dosłownie po chwili dostał odpowiedź że dobrze i że cieszą się że chce się mną zaopiekować.
- Dlaczego Ci się podobają moje oczy? - spytałem, unosząc brew, kiedy ten chował telefon. Zapytałem, ponieważ no coż.. Mnie naprawdę dziwi mnie to że dlaczego komuś może się takie coś podobać. Moim zdaniem to jest aż zanadto inne..
- Mówiłem Ci.. Po prostu są idealne. - odpowiedział z delikatnym uśmiechem, wracając wzrokiem na moje oczy. - Skąd pytanie?
- Ciągle patrzysz się w nie.. - mruknąłem kierując wzrok na jedną ze ścian. Bardzo ineterująca. Naprawdę.
- Rozmowa polega na kontakcie wzrokowym.. - odpowiedział podkerślając ostatnie dwa słowa, chwytając delikatnie mnie za szczękę i obracają w swoją stronę, ponownie wracając wzrokiem tam. - A my rozmawiamy tak? - uniósł brew z nadal tym samym uśmieszkiem.
- Nie? - zaśmiałem się, przyglądając się jego tęczówkom. Niebieskie. Błękitne tak naprawdę.. Jasne.. Ciemne krawędzie tęczówki, zwężone źrenice. Ha. On to dopiero ma oczy. Można by się zakochać od samego tego widoku. Przeniosłem wzrok na całą jego twarz, co było troszkę trudniejsze, gdyż nasze twarze były naprawdę blisko. Chyba nawet za blisko. Gładka cera, pratycznie że porcelanowa. Ani grama niechcianego zarostu. Pełne usta.. Czekaj, tam jest jakaś mała blizna? Wygląda jakby była po kolczyku. Nosił kolczyki? Wsumie.. Pasowało by mu..
- Jesteś? - zaśmiał się blondyn, mierzwiąc moje włosy, tym samym wyrywając mnie z tego transu.
- T.. Tak.. Mówiłeś coś?.
- Pytałem, gdzie odpływasz. - ponownie się zaśmiał. Cholera.
- Ee.. Nigdzie? - odpowiedziałem trochę się pesząc na myśl, gdzie błądziłem myślami przed chwilą.
Pisnąłem po raz kolejny kiedy, w okno uderzyło coś, a najprawdopodobnie gałąź drzewa, ale kiedy chwilę po tym ponownie nastał ten przerażający odgłos, a mianowicie kolejny grzmot, przeskoczyłem z miejsca, na miejsce obok blondyna, do którego momentalnie przylgnąłem, chowając twarz w jego szyi. Chłopak, na samym początku chyba nie ogarnął co się stało, ale po chwili objął mnie, mocniej przyciskając do siebie.
- Ej, wszystko ok, tak?
- T.. Tak.. - odpowiedziałem cichym mruknięciem odsuwsjąc się od niego. - Przepraszam...
- Za co?
No za co? Tak trudno pomyśleć? To chyba jasne że za moje zachowanie.
- Idę do pokoju.. - powiedziałem cicho, szybko wstając i kierując się do mojego pokoju. Ale oczywiście nie dotarłem do niego, gdyż zatrzymała mnie ręka blondyna, chwytająca mój nadgarstek, ciągnąc mnie przodem do siebie.
- Co się stało? - spytał, ze.. Zmartwionym wzrokiem, trzymając mój nadgarstek.
- Nic. - szepnąłem, chcąc wyrwać go z uścisku, co nie bardzo mi wyszło.
- Adrien.. - westchnął, wpatrując się w moje tęczówki. Znaczy... Próbując, gdyż uciekałem wzrokiem na prawo to na lewo jak się da. - Proszę Cię, powiedziałem coś nie tak? Zrobiłem coś źle?
- N.. Nie. - szepnąłem spuszczając głowę. - Przepraszam za siebie.. - dodałem jeszcze to ciszej jak mogłem.
- Co? O czym ty mówisz? Nie masz za co, a tym bardziej za siebie. - Stwierdził, unosząc moją głowę do góry.
- Nie widzisz, nie widzisz jak się zachowuje?... Zachowuje się jakbyśmy byli razem! - krzyknąłem chowając twarz w dłonie, bo ucieczka nie wchodziła w drogę. - Boże, jak to musi wyglądać.. - dopowiedziałem śmiejąc się gorzko i czując pojedyńcze łzy spływające po policzku, zatrzymujące się na dłoniach.
Blondyn nic nie odpowiedział, tylko stał nade mną i się patrzył. Okropne. Jakoś przedarłem się przez jego ramię, biegnąc już prosto do pokoju, nawet nie słysząc za sobą kroków. Na to, rozpłakałem się mocniej klęcząc na podłodze kawałek za drzwiami. Na prawdę okropne uczucie wiedząc, widząc że ktoś ma Cię w dupie. Nawet nie zwróciłem uwagi na kolejne odgłosy burzy, za bardzo byłem... No właśnie? Jaki? Nijaki. Ale wiem, że to zabolało..
Minęło jakoś ponad dziesięć minut, a nadal było słuchac tylko moje od głosu płaczu. Dopiero po jeszcze jakimś czasie usłyszałem delikatne pukanie do drzwi i cichy szept mojego imienia. Nie odpowiedziałem. To raczej lepiej. Wypowiedział jeszcze kilka razy moje imię, czasami podnosząc głos, ja nawet nie próbowałem odpowiedzieć, a może i nie chciałem? Tak czy inaczej, nie odpowiedziałem.
- Cholera jasna, Adrien, proszę Cię. - powiedział praktycznie szeptem już zrezygnowania. - Boże, mam znowu wyważać drzwi?
I w tym momencie no cóż dostał tego czego chciał. Otworzyłem je, a jego wzrok momentalnie padł na mojej twarzy. Wiedziałem że wyglądam jeszcze gorzej, czerwone oczy, zapłakane, wręcz puste, czerwone policzki od ciągłego wylewania łez.
- T..tak? - spytałem drżącym głosem.
- A.. Adrien.. - czyżby on nie słyszał jak płaczę? - Boże.. - szepnął przecierając jeszcze mokry policzek kciukiem.
- Przepraszam.. - sapnąłem odsuwając się i schylając głowę.
***
Kocham komplikować awe
Pozdrowienia dla mojej blokady
I braku internetu :))
See you to next level
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top