Rozdział 1|Wpadłam
Siedziałam na dachu swojego domu kiedy to prawie z niego spadłam ale zresztą i tak spadłam w krzaki, w sumie trochę było miękko ale potem było tylko coraz to bardziej kuło mnie wszystko.
-Wszystko okej?-zapytał chłopak który przejeżdżał tędy na cross'sie.
~Kurde, zauważył mnie!-pomyślałam.Nieznajomy chłopak zszedł z cross'a i podszedł do mnie po czym wystawił rękę.Nie wahając się złapałam za nią, poczułam że mogę mu zaufać.Ściągnął kask, a jego oczy zaskrzyły na jaskrawy czerwony.
-A-Alfa...-wyjąkałam z siebie po czym znów upadłam ale tym razem na swój cross.Cała plandeka zleciała a ja razem z nią.
-Też jeździsz?-spytał wielce zaskoczony-A no tak, jestem Scott.-dodał chłopak, to znaczy ten Scott.
-Wielce mi nowość, jeżdżę od pięciu lat zawodowo, jaki masz numer cross'a?-odparłam.Głąb który przede mną stał, zabardzo nic nie wiedział o cross'ach.-Okej zapomnij że pytałam...-dodałam po chwili kiedy jego mina była przekonująca że on jeszcze nie wie nic za bardzo o cross'ach.
-Chodziło Ci o to?-powiedział i się odsunął.Zza Scott'a wyłonił się jego zielono-biały cross miał liczbę 32 z przodu.
Poczułam się wykiwana.
Zaskoczona poziomem jego inteligencji zmieniłam wyraz twarzy na zaskoczoną i zdziwioną w jednym.
-Dzięki za rozmowę, ale muszę już iść!-powiedziałam i zakryłam cross'a plandeką po czym wskoczyła na drabinę wychodzącą na dach od strony mojego okna od pokoju.
Nagle w moim pokoju zapaliła się światło, a ja jednym ruchem wskoczyła przez okno pod kołdrę.To fakt, ostatnio dość dziwnie się zachowywałam.Drzwi się otworzyły a zza nich wyszedł tata.
-Nie śpisz jeszcze?!-spytałam udając zaspaną.Domyślałam się że ojciec słyszał jak wchodziłem i spadłam z dachu.
-Wiem że starasz się zapomnieć o starej szkole i o chłopaku który siedzi w areszcie, u szeryfa i czeka na proces .-powiedział ojciec kiedy zauważył moją minę.
-Nie chcę o nim rozmawiać!-krzyknęłam lekko-idę spać... Dobranoc!-powiedziałam i zasnęłam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top