Rozdział 8
Minęło trzy dni, a Haven nawet nie drgnęła. Siedzę z nią przez cały czas. Odchodzę tylko wtedy, gdy potrzebuje mnie nasza córka Gabriela. Zresztą ona sama, również ciągle przebywa na łóżku, koło matki. Jest do niej bardzo mocno przywiązana. Te dwie małe istotki są moim całym życiem. Nie wiem, jak ja bez nich przetrwałem te pięć lat. Dopiero teraz zauważam, jak moje życie było puste bez nich. Obwiniam się o to, że je opuściłem, że nie sprawdziłem czy dzieje się im krzywda. Boli mnie, także to, że nawet nie zauważyłem w jakim towarzystwie obraca się Haven. Moja ukochana prawą ręką bossa mafii. Któż to widział. Nigdy bym o to jej nie podejrzewał. Zawsze była malutka, nieśmiała, drobniutka, aż tak bardzo, że czasami bałem się ją przytulić myśląc, że ją zgniotę. Jednak na szczęście nic takiego się nie stało. Gdy znowu po tych latach ją ujrzałem, nie zauważyłem już tej małej porcelanowej laleczki tylko silną kobietę. Teraz jednak znowu jakby cofnęła się w czasie. Leży obok mnie blada, nieruchoma i cicha. To mnie zabija.
Złapałem delikatnie jej włosy i zawinąłem sobie na palec.
- Kochanie, jestem tu i czekam, aż się obudzisz i mnie nawyzywasz. Otwórz te wielkie ślepia i przeklinaj mnie. Rób ze mną wszystko tylko wstań. Ja i twoja córka, czekamy na ciebie. Tak, dobrze słyszałaś. Gabriela czeka na mamusię, która poczyta jej bajkę i położy ją spać. Próbuję wykonywać to wszystko co trzeba robić przy dziecku, ale to męczące. Nawet sobie nie wyobrażasz jaki jestem z ciebie dumny. Przetrwałaś tyle. Przetrwaj jeszcze to. Nie dla mnie. Nie dla świata. Tylko dla Gabi. Ona codziennie pyta kiedy się obudzisz. A ja już nie wiem jak jej odpowiadać. Za każdym razem coraz ciężej mówić mi, że już niedługo. Nie mogę już jej okłamywać. Głos sam mi się załamuje, gdy kolejne kłamstwa wylatują z moich ust. Obudź się już, żebym nie musiał już tego robić. - powiedziałem i delikatnie ucałowałem jej czoło.
Ona ani drgnęła. Westchnąłem głęboko i pokręciłem głową zrezygnowany.
- Nie wiem już co robić. - szepnąłem w przestrzeń. - Po prostu wróć. Błagam.
Kiedy tylko słowa opuściły moje usta, usłyszałem cichutkie pukanie do drzwi. Wiedziałem już kto to jest.
- Proszę. - odchrząknąłem, aby pozbyć się chrypy, która zabarwiła mój głos.
W przejściu ukazała się Gabriela.
- Tatusiu mogę posiedzieć i porozmawiać z mamusią? - zapytała cichutko.
To, że nazywała mnie tatą, ciągle łapało mnie za serce. Tak szybko mnie pokochała. Nie mogłem sobie wyobrazić wspanialszego dziecka.
- Oczywiście kochanie. Mam wyjść? - spytałem.
- Tak, poproszę. - odparła.
Wstałem z łóżka i wyszedłem z pokoju po drodze głaszcząc córkę po włosach. Jednak zamiast całkowicie zamknąć drzwi, pozostawiłem je uchylone i usiadłem pod nimi. Chciałem dowiedzieć się co maleńka chce powiedzieć Haven.
- Mamusiu, wiesz, że cię kocham, prawda? - dosłyszałem.
Ciche szmery po drugiej stronie kazały sądzić mi, że Gabi usadowiła się na pościel.
- Już dawno z tobą nie rozmawiałam. A zawsze mówiłaś, że lubisz jak do ciebie paplam. Właśnie, paplam. Ciągle to tak nazywałaś. Więc postanowiłam właśnie teraz przyjść i pogadać, wiem, że mi nie odpowiesz, ale tym razem tylko ja będę gadać. Od czego zacząć... O! Tatuś wrócił! Jest super, kocham go. Wiem, że ty też. Widziałam te zdjęcia w szafie. Wiem, że nie powinnam tam grzebać, ale tęsknię za tobą i postanowiłam tam zajrzeć. Zawsze tam trzymasz pamiątki, więc myślałam, że znajdę coś ciekawego. I znalazłam duuuuużo zdjęć, balllldzo dużo. Ciągle ty i tata. I to tacy uśmiechnięci, on cię przytula, a ty go całujesz. To zdjęcie jest właśnie moje ulubione. Wzięłam je sobie i włożyłam do ramki. Nie gniewaj się. Oddam ci je jak wstaniesz, jeśli będziesz chciała. Był u nas wujek Will. Przyniósł mi nowego misia, nazwałam go Pinky, bo jest cały różowy. I taaaaki wielki. Większy nawet ode mnie, nie wiem czy od ciebie, ale możliwe. Wujek długo rozmawiał z tatusiem. A jak wyszedł to tata był bardzo smutny i położył mnie spać, a potem przyszedł do ciebie. Wiem to, bo nie spałam, a tak naprawdę wstałam i poszłam za nim. Leżał koło ciebie i płakał. Nie wiedziałam, że tatusiowie też płaczą. Ale widać, że tak. Jak on zaczął płakać i cię przytulać to ja też zaczęłam płakać. Nie chciałam, żeby usłyszał i jeszcze bardziej był smutny, więc pobiegłam cicho do pokoju i położyłam się do łóżka. Tylko nie mów nic tatusiowi. Będzie zły, że nie spałam.
Kiedy tak słuchałem naszej córki, coś mocno złapało mnie za serce. Ta mała dziewczynka, ma tylko pięć lat, a przeszła już tak wiele. I jest tak bardzo mądra. Z powrotem zacząłem nasłuchiwać, aby nie stracić, ani jednego słowa.
- Narysowałam ci też rysunek. Położę go zaraz tu na szafce. Jest na szczęście. Dzięki niemu wstaniesz. O tutaj jesteś ty, tu ja, a tu tatuś. Idziemy sobie po łące, aż do naszego nowego domku. Tutaj jest nasz piesek, Bob. Fajny nie? Skończyła mi się brązowa kredka, dlatego użyłam niebieskiej, ładna co nie? Tutaj u góry jest słoneczko i chmurki, a obok leci wielki ptaszek, Jack. Mamy duuuży ogródek i duuużo drzew. Tat właśnie miał kosić trawę, ale powiedziałaś, że pójdziemy się przejść. Właśnie to jest na rysunku. Muszę już iść. Chcę narysować jeszcze jeden, ale dla tatusia. Kocham cię mamusiu. Wyśpij się szybko i pójdziemy na spacerek. - powiedziała.
Pośpiesznie odsunąłem się od drzwi i wziąłem głęboki wdech. Następnie popchnąłem drzwi i wszedłem do pokoju.
- Cukiereczku jak rozmowa z mamusią? - zapytałem.
- Skończyłam już. Już idę do siebie. Chcę porysować. Mogę?
- Oczywiście, leć.
Patrzałem jak mały chochlik wybiega z pokoju. Wziąłem głęboki wdech podszedłem do łóżka.
- Mamy wspaniałą córkę, wiesz? - spytałem Haven. - Wiem, że wiesz. Wychowałaś ją idealnie. - odpowiedziałem zanią.
Za oknem ukazywało się wieczorne niebo. Z błękitu przechodziło w pomarańcz, róż, purpurę i czerwień. Piękny, a zarazem odprężający widok. Tego mi było trzeba.
- Szkoda, że tego nie widzisz. Pamiętam jak kiedyś siadaliśmy na parapecie i spoglądaliśmy w niebo, tylko po to, aby marzyć. Wracaj do nas. Pomarzymy znowu. We trójkę.
************************************************************************************
Witam Was Gorąco !
Wróciłam z nowym rozdziałem :D
Przepraszam za długą nieobecność, to ponad 5 dni :O
Ale znajduję się w szpitalu i nie miałam po prostu internetu, ale mój przyjaciel się zmiłował i mi laptopa przyniósł :D
Pozdrawiam go gorąco :D
Zapewne to czyta, Smerf jeden :*
Ale teraz już poważnie. :D
Łapcie rozdział :D
Haven wygrało, więc zasługujecie na 8 rozdział <3
Dawajcie :
KOMENTARZE !
GWIAZDKI!
ŚLIJCIE HAVEN DALEJ W ŚWIAT !
Pozdrawiam,
Klaudia :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top