trzydzieści siedem


Rozdział zadedykowany @StylesowaLove


Jest takie uczucie różniące się od każdej innej emocji, jaką odczuwamy, nie dlatego że jest rzadkim uczuciem, które rzadko czujemy; tak naprawdę to bardzo powszechne uczucie. Co czyni je jednak innym, to w jaki sposób przyjmuje różne formy w różnych sytuacjach. Nie składa się tylko z jednej emocji, ale z mieszanki kilku emocji. Takim uczuciem jest tęsknota za kimś. Poczucie bycia niepełnym. Nie musi to koniecznie boleć, żeby za kimś tęsknić, i w tym rzecz; jest tak wiele różnych sposobów na tęsknienie za kimś. Tak wiele emocji stłoczonych w jednym ciele. Jednak, większość ludzi prawdopodobnie przyznałaby, że bolesne uczucie tęsknoty jest najgorszym uczuciem ze wszystkich.

Faye tęskniła za kimś i to właśnie poczucie bycia niepełną przywiodło ją następnego dnia do piwnicy. To za Harrym tęskniła i wiedziała, że powód, dla którego był w domu, znajdował się w piwnicy. W jakiś sposób Faye sądziła, że bycie tam na dole przybliży ją do Harry'ego.

Jak tylko Faye dotarła na dół schodów, włączyła światło, tym razem mając na to czas. Następnie powoli podeszła na środek piwnicy i zatrzymała się przed ciemną plamą na podłodze. Krwią Harry'ego. Widoczne były duże mazy*, które dowodziły, że ktoś próbował ją wyczyścić, ale nie udało mu się to albo po prostu się poddał, gdyż krwi było za dużo. Widniała tam jednak mała plamka, która się odznaczała; była jaśniejsza i w kolorze żywszej czerwieni. Faye zadrżała. To była jej krew.

Wzięła kilka głębokich oddechów i rozejrzała wokół oświetlonej piwnicy. Pudła poustawiane były w linii przy ścianach, ale ich ilość była za duża, żeby należały wyłącznie do jej rodziny. Czy część z nich była również własnością rodziny Harry'ego? Czy po morderstwie położono wszystkie ich rzeczy w piwnicy?

Faye zawołała imię Harry'ego, na początku ledwo dosłyszalnie, ale potem coraz głośniej, jednak nie na tyle, by usłyszeli to jej rodzice.

- Harry. - wypowiadanie jego imienia przyspieszyło rytm bicia jej serca, lecz nie przez strach. Powodem było coś innego. - Nie wiem, czy mnie słyszysz, ale mam nadzieję, że tak. - zamilkła, część jej miała nadzieję, że Harry pojawiłby się nagle i spojrzał na nią swoimi pięknymi, zielonymi oczami. Piwnica pozostała jednak pusta.

- Harry, nie wiem, co powiedzieć - zaczęła Faye, nerwowo bawiąc się rąbkiem koszulki - Wiem, że powiedziałam ci, że cię tu nie chcę ani że nie potrzebuję twojej pomocy. Ale myliłam się, tak bardzo się myliłam, Harry. Przepraszam. - uniosła dłoń do twarzy i szybko starła łzę, która właśnie miała opuścić jej oko. Czuła się winna, odsyłając go, a potem tęskniąc. Co było z nią nie tak? Nadal tego nie wiedziała.

Na samą myśl o tym odczuwała ból. Nie przyjęła jego pomocy i odesłała go, stając się złą osobą. Być może wcale nie była lepsza niż ten Harry, którego poznała, kiedy się wprowadziła do domu, dwie osoby z innymi motywami. Jednak obie wciąż złe.

- Harry. - Faye przejechała ręką po górnej części ramienia. - Potrzebuję twojej pomocy, i chcę, żebyś tu był. Ze mną. - Faye spojrzała na ciemną plamę na podłodze, przeszył ją smutek i tak jak w inne dni - zalała się łzami.

Faye osunęła się na zimną betonową podłogę. Przez chwilę gapiła się na zaschniętą krew, potem wysunęła ręce naprzód i położyła na ciemnym betonie.

- Przykro mi. Tak bardzo mi przykro - wyszeptała - Przykro mi, że musiałeś umrzeć w ten sposób. Przepraszam, że nie mogłam zrobić więcej, by ci pomóc. - pociągnęła nosem, siedząc na zimnej podłodze, chłód od niej bijący wędrował w górę jej ciała.

- Harry - szepnęła Faye, obniżając górną część ciała i opierając czoło na zimnej, twardej ziemi. - Jest coraz gorzej. Potrzebuję cię. - Naprawdę cię potrzebuję - Proszę, wybacz mi.

- Faye, skarbie! - głos Catherine dochodził z góry - Co robisz tam na dole?

- Ja... - zaczęła Faye, próbując się uspokoić - Tylko czegoś szukam.

- Jesteś pewna, że chcesz tam być po tym, co się stało? - odparła matka Faye. Tak, tak, chciała tam być. Chciała poczuć się tak blisko niego jak to możliwe.

- Wszystko w porządku, mamo, nie martw się, będę na górze za kilka minut.

- Dobrze, skarbie.


Faye milczała przez chwilę, jej krótka rozmowa z matką zatrzymała łzy spływające po jej policzkach. Lecz łzy i poczucie winy powróciły wraz z myślami o Harrym.

- Ja tylko... - wyjąkała Faye - Nie chcę, żebyś był rozbity, ja nie chcę być rozbita - dodała, przygryzając dolną wargę w próbie zduszenia szlochu. - Przepraszam, że kazałam ci odejść, Harry. Nie wiem, co jeszcze powiedzieć. Tęsknię za tobą. - wraz z tymi słowami przez już zimną piwnicę przepłynęła fala chłodnego powietrza, a lampa oświetlająca pomieszczenie, zamigotała kilka razy.

Faye szybko wstała i obróciła się, wzrokiem przeszukując każdy kąt pokoju. Nagły spadek temperatury i migocząca lampa mogły znaczyć tylko jedno.

- Tęskniłaś za mną? - powiedział niski głos, sprawiając, że Faye ponownie się obróciła.

Na samym końcu pokoju, plecami do Faye, stał młody mężczyzna. Dziewczyna widziała, jak górna część ciała mężczyzny poruszała się, gdy oddychała głęboko i wolno, ale był to jedyny dostrzegalny ruch.

Ciężar cięższy od ołowiu spadł z ramion Faye. Wydawało się, że nie mogła oddychać właściwie przez dni, ale teraz było to możliwe. Wszystko wydawało się lepsze, kiedy on stał kilka stóp od niej. Nie była już samotna. On tutaj był.

- Harry.


------------------------------------------------------

Witajcie, moi kochanie, zdecydowanie zbyt mili czytelnicy!

Na samym wstępie chcę Was bardzo, bardzo, bardzo przeprosić, że tyle czekaliście na rozdział oraz za to, że jestem okropnym tłumaczem. Często nawalam; dużo obiecuję, a potem nie zawsze spełniam te obietnice. Staram się, naprawdę się staram to zmienić, ale zawsze coś mi w tym przeszkodzi.

Mam jednak nadzieję, że nie jesteście zrażeni do samej historii, ponieważ to opowiadanie jest świetne, a ostatnia rzecz, jakiej bym chciała to to, żeby nikogo ono już nie interesowało.

Pozdrawiam Was bardzo, nie wiem, kiedy będzie kolejny rozdział, jak zwykle będę się starać, ale ile z tego wyjdzie... :(

Nina xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #fanfiction