czterdzieści sześć


Faye wydała z siebie małe sapnięcie, kiedy adrenalina przepłynęła przez jej ciało. Było ono ciepłe w środku i wydawało się, jakby skóra Harry'ego paliła jej skórę, podczas gdy jej umysł był rozmyty, lecz wciąż w pełni skupiony.

Jej oddech był nierówny i ciężki, kiedy Harry zawisnął nad nią, patrząc na nią. Potem uniósł jedną z dłoni i zabrał książkę z ręki Faye, odrzucając ją na stół, po czym ponownie położył rękę na jej biodrze.

Harry nie mógł sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek widział piękniejszą dziewczyną od Faye; było w niej coś takiego, co wzbudzało w nim uczucie, którego nigdy wcześniej nie odczuwał. Przypominało mu o wielkim cierpieniu, bólu, ale takim, który go nie obchodził, ponieważ wiedział, iż ona tam była. To wszystko wydawało się tego warte. Nie przeszkadzało mu trwanie bólu z powodu Faye, ponieważ to tylko mała część wszystkiego, co w nim wzbudzała.

Dla Harry'ego Faye wyglądała jak obraz, dzieło sztuki, na którym w połowie leżała, a w połowie siedziała na kanapie, spoglądając na niego swoimi brązowymi oczami i ze słabym uśmiechem grającym na jej twarzy. Wyglądała na tak kruchą, ale jednocześnie na taką niezłomną. Niewinna, ale taka silna. Jednak Harry wiedział, patrząc na Faye, że nigdy nie chciał już więcej jej skrzywdzić ani pozwolić, by ktoś inny ją skrzywdził.

Faye przechyliła głowę lekko na bok, zamykając oczy, pozwalając każdemu zmysłowi wewnątrz poczuć dotyk Harry'ego.  Uczucie to przyprawiło ją o zawrót głowy, podczas gdy pożądanie rosło wewnątrz niej. Chciała więcej. Chciała Harry'ego.

Faye umieściła rękę na bicepsie Harry'ego i wygięły lekko plecy, wypychając ku niemu swoje piersi. Chciała go bliżej, jego ciało przyciśnięte do jej ciała. Harry musiał to zrozumieć, ponieważ osunął się niżej, przybliżając się do Faye, opierając się na ramieniu, które położył bok niej.

Faye mogła czuć zimny oddech Harry'ego na swojej skórze, wywołujący na nagiej skórze powyżej dekoltu jej koszulki gęsią skórkę. To było niezwykle intrygujące, po prostu czuć chłód Harry'ego tak blisko ciepła promieniującego od jej ciała. Niezwykle ciemne i bardzo tajemnicze.

Faye przeniosła wzrok na swoją dłoń spoczywającą na ramieniu Harry'ego. Czuła jego napięte mięśnie pod swoim dotykiem. Powoli przesunęła rękę w dół jego ramienia, w tym samym czasie kierując jego dłoń na swoją skórę, pozwalając, aby jego palce wślizgnęły się głębiej pod koszulkę i dotknęły jej gołej skóry. Dreszcz przeszedł przez ciało Faye.

W ręce Harry'ego, spoczywającej na talii Faye, wytworzyła się promieniująca ekscytacja, ciepło dziewczyny wypychało się przez zimno jego własnej skóry. Pod jego dotykiem czuła się taka prawdziwa, taka żywa. On nigdy nie chciał zabrać dłoni z miękkiej skóry Faye.

Spojrzenie Harry'ego zjechało na usta Faye, która ze zdenerwowania przygryzała dolną wargę. Zastanawiał się, czy były równie ciepłe jak... Cóż, jak reszta jej ciała, i jak by to było czuć je przy jego własnych ustach. Chciał to wiedzieć.

Powoli przybliżył się do Faye, muskając ustami policzek Faye i przesunął rękę w górę jej talii. Dreszcz przebiegł pod dotykiem Harry'ego, co sprawiło, że się uśmiechnął, po czym przysunął wargi do ust Faye.

Harry pozwolił, aby jego usta przez chwilę wisiały nad ustami Faye, czekając i patrząc w jej oczy, które również na niego patrzały. Gorące oddechy Faye łaskotały i paliły jego usta. Nagle wydał z siebie sfrustrowane westchnięcie, nie mogąc dłużej tego znieść.

Pokonał ten niewielki dystans pomiędzy nim a Faye i przycisnął swoje usta do jej warg. Były ciepłe, i takie miękkie. Takie słodkie.

Faye owinęła ramiona wokół Harry'ego, przysuwając swoje ciało bliżej jego. Harry pomógł jej, kładąc silną rękę w dole jej pleców, popychając jej ciało do siebie.

Ciało Faye przepełniała ekscytacja z całowania Harry'ego, czucia jego warg na swoich, w tym samym czasie, kiedy ulga przepłynęła przez jej wnętrze. Harry był tym, który ją pocałował, co musi zatem oznaczać, iż czuł się tak samo jak ona, prawda? pomyślała Faye, gdy jej ciało spoczywało w chłodzie Harry'ego, który nie wydawał się już taki zimny. Zamiast tego, Harry zaczął stawać się cieplejszy w ich uścisku, a Faye zaczęła wierzyć, że mogłaby zamarznąć bez Harry'ego tak blisko niej. Była jednakże jedna rzecz, której była definitywnie pewna - każda część jej ciała i umysłu czułaby się pusta, gdyby przerwał pocałunek.


-------------------------------------------------------

A to tak na dobranoc, Kochani ♥

(W kwestii dodawania nowych rozdziałów, rozpieszczania nigdy za dużo)

Shipnames można utworzyć wiele, ale sama autorka wybrała Farry, więc ci co zgadli mogą się cieszyć ;)

Lubię Farry, ale Haye ma w sobie to coś... ^^

Dobrej nocy życzę tym, którzy jeszcze nie śpią

i

Miłego dnia życzę tym, którzy już odlecieli do szczęśliwej krainy

(ach, jak to literacko zabrzmiało XD)


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #fanfiction