dwadzieścia sześć

Rozdział dedykuję @temporaryfix12  i  @xddddd_ddddd 

Miłego czytania :)


Faye zamarła w bezruchu, a jej oczy rozszerzyły się. Chłopak, który leżał na szpitalnym łóżku wyglądał i brzmiał jak Chase, ale jednak nie do końca nim był. Obydwoje wpatrywali się w siebie.

- Jestem... - ostry ból w gardle Faye powstrzymał ją od mówienia, a ona zamrugała, odpędzając łzy. Myśl już dawno zrodziła się w jej głowie, mówiąc jej, co się stało oraz, że była to jej wina. Wszystko było jej winą. - Jestem Faye.

- Wybacz, jeśli się mylę, ale nie przypominam sobie, abym gdzieś w mieście słyszał imię "Faye" - poczuła, jakby coś dźgnęło ją w serce, gdy Chase powiedział to samo, co podczas ich pierwszego spotkania.

- Poznaliśmy się w bibliotece jakiś czas temu, zanim... - Faye podeszłą bliżej, próbując zachować spokój - Zanim  to wszystko się wydarzyło - dodała i zrobiła gest dłonią, nawiązując do szpitala.

- Och - powiedział Chase, jego wzrok zjechał na jego ręce - Mówią, że cierpię na amnezję. Nie. Nie pamiętam cię.

Faye zawahała się przez moment, robiąc krok do przodu, po czym jednak się cofając. Następnie wskazała krzesło pod ścianę, stojące obok szpitalnego łóżka.

- Mogę? - spytała.

- Jasne, dziewczyno, której nie pamiętam - odparł Chase i zaśmiał się. Wiedząc, że Chase nie wydawał się zbytnio przejęty swoim pobytem w szpitalu, Faye poczuła się trochę lepiej, jednak poczucie winy nadal tkwiło w jej ciele.

- Dziękuję, chłopaku, który mnie nie pamięta - powiedziała Faye i uśmiechnęła się. Podeszła do krzesła, przysunęła je bliżej do łóżka i usiadła. - Jak... jak wiele pamiętasz?

- Szczerze, nie jestem pewien. Wiem tylko, że nie pamiętam pewnych rzeczy ani wspomnień, a ludzie zanikli i stali się rozmyci. To trochę tak, jakbyś prawie zapomniała sen, wiesz, co mam na myśli? - powiedział Chase.

- Nie bardzo - odparła Faye.

- Cóż, czasami częściowo zapominasz swój sen. Wciąż masz jakieś wspomnienie na jego temat. Kiedy próbujesz go sobie przypomnieć, uczucie to narasta i wydaje ci się, że już pamiętasz swój sen, ale nie potrafisz ubrać go w słowa. Im bardziej próbujesz go sobie przypomnieć, tym więcej rzeczy zaczyna się zmieniać. Wydaje ci się, że obrazy wracają, ale w rzeczywistości tak nie jest. Twój umysł wymyśla coś, i stale to zmienia. Wreszcie, na temat tego, co stało się we śnie, powstało mnóstwo nieprawdziwych historii - wyjaśnił Chase, szokując Faye żywym i skomplikowanym wytłumaczeniem utraty swojej pamięci - Na przykład, wiem, że moja rodzina odeszła, ale nie rozumiem, dlaczego. Nieważne, jak bardzo próbuję, nie przypomnę sobie prawdziwej historii. Zamiast niej tworzę te wszystkie różne przypuszczenia dotyczące tego, co się stało.

- Och - to jedyne, co Faye zdołała z siebie wydusić. Jej wzrok przeniósł się na klatkę piersiową Chase'a, wciąż pamiętając o tym, jak była pokryta jego własną krwią - Pamiętasz? Uh, co się stało. - Chase przekręcił głowę na bok.

- Nie, wiem to, co mi powiedzieli. Zostałem dźgnięty, ktoś to zobaczył i wezwał karetkę, a potem byłem w śpiączce przez kilka tygodni - powiedział Chase. Faye nie była pewna, czy powinna się cieszyć czy smucić, że nie pamiętał. Może to i lepiej, że nie pamiętał, gdzie został dźgnięty ani przez kogo, nawet jeśli znaczyło to, że nie pamiętał jej - Ale teraz, jak już cie poznałem, mam nadzieję, że to ty mnie uratowałaś - powiedział, położył swoją dłoń na jej i uśmiechnął się. Wspomnienie i każdy szczegół tamtego dnia pojawił się nagle w umyśle Faye. Blada twarz Chase'a z krwią spływającą po jego policzkach. Jego słaby głos i kaszlenie, jej płaczliwy głos wołający jego imię, kiedy jej ręce i kolana stały się czerwone.

Faye szybko wstała i odwróciła głowę od łóżka. Zamrugała, aby odpędzić jak najwięcej łez, lecz kilka i tak opuściło jej oczy i spłynęło po policzkach.

- Zaraz wrócę - powiedziała Faye, po czym pospiesznie wyszła z pokoju. Jak tylko zamknęły się za nią drzwi, osunęła się na podłogę i oparła o ścianę. Przyciągnęła kolana do piersi i ukryła twarz w ramieniu, pozwalając kilku łzom wypłynąć. Chciała zapomnieć. Tak jak Chase, pragnęła wymazać z pamięci wspomnienie bliskiej utraty kogoś. Ale nie było to takie łatwe. Nie mogła zmienić pamięci ani sprawić, by zanikła. Była tam, zawsze świeża i zawsze szalenie szczegółowa. Krew i śmierć.

W następnym momencie Faye poczuła, jakby ktoś ją obserwował, a powietrze wokół niej stało się chłodniejsze, sprawiając, że włosy na jej ramionach uniosły się. Faye powoli podniosła głowę, pozwalając oczom rozejrzeć się po korytarzu. Na jego końcu stała jakaś ciemna sylwetka, połowicznie ukryta za rogiem i w połowie widoczna. Wydawało się jakby ją wciągała, chwytając ciemność, która rosła w Faye. Faye chciała wstać o podejść do tego kogoś, nawet jeśli uważała tamtą sylwetkę za przerażającą. Jednak oczy Faye na sekundę spojrzały się na przechodzącą pielęgniarkę, a gdy ponownie wróciły na sylwetkę, już jej nie było. Tak samo jak chłodne powietrze.

Faye przesunęła wierzch dłoni po swoim mokrym policzku i ostatni raz zaszlochała, po czym powoli się podniosła. Przez minutę rozglądała się po korytarzu, wolno oddychając, po czym znowu otworzyła drzwi do pokoju Chase'a. Miał zamknięte oczy, ale na dźwięk zamykanych drzwi spojrzał się na Faye. Uśmiechnęła się.

- Cześć, co się stało? - powiedział Chase - Powiedziałem coś nie tak?

- Nie, nie - odparła szybko Faye i ponownie usiadła na krześle, patrząc na swoją dłoń - Nie martw się, jest w porządku. Po prostu musiałam trochę odetchnąć.

- Zgaduję, że nie powiesz mi, o co tak naprawdę chodzi, jeśli stwierdzę, że ci nie wierzę? - zapytał i przysunął się bliżej krawędzi łóżka, próbując złapać kontakt wzrokowy z Faye.

- Mhm - Faye pokręciła głową i uśmiechnęła się słabo - Nie.

- Dlaczego mam wrażenie, że ma to coś wspólnego z moim pobytem w szpitalu? - powiedział Chase, ponownie próbując wziąć Faye za rękę, ale ona ją odsunęła - Nie rozumiem, dlaczego mi nie powiesz.

- Ponieważ jeśli to zrobię, już nigdy więcej się do mnie nie odezwiesz.

- Ale sama powiedziałaś, znaliśmy się wcześniej. Porozmawiaj ze mną. Byliśmy przyjaciółmi, prawda?

- Nie, nie byliśmy - wykrzyknęła Faye i wstała. Wiedziała, co się dzieje, wiedziała, co zamierzała zrobić, ale nie mogła się powstrzymać. Tak jak nie można zatrzymać biegu wody, tak nic nie mogło powstrzymać słów opuszczających usta Faye - Nie byliśmy przyjaciółmi. Poznaliśmy się kilka godzin przed tym, jak zostałeś zaatakowany nożem. Cholera, gdyby nie ja nigdy by się to nie wydarzyło.

- Co chcesz przez to powiedzieć?

- Zostałeś dźgnięty w moim domu, a ja nie mogłam temu zapobiec. Nie byłam wystarczająco szybka - powiedziała Faye i obniżyła się, by usiąść.

- O czym ty mówisz? - głos Chase'a był niski, nie głośniejszy od szeptu. Faye patrzyła w dół, nie chciała powiedzieć tych słów.
- To ja wezwałam karetkę. To mnie pokryła krew, kiedy bezradnie próbowałam powstrzymać krwawienie po tym, jak wbito ci nóż - powiedziała, po czym znowu wstała, tym razem, żeby wyjść. - Myślę, że powinnam iść - dodała szeptem - Naprawdę mi przykro. - Chase zaprotestował, ale Faye nie słuchała.

Zanim Faye zdążyła otworzyć drzwi, pielęgniarka zrobiła to za nią. Ta sama, z którą Faye rozmawiała za każdym razem, będąc w szpitalu.

- Cześć, Faye - powiedziała młoda pielęgniarka z wielkim uśmiechem na twarzy - Już wychodzisz? Zawsze zostawałaś aż do końca czasu odwiedzin.

- Ta, muszę iść - powiedziała Faye, lekko się uśmiechając.

- Wiedziałeś - zaczęła pielęgniarka i odwróciła się do Chase'a - że Faye odwiedzała cię niemalże każdego dnia odkąd zostałeś tutaj przywieziony. - Chase popatrzył na Faye wielkimi oczami, otrzymując od niej krótkie spojrzenie zanim szybko przeprosiła i wyszła z pokoju.


-----------------------------------------

Wow, 2:06... Wybaczcie, że dodaję rozdział w nocy, ale ostatnio zaczęłam funkcjonować produktywnie głównie wieczorami i nocami.

Wiem, że ten rozdział nie jest zbyt ciekawy (nie kłóćcie się ze mną, i tak wiem, że wszystkie chcecie Harry'ego), ale spokojnie, dalej to już tylko akcja zaczyna się rozkręcać :)

Pozdrawiam i miłego dnia XD

Nina xoxo

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #fanfiction