czterdzieści dziewięć
Faye zaszyła się na ganku przed domem, siedząc na schodach i opierając brodę na rękach. Jej oczy podziwiały ogród; zieloną, letnią trawę, drzewa tworzące chłodne cienie i ścieżkę osadzoną na miękkiej ziemi.
Harry stał w drzwiach, patrząc na Faye. Jej skóra była jasna i delikatna, a powinna być muśnięta słońcem i złocista po kilku miesiącach lata. Gdy siedziała tam i spoglądała z dystansem na ogród, Harry zdał sobie sprawę, że była takim samym więźniem domu jak on. Utknęła w tym domu tak jak on, lecz nie fizycznie, a psychicznie. Na osobę składają się dwie części; ciało i umysł.
Harry zsunął się na ziemię, nie odrywając oczu od Faye i oparł się o futrynę drzwi. Oddychał powoli. Włosy Faye tańczyły wokół jej głowy, a kiedy spojrzała w bok, Harry zobaczył uśmiech na jej twarzy i krótki śmiech wypełnił powietrze wokół niego. Wyglądała jak bajka, tak bardzo nie z tego świata.
Faye rzuciła ukradkowe spojrzenie przez ramię i spojrzała na Harry'ego. Uśmiechali się do siebie i wszystko inne przestało istnieć. Drzewa i kamienie w ścieżce oderwały się od ziemi uniosły w górę, zamieniając się w mgłę nicości, pozostawiając dwoje nastolatków w przestrzeni, w której nie liczyło się nic, oprócz nich.
Faye powoli wstała i podeszła do Harry'ego, który już stał. Ostrożnie objęła dłońmi jego policzki, po czym przycisnęła usta do jego warg. Ciało i umysł stały się jednością.
Harry nie wahał się i umieścił ręce na talii Faye, przyciskając jej plecy do futryny. Oderwał się od jej ust tylko po to, by umieścić swoje wargi na jej szczęce i zjechać nimi niżej, na szyję. Ich dwoje pasowało do siebie jak dwa puzzle, które zostały rozdzielone na zbyt długi czas, a Faye nie pragnęła niczego bardziej, niż być z chłopakiem, który przyciskał ich ciała do siebie.
- Nie możesz wychodzić - wyszeptała Faye do Harry'ego, który leżał obok niej na kanapie.
- Nie mogę - odparł Harry, głaszcząc delikatnie głowę Faye.
- Wiem, ale chodzi mi o to, że...
- Wiem, o co ci chodzi - przerwał jej Harry - Nawet jeśli mógłbym wyjść, nie zrobiłbym tego.
Zamilkli. Faye spojrzała na Harry'ego. Nie wiedziała, co by poczęła, gdyby coś ich rozdzieliło. Był z nią bez przerwy odkąd się wprowadziła, kiedy tego chciała i kiedy nie. Niezaprzeczalnie, jeśli istniało coś takiego, jak bratnie dusze, to tym byli. Jedną duszą mieszkającą w dwóch ciałach.
Nagle dźwięk otwierania i zamykania frontowych drzwi rozszedł się po domu, a za nim głos krzyczący "cześć".
- Mamo? - powiedziała głośno Faye, posyłając Harry'ego szybkie spojrzenie - Poczekaj tu - dodała szeptem i wstała.
Catherine stała w korytarzu, kiedy Faye wyszła z salonu.
- Cześć, mamo - powiedziała Faye i uśmiechnęła się.
- Witaj, skarbie - odparła i cmoknęła Faye w policzek.
- Co robisz w domu? - spytała Faye.
- Mam dobre wieści - powiedziała Catherine - Pomyślałam, że przedyskutujemy to przy kolacji. Pomożesz mi?
- Tak, oczywiście - odparła Faye.
Po chwili gotowania, matka i córka usiadły przy stole z gorącymi posiłkami przed sobą.
- Więc - zaczęła ostrożnie Faye - Wspominałaś coś o dobrych wieściach?
- Och, tak - wykrzyknęła Catherine z wielkim uśmiechem na twarzy - Pracodawca twojego taty dowiedział się o tym, że spędziłaś całe lato sama, ponieważ pracowaliśmy w Londynie. Więc załatwił nam tam mieszkanie. Na koszt firmy.
Harry pojawił się za Catherine, patrząc się najpierw na nią, a potem na Faye. Przez ułamek sekundy wydawało się, jakby jego oczy lekko pociemniały, ale pozbył się tego. Jednak nie spodobały mu się te wieści.
- Co? - krzyknęła Faye i wstała nagle, posyłając krzesło na podłogę.
- Dokładnie tak, nie spodobało mu się, że taka młoda dziewczyna jak ty musiała mieszkać bez rodziców.
- Cóż, nie musiałabym w ogóle mieszkać sama, gdybyście dostali pracę bliżej Westbrook albo gdybyśmy kupili mieszkanie. - ból i złość przepłynęły przez ciało Faye. Czy naprawdę mógł być to moment niszczący wszystko? - Czekaj, czyli chcesz mi powiedzieć, że...
- Przeprowadzamy się.
------------------------------------------------
Nieciekawe te wieści... Biedni Faye i Harry :(
Witajcie, Kochani!
Życzę Wam spóźnione wesołych świąt! Mam nadzieję, że tegoroczne Boże Narodzenie spędzacie miło i radośnie, w gronie najbliższych :)
Zadowoleni z prezentów? ^^
Kolejny rozdział pojawi się do wieczora.
Pozdrawiam,
Nina xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top