|Rozdział 9|
- ...Wiem że nam się uda, i wiem że mnie nie zawiedziecie. Wyruszamy o zmierzchu. - Na jego ostatnie słowa zadrżałam, po raz pierwszy odkąd znów byliśmy wszyscy razem czułam strach. Chyba też trochę się na nim zawiodłam, chociaż przecież obiecał mi tylko że to przemyśli a nie kompletnie zmieni zdanie. Od tamtego momentu nie było pomieszczenia, po którym nie krzątali się hardzi do walki Narnijczycy, zaś władcy oraz Kaspian zaszyli się gdzieś, gdzie za pewne ani ja, ani nikt inny nie miał dostępu. Czas mijał a ja stawałam się co raz to bardziej nerwowa, brak jakichkolwiek zajęć w tym przypadku doprowadzała mnie do szału, a przecież ostatnio sama narzekałam na ilość pracy. Miałam zwyczajnie dość zmywania naczyń, układania broni czy przygotowywania posiłków. Jedyne co przychodziło mi z większą ochotą była selekcja książek, ale przecież i to musiałam kiedyś skończyć. W ciągu tygodnia zdążyłam już kilkukrotnie poukładać je alfabetycznie i przetrzeć grzbiet każdej z nich, aby uwidocznić ich treść. Jeszcze kilka dni temu najwięcej jednak zajmowała mi opieka nad Piotrem, która zwyczajnie ograniczała się do bezczynnego siedzenia przy nim i paplaniu o Londynie. Ostatnio co raz częściej przyłapywałam się na odpływaniu myślami w stronę domu.
- Berenice. - Drewniana miska wyleciała mi z rąk i z powrotem wpadła do zlewu, ochlapując przy tym moją jasną sukienkę.
- Słucham. - Warknęłam nawet się nie odwracając aby móc spojrzeć mu w oczy, tak jak to miałam w zwyczaju.
- Razem z moim rodzeństwem i Kaspianem podjęliśmy decyzję. - Nie lubiłam tego tonu, był bezwzględny, jak by chciał wymusić na mnie swoje zdanie. - Ty i Łucja zostaniecie dla...
- Oczywiście! - Obruszona stanęłam z nim twarzą w twarz. - To wy jesteście tu bohaterami - wściekła zrobiłam cudzysłów w powietrzu i ścierką uderzyłam go w ramię. - a ja piątym kołem u wozu i waszą prywatną sprzątaczką! - Widziałam jak zaciska szczękę oraz wypuszcza długo wstrzymywane powietrze. - No dalej! Powiedz to! - Wrzasnęłam i rozjuszona rzuciłam się na niego z rękoma, jednak po kilku moich słabych ciosach ten po prostu odwrócił się i wyszedł.
- W walce też się wycofasz?! - Krzyknęłam za nim a kolana mi zmiękły dopiero, gdy z powrotem wściekły wmaszerował do środka i pchnął mnie na stare, ledwo trzymające się szafki, przygniatając swoim ciałem. Patrzył na mnie z góry a ja trzymałam głowę dociśniętą do jego klatki piersiowej, naprawdę nie chciałam widzieć tej furii w błękitnych oczach.
- Tak. Ślepo zapatrzony w ciebie mógłbym...
- Nie powinno się poświęcać całego tłumu dla jednej osoby. - Mruknęłam już o wiele spokojniej w jego pachnącą koszulę, a ten opatulił moją talię silnymi ramionami.
- Znowu mi przerywasz. - Nie mal czułam jak delikatnie się śmieje. - Jak to jest że czasami doprowadzasz mnie do białej gorączki a czasem... - Czekałam aż dokończy, chciałam to usłyszeć jednak blondyn szybko zmienił temat. - dlatego właśnie musisz zostać. - Powoli zanurzył długie palce w moich ciemnych włosach i przeczesał je kilka razy, wydawało się że to właśnie ukoiło nasze nerwy.
- Leć, musisz ich przygotować. - Ponagliłam go i choć chciałam jeszcze dodać aby na siebie uważał, że jeśli nie wróci w jednym kawałku to osobiście strącę go z klifu to jedynie uśmiechnęłam się i pomachałam do jego pleców. Czułam te wypieki na policzkach, szybko bijące serce i wiedziałam że nie zdołam się już na niczym skupić.
- Niczym ogień i woda, oto Narnijska przygoda! - Wykrzyknął Ryczypisk przyprawiając mnie o któryś już z kolei zawał tego dnia. Spojrzałam na niego pełna wyrzutów, jednak widząc jego radość, to jak skakał i wymachiwał swoją małą szablą na boki, nie powiedziałam nic. Wykręciłam oczami gdy zaczął snuć miłosne opowiastki.
- Nie chcę tego słuchać! - Pisnęłam i zatkałam uszy, plecąc głośno co mi ślina przyniosła na język. Chociaż w większości to co mówiła ta mała, sprytna mysz wydawało się być niewiarygodną w mojej głowie prawdą. Zostały jeszcze zaledwie cztery godziny...
********************************************
Też macie osobę która dorównuje wam ostrym temperamentem? Ja za nic nie mogę się z nią dogadać xd Pisk i zgrzytanie zębami
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top