|Rozdział 5|
POV. Piotr
- Mam dość Zuzia. - Załkała najmłodsza kurczowo przytrzymując się rękawa siostry, konała już z przemęczenia. Brunetka pokiwała głową i westchnęła, przyciągając Łucję bliżej swojego boku.
- A co ja mam powiedzieć!? - Obruszył się Zuchon, i wymownie spojrzał w dół na swoje krótkie nogi. Edek parsknął śmiechem, nadal uporczywie patrząc gdzieś w dal. Ja zaś energicznie kroczyłem na przodzie i rozglądałem się czujnie, co jakiś czas wyłapując pojedyncze słowa reszty. Moje serce naprawdę biło w przekonaniu że dziewczyna jest cała, ta determinacja spędzała mi sen z ociężałych powiek.
- Wiecie, to już chyba nie daleko. - Wykrzyknąłem, przystanąwszy na chwilę z szerokim uśmiechem, wpatrując się w rwący nurt szerokiej rzeki.
POV. Berenice
- Idę się rozejrzeć. - Zadeklarowałam, rozemocjonowana zrywając się na równe nogi. Truflogon spojrzał na mnie nie pewnie i dorzucił ostatnie już, kilka patyków do niewielkiego ogniska. Ostatecznie po prostu machnął lekceważąco ręką, rzucając ciche " Tylko się nie zgub ". Jeszcze przez chwilę, patrzyłam na jego oddalającą się ode mnie sylwetkę z lekkim zawodem. Sfrustrowana fuknęłam i przedarłam się przez rozrośnięte gałęzie, po prostu idąc przed siebie.
Tym razem nawet nie myślałam o ucieczce, najzwyczajniej w świecie nie mogłam znieść tej ciągle napiętej atmosfery. Mimo to, żwawo szłam pomiędzy przerzedzonymi drzewami, promieniałam uśmiechem.
- Ktoś ty? - Zamarłam, kiedy chłodna klinga znalazła się przy moim gardle. W pewnym momencie rozważałam nawet próbę obrony, jednak szybko odsunęłam od siebie ten pomysł przypominając sobie, że przecież swój sztylet zostawiłam przy plaży, z resztą nie miałby on nawet szans z ostrym mieczem, który gotów był podciąć mi gardło, ani tym bardziej z jego właścicielem. Powoli zwróciłam swój zagubiony wzrok na wysokiego, młodego mężczyznę, który ani trochę nie przypominał seryjnego mordercy z tych wszystkich filmów czy gazet. Nie wyglądał też jakoś groźnie, chodź jego spojrzenie było nadzwyczaj chłodne oraz władcze. Przez myśl przeszło mi, że przecież mógł być tym bezlitosnym Telmarem, jednak moje obawy malały kiedy tak na niego patrzyłam.
- Berenice. - Wybełkotałam i cofnęłam się o krok do tyłu, aby nieco odsunąć się od ostrza. Chłopak najwyraźniej nie widząc we mnie żadnego zagrożenia ani potencjalnego wroga, opuścił miecz wsuwając go do pochwy. Powoli przeniosłam chłodne opuszki palców do zaczerwienionego miejsca po lewej stronie szyi, chciałam się upewnić, czy aby na pewno nie sączy się z niej krew.
- Wybacz niestosowne zachowanie. - Zagadnął, a ja jakby wyrwana z transu popatrzyłam na niego zupełnie tak, jakbym nie rozumiała o czym mówi. Po chwili jednak machnęłam ręką dając mu znak że nic takiego się nie stało, choć przecież o mal mnie nie zabił.
- Jestem Kaspian. - Zakasłałam głośno, spoglądając na niego jak na gatunek wymarłego zwierzęcia, którego szczątki można oglądać już jedynie w najnowocześniejszych muzeach. Narnijczycy tyle razy rzucali jego imię podczas opowiadania przekoloryzowanych niekiedy historii, że naprawdę sztuką byłoby tego nie zapamiętać. Zlustrowawszy go z góry do dołu , śmiało mogłam przyznać że wyglądał na księcia, może nie na króla bo przecież nie był Piotrem, aczkolwiek z pewnością był przystojny. Lśniące, ciemno brunatne włosy, swobodnie opadające na ramiona, niemalże czarne, przenikliwe oczy a także szerokie ramiona, takimi elementami urody wyróżniał się najbardziej. No bo przecież z pewnością odstawał od większości chłopców z Anglii, a bynajmniej tak mi się wydawało. Zachichotałam cicho, chodź zapewne on i Piotr byli w podobnym wieku to z wyglądu, ich jedyną cechą wspólną mogłyby być szerokie ramiona, ewentualnie zbliżony wzrost.
- Szukasz może Narnijczyków? - Wypaliłam pełna nadziei, mimo to uśmiechając się szeroko. Wyglądał na dość zaskoczonego, jednak ostatecznie parokrotnie pokiwał głową całą swoją uwagę zwracając na mnie.
**********************************************
Nic już nie mówię.
Pomimo mojej nieobecności wy wbiliście tutaj niemalże 2k wyświetleń, kosmoooos.
Dziękuję ♥
Za motywujące komentarze także.
Jest tu może ktoś, kto kocha yoonminy? ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top