|Rozdział 1|

- Nie no.. To są żarty jakieś. - Szeptałam pod nosem, idąc kilka metrów za rodzeństwem nadal rozglądając się dookoła z szeroko otwartymi oczami, chcąc zapamiętać każdy najmniejszy szczególik tego niesamowitego miejsca. - Potrącił nas ten pociąg? Czy my umarliśmy?! - Pisnęłam, kiedy przez myśl przeszła mi o wiele mroczniejsza teoria. Cała czwórka jak jeden mąż odwróciła się w moją stronę, patrząc na mnie jak na umysłowo chorą. W sumie, tak się właśnie czułam.

- Zawsze tak histeryzujesz? - Spytał najstarszy z nich, najwyraźniej zmęczony oraz podirytowany moim ciągłym gadaniem i wysnuwaniem co raz to nowszych scenariuszy. Lekko oburzona zaczęłam wymachiwać rękoma na prawo i lewo drąc się na całe gardło w stronę drwiącego ze mnie blondyna, który jak nikt inny działał mi na nerwy. 

- Właśnie w tej chwili powinnam być w połowie drogi do domu! Poza tym, nie dziwi was to wszystko? Gdzie my w ogóle jesteśmy?! - Krzyczałam, kompletnie nie rozumiałam ich spokoju, a nawet zadowolenia. 

- Widzisz tę ścianę? - Spytał niebieskooki, palcem wskazując miejsce w którym jeszcze nie dawno się pojawiliśmy. Zmrużyłam lekko oczy chroniąc je przed rażącymi mnie promieniami słonecznymi, czując dyskomfort kiedy chłopak stanął tuż przy moim ramieniu delikatnie się o nie ocierając. - Zawsze możesz spróbować wrócić przez nią z powrotem. Przetestujemy? - Momentalnie zrobiłam się cała czerwona a moja twarz jakby stanęła w płomieniach. 

- Piotrek! - Skarciła go starsza z sióstr i błyskawicznie pojawiła się po między nami zapobiegając tym samym rękoczynom. 

- Uspokójcie się. - Zawtórował jej brunet z czułością kładąc mi chłodną dłoń na ramieniu. Niczym mała obrażona dziewczynka, której ktoś zabronił bawić się ulubioną zabawką założyłam ręce na piersi wzdychając ciężko. 

- Piotrek co w ciebie wstąpiło? Zapomniałeś już jak my po raz pierwszy trafiliśmy do Narnii? Też nie byliśmy niczego świadomi. - Przysłuchiwałam się im z zaciekawieniem spoglądając to na Edka to na Łusię, którzy również włączyli się do zażartej dyskusji. 

- Niech wam będzie - Westchnął z niechęcią w naszą stronę z grymasem wyrytym na twarzy. - A ty, radziłbym ci schodzić mi z drogi. - Warknął starszy z braci po czym odwrócił się na pięcie i ruszył zupełnie w swoją stronę pośpiesznym krokiem. 

- Za kogo ty się masz co?! - Gdyby nie to, że czyjaś silna ręka w ostatniej chwili złapała mnie w pasie, za pewne rzuciłabym się na niego z pięściami, wściekła zacisnęłam ręce czując jak ostre paznokcie przebijają skórę moich dłoni. Zignorował mnie, nawet się nie odwrócił po prostu szedł dalej.

Idąc tak ramię w ramię z Edmundem nasłuchiwałam i podziwiałam widoki co chwilę wydając dźwięki zaciekawienia. Powiew przyjemnego wiatru rozwiał moje ciemne włosy a ciepły piasek łaskotał mnie w nagie stopy. Wszystko, nawet śpiew ptaków wydawał mi się taki nadzwyczajny, niezwykły i niespotykany. W podskokach dogoniłam młodszego z braci i posłałam mu szeroki uśmiech. Nawet w najmniejszym stopniu nie przypominał mi Piotra, był typem marzyciela z głową w chmurach, uwielbiałam jego tajemniczość malującą się na twarzy oraz iskierki w piwnych oczach, kiedy pogrążał się we własnych myślach. 

- Dokąd idziemy? - Zagadnęłam widząc że po raz kolejny odpłynął. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem i odchrząknął cicho. 

- Mogłabyś..

- Powtórzyć? - Dokończyłam, i przechyliłam delikatnie głowę aby mieć na niego lepszy widok. Chłopak pokiwał głową nerwowo drapiąc się po karku. 

- Pytałam dokąd idziemy. - Ciemno włosy zaśmiał się i ręką wskazał na blondyna, idącego jakieś dobre kilka metrów przed nami ze spuszczoną głową oraz rękoma wciśniętymi w kieszenie. 

- Pytaj jego, to on tu dowodzi. - Wykręciłam oczami z pogardą patrząc na plecy Piotra. Chłopak widząc moje rozmarzenie na twarzy i zaciekawiony wzrok wlepiony w sylwetkę blondyna wsadził mi łokieć między żebra, uśmiechając się zadziornie.

- W takim razie opowiedz mi coś o tym miejscu. - Poprosiłam kiedy zwolniliśmy tępa aby odłączyć się od pozostałych. Szliśmy przedzierając się przez zarośla oraz krzewy, otoczeni wysokimi drzewami nasłuchując przyciszonych rozmów oraz trzasku łamanych gałęzi pod ciężarem naszych ciał. Kiedy ciemnowłosy zaczął streszczać mi swoje przygody w tej krainie, słuchałam go z lekko rozchylonymi ustami. Tęsknił za tym, widziałam to w jego oczach, które błyszczały w półmroku panującym wokół nas. Gdy wspominał o wielkim, majestatycznym lwie czułam jak po moim całym ciele przechodzą ciarki. Zaczęłam zastanawiać się jaki w tym wszystkim mogłabym mieć udział.. Nie ukrywałam że bardzo chciałabym przeżyć coś równie niesamowitego co rodzeństwo Pevensie, poczuć tę odrobinę wolności oraz dreszczyku emocji. Zobaczyć te wszystkie stworzenia, o których z takim zafascynowaniem opowiadał, mityczne fauny, karły, wróżki i centaury. Nauczyć się władania żelazną klingą, strzelania z łuku. Nagle po moich żyłach rozeszła się silna dawka adrenaliny, zapragnęłam tak jak oni pomimo swojej drobnej postury, dobyć błyszczącego w blasku słońca miecza i wtopić się w wir walki, podcinając jednego żołnierza za drugim. 

- Pośpieszcie się! - Dopiero głośne nawoływania Zuzy ponownie sprowadziło mnie na ziemię. Otrząsnęłam się, spoglądając wymownie w stronę stojącego tuż obok mnie uśmiechniętego od ucha do ucha Edmunda. Chłopak ruszył przodem pozostawiając mnie w kompletnym osłupieniu. Miałam wtedy dziwne wrażenie że to właśnie z nim łączy mnie najwięcej.


**********************************************

Kochani! No cóż.. Pisanie w ten długi weekend nie wyszło mi najlepiej xD A całodniowe spotykanie się ze znajomymi w cale tego nie ułatwiało. No ale rozdział jest ♥ Mówią że początki zawsze są trudne, prawda? :* 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top