Rozdział piąty
Odkąd Harry wraz z Lily trafili pod opiekę do Blacków, minął już miesiąc, a dzieci zdążyły się zaaklimatyzować.
- Trzeba będzie im przypomnieć, że za kilka dni zaczną chodzić do przedszkola. - powiedziała Zuza, stając obok Regulusa, który obserwował dzieci bawiące się na placu zabaw, który zorganizowali w ogrodzie.
- Oraz poinformować o dwójce dzieci, które pojawią się za pięć miesięcy. - dodał Regulus, który przyciągną do siebie Zuzę tak, że opierała się plecami o jego tors.
- Tak, trzeba z nimi porozmawiać, muszą mieć czas na pogodzenie się z tą informacją i upewnienie się, że mimo tego ich nie zostawimy. - zgodziła się z nim Zuza.
Ich rozmowę przerwało pojawienie się skrzata, który poinformował parę o przybyciu gościa, którego na polecenie Regulusa od razu przyprowadził.
- Witaj Elkisn, co cię do nas sprowadza? - zapytał Regulus
- Cześć. Dziś mam nocną zmianę i będę mógł porozmawiać z Syriuszem, a przynajmniej taki jest plan. Jak wiesz, potrzebujemy kilku informacji na temat Petera. Chcesz, aby mu coś przekazać? - Odpowiedział od razu zapytany.
- Jedynie tyle, że Harry jest bezpieczny. Nie wiemy, czy wie lub pamięta o Lily więc o niej dla jej bezpieczeństwa, lepiej mu nie wspominać. Przynajmniej na razie, lepiej będzie tego nie robić.
- O sobie też nie chcesz mu jeszcze powiedzieć? - zapytał Elkins.
- Póki co nie. Do czasu aż nie będziemy wiedzieli, po której stronie stanie lepiej mu zbyt wiele nie mówić. W końcu nie możemy ryzykować, że coś się wyda, gdyby jednak nam nie zaufał. - odpowiedział mu Black.
- Widzę, że maluchy zdążyły się już zaaklimatyzować u was. - powiedział Elkins.
- Z dnia na dzień jest coraz lepiej. Chyba już przekonały się chociaż trochę, że nie oddamy ich z powrotem do sierocińca. - odpowiedziała Zuza.
- Zwłaszcza po przypadkowych wybuchach magii. Chociaż, może na początki się bały, ale szybko udało się ich przekonać, że to nic złego. - dodał Regulus.
- Ja będę już wychodził. Muszę przed pracą jeszcze załatwić kilka spraw. Widzimy się na najbliższym zebraniu. - powiedział Elkins, który po wymienieniu pożegnań z Blackami zniknął w kominku.
- Chodź, zawołamy maluchy na obiad, a później pokażemy im jak zmieniać wygląd ścian w ich pokojach. - powiedziała nagle podekscytowana Zuza.
Zawołanie dzieci i wytłumaczenie im tego, co będą robić, zajęło Blackom pół godziny, po czym udali się do ich pokoi. Regulus wraz z Harrym poszedł do jego pokoju, a Zuza zabrała Lily do jej.
- Zacznijmy od ściany po lewej. - zaproponował na początek Regulus, podchodząc z chłopcem do wymienionej ściany. - Przyłóż do niej dłoń, zamknij oczy, i wyobraź sobie, jak ma wyglądać. Gdy już ją sobie wyobrazisz, utrzymaj przez chwilę jej obraz.
- Dobrze wujku. - odpowiedział chłopiec, wykonując polecenie.
- Świetnie Harry. - pochwalił Black chłopca, gdy ściana zrobiła się soczyście zielona, a na jej środku pojawił się okazały ruchomy złocisty smok, który latał od jednego końca ściany do drugiego i zionął ogniem.
Druga ściana była szara i znajdował się na niej ruchomy wąż dokładnie taki sam jakiego ma Harry. Natomiast na trzeciej ścianie, która zrobiła się szkarłatna, pojawił się hipogryf, a na czwartej ścianie, o kolorze złota latał lodowy feniks.
- Gotowe. - powiedział zadowolony z siebie Harry, patrząc wyczekująco na Regulusa
- Świetnie ci poszło Harry. - Pochwalił chłopca Regulus. - Chodź, zobaczymy do Lily i Zuzy.
Chwilę później znaleźli się w pokoju Lily, która akurat w momencie ich przybycia kończyła zmieniać wygląd ostatniej ściany.
Lili pokój był w pastelowych kolorach. Na jednej ze ścian widniał rudy kot bawiący się kłębkiem wełny, na drugiej szczeniak przekrzywiający na bok łepek, na trzeciej natomiast widniała łąka porośnięta wielobarwnymi kwiatami z błękitnym nad nią niebem i lśniącym słońcem a na czwartej zaś złoty feniks.
- Śliczny pokój Lily. - pochwalił dziewczynkę Regulus, która się do niego od razu przytuliła.
- Chodźcie na podwieczorek. - powiedziała Zuza, biorąc Harry'ego za rękę i idąc w stronę salonu, natomiast Regulus wziął Lily na barana, z czego ta zapiszczała radośnie.
Zaraz po deserze, wytłumaczyli maluchom o tym, że za kilka dni zaczął chodzić do przedszkola oraz o ciąży Zuzy.
Tak jak się spodziewali, póki co przyjęły to spokojnie, lecz są pewni, że pytania zaczną się dopiero później, gdy wszystko sobie przemyślą na spokojnie. Uznali, że dadzą im tyle czasu, ile będą potrzebowały, w końcu celowo powiedzieli im o tym odpowiednio wcześniej.
- I jeszcze jedno, jutro pójdziemy na pokątną i do Gringota. Chcielibyśmy odwiedzić waszą skrytkę i zobaczyć czy nie znajdziemy tam informacji, gdzie ewentualnie mogą znajdować się wasi rodzice. - poinformował dzieci jeszcze Regulus.
- A jak można dowiedzieć się tego, odwiedzając skrytkę w banku? - zapytał Harry.
- W skrytce powinna znajdować się księga, w której będą wymienieni wszyscy z rodu Potterów, jak i można w niej odczytać czy dane osoby jeszcze żyją. Dodatkowo jak się upewnimy, że żyją, będziemy mogli wziąć wykaz wszystkich budynków, mieszkań i wysp, jakie do Was należą i w tych miejscach będziemy mogli ich wtedy szukać. - wyjaśniła Zuza.
Harry po usłyszeniu wyjaśnień przechylił głowę, wyraźnie się nad czymś zastanawiając, natomiast Lily kilka minut wcześniej zasnęła przytulona do Zuzy.
- Zgoda. - odpowiedział po kilku minutach ciszy Harry. - Pójdziemy polatać na miotłach?
- Jasne. - odpowiedział mu Regulus.
- Ja zostanę z Lily. Nie latajcie tylko zbyt długo. - Powiedziała Zuza, biorąc ze stolika książkę i zaczynając czytać na zaznaczonej stronie.
Dwie godziny później Lily już nie spała a Harry i Regulus wrócili z przydomowego boiska.
Reszta dnia minęła im względnie spokojnie. Do kolacji dzieci bawiły się w swoich pokojach, a dorośli mogli zająć się uzupełnianiem potrzebnych dokumentów.
Następnego dnia po śniadaniu wszyscy udali się na ulicę Pokątną.
- Witam państwa Singerów. - usłyszeli znienawidzony głos Dumbledore'a, gdy wyszli z dziurawego kotła na pokątną.
- Dzień dobry Panie Dyrektorze Dumbledore. - odpowiedział mu ukrywający niechęć Regulus.
- Znowu się spotykamy. Czym się państwo zajmujecie na co dzień, jeśli można spytać. - powiedział Dumbledore ze swoimi stałymi ognikami w oczach.
- Ja udzielam prywatnych lekcji oklumencji i legilimencji oraz zaawansowanej obrony przed czarną magią. Natomiast moja żona numerologii i run. - odpowiedział bez zająknięcia Regulus.
- Witaj Albusie. - na szczęście rozmowę przerwał Lucjusz Malfoy, który zaczepił Dumbledore'a. Towarzyszyła mu jego żona Narcyza oraz syn Draco.
- Do widzenia Panie Dyrektorze. - Regulus postanowił zakończyć rozmowę z dyrektorem, póki nadarzyła się ku temu okazja.
Kilka minut później byli już w Gringocie i czekali na Goblina, który miał ich zaprowadzić do dyrektora Londyńskiego oddziału. Pięć minut później pojawił się Gryfek, który zaprowadził całą czwórkę do gabinetu dyrektora, który już na nich czekał.
- Dzień Dobry Gornak. - przywitał się z goblinem Regulus. Utrzymując tradycję, że sprawy z Goblinami załatwia głowa Rodu.
- Witam Pana Panie Black. - odpowiedział Gornak, pokazując w uśmiechu wszystkie zęby. - W czym mogę pomóc.
- Chcielibyśmy udać się do rodowej skrytki Potterów. - odpowiedział Pewnie Black.
- Oczywiście, będziemy tylko potrzebowali kropli krwi Pana Pottera. - odpowiedział Goblin, patrząc na Harry'ego.
- Podejdź tu Harry na chwilkę. - powiedział Reg do Harry'ego, co ten uczynił. Następnie prostym zaklęciem nacią palec chłopca tłumacząc mu cały przebieg jednocześnie i puszczając kroplę krwi na pergamin, po czym kolejnym zaklęciem zaleczył od razu rankę.
- Wszystko się zgadza. Od razu chcecie Państwo udać się do skrytki czy jeszcze chcielibyście coś załatwić? - zapytał uprzejmie Goblin.
- Jeszcze chciałbym się zapytać, czy od ostatniej naszej wizyty ktoś próbował się dostać di jakiejś skrytki należącej do Potterów. - zapytał Regulus, chcąc upewnić się w swoich przypuszczeniach.
- Owszem, kilkakrotnie próbował wypłacić pieniądze Albus Dumeldore, jak i chciał uzyskać dostęp do rodowej skrytki, a także dowiedzieć się kto zablokował mu do ich dostęp. Ostatni raz próbował dziś pół godziny przed waszym przybyciem. - odpowiedział Goblin.
- Mam nadzieję, że żadnych informacji nie uzyskał oraz możemy liczyć na dalszą dyskrecję. Nie chciałbym zmieniać banku, zwłaszcza że do tej pory ja, jak i inne rody mieliśmy zapewnioną całkowitą dyskrecję co do naszego istnienia. - powiedział Regulus tonem wskazującym, że nie będzie tolerował innej odpowiedzi niż gwarantującej dyskrecję.
- Oczywiście, Gringot tak jak i Gobliny słyną z dyskrecji. Mamy również nadzieję, na dalsze bezproblemową współpracę z Rodami Blacków, jak i Potterów. - zapewnił Regulusa Gornak.
- Prosiłbym, aby został przesłany nam dokładny wykaz zawartości skrytek należących do Potterów oraz wykaz wszystkiego, co i zostało zabrane, jak i przez kogo za okres półtora roku. - Powiedział jeszcze Regulus.
- Dobrze, przyślemy go w ciągu dwóch dni. Teraz zaprowadzę państwa do skrytki. - powiedział Goblin a za nim Blackowie, Harry i Lily.
Godzinę później opuścili już bank i ruszyli wzdłuż ulicy pokątnej.
- Odwiedzimy jeszcze tylko aptekę, Esy i Floresy i Sklep Madame Malkin, a później pójdziemy na lody do Lodziarni Floriana Fortescue. - poinformował Regulus.
- A kupimy nowe książeczki? - zapytała Lily z błyszczącymi oczami.
- Oczywiście, że kupimy. - odpowiedziała jej Zuza.
- Super. - ucieszyła się dziewczynka.
Gdy wchodzili do Esów i Floresów, Regulus zauważył, że jeden u jednego z chłopców Weasleyów na ramieniu siedzi szczur. Niestety nie mógł mu się dobrze przyjrzeć, jeśli nie chciał wzbudzać podejrzeń, lecz wiedział, że będzie musiał przekazać to dalej, skoro szczura poszukują i póki co bezskutecznie przez co, jeśli chce, aby udowodnić niewinność brata, będzie czepiał się każdej możliwości, która może mu w tym pomóc.
Do domu wrócili kilka godzin później, gdy skrzaty skończyły przygotowywać obiad na ustaloną godzinę.
- Wujku, a dlaczego Gobliny nas rozpoznają a czarodzieje nie? - zadała pytanie Lily, które zastanawiało ją od wizyty w banku.
- Gobliny tak jak i czarodzieje nas nie rozpoznają. Dyrektor Gringota z nami współpracuje jako jeden z najbardziej zaufanych Goblinów. Jedynie w ten sposób możemy dostać się do swoich skrytek na swoje prawdziwe nazwiska. - zaczął tłumaczyć jej Regulus. - Chociaż, Gobliny mają swoje sposoby na sprawdzanie, czy jest się osobą, za którą się podaje, np. sprawdzenie różdżki, kluczyk od skrytki czy przy pomocy odrobiny krwi.
Po skończonym obiedzie dzieci poszły do swoich pokoi na poobiednią drzemkę.
Regulus mógł się udać do Charlusa Pottera, by przekazać mu informacje o szczurze w rodzinie Weasley, jak i o tym, czego dowiedział się z rodowej księgi Potterów.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top