Rozdział 10 (III)
- Cześć Rose! - powiedziała Alexis wchodząc z Clarissą do biblioteki. James i Fred już tam byli i siedzieli z kuzynką.
- Cześć Alex, cześć Clary - odpowiedziała i uśmiechnęła się nerwowo. - Słyszałam, że potrzebujecie pomocy?
- Owszem, potrzebujemy pomocy od kogoś mądrego - zaśmiała się Clary, której humor już trochę wrócił.
- Oh... Ale wy jesteście starsi. Nie wiem czy dam radę wam pomóc. - zaczerwieniła się Krukonka, ale James tylko poklepał ją po plechach.
- To ty tu jesteś Krukonką i to ty tu jesteś dzieckiem cioci Hermiony - stwierdził Potter, na co rudowłosa krzywo się uśmiechnęła.
- A o co dokładnie chodzi? - zapytała dziewczyna. Alexis spojrzała na około, czy nikt ich nie podsłuchuje.
- Chodzi o wizje Clary. I o to co powiedziała jej ciocia Julie. - powiedziała szeptem Ślizgonka. - Clary opowiedz jej.
Gryfonka opowiedziała, że muszą coś znaleźć, że szykuje się coś niebezpiecznego i o pisku w lesie. Nadal zgrabnie unikała tematu snu o dwóch wilkach i wygrywającym czarnym.
- Ciekawe... - Rose zamyśliła się i wpatrywała w stół. Przyjaciele spojrzeli po sobie.
- Co jest tak ciekawe? - zapytał się Fred gdy nastała cisza. Rose opowiedziała im o wypadającej z regału książce. Potem zaprowadziła ich w to miejsce i pokazała "Historię Hogwartu" i numerację. Tylko w jednym egzemplarzu była wydarta strona.
- To nie może być przypadek - stwierdziła na koniec Krukonka gdy James i Fred oglądali te książki szukając jakiejś wskazówki.
- Myślisz, że to tę stronę musimy znaleźć? - zapytała Clarissa.
- Nie wiem - odowiedziała zgodnie z prawdą Rose. - Ale to musi byçjakoś ze sobą powiązane.
- Nie możemy o tym nikomu powiedzieć. Musimy to rozwiązać sami. - powiedziała Blackówna i wszyscy się z nią zgodzili.
- Ale nadal zastanawiam się nad tym krzykiem w lesie. Myślicie, że to może chodzić o Zakazany Las? Może tam jest to czego szukamy? - zaproponował James, a Fred pokiwał głową ochoczo.
- Ta strona na pewno tam nie jest -pokręciła głową Rose. - Ona musi być gdzieś w zamku.
- Skąd to wiesz? - zdziwiła się Clarissa.
- Nie wiem jak wam to wyjaśnić, ale to czuję - uśmiechnęła się krzywo Krukonka. - Ale na pewno Zakazany Las będzie też jedną z kolejnych zagadek do rozwiązania.
- Może Hagrid będzie coś wiedział ciekawszego o Lesie. W końcu codziennie tam jest. - powiedział Fred, a reszta przyznała mu rację. Nie mogą jednak narazie zapytać się go tak by nie wzbudzać żadnych podejrzeń.
- Hej Rose! Wymyśliłam! Już wiem jak to znaleźć! - usłyszeli tupot małych stópek i przy nastolatkach w oka mgnieniu znalazła się uśmiechnięta Cassie. Gdy tylko zauważyła uczniów z piątego roku uśmiech zniknął z jej twarzy, a ręce schowała za plecami, jakby coś chowała. Zauważyła James'a i Freda którzy szybko upychali "Historię Hogwartu" na półkę i trzy dziewczyny żywo o czymś dyskutujące. Zamilkły gdy tylko zauważyły drugoklasistkę.
- Hej Cassie... - zaczęła Rose, ale dziewczynka jej przerwała.
- Powiedziałaś im? - zdziwiła się i zrobiła zawiedzioną minę.
- Powiedziałaś jej? - Clary wskazała na młodszą siostrę.
- No tak. Uznałam, że kto jak kto, ale Cassie powinna wiedzieć. - powiedziała speszona Rose i spoglądała na rodzeństwo.
- Ale ona jest za młoda. Wiesz dobrze, że to może być niebezpieczne. - upierała się Clarissa, a jej siostra zrobiła obrażoną minę.
- Niebezpieczne? - skrzywiła się. - A co może mi zrobić strona z książki? Zjeść?
- W sumie to świat czarodziei. Tu wszystko jest możliwe. - odezwał się Fred, który dopiero co zorientował się, że nie musi już upychać szybko książek na półkę.
- Cassie, uważam że powinnaś o tym zapomnieć. My się tym zajmniemy. - Clary kucnęła by dorównać wzrostem siostrze. Położyła jej rękę, na ramieniu, ale ją strąciła.
- Nie - powiedziała stanowczo. - Nie zapomnę. To mi Rose o tym pierwszej powiedziała i to ja jej pomogę tego szukać.
- Cassie proszę... - zaczęła czarnowłosa, ale przerwała jej Black.
- Clary obawiam się, że co się stało to się nie odstanie. Cassie już o tym wie, a z drugiej strony, może się przydać. - Alexis mówiła spokojnie i uśmiechnęła się ostrożnie do młodszej Krukonki. - Do tego mówiła, że wymyśliła jak znaleźć tą stroną, prawda?
- Może - Weasleyówna wzruszyła ramionami.
- Powiedz nam - zachęcała ją Ślizgonka, ale dziewczynka była nieugięta.
- Jeśli obiecacie, że mogę do was dołączyć - powiedziała pewnie Krukonka.
- Ok - odpowidzieli wszyscy.
- Nie! - zaprzeczyła Clarissa. - Zwariowaliście? Ona jest za mała! Jak jej się coś stanie...
- Hej! Co tam chowasz? - James przerwał kuzynce, bo zauważył, że Cassandra chowa coś za plecami. Ponownie stała się obiektem zainteresowań.
- Nic - odpowiedziała i tylko bardziej schowała ręce.
- Pokaż - polecił jej Gryfon.
- Nie.
- Accio! - Potter machnął różdżką, a Cassie nie zdołała utrzymać już dłużej swojego "skarbu" w ukryciu. Na stoliku rozłożył się kawałek pergaminu.
- Mapa Huncwotów!? - zdziwił się Potter i wszyscy spojrzeli na Cassie, która zrobiła się czerwona ze wstydu. - Ukradłaś mi ją?
- Ja... Pożyczyłam. - odpowiedziała cicho Krukonka i żywo zainteresowała się swoimi butami.
- Ale jak ją zdobyłaś? - zdziwił się Fred. - Ona była w kufrze James'a. W naszym dormitorium! W Pokoju Wspólnym Gryffindoru!
- Jace mi pomógł - wyszeptała speszona Krukonka, a Rose uśmiechnęła się dumnie. Chyba zrozumiała jaki plan miała kuzynka. Ale tylko ona wyglądała jakby wiedziała na co wpadła.
- I jak ta Mapa miała wam pomóc? - zmarszczyła nos Alexis. Cassie uśmiechnęła się z wyższością.
- Są na niej tajne korytarze i pomieszczenia. A cenne rzeczy zawsze są chowane w takich miejscach. - wytłunaczyła dziewczynka, a wszyscy spojrzeli na nią z podziwem - A mapa została stworzona przez czrery osoby, które znały Hogwart lepiej niż ktokolwiek inny.
- Mojego tatę - dopowiedziała Alexis.
- I dziadka James'a. - dodał Potter.
- Aha. Dobry pomysł co nie? - uśmiechnęła się Weasleyówna czekając na pochwałę od starszch uczniów
- Bardzo dobry - pochwaliła ją Blackówna.
- To ja nie mam już wątpliwości, że Cassie powinna nam pomóc. - uznała Rose, a wszyscy pokiwali zgodnie głowami. Oczywiście oprócz Clary, która nadal nie była co do tego przekonana.
- No dobra... - zgodziła się w końcu, a siostra pisnęła podekscytowana i rzuciła jej się na szyję. - Ale obiecaj mi, że będziesz się trzymać jak najdalej od kłopotów, dobrze?
- Dobrze - Cassie wrócił humor i skakała zadowolona.
- I że następnym razem zapytasz się mnie czy możesz pożyczyć mapę. - pogroził jej palcem Potter, na co się zaśmiała i pokiwała głową.
- No to od kąd zaczynamy szukać? - zapytała Alexis i uczniowie wzięli się do planowania.
***
Hugo zabłądził. Nie zdarzało mu się to często, ale dzisiaj definytywnie pomylił drogę. Ostatnio ciągle chodzi z głową w chmurach. Do tego jeszcze Sebastian uważa się za jego rodzinę, którą wcale nie jest, a jego kuzynka Lily, z którą bardzo lubił przebywać, nie ma za dużo czasu. Nie spotykają się już tak często jak rok temu i Weasley musi zadowolić się towarzystwem starszej kuzynki z Hufflepuffu i innych Puchonów.
W swoim domu ma pięć lat starszą kuzynkę Victorię, która jest córką wujka Billa i cioci Fleur. Jest jeszcze Teddy Lupin, który jest w tym samym wieku co Weasleyówna. Teoretycznie nie jest on jego prawdziwą rodziną, ale traktują się jakby byli kuzynami. Podobnie było z Alexis, ale akurat z nią nie miał tak dobrych kontaktów. No i był jeszcze Sebastian, za którym Hugo nie przepadał.
I w sumie to tyle. Inne domki były bardziej popularne, na przykłas taki Ravenclaw. Córki wujka Percy'iego - Molly i Lucy tam były, Louis i Dominique - młodsze dzieci wujka Billa, Jace i Cassie oraz Rose. Rose. Gdy tylko przypomniał sobie o siostrze zrobiło mu się smutno.
Rok temu odwiedzała go codziennie i starała się go dopingować, a teraz ma więcej nauki i mniej czasu. Widują się niekiedy w bibliotece, ale zazwyczaj jest z nią Cassie. Młodsza Krukonka widzi wzór w starszej kuzynce i stara się ją naśladować pod każdym względem. Jest chyba jedną z tych osób, które wierzą, że Rose wiele osiągnoe w życiu. Hugo też wierzył ale z tego co zaobserwował, chyba nie aż tak jak zielonooka.
Na szczęście jeszcze Jace nie zapomniał o kuzynie z Hufflepuffu. Jako jedyny widuje się z nim codziennie, czasem z Cassie, ale częściej sam. Mimo, że jest Krukonem, według Hugo powinien trafić do Gryffindoru lub Hufflepuffu. Jest to chyba jedna z najbardziej radosnych osób jakie znał. Zapewne odziedziczył to po swojej mamie Julie.
Przemyślenia Puchona przerwały jakieś krzyki dochodzące z korytarza za zakrętem. Zmarszczył czoło. Tak się zamyślił, że nie zorientował się, że zszedł do lochów. Ale jakim cudem? Nie pamiętał, żeby pokonywał aż tyle schodów. Może znowu użył przypadkiem jakiegoś tajnego przejścia, o którym nie miał pojęcia? Podszedł ukradkiem i spojrzał w stronę dochodzących głosów. Zauważył trzy dziewczyny. Każda z nich była kompletnie inna. Jedna w miarę wysoka, wściekle rude włosy i brązowe oczy. Jego kuzynka Lacey Weasley. Druga była trochę wyższa, miała szaro-niebieskie oczy i bardzo jasne blond włosy. Isabelle Malfoy. A trzecią Hugo nie za bardzo znał. Też była wysoka, miała długie ciemno-brązowe włosy i niebieskie oczy. To chyba była ta Lexi, o której tyle się mówi. Stała przed dwoma poprzednimi Ślizgonkami i żywo gestykulowała.
- Mówiłam wam, że nie możecie z nią rozmawiać! Nawet na nią nie spoglądajcie! - krzyczała szatynka.
- Ale nie rozumiem co takiego się stało - odezwała się Lacey. Zawsze wredna i pewna siebie Ślizgonka stała teraz pokornie ze spuszczoną głową.
- Dużo! - Lexi nadal wymachiwała rękami - Musicie dać jej jasno do zrozumienia, że jesteście lepsze. Że nie zadajecie się ze zdrajcami i wrogami!
- Lexi... - zaczęła Isabelle, ale Johnson jej przerwała. A więc Hugo się nie pomylił, to była ta Lexi.
- Skończ! - żyła na jej szyi pulsowała szybko - Jesteście dziećmi tak wielkich czarodziejów, a nie umiecie się trzymać tej jednej prostej zasady? Po tobie to w sumie możliwe, - wskazała na Lacey. - bo nazwisko Weasley do mnie nie przemawia, ale Malfoy?
- Co ty tu robisz? - Hugo usłyszał głos i podskoczył przestraszony. Miał szczęście, że nie krzyknął, bo w orzeciwnym razie zdradził by, że tu był. Odwrócił się powoli i zobaczył niezbyt wysokiego, szczupłego chłopca o czarnych włosach i zielonych oczach. Wpatrywał się w niego podejrzanie.
- Albus. Wystraszyłeś mnie. - wyszeptał Puchon, bo nie wiedział jak dobry słuch mają Ślizgonki.
- Podsłuchujesz je? - Potter zrozumiał co robi kuzyn, a on zrobił się cały czerwony ze wstydu.
- No... To samo tak jakoś wyszło. Słowo honoru, że to nie było zamierzone. - powiedział na jedym wdechu Weasley. Ślizgon nadal miał minę, jakby mu nie ufał.
- Aha. A co ty tutaj w ogóle robisz? - zapytał - Bo raczej nie szukasz towarzystwa, by pograć w quiddicha.
- Zabłądziłem - odpowiedział speszony chłopak i byk pewny, że tyn raze Albus mu nie uwierzył, mimo że mówił prawdę. Puchon poruszył się niespokojnie potrącając stopą zbroją, która zachwiała się, ale Potter zdążył ją złapać w ostatniej chwili orzed upadkiem. Ale niestety, metalowy hełm spadł na podłogę i narobił sporo hałasu. Dziewczyny przestały rozmawiać i widocznie zainteresowały się tajemniczym dźwiękiem.
- Wiej - syknął Potter, a Hugo stał jak sparaliżowany. Dopiero gdy usłyszał zbliżające się, szybkie kroki Ślizgonek dotarły do niego słowa kuzyna. - Wiejemy.
Najpierw najcieszej, ale najszybciej jak potrafili wycofali się do sąsiedniego korytarza, a potem rozbiegli, każdy w inną stronę.
***
Clarissa siedziała w swoim dormitorium pochłonięta w jedną z mugolskich książek, które lubiła czytać, chociaż nie była Krukonką. Przecież nikt nie powiedział, że tylko ci mądrzy muszą lubić czytać. Jej współlokatorki zapewne siedziały teraz w Pokoju Wspólnym i flirtowały z James'em, Fredem lub innymi, starszymi Gryfonami. Weasleyówna nie widziała w tym sensu.
Nagle usłyszała stukanie w okno. Zmarszczyła brwi i niezadowolona odłożyła książkę na bok, zaznaczając wcześniej stronę, na której skończyła czytać. Podeszła do szyby i zobaczyła za nią dużą, czarną sowę. W dziobie trzymała zmokłą od deszczu kopertę. Gryfonka otworzyła okno, a ptak wleciał do środka chlapiąc na wszystko, co znalazło się w jego zasięgu. Weasleyówna wzięła list od sowy i dała jej ciastko.
Atrament na kopercie był rozmazany przez wodę i nie dało się nic odczytać, przez co Clary nie była pewna, czy list jest do niej. W końcu jednak zdecydowała się go otworzyć. Ostrożnie rozłożyła wilgotny papier, aby go nie potargać. List było już łatwiej przeczytać.
Clarisso,
Czy odpowiada Ci jutro godzina 16:00 na błoniach?
Neal Johnson
Weasleyówna mimowolnie się uśmiechnęła. Wyciągnęła ze swojej torby pióro i na odwrocie pergaminu napisała starannie Tak. Po chwili namysłu postanowiła jeszcze dopisać:
Chyba, że dostanę szlaban od Brighta.
Złożyła list z powrotem i włożyła do nowej, suchej koperty. Napisała na niej imię i nazwisko Ślizgona i podała sowie. Wyleciała prędko przez okno, a Clary szybko je za nią zamknęła. Tego wieczoru nie umiała już się skupić na żadnej lekturze.
*****************************
I kolejny rozdział ;*
Sprawdzaliście tą książkę na ridero? 😊 Podobała wam się? 😁
Komentujcie ;*
Pozdrawiam ;*
TheQueenOfMagic 😊
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top