9. Obrona przed Czarną Magią (I)

Nastepnego dnia trójka przyjaciół miala miec pierwszą lekcje z Julie Petterson. Nikt nie chcial dac po sobie tego poznac, ale kazdy sie lekko denerwował. Pierwsza lekcja jaką byla Transmutacja ciągnęła im sie niesłychanie dlugo. Harry myslal, ze juz nigdy sie nie skonczy. Potem mieli godzine przerwy i w koncu upragnioną przez nich Obrone przed Czarną Magią.
- Juz sie tak nie podniecajcie. - burknela Hermiona gdy zobaczyla z jakim zapalem chlopcy idą na lekcje. - Moze okazac sie nudna.
- Oj Hermiono, nie psuj nam dobrego humoru. - Ron wyszczerzyl zęby do swojej dwiewczyny.Ona tylko przewrocila oczami i przyspieszyla kroku.
Stali przed salą razem z grupką Ślizgonów. Wśród nich oczywiscie Malfoy, najwiekszy wróg Harrego.
- Hej Potter, minelo juz 6 lat, a ty nadal zadajesz sie z tą szlamą i zdrajcą krwi? Nic cie mamusia nie nauczyla? - zadrwil Draco. - Ojej, przepraszam, przeciez ty nie masz matki! Haha!
Ślizgoni ryknęli śmiechem. Malfoy nie umial ukryc swojego zadowolenia.
- Harry nie! - pisnela Hermiona trzymajac razem z Ronem Harrego.
- Szlama dobrze mowi, nie zadzieraj lepiej ze mną. - syknąl Draco.
Harry uwolnił sie z uscisku i wycelowal na Malfoya swoją różdżką.
- Ascendio! - krzyknął Harry a Malfoy wylecial w powietrze.
- NIKT nie będzie obrażał moich przyjaciół!
- Oh, czyżby!? - zadrwil Draco.
- Crucio!
Harry runął na ziemie, jego cialo przeszyl ogromny ból. Zaczął krzyczeć z bólu. Ślizgoni tarzali sie ze smiechu.
Nagle drzwi sali otworzyly sie z wielkim hukiem. Stanela w nich Julie w swoich dlugich rudo-kasztanowych wlosach. Miala na sobie turkusową pelerynę. Zobaczyla Harrego wijącego sie z bólu i zmierzyla wzrokiem Draco. Na jej twarzy nie było uśmiechu, ale wściekłość.
- Expelliarmus! - krzyknela wskazujac na Malfoya różdżką.
Draco stal w oslupieniu. Jego rozdzka wyleciala mu z reki trafiajac do nauczycielki. Harry poczuł ogromną ulge. Ron pomógł mu wstać.
- Ty! - wskazala Julie na Malfoya. - Imie i nazwisko!
- Draco Malfoy. - odparl z drwiącym usmieszkiem.
- Użyłes Zaklęcia Niewybaczalnego. - powiedziala próbując zachowac spokój.
- No i co z tego? - prychnal.
- A to z tego, ze jest ZAKAZANE stosowanie tych zaklęć! - krzyknela nie kryjąc zlosci. - Marsz do dyrektora! Reszta ma czekac na mnie w klasie i dopóki nie wróce, ŻADNYCH CZARÓW! Wyrazilam sie jasno!?
Wszyscy pokiwali glowami i ruszyli w strone klasy.
- A Slytzerin traci dzieki panu 50 punktów! Mozecie podziękowac koledze! - dodala Julie prowadząc Malfoya do gabinetu dyrektora.
Wszyscy usiedli cicho w klasie. Harry, Ron i Hermiona nigdy nie pomysleli by, ze nauczycielka potrafi byc tak wściekła. Patrzyli na siebie ze zdumieniem.
- Wow, nieźle sie wkurzyła. - zaczal Ron.
- Nieźle to mało powiedziane. - jeknal Harry. Nadal bolała go klatka piersiowa.
- Cos czuje, ze Malfoy bedzie mial przechlapane. - usmiechnela sie drwiąco Hermiona.
Drzwi do klasy otworzyly sie ponownie z hukiem. Weszla wsciekla Julie a za nią cichy i skulony Draco.
- Siadaj! - warknela na ucznia i stanela tyłem przy swoim biurku. Starala sie uspokoic oddech. Odwróciła sie do klasy i usmiechneła sie.
- Dobrze, a wiec wiekszosc juz wie, ze mam na imie Julie. Mozecie do mnie mówic Julie, pani Julie, profesor Julie, ale nie uzywajcie mojego nazwiska. - powiedziala i zaczela przechodzic sie po klasie.
- A ile ty Petterson masz lat zeby nami żądzić i nas "uczyć"? - prychnał Malfoy.
- Wystarczająco aby byc twoją nauczycielką! - powiedziala Julie i kontynulowala dalej. - Po drugie, jesli ktoś chce coś powiedziec, podnosicie ręke. I tyczy sie to wszystkich. Po trzecie, to raczej powinniscie wiedziec, ale kazdy, kto uzyje Zaklecia Niewybaczalnego, zostaje automatycznie wydalony ze szkoły! Panu Malfoyowi sie upiekło, bo nie było pana dyrektora, ale ja jeszcze z nim porozmawiam. A pan Draco, ma u mnie dwutygodniowy szlaban.
- CO!? - Malfoy wstal z miejsca. Julie nie kryla zadowolenia. - Juz przeciez zabralas mi punkty!
- Powiedzialam, ze jak ktos chce cos powiedziec podnosi ręke! I dla ciebie, pani Julie. - odparla Julie i poszla do swojego biurka. Odwrocila sie w strone uczniow i usmiechnela sie. - No dobrze, zacznijmy juz lekcje. Skoro zaczelam juz o Zaklęciach Niewybaczalnych, to o tym bedzie dzisiejsza lekcja. Kto mi powie ile mamy Zaklec Niewybaczalnych?
Ręka Hermiony wystrzeliła w góre. Rowniez ręka Nevilla powedrowala nieśmiało w górę.
- Pan Longbottom. - wskazala na Nevilla.
- Mamy trzy. - powiedzial niesmialo.
- Dobrze, wymien chociaz jedno.
- Cruciatus. To co uzyl Malfoy.
- Dokladnie. - spojrzala lodowato na Malfoya. - Kto mi powie jakie jeszcze mamy zaklecia? Panna Granger?
- Mamy jeszcze zaklecie Imperius. Jesli ktos rzuci na kogos to zaklecie, druga osoba robi wszystko co mu sie karze zrobic.
- wyrecytowala Hermiona. Julie usmiechnela sie szeroko do niej.
- Bardzo dobrze. I zostalo nam ostatnie zaklecie, moze pan Potter nam powie? - Julie podeszla do Herrego i usmiechnela sie do niego.
- Yy... No.. Mamy jeszcze zaklecie Avada Kedavra. - wyjakal Harry. Zarumienil sie kiedy nauczycielka sie do niego usmiechnela.
- Dokladnie. Klątwa Avada Kedavra, najgorsza ze wszystkich. Kazdy w kogo zostaje rzucona, umiera. Oczywiscie są wyjatki, ale tylko dwa na calym swiecie. Oto jedna z osób, ktorą znam, ktora przyzyla mordercza zaklęcie. - Julie pokazala na Harrego. Jej twarz wyrazala podziw ale takze obojetnosc.
- Jak to DWA wyjątki? - pisnela zdziwiona Hermiona. Julie zdawala sie jej nie slyszec i kontynulowala lekcje.
- Dobrze, a wiec teraz kazdy bedzie probowal oprzec sie dzialaniu zaklecia Impreius. Kto pierwszy na ochotnika? - zapytala Julie ze swoim tradycyjnym usmiechem. - Nikt? Moze nasz kolega pan Draco Malfoy. Bedzie miał okazje pokazac na co go stac nie jako napastnik.
- Ja nigdzie nie ide. Niech pani wezmie sobie kogos innego. - oburzyl sie Ślizgon.
- Wokonasz moje polecenie z własnej woli? - zniecierpiliwiła sie nauczycielka.
- Nie. - odparl Draco z obojetboscia.
- Świetnie! Wręcz jeszcze lepiej! Będe mogla pokazac więc jaką siłe ma to zaklęcie. - usmiechnela sie szeroko Julie i podeszla do Malfoya.
- Nie możesz! - ryknal przerażony Ślizgon. Ale było za późno.
- Imperio! - krzyknela nauczycielka i Malfoy w tej samej chwili wstal. Wyszedl na srodek klasy i patrzyl sie z głupawym usmieszkiem na uczniów. Gryfoni ryknęli śmiechem.
Nagle Malfoy zaczął skakac po ławkach i zachowywac sie jak małpa. Wiekszość uczniów tarzała sie po podłodze ze śmiechu.
- Co ma jeszcze zrobic? - zapytala sie Julie ze satysfakcją.
- Zatańczyć! - krzynkął Ron.
Draco zacząl tanczyc z niewydzialnym partnerem, robił piruety i podskakiwał jak baletnica. Teraz nawet nauczycielka nie mogla wytrzymac ze smiechu. W koncu zaklęcie ustało jednak cala sala nadal pokładała sie ze smiechu.
- Powiem to wszystko ojcu! - wrzasnal Malfoy.
- Mozesz mu powiedziec, tylko ze to ty bedziesz miał wtedy preblemy jak sie wszyscy dowiedzą o tym, że rzuciłes na Pottera Zaklecie Niewybaczalne. - Julie usmiechnela sie i pokazala uczniowi miejsce sugerując, że ma usiąść. Draco nie sprzeciwiał sie.
- A teraz kkazdy po koleji spróbuje oprzeć sie zaklęciu Imperius. Prosze, wstancie i ustawcie sie w rzędzie. Wszyscy wstali, a naiczycielka jednym machnięciem różdżki odepchnęła ławki na bok.
Kazdy po koleji podchodził i Julie zmuszała go do wskoczenia na biurko. Każdy po koleji wskakiwał wywołując w sali śmiech, jednak nie tak wielki jak podczas występu Malfoya. W koncu nadeszła kolej Harrego.
- Imperio! - wycelowała Julie różdżką na Harrego. W głowie Harrego zaczeła sie wojna co robić. - Wskocz na biurko.
Harry poczuł niepochamowaną ochote na nie wskoczyć. Ale po co? pomyślał. Wskocze na nie! Albo nie, po co sie upokarzac? Po co ktoś ma mną rządzić? Przecież mam swój rozum.
Harry stał w pozycji aby skoczyc na biurko, jednak stanął normalnie i ku zdziwieniu wszystkim nie wskoczył.
- Wskocz na biurko. - powtorzyla Julie spokojnyn głosem.
- Nie. - odpowiedzial Harry i wzruszyl ramionami.
- No brawo! - krzyknela zadowolona Julie. - Nie wiele osób potrafi oprzeć się temu zaklęciu. Świetnie! Brawa dla Harrego!
Klase wypełniły oklaski. Harry stal na srodku z szerokim uśmiechem. Następnie kolejni uczniowie byli poddawani temu zaklęciu, az w koncu prawie wszyscy juz wskoczyli na biurko.
- Bardzo ładnie! Oparcie sie temu zaklęciu jest bardzo trudne. Jestem pod ogromnym wrażeniem, że udało sie to Harremu. - usmiechnela sie nauczycielka.
- Ty napewno bys sie temu nie oparła. - prychnął Malfoy. Jukie stanęla przed jego ławką, ktora wrocila na swoje miejsce.
- Dobrze, rzuć na mnie to zaklęcie i powiedz na głos co mam zrobic, aby każdy słyszał. - powiedziala spokojnie Julie. Malfoy zmieszał sie przez chwile po czyn wstał. Julie usmiechala sie jeszcze bardziej. Byl to jednak chytry usmieszek. Wydawało by sie, że nauczycielka drwiła sobie z Draco.
- Imperio! - krzyknął Malfoy. Spojrzenie Julie stało sie jakby puste, nic nie wyrażało. - Masz.. hmm.. Pocałować Pottera!
Ślizgoni ryknęli śmiechem, a wsród Gryfonów przeszedł cień strachu. Najbardziej jednak przerażony był Harry. Patrzyl ze strachem to na przyjaciół, to na nauczycielke, ktora stała jeszcze przy Malfoyu. Harry wcisnąl sie jeszcze bardziej w kąt.
- Kazałem ci pocałowac Pottera!
- ryknal Draco. Dopiero teraz nauczycielka ruszyła sie z miejsca i zaczęla isc powoli w strone Harrego. On starał sie nie okazywac strachu, ale on zżerał go od środka, jakby miał iść na pocałunek z demertorem. Co powiedzą inni? Stanie sie posmiewiskiem i co na to powir Ginny. Wszystkie głowy zwrocily sie w jego strone. Julie byla coraz bliżej. Nachyliła sie przy Harrym, ale nic nie robiła. Usmiechała sie jednak.
- No całuj go! - Malfoy nadal celował w nauczycielke różdżką. Twarz Julke znajdowala sie dosłownie kilka centymetrów od twarzy Harrego. Nagle odezwała sie.
- Wybacz Malfoy, ale nie będe całować ucznia. - powiedziała Julie i podeszła do Draco, ktory nie krył miezadowolenia. Julie wybuchla smiechem. - To bylo naprawde glupie polecenie. Myślałeś, ze nie uda mi sie tobie oprzec?
Harry odetchnał z ulgą. Draco przeklnął pod nosem i usiadł.
- Dzisiaj to chyba na tyle! Dziękuje wszystkim za uwage! - powiedziala i wszyscy zaczeli sie pakowac. - Pan Potter, pan Weasley i pani Granger zostaną chwile w klasie. A wy wychodźcie!

----------------
Chyba na razie najdluzszy rodxial :) ponad 1500 slow ;D mysle, ze sie podoba :) piszcie w komach ;D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top