36. Horkruksy (I)

- Ale Dumbledore powiedział mi, że narazie mam nic nie robić... że on będzie ich szukał, a ja mogę mu pomagać je zdobywac. Skoro jeszcze nie wytropił żadnego, to ja tym bardziej. - zmieszał się Harry. Julie otworzyła usta aby coś powiedzieć, ale przyjaciele zorientowali się, że ich brakuje.

- Harry! Julie! Co się tak wleczecie! - krzyknęła Hermiona i zatrzymała się by poczekać na rodzeństwo.

- Chodź, porozmawiamy w szkole. I od kiedy ty słuchasz Dumbledore'a? - Julie złapała Harrego za rękę i pociągnęła w stronę przyjaciół.

- Co wy knujecie? - zmarszczył czoło Ron gdy do nich podbiegli. Ginny poszła z GD bardziej przodem.

- Nic. - wysapał Harry. Zmęczył się trochę biegiem.

- Spotkajmy się w czwórkę w moim gabinecie, dziś po kolacji. - powiedziała Julie i tym zakończyła ten temat.

★★★

Trójka Gryfonów właśnie przemierzała kręte korytarze Hogwartu kierując się do gabinetu Julie.

- Harry, ty pewnie wiesz o czym ona chce z nami rozmawiać. - stwierdziła Hermiona gdy byli w połowie drogi.

- Nie wiem. - odparł Wybraniec. Bo może wcale nie chce rozmawiać o horkruksach? I gdyby im powiedział, tylko niepotrzebnie by się denerwowali.

- Stary, jak wiesz to nam powiedz. - jęknął Ron, którego zżerała ciekawość.

- No przecież mówię, że nie wiem. - Harry uniósł ręce ze zrezygnowaniem.
Do końca wędrówki nie odzywali się już do siebie, tylko uporczywie myślelo nad tym tym co zaraz usłyszą.

Hermiona zapukała i po chwili Julie otworzyła ostrożnie drzwi. Rozejrzała się czy nikogo nie ma na korytarzu i wpuściła ich do siebie. Gdy tylko weszli zamknęła drzwi na klucz.

- To co nam takiego chcesz powiedzieć? - zaczęła Gryfonka gdy z chłopakami usiadła przy stoliku. Potter podeszła tylko do jakiejś skrzyni i zaczęła w niej czegoś szukać nawet nie odpowiadając.
Dopiero po chwili wyciągnęła z niej nieduży, szmaciany worek. Coś w nim było i się ruszało. Dziewczyna rzuciła worek na stół i zaczęła go rozpakowywać nadal milcząc.
Julie wyciągała z niego złotą, zdobioną czarkę.

- Co to jest? - skrzywił się Ron gdy dziewczyna postawiła to na stole. Przedmiot przestał się ruszać.

- Jest to czarka Helgi Hufflepuff. - odezwała się w końcu Julie.

- Czemu ona się ruszała? - zdziwiła się Hermiona i nie dotykając kielicha, obejrzała go dokładnie.

- Bo jest horkruksem. - odpowiedziała Potter zaciskając pięści. Wszyscy spojrzeli na nią z lekkim strachem.

A jednak horkruksy, pomyślał Harry i wziął czarkę do ręki.

- Nie dotykaj tego! - krzyknął Ron.

- Nic mu się nie stanie. - Julie machnęła ręką, ale na wszelki wypadek wzięła ją od Harrego.

- Skąd ją masz? - Hermiona była zafascynowana tym przedmiotem.

- Ee.. Powiedzmy że zdobyłam, żeby nie mówić że ukradłam. - uśmiechneła się nauczycielka.

- Gdzie była? - Harry dołączył sięvdo rozmowy.

- Była ukryta w Banku Gringotta, w skarbcu Lestrange'ów. - powiedziała jakby to było coś najoczywistszego na świecie. - Voldemort zrobił z niej horkruksa po tym jak zabrał ją od...

- Chefsibie Smith. - przerwał jej Harry wpatrując sie w podłoge.

- To ta czarka, którą widziałeś w tym wspomnieniu rok temu? - olśniło Hermionę. Wybraniec pokiwał głową.

- Jak ją zdobyłaś? - zapytał Ron.

- No, ciężko było, ale jakoś mi sie udało. Ale nie o czarce chciałam z wami rozmawiać. - odparła Julie i dosiadła się do stołu. - Po pierwsze, musimy zniszczyć tego horkruksa, a po drugie znaleźć resztę. Nie możemy czekać.

- Podsumujmy te wszystkie horkruksy bo się zgubiłam. - przerwała jej Hermiona i spojrzała na dziewczynę.

- No więc tak, Voldemort miał siedem horuksów. Jednego już wykorzystał, drugiego Harry zniszczył na drugim roku, a mianowicie dziennik. Trzecim był pierścień Marvolo i jego zniszczył Voldemort. Tutaj mamy czwarty - Julie podniosła czarkę i jeszcze raz pokazała go przyjaciołom. Piątym jest medalion...

- Ten który znaleźliśmy z Dumbledore'm rok temu? - zaciekawił się Harry i zaczął grzebać w kieszeni. Nosił fałszywego horkruksa zawsze ze sobą, jakby myślał, że to pomoże mu znaleźć prawdziwego.

- Wy znaleźliście podróbkę. Wytropiłam prawdziwego, wystarczy go znaleźć. - pokręciła głową Julie.

- Gdzie jest? - spytali na raz Gryfoni.

- Powiem wam za chwilę. - odparła i kontynułowała wymienianie cząstek duszy Voldemorta. - kolejnym horkruksem jest Nagini.

- Wąż Sami Wiecie Kogo? -zdziwił się Ron.

- Tak. I ostatnim horkruksem, na pewno jest jest coś, co należało do Roveny Ravenclaw. Podejrzewam, że mógł to być jej diadem mądrości, ale nie mam bladego pojęcia gdzie go szukać. Zaginął dawno temu. - skończyła Julie i wstała od stołu.

- Czy możliwe jest, żeby Voldemort ukrył go w Hogwarcie? - olśniło Harrego.

- Hmm.. Możliwe. - Julie zmarszczyła czoło zastanawiając się.

- To chyba wiem gdzie jest diadem. - powiedział Harry wpatrując się w medalion. Wszyscy spojrzeli na niego z zaciekawieniem.

- Skąd? - zdziwił sie Ron.

- Pamiętacie jak na szóstym roku miałem ten podręcznik Księcia Półkrwi? - zwrócił się Harry do Rona i Hermiony, którzy pokiwali głowami. Julie przyglądała się im zaskoczona. - No to schowałem go w Pokoju Życzeń, i w tej szafce gdzie go schowałem, było jakieś pudełko. Otworzyłem z ciekawości, i był tam właśnie jakiś diadem. Nie pomyślałem nawet, że może on być cenny, więc go tam zostawiłem.

- Nigdy nam tego nie opowiedziałeś. - oburzyła się Hermiona.

- Bo nie uważałem tego za coś istotnego. - wzruszył ramionami Harry.

- Musimy go znaleźć. Pamiętasz gdzie dokładnie schowałeś twn podręcznik? - zwróciła się Julie do Harrego.

- Chyba tak.. W takiej szafce, na której stało jakieś popiersie.. Ale zanim pójdziemy, powiedz nam o ci chodzi z tym medalionem.

- No to tak. Odkryłam kim był ten tajemniczy R.A.B. - zaczęła tłumaczyć dziewczyna. Nikt nie chciał jej przeszkadzać. Każdy słuchał uważnie. - I był to Regulus Black. Brat Syriusza.

- Co!? - wszyscy się zdziwili na tą wiadomość.

- Poszperałam trochę w informacjach, popytałam Stworka, i dowiedziałam się, że Regulus odszedł od Śmierciożerców, którzy go potem sami zabili. Wcześniej wykradł medalion z jaskini i dał go Stworkowi do zniszczenia. Jemu jednak się nie udało. - mówiła Julie.

- Czyli medalion jest na Grimmlaud Place 12! - klasnął Ron.

- Nie zupełnie. Po śmierci Syriusza, to ty Harry stałeś się właścicielem tego domu, chociaż nie wiem jak jest teraz. - ostatnie słowa powiedziała sama do siebie. -Nie było cie tam długo i ktoś, nie pamiętam nazwiska, z Zakonu pozabierał dużo rzeczy, w tym medalion. Jak się potem okazało, sprzedawał rzeczy z twojego domu i tak zrobił też z owym medalionem.

- Kto to był!? - zdenerwował się Harry. Ktoś był w jego domu, on nie wie kto i jeszcze go okradł. I to jeszcze ktoś z Zakonu!

- Eh, nie pamiętam. Tym się zajmniemy potem. - machnęła ręką Julie. - No i sprzedał czy tam dał, teraz już sama pomieszałam fakty, ten medalion jakiejś kobiecie z ministerstwa i ona go teraz ma.

- Jakiej kobiecie? - dopytywała się Hermiona nerwowo bawiąc się włosami.

- No właśnie ja dzisiaj wszystko zapominam! - nauczycielka uderzyła pięścią w stół. - Nie pamiętam nazwiska! Ale scharakteryzowali ją jak jakąś niską różową landrynkę. - dodała z przekąsem.

- Umbridge!? - powiedziała trójka Gryfonów na raz. Patrzyli trochę zdziwieni na Julie. Ona tylko klasnęła w ręce.

- Własnie ona! Dolores Umbridge? Czy jak jej tam. Skąd ją znacie?

- Ee.. W piątej klasie nas uczyła OPCM. To była najgorsza wiedźma jaką spotkałem w życiu. Wredne babsko. - prychnął Harry.

- I patrz co zrobiła Harremu. - Hermiona chwyciła lewą rękę przyjaciela i przyciągnęła do Julie, żeby mogła obejrzeć.

- Nie będę opowiadać kłamstw? Co to ma być? - oburzyła się dziewczyna. I tak przyjaciele musieli opowiedzieć nauczycielce o Umbridge jako wielkim inkwizytorze, o szlabanie Harrego i o wszystkim. Julie wyglądała jakby miała zaraz wybuchnąć.

- Co za wredny babsztyl! - fuknęła. - Jeśli chcesz Harry, mogę ci to usunąć jednym zaklęciem.

- Nie. Niech nie ma tej satysfakcji, że mnie złamała. - odparł Harry. - Ale obiecaj mi, że gdy pójdziemy po ten medalion, będę mógł jej coś zrobić.

- Bo to tylko ty jeden? Za to jak potraktowała mojego braciszka dostanie niezły wycisk. - Julie uśmiechnęła się huncwocko.

- Nie ma to jak wyprawa z odpowiedzialną nauczycielką. - prychnęła z ironią Hermiona, na co zaraz czała czwórka wręcz tarzała się ze śmiechu.

- To idziemy po ten diadem? - zapytał zniecierpliwiony Ron, gdy już się wszyscy trochę uspokoili.

- Proponuję się rozdzielić. Harry i Ron pójdziecie po diadem, a ja z Hermioną pojdziemy do Zakazanego Lasu i spróbujemy zniszczyć czarkę. Potem jak znajdziecie go, postarajcie się nie zgubić i dołączcie do nas. - wyszczerzyła zęby Julie.

- No dobra. Ale czym je zniszczymy? - zrozumiał Ron.

- Ee.. Czuję, że zwykle zaklęcia tu nic nie dają. Harry, czym zniszczyłeś dziennik? - zapytała brata Julie.

- Kłem bazyliszka. A Dumbledore zniszczył pierścień chyba mieczem Godryka Gryffindorra. - stwierdził Wybraniec, który stał już przy drzwiach.
- Miecz mam tutaj, ale nie mam kłów. - dziewczyna wyciągnęła ze skrzyni piękny, srebrny miecz.

- Możemy zejść do Komnaty Tajemnic. - zaproponował Ron.

- Dobry pomysł! - Hermiona zerwała sie z miejsca.

- No to super! Prowadźcie! Tylko wyciągnijcie Mapę i pelerynę. - odparła Julie i wyszli z jej gabinetu.

★★★

- Otwórz się. - wysyczał Harry w języky węży, a w miejscu umywalki zaczęło pojawiać się przejście. Znajdowli się w łazience Jęczącej Marty.

- W sumie to jeszcze tu nie byłam. - zachichotała Hermiona.

- No to się nie przestrasz. - dorzucił Ron i nie czekając na obrażoną minę dziewczyny wskoczył do rury prowadzącej do Komnaty Tajemnic. W jego ślady poszła reszta.

★★★

- To było ochydne! Nigdy więcej! - Hermiona strzepywała z siebie brud gdy z powrotem znaleźli się w łazience Jęczącej Marty.

- Ee taam! Fajnie było! - Julie szczerzyła zęby. Hermiona nie podzielała jej entuzjazmu. - I mamy kły!

- Dobra Ron, chodźmy już po ten diadem. Wy weźcie ze sobą na wszeli wypadek miecz i spotkamy się za jeziorem w Zakazanym Lesie. - zażądził Hary. Wszyscy pokiwali głowami i się rozeszli.

★★★

- Jak myślisz? Uda nam sie go zniszczyć? - niepokoiła się Hermiona gdy wchodziły do Zakazanego Lasu. Nie czuła się w tym miejscu bezpiecznie.

- Musi się udać. - odparła Julie ustawiając czarkę na płaskim kamieniu z dala od jeziora, by do niego nie wpadła. - Ostrzegam, że to coś może chcieć nas zabić, albo będzie wykańczać psychicznie, więc uważaj na siebie.

- D-dobrze. - Hermiona głośno przełknęła ślinę. Bała się trochę tego przedmiotu. - Oby chcłopcy znaleźli ten diadem...

★★★

- Harry na serio nie wiesz gdzie to może być? - Ron był już zirytowany szukaniem diademum Było to jak szukanie igły w stogu siana. W Pokoju Życzeń było mnóstwo najróżniejszych rzeczy.

- To gdzieś tutaj. - Wybraniec skręcił w lewo rozglądając się uwaznie.

- Jeśli w ciągu dziesięciu minut nie znajdzieny tego czegoś, to ja... - zaczął Ron ale nie dane było mu skończyć.

- Znalazłem! - Harry podbiegł do jakiejś szafki, na której stało popiersie słynnego czarodzieja. Otworzył ją i wyciągnął z niej pudełko. Był w nim diadem Roveny. Kusiło go jeszcze by wziąć podręcznik, ale w końcu się powstrzymał.

Trochę zajęło im znalezienie drzwi na korytarz i przeviegnięcie z Pokoju Życzeń, aż do zakazanego Lasu, ale udało im się. Znaleźli horkruksa!

Gdy biegli w stronę jeziora, zobaczyli uniszącą się szarą, świecącą mgłę, która otoczyła dziewczyny ze wszystkich stron. Nie mogły one dostać się do broni, bo mgła odgradzała im drogę.

- Harry! Zniszccie to! - krzyczała Hermiona gdy tylko zobaczyła chłopców. Wybraniec zaczął nerwowo przeszukiwać sakiewkę gdzie były ukryte kły bazyliszka. Ron jednak był szybszy. Chwycił miecz Godryka i uderzył nim z całej siły w czarkę, nie zważając na obelgi w jego stronę.

Z horkruksa trysnęła czarna sybstancja, która miała chyba być krwią.
Gdy tylko mgła opadł, dziewczyny zsunęły się na ziemię.

- Ron byłeś wspaniały! A to było straszne. - Hermiona oddychała bardzi szybko. Julie tylko pokiwała głową.

- Są jeszcze gorsze rzeczy Mionka. - stwierdziła Julie próbując wstać.

- Co na przykład?

- Na przykład taka McGonagall w szlafroku, maszerująca przez błonia z wyciągniętą różdżką i zmierzająca w naszą stronę. - powiedział szybko Harry i spojrzał na przyaciół. Julie zerwała się już szybko na nogi, a za nią Hermiona.

- Zmywamy się!

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Dobraaa xD Bez sensu to mi wyszło xD pozostawię to bez komentarza :x

Ale wy komentujcie ;D wszystko przyjmuję, nawet krytkyki! ;3

Mało akcji za dużo indormacji xD postaram się to zmienić :)) teraz muszę pomyśleć jak by tu odbić medalion Umbridge xD

Pozdrowionka!

TheQueenOfMagic ❤❤❤







Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top