32. Syriusz Black (II)

Po 1, chciałam wszystkim podizękować za tak dużo wyświetleń, gwiazdek i komentarzy! Kocham was!

Po 2, chciałam przeprosić, że tak długo nie pisałam rozdziału, ale nauczyciele uznali chyba, że my egzamin piszemt na koniec września, bo uwzięli się na nas. Mam tak mało wolnego czau, że nie mam kiedy pisać!

Po 3, zapraszam na baaardzo długo wyczekiwany rozdział, który był tak trudny do napisania, że zastanawiam się jak przez to przebrnęłam! I tak jesten z niego niezadowolona...

***************************

20 kwietnia 1998 r.

Syriusz Black szedł sobie spokojnie ulicą do mugolskiej kawiarni. Ostatnio dla zabicia czasu chodził tam codziennie, spacerował po mieście i przyglądał się mugolom. Nudziło mu się już w domu na Grimmlaud Place 12. Rozważał więc powrót na dawne stanowisko aurora.

Wszedł do kawiarni i zajął ten stolik co zawsze. Kilka młodych dziewczyn siedzących na drugim końcu pomieszczenia zaczęły do siebie szeptać i chichotać. Zawsze je tu spotyka. Co trochę spoglądały na Huncwota, co zaczynało go irytować. Black mimo swojego wieku, nadal wyglądał bardzo atrakcyjnie. Gdyby był w Hogwarcie podszedł by do nich i poflirtował, ale po pierwsze, one są dużo za młode, a on musi w końcu pomyśleć o jakiejś rodzinie. Nie będzie przecież do końca życia mieszkał jedynie ze Stworkiem!

- Co podać? - zapytała kelnerka, która akurat podeszła do Łapy. Wyglądała na około dwadzieścia lat.

- To co zwykle. - uśmiechnął się i podał jej Menu, do którego nawet nie zajrzał. Dziewczyna kiwnęła głową i poszła za bar. Black zawsze zamawiał cappuccino. 

*

25 kwietnia 1998 r.

Black jak zwykle siedział i popijał cappuccino patrząc przez okno na ulicę. Nagle drzwi baru otworzyły się i weszła do nich kobieta, na oko około trzydziestu lat z hakiem. Miała czarne włosy związane w niedbałego kucyka. Ubrana była w czarne rurki, wiosenną, zieloną kurtkę i botki. Podeszła do baru i zamówiła Expresso. Usiadła przy stoliku za Syriuszem i wzięła do ręki mugolską gazetę, która leżała na krześle. Przejrzała ją szybko czytając jedynie nagłówki i położyła obojętnie na stole. Po pięciu minutach jej zamówienie było gotowe. Wzięła plastikowy kubek, zapłaciła i wyszła. Syriusz dopiero gdy kobieta zniknęła zorientował się, że ciągle na nią patrzył.

*

30 kwietnia 1998 r.

Nieznajoma kobieta przychodziła codziennie do kawiarni o tej samej godzinie i zamawiała to samo na wynos. Tego dnia nie było inaczej. Podeszła do baru i zanim zdążyła złożyć zamówienie, kelnerka podała jej duże Expresso i ciastko.

- Jeszcze nic nie zamówiłam. - powiedziała zdziwiona i popatrzyła na kelnerkę, która uśmiechała się.

- Pani nie, ale ten miły pan dla pani zamówił. - pracownica wskazała na Syriusza, który próbował udawać, że czyta mugolską gazetę. Kobieta wzięła kawę i ciastko i podeszła do Black'a. Chrząknęła i Syriusz podniósł wzrok znad tekstu.

- Słyszałam, że to pan zamówił to dla mnie. - zaczęła. - Dziękuję.

- Cała przyjemność po mojej stronie. - wyszczerzył zęby Łapa.

- Ile mam oddać pieniędzy? - zapytała i zaczęła szukać portfela w torebce.

- Ależ nic! - Black udawał oburzenie. - Wystarczy tylko kiedyś wspólna kawa.

- Dziękuję. - nieznajoma uśmiechnęła się i podała mu rękę. - Elizabeth.

- Syriusz - odpowiedział Huncwot i uścisnął jej dłoń.

- Miło cię poznać Syriuszu. - odpowiedziała i ruszyła w stronę drzwi. Zatrzymała się jeszcze przy nich na chwilę i zwróciła do Huncwota.- Swoją drogą, gazety nie czyta się do góry nogami.

I wyszła a Black pacnął się w głowę i zaczął śmiać z własnej głupoty.

***

Elizabeth siedziała w swoim gabinecie i piła kawę. Nienawidzila papierkowej roboty, a właśnie taką dzisiaj dostała. Wzdychała gdy musiała poprawiac niestaranną pracę swoich współpracowników. Wzięła kolejnego łyka kiedy coś zwróciło jej uwagę. Przyjrzała się dokładnie kubkowi. Pomiędzy nazwą kawiarni a jej logo widniał napis:

Dzisiaj wieczorem w tym samym miejscu. Syriusz.

Uśmiechnęła się mimowolnie i zrobiła kolejnego dużego łyka.

***

Dochodziła dziewiętnasta. Syriusz siedział tradycyjnie przy swoim stoliku. Czekał na kobietę i miał nadzieję, że przyjdzie. Co prawda nie sprecyzował dokładnie godziny, ale nie znał też planów kobiety. A może po prostu nie zauważyła wiadomości? Albo ją zignorowała?

Nagle wszystkie wątpliwości Syriusza rozwiały się, bo drzwi kawiarni otworzyły się i weszła do niej Elizabeth. Uśmiechnęła się, ściągnęła granatowy płaszczyk i powiesiła na wieszaku. Usiadła na przeciwko Syriusza.

- Dziękuję za zaproszenie. - założyła swoje czarne włosy za ucho. - W sumie ostatnio nigdzie nie wychodziłam.

- Ja ostatnio też nudzę się koszmarnie. - odpowiedział jej Huncwot.

- Dlaczego mam wrażenie, że cię znam? - zapytała kobieta przyglądając się dokładnie jego twarzy.

- Ty też? - zdziwił się Black. 

- Do jakiej szkoły chodziłeś?

- Nie, na pewno nie ze szkoły. - zaprzeczył szybko. Nie chciał rozmariać z mugolką o Hogwarcie i tłumaczyć jej gdzie to jest. Zresztą i tak nie będzie wiedziała. Ona pokiwała tylko głową.

Potem wypili oboje cappuccino, siedzieli i rozmawiali jeszcze długo o zainteresowaniach, pracy, rodzinie. Elizabeth pracuje w sądzie w Londynie. Syriusz za to powiedział, że szuka pracy w policji. Bardzo sprytnie omijał faktu, że jest czarodziejem.

*

6 maja 1998 r.

Syriusz jeszcze trzy razy spotkał się z czarnowłosą. Dzisiaj postanowił iść do Ministerstwa dokładnie ugadać się z Kingsley'em co do jego pracy aurora. Rozmawiał listownie z Harry'm, który był na szkoleniu i powiedział mu, że nie ma problemu. Wszedł do gabinetu ministra magii.

Po pół godzinie wyszedł zadowolony, bo od jutra może zacząć pracę. Przypomniały mu się stare lata, gdy pracował tu razem z James'em Gdy zamyślony szedł do windy natknął się na Hermionę. Ubrana była w czarną spódnicę, białą bluzkę i żakiet. W rękach trzymała fioletową teczkę.

- Syriuszu! Witaj! - uśmiechnęła się zadowolona Gryfonka.

- O, cześć Hermiono. - przywitał ją Huncwot.

- Słyszałam, że będziesz znowu aurorem? Gratuluję. - powiedziała szczerze zadowolona.

- Dzięki. A ty w końcu gdzie pracujesz? - dopytywał się.

- W departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziei. - odpowiedziała Granger.

- Wiedziałem, że cię przyjmą! - ucieszył się i przytulił Gryfonkę. - To jak wrócą tamci ze szkolenia, to to wszystko opijemy! - krzyknął trochę za głośno i ludzie przechodzący obok spojrzeli na niego jak na idiotę. Hermiona zaczęła się śmiać.

- O zapomniałabym! - powiedziała w końcu. - Harry zostawił wcześniej u mnie jakieś papiery. Wczoraj wysłał mi sowę z wiadomością, abyn ci je dała. Pójdziesz ze mną na chwilę do mojego gabinetu?

- No pewnie. - odparł Black. Wsiedli więc do windy i pojechali na drugie piętro.

- Będę mieć do was blisko, bo biuro aurorów też jest na drugim piętrze. Tak samo jak praca pana Weasley'a. - tłumaczyła mu Hermiona. Wysiedli z windy i Black poszedł za dziewczyną. Wskazała mu drewniane drzwi z tabliczką Aurorzy. - Tutaj wy będziecie pracować. - przeszli kilka kroków i dwie pary drzwi dalej Grnager wskazała następne drzwi. - A tutaj ja.

Nacisnęła klamkę i weszli do środka. Znaleźli się w niedużym pomieszczeniu z biurkiem, krzesłem, mnóstwem półek i papierów. Siedziała tam młoda kobieta. Miała blond włosy do ramion, okrągłą twarz i patrzyła na Syriusza podejrzliwie swoimi niebiesko - szarymi oczami. Hermiona ją zbyła i poszła do jednych z drzwi za biurkiem i je otworzyła.

W tym pokoju byly za to dwa biurka. Jedno z tabliczką Granger, które należało do Hermiony i jedno z tabliczką Firelight, które musiało być własnością współpracowniczki czekoladowookiej. Oba jednak były puste. Dziewczyna wygrzebała z szuflady w swoim biurku inną teczkę i podała ją Syriuszowi. On ją otworzył i zaczęła mu tłumaczyć najistotniejsze kwestie.

Nagle drzwi otworzyły się i weszła do nich wysoka czarnowłosa kobieta, ubrana w granatową, prostą spódnicę i białą koszulę. Syriusz i Hermiona na chwilę oderwali wzrok od papierów i spojrzeli na nią, a ona na nich. I w tym momencie otworzyka szeroko usta ze zdziwienia i upuściła kubek z kawą na ziemię tłukąc go i rozlewając całą jego zawartość.

- Syriusz? - zapytała szczerze zdziwiona i nie zwracała uwagi na płyn na podłodze.

- Elizabeth? - zawtórował jej tak samo zdziwiony Black.

- To wy się znacie? - zdziwiła się Hermiona nic nie rozumiejąc. W końcu kawa na podłodze dotarła do jej butów i jednyn machnięciem rózdżki się jej pozbyła.

- Myślałem, że jesteś mugolką. - powiedział Huncwot.

- Witaj w klubie. Myślałam o tobie to samo. - odpowiedziała i zdezorientowana zaczęła rozglądać się za kawą, której nie było już na podłodze.

- Ktoś mi wytłumaczy o co chodzi? - Hermiona zgubiła się już w ich rozmowie. Spojrzała znacząco na Blacka. - Syriusz?

- A wy skąd się znacie? - Elizabeth nic nie rozumiała. Usiadła sobie na krześle i nalała do szklanki stojącej na biutku wody. Hermiona westchnęła. Uznała, że potem dowie się czegoś i nich.

- Hermiona to przyjaciółka mojego chrześniaka. - odpowiedział Syriusz i też sobie usiadł i zaczął wachlować się teczką.

- Kim jest ten chrześniak? - dopytwała się Firelight.

- Harry Potter - odpowiedziała za niego szybko Hermiona. Kobieta wciągnęła głośno powietrze. Ile niespodzianek jeszcze ją dzisiaj spotka? - Syriuszu, możecie tą rozmowę odłożyć na potem. Muszę ci to do końca wytłumaczyć, bo się spieszę. Muszę skończyć te papiery i dostarczyć ministrowi.

- Nie musisz już dalej tłumaczyć. Dam sobie radę. - powiedział, pozbierał resztę papierów z biurka czekoladowookiej i schował do teczki.

- Ale Harry mówił...

- Dam sobie radę Harmiono. Spieszysz się. Wpadnę potem do Nory. Dziękuję. - przerwał jej i wyszedł. Dziewczyna spojrzała na swoją współpracownicę.

- Nawet nie pytaj. - odpowiedziała Elizabeth nie patrząc nawet na Hermionę.

*

8 maja 1998 r.

Syriusz skończył pierwszy dzień w swojej nowej-starej pracy. Wcześniej zdobył informację o godzinach pracy Elizabeth. Jak? W końcu to Huncwot. Złożyło się idealnie, bo dokładnie pół godziny po nim, kobieta kończyła swoją zmianę. Postanowił więc na nią poczekać w budynku.

Dokładnie o 18:00 Firelight wyszła z windy na parter. Szukała czegoś zawzięcie w swojej czarnej torebce. Syriusz bez wahania podszedł do niej. Nagle torebka czarnowłosej przechyliła się, a papiery, które trzymała pod pachą rozsypały się po podłodze wzdłuż i wszerz. Przeklnęła głośno, tak, że kilku czarodziejów spojrzało za nią, ale żaden nie pofatygował by pomóc pozbierać jej papiery. Elizabeth rozłożyła bezradnie ręce i kontynuowała poszukiwania w torebce. Szukała za pewnie różdżki. Co trochę spoglądała tylko na zaścielaną podłogę papierami.

Wtedy wkroczył Syriusz. Machnięciem różdżki plik kartek wylądował w jego dłoni, a różdżka sama wyskoczyła z torebki kobiety prosto w jej dłoń. Zdziwiła się widząc Syriusza.

- Dziękuję. - powiedziała i wzięła od niego z powrotem papiery. Różdżkę założyła sobie za ucho.

- Możemy porozmawiać? - zapytał prosto z mostu Black. 

- Tak. Uważam, że do idealny pomysł. - odpowiedziała i udali się razem na ulicę.

- Chodźmy do kawiarni. - zaproponował Huncwot i udali się do ich tradycyjnego miejsca spotkań. Żadne z nich nie odezwało się nawet słowem przez całą drogę. Gdy usiedli przy stoliku, oboje zamówili cappuccino i siedzieli w milczeniu, co było bardzo niepodobne do Syriusza! Czyżby się rozchorował?

Elizabeth co trochę rozglądała się na boki i próbowała unikać wzroku mężczyzny. Nie miała pojęcia jak ma zacząć rozmowę. Niby temat wydaje się prosty, oboje okazali się być czarodziejami, nie musieli wdrążać żadnego mugola w świat magii. W końcu tą niezręczną i krępującą ciszę przerwał Syriusz.

- Do której szkoły chodziłaś? - zapytał przyglądając się uważnie twarzy kobiety.

- Trzy pierwsze lata do Hogwartu. Potem przeprowadziłam się z matką do Francji i tam chodziłam do Akademii Magii Beauxbaons. - odpowiedziała i zauważyła, że Łapa próbuje sobie przypomnieć kim ona była. - Możesz mnie nie kojarzyć. Jestem od ciebie dwa lata młodsza. Ja już zorientowałam się kim jesteś. Syriusz Black, casanova Hogwartu razem z James'em Potterem. Każda dziewczyna była wasza. Trafiłeś do Gryffindoru "hańbiąc" swój ród.

- Przepraszam. Nie kojarzę cię. - zmieszał się Black. - A zapewne powinienem. Z jakiego byłaś domu?

- Slytherin. Na jednym roku z twoim bratem. - powiedziała i zauważyła, że mięśnie Black'a się napięły, a twarz przybrała posępny wyraz. - Słyszałam, że zginął. Przykro mi...

- Był Śmierciożercą - odparł Syriusz. Powiedział to tak ostro, że skarcił sam siebie za to w duchu. Nie mógł wybaczyć bratu, że poszedł w śladu rodziców.

- Ja... Wiem. Od samego początku interesował się czarną magią. Podobnie jak Severus. Właśnie, co z nim się stało po wojnie? - zaciekawiła się Elizabeth. Myślała, że schodząc z tematu brata Black'a rozluźni go, ale widać podobnie reagował na wzmiankę o Snape'ie.

- Przepadł bez śladu po wojnie.- odchrząknął Black i zmienił temat. - Wiesz tak dużo o mnie. Opowiedz mi coś o sobie. O rodzeństwie, rodzicach, pochodzeniu.

- Jestem czystej krwi. Mam starszą siostrę, która mnie nienawidzi, ze wzajemnością oczywiście. Nie rozmawiamy ze sobą od kilkunastu lat, bo mamy inne matki. Ojciec mnie zostawił zaraz po urodzeniu, mama wychowywała mnie w depresji. Po moim trzecim roku w Hogwarcie przeprowadziłyśmy się do kuzynki mamy do Francji. Chciała tam zacząć nowe życie. Niestety zmarła od poważnego zakażenia. W wieku czternastu lat zostałam sierotą, wychowywaną przez ciotkę. Nazwisko mam po mamie. Wróciłam do Londynu niecały rok temu, by zamieszkać w moich rodzinnych stronach.

Gdy konieta skończyła swoją tym razem prawdziwą opowieść, Syriusz patrzył na nią skupiony. Nie tylko on miał jak widać ciężkie życie. Musiało być jej bardzo trudno. Nie wiedział w sumie co ma odpowiedzieć, więc po prostu przytulił czarnowłosą. Uważał, że to teraz jedyny prawidłowy ruch w tym momencie. Ona wtuliła się w niego. Może i to szalone i dziwne, ale w końcu czuła się bezpieczna i poczuła sens życia. To małe skalne serduszko, które w sobie miała, gdzie obiecywała, że nigdy w życiu się nie zakocha, zrzuciło skorupę i zaczęło bić do rytmu z serduszkiem Syriusza.

*********************

Bosze, jak ja się męczyłam niemiłosiernie przy tym rozdziale! I nadal nie jestem z niego zadowolona.

Dziękuję wszystkim, którzy dotrwali ze mną aż do tego momentu. Jeszcze 1/2 rozdziały i koniec drugiej części!

KOMENTUJCIE :)

Pozdrawiam,

TheQueenOfMagic 💕

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top