31. "Nie wiem czy czuję to samo" (II)

Następnego dnia Julie szybciej skończyła pracę niż jej brat i przyjaciel. O wczorajszych odwiedzinach na Privet Drive 4 bliźniacy opowiedzieli przyjaciołom i rodzinie Weasley. Wszyscy byli na prawdę zaskoczeni zachowaniem Dudley'a, który katował Harry'ego tak jak wujostwo. Z wielką chęcią chcieli się z nim spotkać, bynajmniej Julie. Harry nadal był sceptycznie nastawiony do kuzyna.

Potterówna spodziewała się wczoraj wizyty Dracona, jednak się nie doczekała. Postanowiła go dzisiaj odwiedzić. Może wczoraj odpoczywał po przemianie i dziewczyna nie winiła go za to. Ma niecały tydzień by próbować zrobić eliksir tojadowy bo jedzie na szkolenie dla aurorów na dwa miesiące. Najchętniej nigdzie by nie jechała, ale wiedziała, że muszą.

Teleportowała się prosto z pracy pod Malfoy Manor i zakołatała kołatką w drzwi. Po dłuższej chwili otworzyła jej Narcyza, która uśmiechnęła się lekko. 

- Dzień dobry. - zaczęła rudowłosa. - Jest Draco?

- Jest na górze. - pani domu wpuściła dziewczynę i pokazała schody.

- Proszę pani, nie udało mi się za pierwszym razem uważyć tego eliksiru. Obiecuję, że będę próbować. - poweidziała jeszcze dziewczyna zanim weszła na schody.

- Nic nie szkodzi. I tak dziękuję za chęci. - uśmiechnęła się blondynka. - Do końca korytarza i drugie drzwi po lewo.

- Dziękuję - odpowiedziała dziewczyna i poszła we wskazanym kierunku. Dom był ogromny. Dziewczyna szybko pokonała drogę nie rozglądając się na boki. 

Doszła do drewnianych drzwi z zieloną tabliczką na której widniał napis Draco. Zapukała i czekała aż usłyszy "proszę". Nie usłyszała jednak żadnego zaproszenia więc postanowiła się wprosić. Nacisnęła klamkę i uchyliła drzwi.

- Mówiłem ci mamo, że chcę być sam! - usłyszała warknięcie z wnętrza pokoju i była już pewna, że blondyn jest w środku. I tak weszła i zamknęła drzwi. Malfoy leżał na łóżku z głową schowaną w poduszce.

- Nie wiedziałam, że jestem twoją mamą. - zaśmiała się Potter, a blondyn od razu odwrócił się i usiadł na łóżku. Przez chwilę patrzył na nią w milczeniu.

- Po co przyszłaś? - zmarszczył czoło, a Julie usiadła sobie na pierwszym lepszym krześle.

- Też się cieszę, że cię widzę. - prychnęła i znowu nastała krępująca cisza.

- Przepraszam za to, że cię zaatakowałem. - powiedział w końcu Ślizgon i starał się unikać wzroku dziewczyny. Czuł się winny i gryzł się z uczuciami.

- Nie przepraszaj mnie. Nie byłeś niczego świadomy i nie masz się o co winić. Jeżeli ktoś tu powinien przepraszać to ja za to, że wtykałam nos w nie swoje sprawy. - powiedziała Potter i podeszła do chłopaka, który i tak był zmieszany i winny.

- Mama mi opowiadała, że cię zaatakowałem. Nic nie pamiętam. Nic. Tak się głupio czułem jak mi o tym mówiła. Byłem wściekły sam na siebie. - wyznał bondyn.

- Spokojnie. Na prawdę nic się nie stało. - utwierdzała go w przekonaniu rudowłosa. - To dlatego w Departamencie Tajemnic byłeś tak zmęczony i chory. Zbliżała się pełnia.

- Tak - odpowiedział i w końcu spojrzał na dziewczynę. Nie mógł zrozumieć dlaczego przyszła do niego po tym co jej zrobił jako wilkołak. Do tego wyznanie podczas ostatniej misji. Zastanawiał się co dziewczyna ma zamiar zrobić z tą wiedzą. Wiedział jednak, że nie mogą być razem z jednego istotnego powodu. - Julie... Mówiłem ci, że cię kocham, ale...

- Draco przepraszam, ale... ja nie wiem czy czuję to samo. - przerwała mu Potterówna i patrzyła na niego przepraszającym wzrokiem.

- To bez znaczenia. - odparł lekko zawiedzionym głosem. - I tak by nam nie wyszło. Wyjeżdżam.

- Do kąt? - zdziwiła się dziewczyna. To była ostatnia nowina jakiej się dzisiaj spodziewała.

- Razem z mamą chcemy przeprowadzić się na jakiś czas do Francji. Nie wiem na jak długo i czy wrócimy do Anglii. Chcemy zacząć nowe życie w nowym miejscu. Chcemy mieć czystą kartę. - wytłumaczył blondyn. Julie złapała się na tym, że łzy niespodziewanie nacisnęły jej się do oczu. Zrozumiała, że bardziej kocha Freda niż Dracona, ale nie był jej też obojętny. Miała go za swojego przyjaciela, któremu zawsze będzie gotowa pomóc.

- Jeśli tego chcecie, będę was wspierać. - odpowiedziała w końcu i złapała blondyna za dłoń. Patrzył na nią takim wzrokiem jak nigdy na nikogo innego. Wzrokiem pełnym smutku, bólu ale też miłości. - I pamiętaj, że zawsze ci pomogę.

- Dziękuję - oparł i przytulił dziewczynę. Ona też mocno go ściskała i tak przez chwilę siedzieli.

- Ale jeśli wrócisz, odezwiesz się dobrze? Obiecasz mi? - powiedziała nadal przytulona do Ślizgona.

- Obiecuję. Może kiedyś będziesz mogła nas odwiedzić. - odparł i w końcu puścili się.

- Kiedy wyjeżdżasz? - zapytała w końcu.

- Jutro rano. - odpowiedział, a Julie zrobiła zdziwioną minę.

- Tak wcześnie? Miałeś chociaż zamiar się pożegnać? - zapytała z lekkim wyrzutem.

- Miałem. Chwilę przed wyjazdem. - przyznał się blondyn, a Julie czuła się trochę zawiedziona.

- Jak już się zameldujesz, wyślij list z adresem, abym mogła w razie czego odpisać. - powiedziała, a on pokiwał tylko głową. - Muszę już iść.

- Odprowadzę cię. - odparł blondyn i zszedł z rudowłosą na dół w kompletnym milczeniu.

Dom wydawał się jeszcze bardziej ponury od kąt chłopak przekazał Julie informację o przeprowadzce. Malfoy był całkowicie milczący i widać było, że z jednej strony chce wyjechać, ale z drugiej cierpi. Dopiero przy drzwiach stanęli jeszcze na chwilę.

- Będę tęsknić. - powiedział pierwszy Ślizgon.

- Ja też - przyznała Julie i jeszcze raz przytulili się na pożegnanie. Gdy po dłuższej chwili oderwali się od siebie Julie wyciągnęła do niego mały palec. - Przyjaciele? 

Draco popatrzył najpierw niepewnie na dziewczynę po czym zahaczył swój mały palec o jej.

- Przyjaciele. - odpowiedział i uśmiechnął się mimowolnie.

- Powodzenia - powiedziała jeszcze dziewczyna.

Odwróciła się by dojść do furtki i teleportować się. Poczuła jeszcze rękę na swoim ramieniu i odwróciła się z powrotem w stronę blondyna. On jak gdyby nigdy nic pocałował ją, ale krótko tak, że nie zdążyła by nawet oddać pocałunku gdyby chciała. 

- Nie utrudniaj tego jeszcze bardziej. - powiedziała błagalnie. - Miało być przyjaciele.

- Nie wypada całować przyjaciółki? - zapytał z udawanym zdziwieniem i mimowolnie zaśmiali się.

- Nie - odpowiedziała ze smutnym uśmiechem. - Do zobaczenia. 

I poszła do furtki. Spojrzała się jeszcze ostatni raz na Draco i teleportowała się.

***

- Byłaś u Malfoy'a. - takie przywitanie zastała Julie gdy weszła do swojego pokoju. Była tam Hermiona, Harry, Ron i Ginny. Wszyscy czekali na dziewczynę, bo nie wróciła do Nowy po pracy.

- Tak - rudowłosa uznała, że nie ma sensu kłamać. Ściągnęła z siebie pelerynę i cisnęła ją na drugi koniec pokoju.

- Julie wy ze sobą ewidentnie kręcicie. Pomyśl jak poczuje się Fred gdy się o tym dowie. - zaczął swoje kazanie Harry, ale Julie mu przerwała.

- Nie dowie się. - stwierdziła dziewczyna i usiadła na swoim łóżku.

- A jeśli jednak jakoś się dowie? - ciągnęła Ginny.

- To bez znaczenia. - Julie wzruszyła ramionami i patrzyła na przyjaciół.

- Jak to? - zdziwił się Ron. - Nie obchodzi cię mój brat?

- Obchodzi. Ale Draco wyjeżdża na stałe do Francji więc i tak bym z nim nie była. - wyznała dziewczyna, a w pokoju nastała kompletna cisza

- A gdyby nie wyjeżdżał wybrałabyś jego? - zapytał w końcu Harry, a Julie pokręciła przecząco głową.

- Nie. Byłam tam dzisiaj, żeby mu powiedzieć, żeby nie robił sobie nadziei, bo kocham Freda. - powiedziała szczerze dziewczyna, bo sumie z takim planem poszła dzisiaj do Malfoy Manor.

- Na prawdę? - upewniła się Hermiona.

- Na prawdę. - potwierdziła dziewczyna.

- Dobrze zrobiłaś. - oparł Harry i przytulił siostrę. Potem cała czwórka wyszła z pokoju na prośbę dziewczyny, bo chciała się przespać.

***

- Uważasz, że mówiła prawdę? - zapytał Harry Ginny gdy spacerowali po lesie niedaleko Nory. Wiał lekki wiatr, ale był on praktycznie nie odczuwalny wśród drzew.

- Tak sądzę. - odpkwiedziała rudowłosa i złapała Harry'ego za rękę. Dawno nie mieli czau tak tylko dla siebie i postanowili wykorzystać każdą chwilę, bo za niecały tydzień Potter jedzie na szkolenie aurorów razem z Ronem i Julie.

- Nie wytrzymam tam dwóch miesięcy bez ciebie! - powiedział w końcu okularnik i spojrzał dziewczynie prosto w oczy.

- A co ja mam powiedzieć? Ty chociaż będziesz miał zajęty dzień, a ja będę siedziała w domu i się nudziła. - westchnęła Weasley'ówna i zatrzymali się przy wąwozie. Przez chwilę cieszyli się po prostu swoim widokiem tak jakby starali się zapamiętać jak najwięcej szczegółów wyglądu swoich partnerów.

- Kocham cię - powiedział w końcu Wybraniec i nim Ginny zdążyła coś odpowiedzieć pocałował ją. Dziewczyna nie wyglądała na zaskoczoną. Zarzuciła mu ręce na szyję i oparła się o najbliższe drzewo. Każdy kolejny pocałunek był bardziej namiętny. Harry chciał podnieść dziewczynę, tak żeby oplotła nogi w okół jego brzucha, ale coś mu nie wyszło i przewrócili się na ziemię.

Zdezorientowana wylądowała na Wybrańcu i obije zaczęli się śmiać. Teraz to ona pierwsza pocałowała chłopaka.

- Więcej mnie nie podnoś. - śmiała się między kolejnymi pocałunkami. Ściemniało się powoli i chcęc nie chcąc musieli wstać z tej "wygodnej" ziemi wyścielanej patykami i mchem. Ruszyli z powrotem do domu wtuleni w siebie. Chcieli wykorzystać każdą pozostałą im chwilę.

***

Hermiona i Ron siedzieli na kocu w ogrodzie. Granger czytała książkę, a Weasley przyglądał się jej skubiąc trawę. Lubił obserwować Gryfonkę gdy jest zaczytana. Zawsze mimowolnie uśmiecha się gdy przeczyta coś co ją zainteresuje, a on nie potrafi jej przerwać i zapytać co ciekawego się dowiedziała.

Dzisiaj nie było inaczej. Przygladał się jej z takim zainteresowaniem jakby robiła jakieś sztuczki. A ona tylko siedziała i czytała. Przysunął się bliżej niej i otoczył ramionami. Podniosła na chwilę wzrok znad kartek, uśmiechnęła się i oparła o klatkę piersiową chłopaka.

I tak siedzieli przez dłuższą chwilę, kiedy Ron niespodziewanie wyjął jej delikatnie książkę z rąk i odłożył na bok. Spojrzała na niego ze zdziwieniem i leciutką złością, bo nie lubiła gdy przerwa jej się w czytaniu. Nie potrafiła się jednak gniewać na chłopaka i uśmiechnęła się. On cmoknął ją w nos, a ona usiadła sobie wygodniej tyłem do niego. Wtulila się w jego ramiona, bo robiło się chłodno i siedzieli sobie razem patrząc przed siebie.

- Jak ja mam wytrzymać dwa miesiące bez ciebie? - odezwał się w końcu Ron. Hermiona uśmiechnęła się, chociaż nie wiedziała czy to zauważył.

- Wyobraź sobie, że jak wrócisz będziemy mogli już na serio myśleć o naszym związku. - powiedziała i spojrzała na niego.

- Tylko to chyba na razie utrzymuje mnie przyżyciu. - zaśmiał się Weasley, a ona mu zawtórowała. Pocałował ją krótko i siedzieli tak sobie dopóki do ogrodu nie weszła Julie. Pomachała im tylko, wyszła przez furtkę i zniknęła.

***

- Julie! - krzyknął do dziewczyny Fred. Mimo iż sklep zamykali za dziesięć minut nadal był pełen klientów. Julie przecisnęła się przez tłum i wpadła prosto w objęcia chlopaka. Obkręcił nią dwa razy na tyle ile było to możliwe i pocałował. - Co tu robisz?

- Stęskniłam się. - powiedziała, a Weasley zaśmiał się serdecznie.

- Zaraz kończę pracę, zaczekasz i przejdziemy się? - wyszczerzył zęby Fred.

- Możecie iść od razu! - usłyszeli George'a schodzącego po schodach. Podszedł do pary i poklepał bliźniaka po ramieniu. - Damy sobie radę z Angeliną.

- Jest tutaj? - zdziwiła się Potterówna.

- Tak - George zaczął szukać jej w tłumie. W końcu zobaczył burzę ciemnych włosów, uśmiechnął się do brata i poszedł w kierunku dziewczyny.

- Chodź. - drugi Weasley pociągnął za sobą dziewczynę i wyszli na ulicę Pokątną.

Julie odetchnęła, że uwolniła się od tego tłumu. Złapała Freda za rękę i postanowili przejść się wzdłuż ulicy. Nadszedł czas zamykania sklepów, dlatego dużo ludzi śpieszyło na ostatnie zakupy. Szli tak w milczeniu, aż w końcu doszli do spokojniejszej części ulicy.

- Kiedy jedziesz? - zapytał Fred gdy przechodzili obok jakiegoś opuszczonego budynku, gdzie kiedyś znajdowała się księgarnia.

- Za cztery dni. - odpowiedziała i oparła głowę na ramieniu chłopaka.

- Na dwa miesiące? To długo!

- Minie szybko. - uśmiechnęła się dziewczyna widząc bulwers Weasley'a.

- A ja nadal czekam na moją drugą część prezentu urodzinowego. - rudowłosy poruszył zabawnie brwiami, a Julie zaśmiała się wgłos.

- Musisz zaczekać aż wrócę. - odparła i pocałowała go krótko w usta gdy chłopak zrobił specjalnie zawiedzioną minę.

- W ogóle, George oświadczyl się Angelinie! - krzyknął nagle zadowolony chłopak. Julie zrobila lekko zdziwioną minę.

- Na prawdę!? To super! - dziewczyna pokazała, że na prawdę się z tego cieszy.

- Miał to zrobić na naszych urodzinach, ale w sumie nie wiem czemu nie zrobił. - wzruszył ramionami. Cieszył się ze szczęścia brata. George'a i Angelinę od samego początku coś do siebie ciągnęło. Jeszcze w Hogwarcie, który skończyli dwa lata temu.

Julie wtuliła się w chłopaka, bo robiło się coraz zimniej. I tak spacerowali jeszcze pół godziny rozmawiając i śmiejąc się, aż w końcu Potter musiała wracać do Nory, bo robiło się już ciemno i pani Weasley zaczęłaby się martwić.

***************************
I oto bardzo całuśny rozdział xD na waszą prośbę macie te wszystkie parringi napisałam na tyle ile umiałam, chociaż ciężko było mi trochę pisać Hinny i Romione, bo jestem za Harmione xDD

jeszcze jakoś z trzy rozdziały (w tym jeden o Syriuszu) i będę zabierała się za trzecią część tej oto książki o losach dzieci naszych kochanych bohaterów.

Zostawcie po sobie ślad, skomentujcie! :*

Pozdrawiam!

TheQueenOfMagic 😍








Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top