3. Znowu lekcje (I)

Harry, Ron i Hermiona zeszli do Wielkiej Sali. Była już prawie pełna. Prefekci swoich domów zaczęli rozdawać plany zajęć.

- Pierwsze mamy dwie godziny eliksirów. - jęknął Ron i automatycznie pobladł. 

- Ciesz się, że nie ze Snape'm. - odparł Harry przeżuwając bułkę.

- Potem mamy zaklęcia i godzinę wolnego. - odparła Hermiona siadając przy przyjaciołach. 

- A potem Obronę Przed Czarna Magią. Kto jest nowy nauczycielem? - rzekł Harry. Jakby na jego polecenie wstał dyrektor i zaczął przemawiać.

- Kochani uczniowie! Jako, że nasz nowy nauczyciel Obrony Przed Czarna Magia jeszcze nie dotarł, dzisiaj te zajęcia macie odwołane. Zaczniecie od jutra. A teraz kończcie jeść i zmykajcie na lekcje.
Albus Dumbledore uśmiechnął się do zaskoczonych uczniów, usiadł i pogrążył się w rozmowie z profesor McGonall, która uczy transmutacji.

- Ciekawe czemu nie ma tego nauczyciela. - zdziwił się Ron marszcząc czoło.

- Nie wiem, ale dowiemy się w czwartek kto to, bo mamy z nim albo nią lekcje. - odparła Hermiona, skończyła pic sok dyniowy i poszła do swojego dormitorium po książki.

- Czy tylko ja mam przeczucie, ze będzie to jakiś kolejny szaleniec? - jęknął Ron i też już kończył jeść.

- Nie wiem, chodźmy już bo się spóźnimy. - wzruszył ramionami Harry i poszli do torby z książkami.

Zeszli do lochów gdzie mieści się klasa eliksirów. Stala tam już grupka Ślizgonów i Gryfonów czekająca na otwarcie drzwi.Nagle z klasy wyszedł nauczyciel eliksirów, profesor Slughorn.

- Witam siodmoroczniaków! Zapraszam do klasy! - rzekł i wpuścił uczniów do sali. W klasie czuć było odór dziwnych substancji i eliksirów. - Zostało was nie wiele, tylko najlepsi z najlepszych wiec do roboty! Otwórzcie podręczniki na 23 stronie i sporządźcie Eliksir Euforii! Macie dwie godziny. Powodzenia!

Wszyscy zaczęli się krzątać po klasie szukając skladników. Wszyscy pracowali w skupieniu, jednak nie wszystkim wychodziło to tak jak należy. Eliksir Harry'ego stal się żółty zamiast błękitny, a Rona czerwony i zaczął wydzielać odór zgniłych jaj.

- Fuj. Co ja znowu źle zrobiłem? - zaczął klnąć pod nosem Ron.

- Nie dodałeś włosa jednorożca geniuszu. - skrytykowała go Hermiona, której eliksir miał idealnie błękitną barwę. 

- Da się to jakoś uratować? - skrzywił się chłopak i zatkał nos palcami.

Hermiona popatrzyła z politowaniem na swojego chłopaka, przysunęła się do jego kociołka i zaczęła wrzucać różne składniki mieszając. Ron patrzył na nią z szeroko otwartymi oczami. Jego eliksir zmienił barwę na zielonkawy i przestał śmierdzieć.

- Nie będzie już idealny, ale teraz na pewno lepiej wygląda. - westchnęła Hermiona i wróciła do swojego kociołka.

- Wow, Hermiono. Jesteś najlepsza! - powiedział Ron i cmoknął ją w policzek. Ona zarumieniła się.

- Eghem. Przypominam ci, ze jesteś przy ludziach! - wyszczerzył zęby Harry i próbował uratować swój eliksir. Ron przewrócił tylko oczami.

Reszta eliksirów i Zaklęcia minęły spokojnie. Przyjaciele mieli dwie godziny przerwy, ponieważ nie mieli Obrony przed Czarna Magia. 

- Nie chce mi się siedzieć w zamku. - jęknął Ron gdy wyszli z Zaklęć. - Chodźmy na błonie, posiedzimy sobie przy jeziorze.

- W sumie, czemu nie. Jest piękna pogoda. - odparła Hermiona z uśmiechem. Ruszyli w stronę wyjscia. Po drodze minęli grupkę Krukonek zażarcie o czymś dyskutujących. Dotarli do jeziora i usiedli na brzegu słuchąjac śpiewu ptaków z Zakazanego Lasu.

- Rozmawiałeś wczoraj z Nevillem? - zapytał się Ron Harry'ego.

- Tak.

- I co chcieli od niego nauczyciele? - spytał rudzielec niby od nie chcenia, ale widać było, że jest bardzo ciekawy.

- Zaproponowali mu za rok posadę nauczyciela zielarstwa, a w tym roku głównego asystenta Sprout. - odparł Harry rzucając kamyk w jezioro.

- Oh! To cudownie! - pisnęła podekscytowana Hermiona. 

- A co si3 stanie ze starą Sprout? - zdziwił się Ron.

- Idzie na emeryturę. - odpowiedział Harry rzucając kolejnym kamykiem w jezioro.

- Musimy mu pogratulować jak tylko go spotkamy. - zerwała się na nogi Hermiona.  

- Nie szukaj go teraz Hermiono. - złapał ją Ron za rękę i pociągnął aby usiadła. - Pewnie jest w cieplarni jako głowny asystent

Hermiona usiadła i zaczęła wpatrywać się w tafle wody. Nagle podeszła do nich Ginny.

- Hej! Słyszeliście, że Neville został głownym asystentem nauczycielki zielarstwa? - powiedziała nie kryjąc zdziwienia.

- Wlasnie o tym rozmawialiśmy. -odparł Ron i poklepał miejsce na trawie obok siebie aby usiadła. Ona jednak zajęła miejsce miedzy Harrym i Hermioną. Ron spojrzał na nią lodowatym wzrokiem, ale nic nie powiedział. 

- Neville będzie chyba najmłodszym nauczycielem w dziejach Hogwartu. - zauważyła Hermiona skubiąc trawę.

- Był by. - powiedziała Ginny i wtuliła się w Harry'ego. 

- Co masz na myśli? - powiedział zdziwiony chłopak.

- To nic nie słyszeliscie? Od rana chodzą plotki, że nowa nauczycielka Obrony przed Czarną Magią ma byc podobno BARDZO młoda. - odparła obojetnie jakby było to oczywiste. 

- Nauczycielka? - zdzwił sie Ron przypominając sobie Umbridge.

- Bardzo młoda? - Hermiona przestała skubać trawę i popatrzyła sie na przyjaciółk3. Ona tylko kiwnęła głową.

- Jeszcze nigdy chyba nie uczyla dziewczyna tego przedmiotu. - zmarszczył czoło Ron. - Nie licząc oczywiście starej, różowej ropuchy.

- I jeszcze nikt nie uczył BARDZO młody. - odparł Harry.

- Jak to nie? - usmiechnęła sie Ginny i spojrzała na Harrego. - A Gwardia Dumbledore'a? 

- Oh, to nie była prawdziwa lekcja... - odparł zmieszany Harry.

- Dla nas była. - usmiechnęła się Hermiona i nad czymś myslała.

- To dziwne, że Dumbedore przyjął kogoś BARDZO młodego i bez dokładnego wykształcenia. Chociaż w sumie... nie wiemy jak młoda. Może miec przecież 25 lat i w końcu nadal młoda. - rozmysla Ron.

- No w sumie.. Ale ja współczuje tej nauczycielce. Wiecie... Ta klątwa na nauczycielach OPCM... - zaczęła Hermiona.

- To prawda. Jak bedzie ładna to możemy ją ostrzec. - powiedział Ron i położył sie na trawie. Hermiona rzucila mu spojrzenie bazyliszka i pacnęła go w ramie.

- No przecież tylko żartowałem. - odpowiedział z figlarnyn usmiechem i przytulił ramieniem dziewczynę.

- A ja zgadzam sie z Ronem, - powiedziała Ginny. Jej brat spojrzał na nią bardzo zaskoczony i chciał coś powiedzieć, ale Ginny była pierwsza. - powinniśmy ją ostrzec. 

- Ginny ma racje. Powinniśmy. - odparł Harry. Po dłużyszm zastanowieniu dodał - O ile tylko nie będzie Śmierciożerą.

- Ok. Hermiona wchodzisz w to? - zaczęła Ginny i spojrzała wyczekująco na przyjaciółke.

- A mam inne wyjście! - powiedziała w końcu Hermiona z usmiechem.

Cała czwórka siedziała chwilę w milczeniu i wpatrywała sie w spokojne jezioro. Nagle tą ciszę przerwała Ginny.

- Słyszeliście, że ma być bal na koniec października? 

- Raju! Ginny skąd ty masz tyle nowinek? - zdziwił sie Ron.

- No przecież mowiłem ci, ze ona jest po prostu niesamowita! - usmiechnął sie Harry i cmoknął Ginny w policzek. Dziewczyna zarumieniła sie, a Ron skrzywił. 

- Po prostu słyszałam i tyle. - odpowiedziała w końcu Ginny.

- No to Hermiona, idziesz ze mną co nie? Nie chce powtórki z tego co było trzy lata temu... - odparł Ron.

Hermiona serdecznie sie zaśmiała.

- No pewnie. - odpowiedziała w końcu.

- Ale wiesz, jest jeden problem... JA NIE UMIEM TANCZYĆ! - wybuchnął nagle Ron. Hermiona śmiała się jeszcze bardziej, aż w końcu się uspokoiła i powiedziała.

- Nic trudnego. Wstawaj! - zerwała się i pociągnęła za sobą Rona. - Ale najpierw dawać mi wszyscy różdżki. Żeby nikomu nie wpadł genialny pomysl żeby mu pomóc czarami. 

Hermiona wzięła wszystkie cztery różdżki i położyła na trawie tak, aby nikt na nie nie nadepnął.

Zaczęli tanczyć. Świetnie sie przy tym bawili. Harry i Ginny dołączyli do nich. Zamieniali sie parami i tańczyli tak dobre 5 minut. 

Nagle Harry coś zauważył na skraju Zakazanego Lasu. Zatrzymał się gwałtownie i Hermiona z Ronem wpadli na nich. Chłopak stracił równowagę i zaczął się niebezpiecznie chwiać. Stał na brzegu jeziora i nagle, PLUSK! wpadł do niego!

- Harry!!! - krzyknęli wszyscy naraz. 

Chłopak nie umiał plywać. Próbował wypłynąc na powierzchnie ale coś ciągnęło go w dół. Nie miał różdżki, nie mógł nic zrobić. Rzucał się na dnie jeziora, aż w końcu stracił przytomnośc.

***

- Harry! - krzyczała rozpaczliwie Ginny. Nikt nie umiał z nich pływać. 

- Ron! Ratuj go! - krzyknęła Hermiona szukając różdżek. Nie mogła przypomnieć sobie, w którym miejscu sie położyła.

- Nie umiem pływać! Harry! Harry! - krzyknął Ron i wpatrywał się w taflę wody jak osupiały. 

- Harry! Ron wchodź do tej wody i go wyciągnij! - rozpaczała blada z przerażenia Ginny. 

Hermiona nadal szukała różdżek z rozpaczą w oczach. "Po co ja je w ogóle brałam" obwiniała sama siebie.

Nagle podbiegła do nich jakaś postać. Mozna było poznać, że widziała całe to zdarzenie. Zrzuciła płaszcz, pod którym miała starannie dobrany mugolski strój. Była to dziewczyna. Rozwiane, rude włosy plątały jej się na twarzy. Wskoczyła zgrabnie do wody nie wykonując żadnego czaru.

Trójka przyjaciół stała na brzegu patrząc ze zdumieniem. Nikt nie rozumiał co sie właśnie stało. Nikt sie nie odezwał. Wszyscy patrzyli w jezioro.

Po dłuższej chwili, zobaczyli wynurząjce się, nieprzytomne cialo Harrego. Za nim wynurzyła sie tajemnicza, piękna dziewczyna wypływając z nim na brzeg i mrucząc coś pod nosem.

ROZDZIAŁ ZOSTAŁ POPRAWIONY, BO BYŁ BEZ POLSKICH ZNAKÓW.

I po kolejnym rozdziale :) Mysle, ze fajny. Zostawcie komentarz ;D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top