14. Expecto Patronum! (I)
Minął wrzesień i zbliżał sie koniec października. Najczęstszym tematem do rozmów wśród uczniów, był bal z okazji Nocy Duchów.
Harry, Ron, Hermiona i Julie spędzali ze sobą bardzo dużo czasu. Niekiedy towarzyszyła im również Ginny. Przyjaciele jednak nadal nie poznali sekretnej mocy Julie.
Hermiona jako prefekt naczelny była po częsci odpowiedzialna za przygotowanie balu. Julie zgłosiła sie jako jedyna z nauczycieli aby pomóc Gryfonce. Przygotowania szły pełną parą. Uczniowie jednak dostawali również wycisk na zajęciach.
W chłodny październikowy poniedziałek Gryfoni szli na zajęcia Obrony przed Czarną Magią, którą mieli razem ze Ślizgonami. OPCM była ulubionym przedmiotem wszystkich uczniów oprócz Ślizgonów. Lekcje z Julie były niezwykłe i bardzo dużo można było z nich wynieść. Uczyla od serca. Harry, Ron i Hermiona często pomagali nauczycielce wymyślić materiał na następną lekcje.
Tego dnia jednak jej nie pomagali. Przyszli nie wiedząc kompletnie co ich spotka. Zajęli miejsca w ławkach i czekali na innych uczniów. Nagle Hermiona poczuła ból głowy. Nie powiedziała jednak o tym Harremu i Ronowi.
***
- Hermiono. - dziewczyna usłyszała głos w swojej głowie czego bardzo sie wystraszyła. Napotkała na sobie spojrzenie nauczycielki, która uśmiechała sie do niej. - Hermiono, to ja Julie. Umiesz rozmawiać w myślach?
- Chyba tak. - Hermiona poczuła ulgę. Już myslała, ze zwariowała, a to tylko Julie mówiła do niej telepaczycznie.
- Super! Słuchaj, mam do ciebie pytanie. Jaką postać przybiera patronus Harrego? Jelenia, łani czy może jeszcze czegos innego?
- Jelenia. A po co pytasz?
- A, potrzebne mi to po prostu.
- Czemu by patronus Harry'ego miał przybierać postać łani?
- Bo nasza matka miała patronusa właśnie pod postacią łani.
- Oh, nie wiedziałam.
- Harry pewnie tez nie wie. Możesz mu powiedzieć to jeszcze przed lekcją? Możesz powiedzieć, że wiesz to ode mnie. Che po prostu żeby wiedział. - powiedziała Julie. Hermiona nie zdążyła jej odpowiedzieć, bo nauczycielka przerwała już tą "rozmowę".
- Harry. - Hermiona szturchnęła chłopaka w ramie.
- Co? - zapytał zdezorientowany chłopak.
- Wiesz, że patronus twojej mamy przybierał postać łani? - zapytała.
- Nie - chłopak zmarszczył czoło. - Wiem, ze tata miał jelenia, ale ze mama łanie to nie wiedziałem. A ty skąd o tym wiesz?
- Od Julie. Kazała mi to tobie przekazac jeszcze przed lekcją. - odparła spokojnie Hermiona.
- Kiedy ci to powiedziała?
- Przed chwilą. - Hermiona wyszczerzyła zęby. Harry chciał sie jej jeszcze spytac jak to przed chwilą, ale nie zdążył, bo Julie zaczęła juz lekcje.
- Moi drodzy uczniowie! Owumety zbliżają się coraz bardziej! Powinniśmy uczyć się czegoś co będzie na nich wymagane, ale postanowiłam, ze dzisiaj zrobimy sobie malutką odskocznie od programu. Powiedzmy, ze "wyjdziemy nawet ponad program". - zaczęła Julie swoje przemówienie i zaczęła chodzić po klasie. - Dzisiaj postaramy się wyczarować patronusy. Wiem, ze dla niektórych uczniów może to być nawet nie możliwe, bo nie mają w sobie krztyny szczęścia. Tak mówię do ciebie panie Malfoy. Ale będziemy probować. Mamy w końcu dwie godziny. Wiem nawet, ze są tu tacy, co już kiedyś to robili prawda?
Julie spojrzała na Harrego i przyjaciól z usmiechem. Oni pokiwali glowami.
- Tak wiec, najpierw teoria, potem praktyka. Porozmawiajmy troche o nietypowych zachowaniach patronusów. Co sie stanie, jesli dwoch czarodzieji wyczaruje w tym samym czasie patronusa i okaże sie, ze mają one tą samą postac? - zapytała Julie. Ręka Hermiony oczywiscie wystrzeliła w góre. - Tak panno Granger?
- Jesli dwa różne patronusy, będą miały taką samą postać to połączą się w jednego, ogromnego i najpotężniejszego patronusa. Będą miały kilka razy większą moc. - powiedziała Hermiona.
- Dokładnie! 5 punktów dla Gryffrindoru. A kto mi powie co się stanie, jeśli dwóch czarodzieji wyczaruje dwa patronusy, ktore będą tym samym gatunkiem zwierzęcia, ale jeden będzie płci męskiej a drugi żeńskiej? Hermiona?
- Wtedy, one też tak jakby się połączą ze sobą, ale inaczej niż gdy są dokładnie takie same. Jak są przeciwnej płci to stają się dla tych czarodziei jak ojciec i matka. Jak rodzice, a ci czarodzieje są jakby ich dziećmi, których będą chronić do końca. - wyrecytowała Hermiona.
- Tak. Kolejne 5 punktów. No to ostatnie pytanie. Jeśli jeden czarodziej, wyczaruje dwa różne patronusy na raz, albo potrafi dowolnie zmieniać wygląd swojego patronusa to co to znaczy? Znowu Hermiona. - Julie odparła z uśmiechem.
- To znaczy tylko jedno. Ten czarodziej jest jednym z najpotężniejszych czarodziei na świecie.
- Tak. No więc mamy za sobą teorie, bo myślę że każdy wie do czego jest patronus? - Julie zapytała rozbawionym głosem. Wszyscy tylko pokiwali głowami. - No to świetnie! Ron i Hermiona na środek! Będziecie mi potrzebni do pierwszego "pokazu".
Ron i Hermiona wyszli powoli na środek klasy. Stali w milczeniu i czekali na polecenie nauczycielki.
- Wiem, że jesteście jednymi z niewielu z tej szkoły, którzy umieją wyczarować cielistego patronusa prawda?
- No.. Nie jest do końca cielisty. Zaraz znika po wyczarowaniu. - odpowiedział speszony Ron.
- To nic! Ale umiecie! Pokażcie mi co potraficie!
W tym samym czasie Harry poczuł w sobie zazdrość. Dlaczego jego do tego nie wzięła tylko ich? Przecież on wyczarowałby lepszego patronusa. Siedział jednak w milczeniu i przypatrywał się przyjaciołom.
- Expecto Patronum! - krzyknęli razem Rom i Hermiona. Z ich różdżek wydobyły się patronusy. Z różdżki Rona pies, odstraszacz wydr, a patronusem Hermiony okazała się właśnie wydra. Zaraz jednak ich patronusy zamieniły się w srebrzystą mgłę.
- Świetnie! Dziękuję wam bardzo! Możecie usiąść. Właśnie zobaczyliśmy patronusy w wykonaniu Rona i Hermiony. Zachowały swój kształt wystarczająco długo abyśmy mogli rozpoznać czym były. Musicie pamiętać, że zaklęcie to jest niezwykle trudne i skomplikowane. Należą się im brawa! - krzyknęła Julie i cala sala zaczęła klaskać.
Harry uśmiechnął się do przyjaciół chociaż tak naprawdę było mu żal, że Julie nie zaprosiła tam również jego.
- A teraz, mogą ukazać nam się te nietypowe zachowania patronusów. O ile oczywiście dobrze wszystko wyliczylam. - nauczycielka uśmiechnęła się do uczniów. - Harry, chodź na środek.
Harry, który jeszcze przed sekuną był wściekły na swoją siostrę poczuł przypływ radości. A więc on miał być po porostu na koniec jako ten "najlepszy". Wstał i stanął koło Julie. Patrzyła na niego czule.
- Razem wyczarujemy swoje patronusy. Ale pamiętaj, RAZEM. Chce coś sprawdzić. - szepnęła do niego Julie tak aby tylko on to usłyszał. Kiwnął głową.
- Expecto Patronum! - krzyknęli razem i z ich różdżek wybiegł dwa srebrzyste jelenie. Obiegły obok siebie całą klasę i nagle złączyły się ze sobą.
Na środku klasy stał ogromny i potężny jeleń-patronus. Wszystkim oczy otworzyły się szeroko z zachwytu. Patronus prezentował się cudownie. Harry patrzył na Julie z głupkowatą, zdziwioną miną. Nauczycielka jednak tylko się uśmiechała.
- Jak się podoba? - krzyknęła w stronę zachwyconych uczniów.
- To jest genialne! - wrzasnał Dean przekrzykując wrzawe. Julie machnieciem różdżki wypedzila giga patronusa jelenia przez okno. "Pobiegl" on w powietrzu nad bloniami. Uczniowie i nauczyciele bedący na dworze obserwowali go z zachwytem a on zniknal za Zakazanym Lasem.
- Cisza! - krzyknela nauczycielka. Klasa ucichnela i wszyscy wpatrywali sie w Julie z zachwytem.
Harry ruszyl w strone swojej ławki.
- Harry jeszcze zostan. Jeszcze bedziesz mi potrzebny. - usmiechnela sie nauczycielka. - Jak widzieliscie, musielismy wypuscic tego patronusa, bo nie zniknie on tak szybko, a gdyby tu został, tylko by was rozpraszal. Jest bardzo trwały.
- Skąd pani wiedziała, że patronus Harrego ma postac jelenia? - zapytal sie Neville.
- Mam swoje źródla. - usmiechnela sie nauczycielka i spojrzala ukradkiem na Hermione. - Harry, jeszcze raz wyczaruj ze mną patronusa dobrze?
- Yy.. Dobrze. - powiedzial zmieszany chlopak. Nie zbyt jednak wiedzial po co.
- Expecto Patronum! - krzykneli razem. Z różdżki Harrego wygalopował jeleń, a z różdżki Julie nic.
Wszyscy spojrzeli na nauczycielke pytajacym wzrokiem, kiedy nagle z nikąd pojawila sie srebżystoszara łania. Patronusy Harrego i Julie podeszly do siebie i automatycznie sie powiekszyły. Steneły przed Harrym i nauczycielką gotowe bronic ich przed wszystkim.
Harry poczul niemily skurcz w żołądku. Tak jak powiedziała Hermiona, dwa patronusy tego samego gatunku, ale przeciwnej płci są jak rodzice gotowi zrobic wszystko aby ochronić swoje dzieci. Harremu przypomniała sie jego mama. Oddala za niego życie. Byla jak ta łania gotowa na wszystko. Chlopak zauwazyl, że Julie usmiecha sie smutno. Korzystajac z tego, ze w klasie wszyscy bardzo glosno zachwycali sie patronusami, podszedl do siostry.
- Tez myslisz o rodzicach? - zapytal sie jej niepewnie. Ona pokiwala tylko głową nie spoglądajac nawet na swojego brata. Przygladala sie patronusom. - Tez mi ich brakuje.
Harry chciał uscisnąc siostre, ale ona w tym samym momencie machnela różdzka i patronusy wybiegly przez okno ponownie przyprawiając o zachwyt ucznioiw i nauczycieli na błoniach.
- Spokój! Siadaj Harry. - Julie wskazala na jego miejsce. Chlopak poslusznie wykonal jej polecenie. - Teraz pokaze wam jeszcze jeden nietypowy przydadek patronusa i przejdziemy do ćwiczen.
Harry myslał o co moze tym razem chodzic jego siostrze. Rozmyslał jeszcze chwile kiedy zobaczyl wydobywajace sie swiatlo z różdżki Julie. Utworzyly sie z niego DWA patronusy! Oczy Harrego otwarły sie szeroko ze zdumienia. Usmiechnieta Julie stala na drodku klasy. Łania i jeleń, ktore byly patronusami nauczycielki "biegały" w powietrzu po sali. Julie ponownie je wypędziła.
- No dobrze! A wiec teraz wy bedziecie wyczarowywac patronusy! Rozstawcie sie po calej sali i do roboty! - Julie klasnela w rece i kiedy tylko uczniowie wstali, ich ławki odskoczyły na boki.
W calej sali slychac bylo rzucane zaklecie patronusa. Julie krążyła wokół uczniów dając im wskazówki. Harry, Ron i Hermiona, krorzy juz wczesniej wyczarowali swoje patronusy siedzieli w rogu sali i przygladali sie reszcie. Zaraz potem dolączył do nich Neville, Dean, Semus i inni czlonkowie Gwardi Dumbledore'a. Gryfoni smiali sie z Malfoya, ktory ciągle sie wściekal poniewaz nie umial wyczarowac patronusa. Po półtora godzinnej męczarni, lekcja sie skonczyła.
- Świetnie! Dziekuje za dzisiejszą lekcje! Kto mi powie w skrócie czego sie dzisiaj nauczyliscie? - powiedziała na zakończenie Julie. Reka Hermiony wystrzelila w góre, jednak nie tylko jej. Połowa Gryfonów machala rękami. Julie wskazala Semusa do odpowiedzi.
- Nauczylismy sie jak wyczarowywac patrosnusa, chociaz niektorzy z nas juz to umieli. - tu Semus spojrzal sie z usmiechem na Harrego. - Dowiedzielismy sie o roznych nietypowych przypadkach zachowania patronusów, ktore równiez moglismy zobaczyc. I oczywiscie, dowiedzielismy sie, że jest pani jednym z najpotężniejszych czarodzieji na świecie.
- Co? - zaczela zdziwiona Julie, ale nikt jej nie odpowiedział. Wszyscy ruszyli do wyjscia a Semus usmiechnął sie tylko wesoło.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
I po kolejnym rozdziale :D To już 14. Dziekuje bardzo wszystkim, ktorzy to czytają i ciesze sie, że wam sie podoba moje ff ;) Pozdrowionka wszystkim! :**
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top