1. Powrót do szkoły (I)

Pociąg na King's Cross już czekał. Prawie wszystkie wagony były wypełnione. Harry razem z Nevillem, Luną i Ginny czekali na Rona i Hermionę, którzy załatwiali sprawy prefektów.

1 września zaczął się ponuro, od rana padał deszcz. Harry nie mógł uwierzyć, że zaczyna siódmy, ostatni rok w Hogwarcie. Pamiętał dzień, kiedy dowiedział się ze jest czarodziejem i ze został przyjęty do szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Teraz czeka go ostatni, najcięższy rok.
Ginny bawiła się beztrosko z Hedwigą i Świnką co jakiś czas zerkając i uśmiechając się do Harry'ego. Luna czytała "Żonglera" a Neville książkę o najdziwniejszych roślinach Afryki. Harry przyglądał się całej tej sytuacji. Nagle do przedziału wbiegła jakaś Krukonka.

- Ty jesteś Neville Longbottom? - spytała wskazując na Neville'a ledwo łapiąc oddech.

- Tak, to ja. Coś się stało? - zapytał zirytowany, ze przeszkodzono mu w czytaniu.

- Rada pedagogiczna cie do siebie prosi... - odpowiedziała dziewczynka i zaczęła kaszleć. Naville wymienił ze wszystkimi spojrzenie, wstał i wyszedł za Krukonką.

- Co się mogło stać? - zmarszczyła czoło Ginny.

- Nie wiem, ale ta dziewczyna zdawała się bardzo spięta. - odparł Harry i wzruszył ramionami. Ginny jeszcze przez chwile wpatrywała się w drzwi a potem usiadła obok Harry'ego. Luna podniosła wzrok z nad "Żonglera".

- Ja zaraz wrócę! - krzyknęła i wybiegła z przedziału. Harry i Ginny siedzieli jak osłupiali. 

- Może ee.. coś jej się przypomniało.. - odparł Harry sam do końca nie wierząc w to co mówi. Ginny nic nie odpowiedziała. Popatrzyła na Harry'ego i złapała go za rękę.

- Harry... - zaczęła, ale Harry uciszył ją przykładając swój palec do jej ust. 

- Zanim cokolwiek powiesz, wiedz, ze cie kocham. - powiedział i zbliżył swoje usta do jej warg. Zaczęli się namiętnie całować. Nic się wtedy dla Harry'ego nie liczyło. Była tylko Ginny. Ręce Ginny spoczywały splecione na karku Harry'ego, a jego na jej biodrze i we włosach. Wydawało by się, że ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Mogli by się od siebie nigdy nie odrywać, ale nagle ktoś wparował do przedziału.

- No nie! Stary błagam nie przy ludziach! - krzyknął zirytowany trochę wściekły Ron. 

- Pragnę zauważyć, że byliśmy tu sami, dopóki ty tu nie wparowałeś!! - rzekła rozzłoszczona Ginny patrząc na swojego brata jak na karalucha. Nadal ręce miała splecione na karku Harry'ego a on na jej biodrach. Obaj patrzyli na Rona z lekka irytacja i złością. Nagle w przedziale pojawiła się zdyszana Hermiona.

- Ronaldzie Weasley!!! - fuknęła wściekła Hermiona. - Mówiłam ci ze mamy im nie przeszkadzać!

- A skąd wy wiedzieliście, że jesteśmy sami? - zdziwiła się Ginny puszczając Harry'ego i nadal patrząc na swojego brata wzrokiem bazyliszka.

- Yyy... Luna nam mówiła żebyśmy na razie nie wchodzili do wagonu... Ale Ronald oczywiście MUSIAŁ wparować i zrobić wam awanturę! - do mierzenia Rona wzrokiem bazyliszka dołączyła się Hermiona. Harry był zły na przyjaciela, ale jednak zmusił się do uśmiechu. 

- Nie martw się Hermiono, ja tez wam kiedyś przeszkodzę. - powiedział szczerząc zęby do przyjaciół.

Hermiona jęknęła i opadła na siedzenie. Ron stal nadal patrząc to na Ginny, to na Harry'ego. Zrozumiał chyba co zrobił, bo uśmiechnął się lekko.

- No dobra... PRZEPRASZAM - powiedział z wielkim trudem i od razu zmienił temat. - Wiecie ze Hermiona została prefektem naczelnym!

- Oh wspaniale! - Ginny zdobyła się na uśmiech i przytuliła przyjaciółkę.

- To ogromne wyróżnienie Hermiono! Gratuluje! Jak wrócimy do Hogwartu, to robimy imprezę w pokoju wspólnym. - odparł z uśmiechem Harry.

Potem tematy im się jakoś nie kleiły. Ginny i Hermiona ciągle krytykowały Rona, który przepraszał wszystkich już po raz setny. Najpierw mieli przystanek w Hogsmeade i w końcu dotarli do Hogwartu gdzie od razu poszli do Wielkiej Sali. Usiedli wspólnie przy stole Gryffrindoru, wysłuchali przemówienia dyrektora, Albusa Dumbledore'a i zaczęli jeść.

*************************
Witam witam. Nie zniechęcajcie się już pierwszym rozdziałem i poczekajcie do trzeciego, bo tam zacznie się akcja ;D pozdrawiam!!!
ROZDZIAŁ ZOSTAŁ POPRAWIONY BO BYŁ BEZ POLSKICH ZNAKÓW

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top