1. King's Cross (III)

WRÓCIŁAM! :D

~~~ (tak będą oddzielane wspomnienia)

****************************

1 września 2015 r.

- Tato szybciej! - krzyczała niska, dwunastoletnia dziewczynka. Miała ciemno rude włosy, wręcz podchodziły pod brąz, a do tego zielone oczy. Po matce. Oczywiście, to nikt inny jak najmłodsza córka Julie Potter-Weasley. Cassandra Weasley. Razem ze swoją matką siedziała na wózku, który pchał Fred. Obie śmiały się głośno zwracając na siebie uwagę.

Koło nich biegł dwunastoletni chłopiec o takich samych oczach i włosach jak dziewczynka pchając swój wózek. Jonathan Christopher. Jace. Brat bliźniak Cassie. Starał się dotrzymać kroku ojcu.

Zaraz za nimi biegła szczupła dziewczyna średniego wzrostu. Miała czarne, długie włosy i ciemno brązowe oczy. Na szyi miała srebrny naszyjnik w kształcie księżyca z małym diamencikiem, a na nadgarstku zawiązaną białą kokardkę. Tak, była to Clarissa Lily Weasley. Śmiała się razem z najmłodszą siostrą i matką.

Na samym końcu, wcale nie spieszcąc się szła wolnym krokiem z dumno uniesioną głową wysoka dziewczyna z wściekle rudymi włosami i brązowymi oczami. Lacey Weasley, ostatnia z córek Julie i Freda. Prychnęła patrząc na swoją rodzinę.

- Patrzcie! To pan Malfoy! - odezwał się Jace i przyspieszył kroku wyprzedzając ojca. Ruszyli w stronę blondyna.

***

- I pamiętaj, bądź grzeczny. - Astoria Malfoy dawała ostatnie rady swojemu synowi Scorpiusowi, który kiwał głową już totalnie znudzony. Chciałby jak najszybciej wsiąść do pociągu i jechać do Hogwartu. Scorpius wyglądał jak idealnie odzwierciedlenie swojego ojca w tym wieku. Blond włosy, stalowe tęczówki.

Obok Draco stała średniogo wzrostu blondynka. Miała tak jasne włosy, że wręcz białe do ramion. Do tego błękitne oczy. Wydęła usta jakby gniewnie i założyła ręce na piersi. Patrzyła na wszystko i wszystkich wrogim wzrokiem. Była to Issabel Narcyza Malfoy. Nagle ktoś ją poszturchnął, że gdyby nie złapała się kufra, przewróciłaby się.

- Patrz jak łazisz! - warknęła i spojrzała na sprawcę. Był to niski chłopak z brązową, kędzierzawą czupryną i brązowymi oczami. Obok niego stała drobna ruda dziewczynka również z brązowymi oczami. Na pierwszy rzut oka każdy wziął by ich za rodzeństwo, ale nim nie byli. Byli to Hugo Weasley i Lily Potter.

- Przepraszamy. - bąknęła Lily, pociągnęła za sobą Hugo i pobiegli dalej prosto do Julie, Freda i ich dzieci.

- Mogłabyś być trochę milsza. - mruknął Draco do córki kiedy Astoria zajowała się Scorpiusem. Ona tylko przewróciła oczami.

- Nie muszę. Jestem Ślizgonką. - powiedziała i zauważyła w tłumie swoją przyjaciółkę, Lacey Weasley. Obie były w Slytherinie, jednak nie na tym samym roku. Zwróciła się więc do ojca. - Idę do Lacey. Wnieś mi kufer do pociągu.

Draco westchnąło. Jego córka nie była zbyt miła i tolerancyjna. On to wszystko rozumiał. Sam nie był przecież aniołem za czasów Hogwartu, jednak chciałby, aby była ona lepszym człowiekiem niż on w jej wieku. Ze Scorpiusem prawie się udaje. Jest oczywiście Ślizgonem, ale nie tak nadętym jak on sam.

Malfoy spojrzał w kierunku córki. Szła w stronę Lacey, swojej "przyjaciółki". Na wózku pchanym przez Freda siedziała Julie ze swoją najmłodszą córeczką, Cassie. Śmiały się w najlepsze i nie zwracały uwagi na to, że inni patrzą się na nich spode łba. Julie zawsze umiała cieszyć się życiem.

Draco zastanawiał się jak to wszystko by się potoczyło gdyby nie wyjechał. Może był by z Julie? Może w końcu udało by im się, nawet jeśli powiedziała, że nic do niego nie czuje? Może by ją przekonał? Jednego był tylko pewny. Nigdy nie byłby w stanie sprawić, że śmiałaby się tak głośno, ani nie dał by jej tyle szczęścia. Patrzył na nich jeszcze przez chwilę, po czym zauważył, że zmierzają w ich stronę.

***

Alexis Black szła pchając swój wózek z kufrem. Uśmiechała się do swoich znajomych ze szkoły, ale nie zatrzymała się przy nikim. Jej rodzice nie mogli zostać długo więc podrzucili ją i Teddy'ego na King's Cross, a sami zniknęli. Gdzie się tak spieszyli? Nie chcieli powiedzieć, a dziewczyna nie nalegała.

Młody Lupin uciekł szybko od Alexis i poszedł szukać swojej dziewczyny Victorie Wealsy. Aktualnie miał niebieskie włosy i niebieskie oczy. Ponieważ był metamorfogiem, mógł zmieniać swój wygląd kiedy tylko chciał. Black zazdrościła mu tej umiejętności. Niekiedy sama chciała by zmienić swoje ciemne włosy na jakiś zabawny kolor, a brązowe oczy na zielone. Albo czerwone, żeby postraszyć pierwszoroczniaków. Westchnęła na takie rozmyślenia i postanowiła poszukać Potterów i Weasleyów, z którymi była bardzo zżyta.

***

- Gdzie Lily i Hugo? - Hermiona i Giny rozglądały się pomiędzy tłumem szukając dwóch małych rudych głów. Kroku dotrzymywali im czarnowłosy Albus Severus Potter z zielonymi oczami i Rose Weasley. Rose była ruda, miała brązowe oczy i twarz pełną piegów. Nie lubiła swojego wyglądu, ale przebolewała to. Zaraz za nimi szli Harry i Ron pogrążeni w bardzo fascynującej dla nich rozmoqie o quiddichu.

- Tam są! - krzyknęła nagle Rose wskazując w tylko jej znanym kierunku. - Razem z ciocią Julie i wujkiem Fredem!

- I idą w stronę Malfoy'ów dodała Hermiona zerkając nad tłumem. Chodźmy szybciej, Rose pchaj no ten wózek. - poganiała ją matka. Ron pchał wózek Hugo, a Harry Lily. Albus szedł cały spięty i nie odezwał się ani słowem od początku drogi.

- Co się stało kochanie? - Ginny próbowała z nim porozmawiać, ale on zbywał jej pytania. W końcu pani Potter rzuciła znaczące spojrzenie mężowi. On kiwnął głową i zwolnił kroku kiedy wszyscy inni przyspieszyli. Albus został w tyle z ojcem.

- Co się stało Al? - Harry był ewidentnie zmartwiony stanem syna. Jego najstarszy syn James i córeczka Lily cieszyli się jak głupi, że jadą do Hogwartu, a Albus nie okazywał żadnego entuzjazmu. Wręcz przeciwnie, zachowywał się jakby ktoś zmuszał go do uczenia się tam.

- Tato, a ciocia Julie uczyła się w domu. Czemu ja też nie mogę? - zapytał gdy przystanęli na rozmowę. Harry westchnął bezradny.

- Julie nie mogła się uczyć w Hogwarcie, chociaż bardzo chciała. To jak drugi dom każdego z nas. - tłumaczył synowi Wybraniec. - Dlaczego nie chcesz się tam uczyć? Nadal chodzi o to, że Tiara przydzieliła cię do Slytherinu?

~~~

- Albus Severus Potter! - zawołała McGonagall i cała Wielka Sala umilkła. Przy stole Gryffindoru brat Ala, James czekał trzymając kciuki za brata. Może i nie okazywał na codzień do niego wielkiej sympatii, miał nadzieję, że trafi do Gryffindoru. Razem z James'em siedziała Clary i uśmiechała się do kuzyna próbując dodać mu otuchy.

Zza stołu Ślizgonów machała do niego Alexis Black, a Issabel rzucała dziwne spojrzenia. Nowo poznany kolega Scorpius siedział już na miejscu pierwszoroczniaka i patrzył na niego obojętnie.

U Puchonów Teddy trzymał kciuki za Ala. Wierzył, że trafi tam gdzie będzie chciał. Sam Albus nie był tego taki pewny. Usiadł ostrożnie na stołku. Wśród czekających pierwszoroczniaków Potter zobaczył jeszcze ściskającą ręce Rose i niewzruszoną Lacey. I wtedy Tiara Przydziału opadła mu na oczy.

- No no, Potter. Kolejny... Ambitny. Hmm... O i bardzo sprytny! Masz wiedzę to oczywiste, brak ci jednak tak wielkiej odwagi jak twojemu bratu... Ależ to nie jest nic złego oczywiście. - mówiła Tiara Przydziału w głowie Albusa, a on trząsł się ze strachu. Już wiedział, że nie trafi do Gryffindoru. Nie miał odwagi poprosić magiczny kapelusz o przydział do tego domu tak jak zrobił to jego ojciec. - A więc myślę, że przydział jest oczywisty...

Albus wstrzymał oddech i po chwili nie w jego głowie ale w całej sali rozległ się krzyk Tiary.

- SLYTHERIN!

James przecierał sobie oczy ze zdumienia jakby obawiał się, że to tylko jego sen. Owszem, dokuczał zawsze swojemu bratu, że trafi do Slytherinu, ale nigdy nie mówił tego na poważnie. Chciałby mieć brata przy sobie nie zależnie od ich relacji, a teraz? On ma trafić do Ślizgonów? Rozmyślenia James'a przerwały wiwaty stoły Ślizgonów. Al jednak nie ruszył się nawet ze stołka, chociaż powinien już siedzieć przy Scorpiusie Malfoy'u, który zdawało by się, że krzyczał najgłośniej razem z Alexis.

- To musi być pomyłka. - powiedział pod nosem tak, że usłyszała go tylko McGonnagal, która czekała aż młody Potter ustąpi miejsca kolejnym.

- Tu nie ma mowy o pomyłce panie Potter. Proszę iść do stołu Slytherinu. - nakazała torochę ostrzejszym głosem. Albus ruszył powolnym i chwiejnym krokiem w stronę Ślizgonów. Po drodze Rose uśmiechnęła się do niego smutno. On jednak nadal był tak oszołomiony, że nie odpowiedział tym samym. 

Siadając czuł, że cała sala szepcze między sobą na jego temat. Przywitał się ze Scorpiusem i próbował odszukać spojrzenia brata. On jednak jeździł widelcem po talerzu, co denerwowało Clary siedzącą obok niego. To ona zauważyła spanikowane spojrzenie Ala. Uniosła kciuk w górę, jakby chciała pokazać, że jest z nim. Potem szturchnęła James'a. On spojrzał tylko na brata wzrokiem pełnym zawodu i potem znów całą swoją uwagę zwrócił na wybory pierwszaków do domów. Ich kuzyn Fred poklepał James'a po ramieniu. Albus myślał, że zaraz się rozpłacze. Nie chciał być w Slytherinie! Jego rozmyślenia przerwał głos McGonnagal.

- Lacey Weasley! - krzyknęła i z tłumu wyszła ruda dziewczyna z chytrym uśmieszkiem. Usiadła na stołku i czekała, aż Minewra opuści Tiarę na jej głowę. Nie czekała długo na werdykt. Tiara niemal od razu krzyknęła.

- SLYTHERIN! 

Lacey uradowana zeskoczyła ze stołka i pognała do stołu Ślizgonów wśród wiwatów. Clary to nawet nie wzruszyło. Jej kontakty z przybraną siostrą były specyficzne. Nie przepadały za sobą nawzajem. Albus odetchnął. Miał przy sobie chociaż kogoś z rodziny. Jednak zdecydowanie minusem było to, że nie miał zbyt dobrych kontaktów z Lacy. Tak jak każdy w ich rodzinie. Jedynie Alexis potrafiła jakoś dogadać się z wredną rudowłosą. Potter chciał przywitać kuzynkę, ale ona spojrzała na niego z odrazą, zarzuciła włosami i zaczęła witać się z innymi Ślizgonkami z jej roku.

- Rose Weasley! - ten dźwięk zwrócił uwagę Albusa. Jego kuzynka, z którą miał najlepsze kontakty trafi teraz zapewne do Gryffindoru i zapewne nie będzie chciała znać Albusa.  Rose zawsze chciała chciała iść w ślady rodziców i być godną ich Gryfonką. Usiadła więc z uśmiechem na stołku pewna werdyktu. Jej przydział trwał bardzo długo. Uczniowie patrząc na nią niecierpliwili się. Clary spoglądała co trochę na zegar. Minęło już pięć minut. W końcu Tiara wrzasnęła.

- RAVENCLAW! 

Rose zeszła powoli ze stołka i niezadowolona pomaszerowała ze spuszczoną głową w stronę wiwatujących Krukonów. Albus tak bardzo chciał teraz do niej pobiec. Oboje nie trafili tam gdzie chcieli. Ale dlaczego? Czy naprawdę byli aż tak inni?

~~~

- Nie. - skłamał zielonooki. Westchnął głośno i spojrzał na ojca. - Po prostu będę za wami tęsknił.

- Taki duży i będziesz tęsknił? - Harry nie wyglądał nie przekonanego, ale uznał, że gdyby syn chciał to by mu powiedział. Uśmiechnął się więc i zmierzwił mu włosy.

- Chodźmy tato. Czekają na nas. - uśmiechnął się bez entuzjazmu i ruszyli do reszty rodziny. Hogwart's Ekspress odjeżdżał za pięć minut.

****************************

Witam witam i o zdrowie pytam!? Ile osób zostało ze mną w 3 części, huh? :) mam nadzieję że jak najwęcej! :D

Myślę, że ta część również wam się spodoba ^^

Tak btw, chciałam was prosić o komentarze w tej części xD bo w sumie to one mnie najbardziej motywują do pisania ;) Nawet krytyka! :)

I teraz tak. Wstawię tu kilka zdjęc o tym jak wyobrażam sobie poszczególnych bohaterów tej części. Oczywiście, nie musicie tego oglądać jeśli nie chcecie ;) mogą nie zgadzać się kolory oczu ;)

DZIECI JULIE I FREDA

Clary

Lacey

Cassie

Jace (nie do końca taki jak sb wymarzyłam, ale niech jest xD)

DZIECI HARRY'EGO I GINNY

James

Albus

Lily

DZIECI DRACO I ASTORI

Issabel

Scorpius (nie było nigdzie ładniejszego *wzdycha*)

DZIECI HERMIONY I RONA

Rose

Hugo

CÓRKA SYRIUSZA I ELIZABETH

Alexis

DZIECI GEORGE'A I ANGELINY

Fred

Roxanne

DZIECI BILL'A I FLUER

I tyle xD mam więcej bohaterów , ale wam wszystkich nie pokażę ;)

Jeszcze raz powtarzam, nikt nie musiał oglądać tych zdjęć. Mógł sobie sam wyobrazić bohaterów.

Pozdrawiam!!!!

KOMENTUJCIE PROSZĘ ;*

TheQueenOfMagic ❤







Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top