Rozdział 19 (III)

Ważna notka pod rozdziałem.

********************

- Alex, co to? - zapytał Jace i chciał spojrzeć jej przez ramię. Rose chwyciła stronę od Blackówny i wsadziła do kieszeni patrząc porozumiewawczo na resztę.

- Nic takiego Jace. Może lepiej już chodźmy do szkoły. - powiedziała spokojnie i uśmiechnęła się do kuzyna.

- Cassie ryzykowała dla tego życie. To musi być coś ważnego. - upierał się Hugo, ale siostra spojrzała na niego ostrym wzrokiem.

- Idziemy do szkoły - zadecydował James i zaczął ponaglać resztę.

- Wy coś wiecie i nie chcecie nam powiedzieć! - oburzyli się Hugo i Jace.

- Jace, odpuść. Może oni wiedzą co tam jest, ale ja nie wiedziałam. Po prostu się świeciło i po to popłynęłam. - Cassie wstała i spojrzała łagodnie na bliźniaka.

- Nie obchodzi cię co tam było? - zdziwił się Hugo. Jego kuzynka pokręciła tylko głową.

- Wiesz dobrze, że niekiedy lepsza jest niewiedza. Jeśli oni wiedzą co to jest, to im zaufam. Są naszą rodziną i jeżeli uznają za stosowne nam powiedzieć, co to było, to to zrobią. Nie drążny tematu. - powiedziała Krukonka. Jej rówieśnicy nie byli zachwyceni, ale skinęli niechętnie głowami. Starsi uczniowie byli za to pod wrażeniem jak szybko ich zmanipulowała grą aktorską.

- Obyś miała rację - Hugo rzucił jeszcze jedno spojrzenie w stronę siostry i odwrócił się w stronę zamku. Cassie uśmiechnęła się szeroko. Przytuliła brata i kuzyna, cmoknęła ich w policzki, złapała za ręce i pobiegła w stronę zamku ciągnąc ich za sobą. Reszta zostaławiła w tyle, by mogli porozmawiać.

- Przeczytaj - powiedział pospiesznie James zatrzymując Rose. Rudowłosa przygryzła wargę.

- Nie lepiej poczekać na Cassie? - zapytała i spojrzała na resztę z nadzieją, że ją poprą.

- Pokażemy jej to. Ale teraz przeczytaj. - Clary zgodziła się z przyjacielem. Krukonka niepewnie wyciągnęła kartkę z kieszeni i rozłożyła ją. Jakież było jej zdziwienie gdy nic tam nie zobaczyła.

- Tu... Tu nic nie pisze... - powiedziała zmieszana i spojrzała ze strachem na resztę.

- Niemożliwe. Przysięgam, że był tu tekst i rysunki. - Alexis wyrwała stronę Weasleyównie i przejrzała ją z obu stron pod każdym kątem. - To niemożliwe!

- Zobaczcie, jest numer strony - odezwał się Scorpius. Rzeczywiście, miał rację. Z jednej strony na samym dole widniał numer 234, a z drugiej 235.

- To nie jest ani trochę zabawne - burknęła Clarissa i wytężyła wzrok. Skoro coś tu było, nie mogło tak po prostu zniknąć.

- Może ci co chcieli abyśmy to znaleźli, chcieli sprawdzić czy jesteśmy tego godni - Albus, który do tej pory cały czas milczał odezwał się nagle, tak, że Rose aż podskoczyła.

- Co masz na myśli? - Alex nie rozumiała o co chodziło młodszemu Ślizgonowi. Wszystkie oczy utkwiły się teraz w Potterze, a on cały poczerwieniał. Nie lubił być w centrum uwagi.

- No bo... Teoretycznie znalezienie kartki i przeczytanie z niej gotowych informacji, to nie trudna sztuka. - powiwdział niepewnie. Zrobił przerwę jakby chciał, aby ktoś się z nim zgodził. W końcu postanowił kontynuować. - Może chcieli sprawdzić, jak sobie poradzimy, jeżeli nagle stracimy tekst i jakie kroki podejmnieny, by się dowiedzieć co tam było.

- Przecież znalezieni strony nie było proste - zaprzeczył Fred. - Kosztowało nas to dużo czasu.

- Albus ma rację. Zwlekaliśmy z tym. Cassie znalazła stronę i to czystym przypadkiem. - Rose stanęła obok kuzyna i podała mu kartkę. Wziął ją niepewnie.

- Clary mówiłaś wcześniej, że wiesz gdzie jest strona. Czy miałaś na myśli jezioro? - zapytał Albus i spojrzał na czarnowłosą.

- Nie... Miałam wizje, ale w niej był Zakazany Las i jakaś wielka, zamaskowana dziura. - czekoladowooka zmarszczyła czoło w zamyśleniu. - Myślałam, że to tam będzie strona, ale jak widać, jest tam ukryte coś innego.

- Co więc proponujesz aby zobaczyć co pisało na tej kartce? - zapytał James brata bezbarwnym głosem. Ślizgon spojrzał na niego ze zdziwieniem, którego starał się nie okazywać.

- Może zaklęcie, które ujawnia niewidzialny tusz? - zapytał nieśmiało. Oczy Alexis rozszerzyły się ze zdumienia.

- To jest to. Świetnie Albusie! - powiedziała i poklepała kuzyna po plecach, a on poczerwieniał jeszcze bardziej.

- Albusie, czyń zaszczyty - uśmiechnęła się Rose i podała kuzynowi kartkę. Potter wyciągnął z kieszeni różdżkę.

- Aperacjum! - czwartoklasista wyppwiedział zaklęcie celując w zaginioną stronę. Zabłysnęła niebieskim światłem, ale żaden tusz się nie pojawił.

- No to żeś się popisał - prychnął James, zanim zdołał się powstrzymać. Clary łypnęła na niego groźnym wzrokiem, a on skrzywił się.

- A może... - zaczął niepewnie Albus. - Może to Cassie powinna zrobić? W końcu to ona to znalazła.

- A co jeśli też nie będzie żadnego efektu? - Fred zmarszczył brwi i spojrzał na resztę.

- Wtedy będziemy martwić się co dalej - dopowiedziała Alexis. Wspólnie postanowili, że to Rose przechowa stronę, a potem wszyscy spotkają się w Pokoju Życzeń.

***

Cassie wyszła z Pokoju Wspólnego Ravenclawu mówiąc wcześniej, że idzie do biblioteki. Jace chciał iść z nią, ale uparła się, że musi iść sama. Jace jednak nie dał za wygraną. Wyszedł za siostrą i w odpowiedniej odległości, by go nie zauważyła szedł jej śladem.

W końcu jednak zorientował się, że ona wcale nie idzie do biblioteki. Cassie znalazła się przed Pokojem Życzeń. Rozejrzała się jeszcze, czy nikt jej nie widzi. Nie mogła jednak dostrzec Jace'a, który schował się za zbroją. Nagle w ścianie pojawiły się drzwi i gdy tylko Cassandra przez nie przeszła, zniknęły.

***

- Nikt cię nie widział? - gdy tylko Cassie weszła do pomieszczenia Albus zadał ważne pytanie.

- Chyba nie. Nikogo nie widziałam. - odpowiedziała z uśmiechem dziewczynka. Wszyscy pokiwali głowami. W końcu usiedli na wyścielanej poduszkami podłodze. Rose podała kuzynce pustą stronę.

- Ty to musisz zrobić - powiedziała spokojnie i usmiechnęła się by dodać jej otuchy.

- Czy ktoś z was podejrzewa co tam będzie napisane? - zapytał Scorpius. Wszyscy zaprzeczyli kręcąc głowami.

Clary położyła ma środku egzemplarz Historii Magii z wyrwaną stroną. Na niej rozłożyli ostrożnie kartkę.

- Znasz formułę zaklęcia? - zapytała Alexis. Cassie przytaknęła. Wyciągnęła różdżkę z kieszeni i spojrzała wyczekująco na resztę. - Zaczynaj.

- Aperacjum! - Weasleyówna wypowiedziała zaklęcie, a na kartce zaczęły pojawiać się linie i litery. James chciał chwycić kartkę, ale Clary zatrzymała go w ostatniej chwili. Musieli poczekać. W końcu już wszystko się pojawiło. Cassie wzięła ostrożnie kartkę i zaczęła czytać.

ZŁOTE DZIECI

Gdy Hogwart przestanie być już najbezpieczniejszym miejscem, gdy jego czary ochronne zaczną słabnąć, a niepożądane moce bez trudu przedostaną się na teren zamku, czwórka młodych czarodziejów będzie musiała stawić czoła wielkiemu niebezpieczeństwu.

Czworo założycieli Hogwartu powróci do tego świata. Sami naznaczą godnych przedstawicieli swoich domów.
Helga Hufflepuff osobę najbardziej przyjazną i pogodną.
Rowena Ravenclaw osobę najbystrzejszą i mądrzejszą jak na swój wiek.
Godryk Gryffindor osobę najodważniejszą i najbardziej lojalną.
A Salazar Slytherin swojego potomka.

Naznaczeni będą nazwani Złotymi Dziećmi. Będą posiadały dodatkowe i większe moce niż inni. Oni sami wybiorą sobie do pomocy Srebrne Dzieci. Dalsze wskazówki uzyskają jednak dopiero gdy dziecko, którego jeden rodzic był czarodziejem odnajdzie założycieli.

Cassie przestała czytać a w Pokoju Życzeń nastała kompletna cisza. Każdy wpatrywał się w podłogę i próbowali pojąć sens tych słów. Pierwszy odezwał się James.

- Może to wcale nie chodzi o nas, co nie? - zapytał uśmiechając się głupokowato. Cała reszta spiorunowała go wzrokiem, a on od razu posępniał. - No dobra. Na pewno chodzi o nas.

- Musimy się dowiedzieć, którzy z nas to Złote Dzieci - odezwała się Alexis.

- To jest do zrobienia - Rose pokiwała głową. - Najbardziej mnie jednak martwi naznaczony przez Slytherina. Jego potomek.

- Co w tym dziwnego? - zdziwił się Fred. Nie od razu uzyskał odpowiedź.

- Ostatnim dziedzicem Slytherina był Lord Voldemort - Albus powiedział to, czego wszyscy chcieli uniknąć.

- Ale on nie żyje! - odparła Cassie i jeszcze raz z lękiem przeczytała ten akapit.

- Wiemy Cassie. I nie powróci. - Clary uśmiechnęła się do siostry. - Albus chce powiedzieć, że to może być jego dziecko.

- Niekoniecznie. Biorąc pod uwagę jak dawno żył, to nawet gdyby miał dzieci, to nie było by ich w Hogwarcie. Może to być jednak jego wnuk, albo nawet prawnuk. - wytłumaczył Ślizgon.

- Czyli musimy znaleźć dziedzica Slytherina - postanowiła Alexis i spojrzała na innych. - To będzie zadanie dla nas Ślizgonów.

- Ja bym bardziej zainteresowała się ostatnim zdaniem - powiedziała Rose. - Zauważmy, że założycieli znajdzie osoba, której jeden z rodziców jest czarodziejem.

- Czyli ktoś półkrwi - dodał oczywistą oczywistość Malfoy.

- Dziekujemy Scorpiusie, nikt się tego nie domyślił - prychnęła Krukonka, a Ślizgon skrzywił się, bo zauważył, że popełnił gafę.

- Ale... Każde z nas ma tutaj obojgu rodziców czarodziei. - zawachała się Cassie. Alex pokiwała głową.

- Owszem. Czyli to nie my znajdziemy założycieli. - potwierdził James. - Ale w takim razie kto?

- Musimy sprawdzić wszystkich potencjalnych kandydatów - odparł Albus.

- Ale uczniów jest tutaj mnóstwo. Nie znamy pochodzenia każdego z nich. - Alexis opuściła ręce.

- Może narazie niech każdy sprawdzi uczniów ze swojego roku. Będzie łatwiej. - podpowiedziała Rose.

- Ok, wszyscy się zgadzają? - zapytał Fred. Wszyscy pokiwali głowami. Wszyscy oprócz czarnowłosej Gryfonki, która siedziała zapatrzona w podłogę.

- Hej Clary, zgadzasz się? - James szturchnął ją w ramię. Ocknęła się i spojrzała z roztargnieniem na resztę.

- Co? Tak. Nie. Ale na co? - zaczęła mówić bez sensu.

- O czym tak intensywnie myślałaś? - prychnęła Blackówna, a Clary zmarszczyła czoło. Wahała się przed udzieleniem odpowiedzi.

- Zastanawiam się jak znajdziemy potomka Slytherina. Przecież nie będziemy sprawdziać każdego Ślizgona po kolei. - powiedziała niepewnym głosem.

- Według mnie te Złote Dzieci same się znajdą - odparła Rose i uśmiechnęła się do Clarissy. Czekoladowooka pokiwała głową.

- Chodźmy już. Siedzieliśmy tu dobre dwie godziny. - zadecydowała Alexis spoglądając na zegarek.

- Nie wychodźmy na raz. Lepiej żeby jak najmniej osób wiedziało o Pokoju Życzeń. Nie chcemy też wzbudzić nikogo podejrzeń. - powiedziała Clary gdy wszyscy wstali.

- Jesteśmy przecież rodziną. To normalne że się spotykamy razem. - zdziwił się James.

- Tak, a ty i Albus wytrzymujecie nagle bez problemu w swoim towarzystwie i miło ze sobą gawędzicie. - Clarissa pokręciła głową. - Nikt nie może się o tym dowiedzieć.

W końcu niechętnie się zgodzili. Najpierw wyszła Cassie, Albus i Scorpius. Za nią James i Fred, a na koniec Rose, Alexis i Clary. Gdy drzwi zniknęły, a nikt nie został w środku, dziewczyny zatrzymały się jeszcze na chwilę.

- Posłuchajcie... Mam dziwne przeczucie, że znam już dwóch kandydatów na Złote Dzieci. - powiedziała niepewnie Clary. Dziewczęta rozejrzały się czy nikogo nie ma i ściaśniły się mówiąc szeptem.

- Kogo? - zapytała Alexis.

- Cassie z Ravenclawu i James z Gryffindoru - odpowiedziała prawie pewnie Gryfonka. Rose pokiwała głową.

- To ma sens. Ten pokaz mocy Cassie w jeziorze. Tak jakby mogła kontrolować wodę. Nigdy jeszcze takiego czegoś nie widziałam. - powiedziała Krukonka z błyskiem w oczach. Clary potwierdziła kiwnięciem głowy.

- Ale dlaczego James? - zapytała Alex.

- Ogień. Długo się zastanawiałam, dlaczego coś go tak pcha do ognia. Kiedy przypadkiem na lekcji podpalił tego Ślizgona, albo jak strzelał w tych gigantów. - mówiła Clary patrząc na przyjaciółki. - Mam też wrażenie, że jest ognioodporny, bo nigdy się niczym nie poparzył.

- Zgadzam się z tobą. Ale nie mówmy im narazie o naszych podejrzeniach. - powiedziała Rose. Piątoklasistki zgodziły się od razu.

W końcu rozeszły się do swoich dormitoriów pogrążone myślami. Były tak zajęte rozmową, a potem zamartwianiem się, że nie zauważyły, że para zielonych oczek obserwowała je zza zbroi.

***************************

Cześć i czołem! Przepraszam was, że tak długo musieliście czekać na rozdział i że przez prawie miesiąc nie dawałam oznak życia. Chciałam wam  powiedzieć, że nie mam teraz czasu na pisanie...

Do 21 kwietnia będę zakuwać na egzaminy i tylko to będzie w mojwj głowie, dlatego do tego czasu rozdziały będą baaardzo rzadko, albo może nawet w ogóle... Postaram się jednak nadal pisać w wolnej chwili.

Po 21 kwietnia obiecuje, że rozdziały znowu będą pojawiały się regularnie, a nawet zrobię maraton. Kocham was wszystkich i przepraszam.

***

Ogólnie komentujcie jak wam się podobał rozdział i informacje o Złotych Dzieciach ;)

Pozdrowionka!

TheQueenOfMagic ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top